Tytuł: "Małe zbrodnie małżeńskie"
Wydawnictwo: Znak
Chyba powinnam się przygotować na to, że każda kolejna książka Erica - Emmanuela Schmitta będzie mnie zachwycać, zaskakiwać i porażać prostotą, a zarazem głębią przesłania.
Dramat Małe zbrodnie małżeńskie oczarował mnie perfekcją wykorzystania wszystkich atutów i możliwości, jakie ma do zaoferowania ten niełatwy i wymagający gatunek literacki; swobodą, z jaką Schmitt porusza się w tej konwencji oraz sugestywną siłą przekazu, wobec której nie sposób pozostać obojętnym.
Jednoaktówka Schmitta to wspaniały przykład przerostu treści nad formą, kwintesencja relacji małżeńskich, wnikliwe i realistyczne studium długoletniego związku wraz ze wszystkimi emocjami, uczuciami i problemami, jakie ono w sobie mieści. Wielką zaletą dramatu jest oszczędność środków przekazu, co pozwala bez reszty skoncentrować się na jego istocie - charakterze relacji łączącej dwoje ludzi, których błyskotliwej i wielowymiarowej analizy dokonują sami bohaterowie - niczym podczas odgrywania psychodramy.
Wielkie wrażenie wywarł na mnie również autentyzm, realizm i rozmach, z jakimi autor uchwycił specyfikę i wielopłaszczyznowość małżeńskich więzi.