Tytuł: "Ewangelia według Lokiego"
Wydawnictwo: Akurat, 2015
Ilość stron: 413
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Loki to w mitologii nordyckiej olbrzym, przyjęty
poprzez braterstwo krwi z Odynem w poczet Asów, ojciec kłamstwa i bóg oszustów.
Ujawnia cechy typowego trickstera - przeciwstawia się ustalonym normom, działa
wbrew panującemu ładowi; jego zalety: inteligencja, wiedza i krasomówstwo długo
równoważą wady, a nawet czynią go niezbędnym dla wspólnoty - Loki kłamie,
kradnie, oszukuje, sieje zamęt, intryguje - ostatecznie jednak nie ratują go przed
zasłużoną karą. Jest postacią zdecydowanie ambiwalentną, a dzięki temu
niezwykle barwną. Co by było, gdyby tak wyrazisty, nietuzinkowy bohater
zdecydował się opowiedzieć własną wersję mitów? Czy bardzo różniłaby się od tej oficjalnej? Czytelnicy Ewangelii według Lokiego mają szansę
się o tym przekonać; najnowsza powieść Joanne Harris, autorki kojarzonej dotąd
głównie z powieściami obyczajowymi, w tym z najgłośniejszą bodajże Czekoladą, zagłębia się w świat nordyckich bogów i oddaje głos
najbardziej wielowymiarowej i niejednoznacznej postaci panteonu.
Ewangelia według Lokiego to nic innego,
jak zebrane w spójną całość, opowiedziane na nowo skandynawskie mity - tym
razem z perspektywy tytułowego bohatera. Opowieść rozpoczyna się - niczym
"oficjalna wersja" zawarta w Wieszczbie Wolwy (poematu wchodzącego w
skład Eddy poetyckiej) - od stworzenia świata (swoją drogą nie rozumiem, czemu
Harris rolę wieszcza przypisała głowie Mimira zamiast Wolwie właśnie) z ciała
olbrzyma Ymira oraz pojawienia się bogów - skonfliktowanych początkowo ze sobą
Asów i Wanów, choć historia Lokiego na dobrą sprawę rozpoczyna się w
momencie, kiedy zawiera on z Odynem braterstwo krwi i dołącza do bogów w
Asgardzie, jednej z dziewięciu krain, do której jedyną drogą jest strzeżony
przez Heimdalla Tęczowy Most. Loki jednak nie jest w tym doborowym towarzystwie
mile widziany i choć jego inteligencja, pomysłowość i
przebiegłość nieraz ratują bogów z opresji, nigdy nie został do końca przez nich zaakceptowany.
Opowieść Lokiego jest dokładnie tak ironiczna,
złośliwa i przewrotna, jak spodziewać by się można po obarczonej takim
charakterem postaci. Co ważne - choć sposób portretowania innych bóstw jest
zdecydowanie sarkastyczny i prześmiewczy, choć narrator bezlitośnie obnaża i
akcentuje ich wady i słabości - wszystko to jest zadziwiająco wierne
oryginalnej treści mitów. Sam Loki, choć próbuje grać na emocjach odbiorcy i
przedstawić się w korzystniejszym świetle niż wskazywałby na to przebieg
wydarzeń, generalnie niewiele różni się od tego, co znamy ze skandynawskiej
mitologii - może tylko nieco głębiej autorka sięgnęła w sferę jego motywacji, dzięki
czemu postać bohatera staje się bardziej... ludzka, bliższa czytelnikowi.
Portret własny Lokiego, który zgodnie ze swoją
dwojaką naturą działał zarówno na rzecz bogów (zdobywał magiczne przedmioty,
które stały się atrybutami Asów, np. złote włosy Sif, włócznię i naramiennik
dla Odyna, złotego dzika dla Freja czy młot dla Thora oraz ratował bogów z
opresji, np. porywając z niewoli olbrzyma Thjassiego Idun, bez której złotych
jabłek młodości bogowie zaczęli się gwałtownie starzeć czy też pomagając
Thorowi odzyskać jego młot), jak i jednocześnie na ich szkodę (ukradł złoty
naszyjnik Freji, ściął cudowne włosy
Sif, umożliwił porwanie Idun olbrzymowi, obraził bogów na uczcie Aegira,
doprowadził do śmierci Baldera i zaprzepaścił jego powrót z zaświatów), choć
ukazany z innej perspektywy, również jest zaskakująco wierny oryginałowi. A
jednak nie sposób nie polubić i nie kibicować bohaterowi, który stara się usprawiedliwić
wszystkie swoje złe uczynki, mści się za prawdziwe i urojone krzywdy, knuje na
każdym kroku, dba tylko o siebie i gotowy jest poświęcić nawet własne dzieci -
bohaterowi, który jednak jest ofiarą swej własnej natury, otoczenia, a przede
wszystkim - przeznaczenia, które musi się wypełnić. Czy można skutecznie
przeciwstawić się swej naturze i przeznaczeniu - oto podtekst opowieści
Lokiego, jej sedno, dzięki czemu książce Joanne Harris daleko do bezładnej,
powierzchownej, przypadkowej zbieraniny mitów; to spójna całość, coś czym powinna być mitologia - złożonym systemem symboli wyrażającym stosunek
człowieka do świata, porządkującym i objaśniającym świat na wielu różnych
poziomach.
Powieść Joanne Harris zaskakuje czytelnika już od
pierwszych akapitów - a to za sprawą narracji, której styl na pierwszy, a nawet
drugi rzut oka nijak się ma do epickich opowieści o nordyckich bogach. Każdy,
kto zna mało zrozumiały, niejasny, namaszczony, a miejscami patetyczny styl
Eddy poetyckiej czy też napisane z epickim
rozmachem historie o bogach i bohaterach skandynawskich mitów, będzie
zaskoczony tym, co przygotowała dla odbiorcy angielska pisarka. Język, jakim
posługuje się Loki, jest na wskroś współczesny, potoczny, często niedbały, choć
zarazem przesiąknięty ironią, nieraz także czarnym humorem, złośliwością
zabarwioną nutką goryczy, co - trzeba przyznać - doskonale oddaje charakter i
osobowość Lokiego. Początkowo taki nazbyt lekki sposób narracji razi, ale z
biegiem czasu czytelnik zdaje sobie sprawę, jak idealnie pasuje do postaci
bohatera i że właściwie brzmi bardzo wiarygodnie; poza tym opowiadane w tym
specyficznym stylu historie wydają się nie tylko bardziej przystępne,
zrozumiałe, wyraziste, ale i zabawne - najlepszym przykładem jest chyba opowieść
o wyprawie Lokiego i Thora przebranego za pannę młodą do siedziby olbrzyma
Thryma w celu odzyskania skradzionego przezeń młota. Tak więc, mimo pierwotnego
sceptycyzmu, uważam sposób narracji za wyjątkowo dobrze dobrany do postaci
narratora i bohatera - zwłaszcza, że opowieści snute przez Lokiego są
zadziwiająco wierne oryginalnym treściom mitów. Z czystym sumieniem mogę
polecić lekturę Ewangelii według Lokiego miłośnikom skandynawskiej
mitologii - to zaskakująco udany debiut Joanne Harris w gatunku fantasy, oby
nie ostatnie jej słowo w tej kwestii.
Moja ocena: 4/5
recenzja napisana dla portalu DużeKa :) |
Kilka dni temu przeczytałem tę książkę i muszę przyznać, że podzielam opinię. Lektura tej powieści to sama przyjemność – wciąga, zachwyca (zarówno fabułą, jak i ironicznym językiem) i prezentuje niebywałe przygody. Polecam!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć! :)
UsuńMyślę, że się skuszę, choć Loki to dla mnie głównie rewelacyjna postać z marvelowskiego Thora i zawsze będzie dla mnie miał wygląd i charakter Hiddlestona :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, muszę przyznać, że były momenty, kiedy i mnie w trakcie lektury przed oczami stawała twarz Toma... :P
UsuńPoczątkowo też byłam sceptyczna, ale szybko dałam się takiemu Lokiemu zauroczyć i naprawdę mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Niesamowite wrażenie! :)
UsuńPo pierwsze od jakiegoś czasu Loki kojarzy mi się tylko i wyłącznie z Tomem Hiddlestonem i cały czas zapominam, że jego historia to nie popkultura, a mity :> Po drugie zupełnie zaskoczyło mnie to, że Joanne Harris wydała taką książkę, chyba już zaszufladkowałam ją z tymi książkami obyczajowymi ;)
OdpowiedzUsuńAno właśnie, też byłam zdziwiona, ale na szczęście to udany eksperyment w jej wykonaniu - zupełnie inaczej niż np. w przypadku Isabel Allende, której debiut w gatunku kryminalnym był co najwyżej przeciętny, a w obyczajówkach po prostu błyszczy :)
UsuńPowieść kwalifikuję jako "wyłącznie dla męża". :D
OdpowiedzUsuńZawsze coś :P
UsuńMogę się podpisać pod każdym słowem tej recenzji. I zgadzam się że język i sposób narracji działają zdecydowanie na korzyść - niby uwspółcześniają mity, ale to tylko podkreśla ich uniwersalność.
OdpowiedzUsuńMuszę się tylko przyczepić - to nie jest debiut Harris w gatunku fantasy. Joanne napisała już dwie powieści dla młodzieży czerpiące ze skandynawskiej mitologii, Ewangelia jest takim trochę prequelem. I jest w nich dużo Lokiego. ^^
Aaaa, nie wiedziałam! Muszę poszukać głębiej, dzięki za zwrócenie uwagi :)
UsuńTakie książki lubię poznawać, a w tej bardzo intryguje mnie fabuła :)
OdpowiedzUsuńBo mity są intrygujące ^^
UsuńPo prostu muszę przeczytać - to chyba nie dziwne? ;)
OdpowiedzUsuń