Tytuł: "Król Wron"
Wydawnictwo: MadMoth Publishing, 2015
Ilość stron: 363
Okładka: miękka
Rzadko sięgam po fantastykę, ale kiedy mam możliwość
przeczytania książki będącej kompilacją urban fantasy i baśni, nie waham się
ani chwili. To właśnie za sprawą wyjątkowo pozytywnych doświadczeń związanych z
powieściami, których fabuła bazuje na połączeniu tych dwóch konwencji (głównie
autorstwa Neila Gaimana i Bena Aaronovitcha), licząc na klimat rodem z baśni
braci Grimm, z którymi skojarzenie wywołała niesamowicie sugestywna,
niepokojąca, obłędna okładkowa grafika, postanowiłam dać szansę debiutanckiej powieści
Szymona Kruga.
Adam, redaktor i współwłaściciel niewielkiego
wydawnictwa, jest zwyczajnym, niczym się nie wyróżniającym mężczyzną, wiodącym
banalne, nudne życie. Zmienia się ono diametralnie pewnego wieczoru, kiedy
Adam, wracając z suto zakrapianej imprezy, w ciemnej parkowej alejce staje
twarzą w twarz z koszmarną istotą zwaną Królem Wron.
Mityczny stwór w ponurym akcie odbiera mu duszę – odtąd życie mężczyzny jest w niebezpieczeństwie, gdyż jego puste ciało mogą zaludnić różne istoty, doprowadzając go do szaleństwa lub (i) śmierci. To dopiero jednak początek koszmaru; Adam ma wrażenie, że traci zmysły, widzi i spotyka różne przerażające stworzenia, nie wie już, co jest rzeczywistością, a co złudzeniem, wytworem znękanego umysłu. W osobliwych okolicznościach opuszcza szpital psychiatryczny i wraz z dwojgiem nowo poznanych indywiduów wyrusza na poszukiwania Króla Wron, by odzyskać swoją duszę.
Mityczny stwór w ponurym akcie odbiera mu duszę – odtąd życie mężczyzny jest w niebezpieczeństwie, gdyż jego puste ciało mogą zaludnić różne istoty, doprowadzając go do szaleństwa lub (i) śmierci. To dopiero jednak początek koszmaru; Adam ma wrażenie, że traci zmysły, widzi i spotyka różne przerażające stworzenia, nie wie już, co jest rzeczywistością, a co złudzeniem, wytworem znękanego umysłu. W osobliwych okolicznościach opuszcza szpital psychiatryczny i wraz z dwojgiem nowo poznanych indywiduów wyrusza na poszukiwania Króla Wron, by odzyskać swoją duszę.
Debiutancka powieść Szymona Kruga jest czymś znacznie
więcej, niż połączeniem baśni z urban fantasy. Kreując świat przedstawiony czy
sylwetki bohaterów, autor czerpie z wielu innych konwencji i wzorców,
modyfikuje i adaptuje na swoje potrzeby motywy charakterystyczne dla powieści
grozy, horroru czy thrillera, lecz pomimo to potrafi wyjść z wyznaczonych przez
te gatunki kolein i podążyć własną drogą, tropem swojej wyobraźni, tworząc coś
nowego, świeżego i zaskakująco oryginalnego. Jest to szczególne widoczne w
kreacji świata przedstawionego właśnie – dostrzegalna jest inspiracja Gaimanem
(Nigdziebądź) i Aaronovitchem (Rzeki Londynu), kiedy bohater, zupełnie
nieoczekiwanie, na wskutek osobliwego incydentu, odkrywa nagle, że pod
podszewką dobrze znanej, oswojonej rzeczywistości, czai się coś groźnego,
niepojętego, co realnie wpływa na jej kształt, bieg wydarzeń i los ludzi, że
nic nie jest takie, jakie się wydaje i że są miejsca, gdzie granica
oddzielająca naszą rzeczywistość od innych światów jest cieńsza – jak na
przykład szpital psychiatryczny – co ma swoje przerażające konsekwencje.
Krug ów motyw alternatywnych, niepostrzeżenie się
przenikających światów rozwinął i rozbudował na swój własny sposób –
irracjonalną, rodem z sennego koszmaru rzeczywistość doprawił sporą dawką
szaleństwa, co zaowocowało niesamowitą atmosferą przywodzącą na myśl połączenie Alicji w Krainie Czarów, najmroczniejszych baśni braci Grimm i romantycznych
ballad pokroju Króla Olch Goethego z klimatem typowym dla horroru z motywem
szpitala psychiatrycznego, wywołującym poczucie osaczenia, bezsilności,
postępującej dezorientacji i nieuchronnie zbliżającego się, nieuchwytnego
zagrożenia. Bohater traci rozeznanie, co jest prawdą, a co wytworem jego umysłu, czy oszalał, czy też może poszerzyła mu się percepcja i nie
tylko dostrzega świat, który zawsze był tuż obok, na wyciągnięcie ręki, ale też
wpada w sam środek surrealistycznej, nie podlegającej prawom logiki
rzeczywistości, zaludnianej przez szalone, groźne istoty.
Te zaś zostały wykreowane w sposób, który nie
przywodzi na myśl gotowych skojarzeń ze znanymi baśniami czy mitami; Krug
wymyślił je od nowa, co jest tym bardziej przerażające, że kompletnie nie
wiemy, czego można się po nich spodziewać, gdyż zupełnie ich nie znamy – wiemy
tylko, że są nieobliczalne i zdolne do najgorszych rzeczy. Wszystkie co do jednej (Król
Wron, karzeł Wiąz, Skryby, Bluszcz, Daniel – Nadir) są wyraziste,
charakterystyczne, dopracowane, i co najważniejsze – doskonale wpasowane w
surrealistyczną rzeczywistość.
W świat tych istot został wrzucony – na zasadzie
kontrastu – do bólu zwyczajny, bezbarwny i mdły protagonista, ale bez obaw, to
celowy zabieg. Dzięki temu została zachowana pewna równowaga i nie przytłacza
wyrazista dziwność i niesamowitość pozostałych bohaterów, dla których właśnie
„normalność” Adama jest swoistym punktem odniesienia i wyznacznikiem tego, co
rzeczywiste. Przeważnie. Jednak to nieustannie prześlizgiwanie się po granicy
światów jest czymś fascynującym – w każdym razie na pewno dla czytelnika
śledzącego perypetie bohatera.
Przypadkowość tego, co przydarza się Adamowi,
okoliczności zdarzenia i jego konsekwencje, to coś, co wywołuje dodatkowy
niepokój w czytelniku. Nie znamy ani motywów postępowania Króla Wron, który
kradnie protagoniście duszę, ani tego, co kieruje każdą z istot, jakie spotyka
on na swojej drodze, czy to wrogów, sojuszników, czy przyjaciół. Te fabularne
niedopowiedzenia – łącznie z kwestią wślizgiwania i wyślizgiwania się z
rzeczywistości – generują mnóstwo pytań, z których wiele pozostaje bez
odpowiedzi. Na szczęście jest to najwyraźniej zgodne z zamysłem autora, częścią
jego planu, a nie efektem niedostatków warsztatowych; widoczne jest, że Krug
panuje nad fabułą i bohaterami, ma jasną, skrystalizowaną i konkretną wizję i
potrafi narzucić ją czytelnikowi, umiejętnie podsycając zainteresowanie, dzięki
czemu piętrzące się niejasności, zagadki i tajemnice nie irytują, lecz
intrygują.
Jak dotąd była mowa o zaletach powieści, teraz czas
na małą łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Jako się rzekło: fabuła oparta na
koncepcji poszukiwania skradzionej duszy w
alternatywnych rzeczywistościach ma w sobie spory potencjał, zaskakująco nieźle
i oryginalnie wykorzystany przez autora. Jedyne, do czego można się przyczepić,
to nierówna akcja. W pierwszej części – mniej więcej do wydarzeń następujących bezpośrednio
po ucieczce bohatera ze szpitala psychiatrycznego – pędzi w szalonym tempie, co
sprawia, że trudno należycie wyobrazić sobie rozgrywające się wydarzenia, wczuć
w sytuację protagonisty, uwierzyć w to, co chce nam przekazać autor. Z kolei w
drugiej części, związanej z eksplorowaniem innych światów, zdarzają się
dłużyzny i momenty, które niewiele lub zgoła nic nie wnoszą do fabuły, co
raczej nie wpływa korzystnie na utrzymanie czytelnika w napięciu. Są to jednak
kwestie, które udałoby się naprostować dzięki pracy redaktora – tego jednak
(podobnie jak korekty, co wielokrotnie boleśnie odczułam w trakcie lektury)
zabrakło. Wielka szkoda, niemniej jednak powieść Szymona Kruga, nawet
nieoszlifowana, nieco chropawa, robi ogromne wrażenie – głównie dzięki
twórczemu i oryginalnemu wykorzystaniu znanych motywów i konwencji,
umiejętności autora w przekazaniu czytelnikowi swojej wizji, budowania
nastroju, kreacji sylwetek bohaterów i świata przedstawionego, a także – co
wcale nie jest zjawiskiem częstym u początkujących pisarzy – lekkiemu pióru i
zupełnie przyzwoitemu warsztatowi. Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę Króla Wron (otwarte zakończenie!), licząc tym razem na wkład redaktora i
korekty.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/265870/krol-wron/opinia/29461312#opinia29461312
za książkę serdecznie dziękuję MadMoth Publishing :) |
A ja lubię od czasu do czasu poczytać sobie fantastykę polską, której niegdyś byłam wielką fanką :)
OdpowiedzUsuńLubię polską fantastykę. Tę książkę czytałam i byłam odrobinę mniej optymistycznie nastawiona do całości, ale czekam na następny tom, bo ta historia ma potencjał.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Mam nadzieję, że autor wykorzysta go w pełni, już nie mogę się doczekać kolejnego tomu! :)
UsuńBałam się, że będzie słabiej, a widzę, że nie jest źle. Podoba mi się taka koncepcja i gatunkowe połaczenie :)
OdpowiedzUsuńNo nie jest źle, a nieliczne niedociągnięcia skutecznie przesłaniają, a nawet wynagradzają zalety powieści, powinnaś spróbować! :)
UsuńTylko kiedy znaleźć czas na te wszystkie nowe książki... :)
UsuńFajna okładka:) Nie za wiele tych wad a fabuła naprawdę mnie zaciekawiła, więc poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuńTak, okładka jest niesamowita! W środku jest jeszcze kilka innych grafik, aż żal, że tak ich niewiele :)
UsuńDo lektury zachęcam, na wady warto przymknąć oko :)
Ciekawi mnie pomysł na fabułę i to oryginalne połączenie gatunkowe, zwłaszcza że autor nie trzyma się utartych schematów i wykracza poza granice, ale trochę obawiam się jak odnajdę się w takiej historii. Nie znam ani Gaimana, ani Aaronovitcha, więc nie wiem czy to jest powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko warto spróbować :)
UsuńA tu masz linki do moich recenzji, Gaiman: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/2012/07/nigdziebadz.html
i Aaronovitch: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/2014/08/rzeki-londynu.html
Książkę mam i będę czytać :) Już pierwsze zdanie powieści mnie zaintrygowało ;)
OdpowiedzUsuń