Tytuł: "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"
Wydawnictwo: Znak Literanova, 2015
Ilość stron: 541
Okładka: twarda
Losy ostatnich Romanowów - cara Mikołaja II, carycy
Aleksandry, ich czterech córek - wielkich księżnych Olgi, Tatiany, Marii i
Anastazji oraz carewicza Aleksego - a zwłaszcza ich tragiczna śmierć, niemal od
dnia ich egzekucji w Jekaterynburgu w 1918 roku, a więc od niespełna stu lat,
nieustannie rozpalają masową wyobraźnię, są źródłem mniej lub bardziej
wiarygodnych czy absurdalnych legend i teorii spiskowych - i to pomimo
jednoznacznych dowodów potwierdzających śmierć carskiej rodziny. Wokół postaci
jej członków narosło wiele mitów - czy to za sprawą tworzonego na użytek
publiczny oficjalnego wizerunku, czy też dzięki bolszewickiej propagandzie -
spod których warstw trudno dostrzec prawdziwe, nieprzekłamane oblicze
Romanowów.
Książka Helen Rappaport daje czytelnikowi taką
możliwość, z tym, że koncentruje się na sylwetkach tych, które zwykle stały w
cieniu swego ojca - imperatora i brata - długo wyczekiwanego następcy tronu,
którym starannie kreowany wizerunek publiczny odbierał indywidualizm, a
nietuzinkowe osobowości upychał w sztywne ramy tworu zwanego OTMA, utrwalając
powierzchowny, mdły obraz grzecznych dziewczynek, dodatkowo skrzywdzonych przez
propagandę nowej władzy, która przydawała im cech rozpieszczonych, leniwych,
płytkich pannic. Mowa rzecz jasna o córkach Mikołaja II i Aleksandry: Oldze,
Tatianie, Marii i Anastazji - bajecznie bogatych, doskonale wykształconych,
najbardziej pożądanych pannach na wydaniu w Europie początku XX wieku, którym
jednak nie dane było nigdy wyjść za mąż, spełnić swoich marzeń ani zrealizować
planów.
Choć Cztery siostry to przede wszystkim opowieść o
życiu ostatnich księżniczek z rodu Romanowów, autorka rozpoczyna swoją opowieść
od przybliżenia sylwetki ich matki, carycy Aleksandry, urodzonej na niemieckim
dworze w Darmstadt jako księżniczka Alicja Heska. Portret imperatorowej
wyłaniający się z kart książki niewiele ma wspólnego z opinią jej poddanych,
ani tym bardziej z propagandowym przekazem bolszewików, którzy chcieli ją
widzieć jako wyniosłą, oderwaną od rosyjskiej rzeczywistości wariatkę, uwikłaną
w romans z Rasputinem. Z opowieści o jej dzieciństwie, młodości, dramatycznych
przeżyciach, jakie ukształtowały jej charakter i gorącym uczuciu, które
połączyło ją z późniejszym carem Mikołajem i trwało aż do dnia ich śmierci,
wyłania się portret kobiety o melancholijnej naturze i słabym zdrowiu, która
nie do końca potrafiła udźwignąć ciężar swojej roli i sprostać oczekiwaniom
narodu (podobnie zresztą jak car), ale stworzyła kochającą, wspierającą się do
ostatnich chwil rodzinę. Popularności nie przysparzał jej wśród poddanych fakt,
że długo nie dawała Rosji następcy tronu rodząc same córki – radość z narodzin
upragnionego następcy tronu wkrótce rozmyła się w kolejne rozczarowanie, kiedy
okazało się, że carewicz cierpi na hemofilię. To zresztą nieuleczalna choroba
syna sprawiła, że imperatorowa zaczęła szukać ratunku u szarlatanów pokroju
Rasputina; Helen Rappaport bierze pod lupę jej relacje z rzekomym mnichem i
fenomen przemożnego wpływu, jaki ten miał na carską parę, a co za tym idzie –
na politykę Rosji. Także portret cara niewiele ma wspólnego z tym, jak chcieli
go widzieć bolszewicy; zamiast bezwzględnego mordercy i krwiopijcy żerującego
na swym narodzie, mamy władcę, który zupełnie nie potrafił odnaleźć się w
swojej roli i dostosować do gwałtownie zmieniających się realiów, którego
szereg błędnych i fatalnych w skutkach politycznych decyzji uczyniły mocno
niepopularnym, a nadwerężony autorytet dodatkowo osłabiał wpływ, jaki za
pośrednictwem carycy miał na niego Rasputin. Jednak Helen Rapaport pokazuje
również inne oblicze ostatniego Romanowa – to prywatne: człowieka bezgranicznie
zakochanego w swojej żonie i oddanego rodzinie, dla którego największym
szczęściem było proste życie w otoczeniu najbliższych – w przypadku władcy
światowego mocarstwa zupełnie nierealne.
Wróćmy jednak do głównych bohaterek niniejszej
książki. Autorka, opisując dzieciństwo księżniczek i lata dorastania, codzienne
zajęcia i obowiązki, pierwsze miłości i fascynacje, a także relacje między nimi
nawzajem, rodzicami, bliższymi i dalszymi krewnymi, członkami dworu i służbą,
prezentuje sylwetki carewien akcentując różnice charakterologiczne między nimi,
zupełnie niedostrzegalne dla tych, którzy zwykli o dziewczętach mówić i myśleć
jak o jednym tworze – OTMA (skrót utworzony od pierwszych liter ich imion).
Okazuje się, że lansowany oficjalny wizerunek czterech słodkich, podobnych do
siebie dziewczątek nijak się miał do stanu faktycznego, a wielkie księżne były
niezwykle wyrazistymi osobowościami, wychowywanymi w duchu odpowiedzialności za
swój kraj – pierworodna Olga była nawet brana pod uwagę do roli regentki i
przyszłej imperatorowej Rosji w obliczu nieuleczalnej choroby brata. I choć
były najbardziej pożądanymi pannami na wydaniu w całej Europie, były również
starannie izolowane od wpływów świata zewnętrznego, co było dyktowane nie tylko
względami bezpieczeństwa, ale także staraniem nadopiekuńczej matki. Wiodły więc
wyjątkowo ubogie życie towarzyskie, żyły pod kloszem pozbawione towarzystwa
młodych ludzi ze swej sfery, co sprawiło, że utknęły w sztucznym, sterylnym
świecie, skazane na wieczną niedorosłość. Sytuacja nieco uległa zmianie po
wybuchu pierwszej wojny światowej, kiedy księżniczkom przybyło obowiązków w
komitetach charytatywnych czy szpitalach wojskowych, gdzie pracowały jako
pielęgniarki, generalnie jednak szans na jakiekolwiek inne doświadczenia
ostatecznie pozbawił je wybuch rewolucji, abdykacja cara Mikołaja, uwięzienie w
Carskim Siole, potem w Tobolsku, na końcu w domu Ipatiewa w Jekaterynburgu.
W portrecie carewien: altruistycznej, spontanicznej,
żywiołowej Olgi, trzeźwo myślącej, apodyktycznej, ostrożnej w okazywaniu uczuć
Tatiany, nieśmiałej, szczerej i uczuciowej Marii i dominującej, konfliktowej
Anastazji o silnym charakterze – rzuca się w oczy jeszcze jedna, ważna, wspólna
im wszystkim cecha. Zwraca uwagę to, jak bardzo członkowie rodziny byli sobie
oddani, jak bardzo się kochali i troszczyli o siebie nawzajem, do ostatniej
chwili okazując sobie wsparcie i miłość. Choć po abdykacji i uwięzieniu w
Tobolsku życie carskiej rodziny zmieniło się dramatycznie, stało się pasmem
wyrzeczeń, upokorzeń i nieustannego lęku o życie swoje i najbliższych –
uczucie, jakie żywili do siebie, nie zmieniło się wcale. I fakt ten, w obliczu
straszliwego losu, jaki ich spotkał, jest szczególnie poruszający.
Helen Rappaport, odtwarzając bezpowrotnie miniony
świat carskich księżniczek, oddaje sprawiedliwość ich krótkiemu życiu ukazując
je takim, jakie było w rzeczywistości, wychodząc ponad stereotypowe, oficjalne
wizerunki i wersje upowszechniane czy to w czasach panowania Mikołaja II, czy
po bolszewickiej rewolucji. Odmitologizowany portret członków carskiej rodziny
zaskakuje swoją głębią,
wielowymiarowością i wszechstronnością, co jest zasługą rzetelnego,
solidnego researchu przeprowadzonego przez autorkę i stanowi doskonale źródło
wiedzy o ostatnich Romanowach, ich życiu zarówno w świetle reflektorów, jak i
zaciszu domowego ogniska. Autorka, dzięki ogromnej wiedzy historycznej,
korzystając z fragmentów listów, pamiętników i dzienników, zasobów archiwów i
bibliotek z całego świata, jak i zbiorów prywatnych oraz opinii naukowych
autorytetów, kreśli z rozmachem polityczno – obyczajowe tło wydarzeń i
odmalowuje pełnokrwiste portrety swoich bohaterek, którym nigdy nie dane było
spełnić dziewczęcych marzeń i naprawdę dorosnąć.
Cztery siostry to wyjątkowo
rzetelna, doskonale opracowana, rewelacyjnie udokumentowana (do bogatego zbioru
przeróżnych źródeł należy dodać imponującą bibliografię oraz fotografie
pochodzące również z prywatnych archiwów) publikacja w pełni realizująca
założenie autorki: ukazania ostatniej carskiej rodziny taką, jaką była
naprawdę. To melancholijna, poruszająca podróż w dawno miniony świat, który
dzięki historycznej wiedzy i lekkiemu pióru autorki ożywa przed naszymi oczami,
zaś w centrum tego świata są one – cztery księżniczki – tym razem nie w tle, a
na pierwszy planie.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/263814/cztery-siostry-utracony-swiat-ostatnich-ksiezniczek-z-rodu-romanowow/opinia/29236343#opinia29236343
Ta książka to jest mój absolutny priorytet, napaliłam się na nią okropnie od czasu jej zapowiedzi:) Dlatego tym bardziej cieszy mnie Twoja ocena:)
OdpowiedzUsuńHyhy, widzę, że obie tak mamy z tymi wspaniałymi książkami historycznymi od Znaku ^^
UsuńPo książki historyczne sięgam rzadko, nawet bardzo rzadko, ale po przeczytaniu Twojej recenzji po raz pierwszy od dawna mam ochotę na tego typu lekturę. Historię dziewcząt znam bardzo pobieżnie, ich charakterów w ogóle, więc sądzę, że z tej publikacji dowiem się wielu nowych i ciekawych rzeczy. Liczę też na przyjemność z lektury :)
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że ta lektura Cię usatysfakcjonuje! Jest nie tylko bardzo wnikliwa i rzetelna merytorycznie, ale i niezwykle klimatyczna - robi naprawdę ogromne wrażenie :)
UsuńBędę musiała więc na nią zwrócić uwagę i to szybciej niż planowałam :)
UsuńCiekawe postacie, niezwykle mitotwórcze żywoty. ;) Czy rzeczywiście da się je całkowicie odmitologizować, dotrzeć do prawdy/wnętrza? Chętnie przeczytam tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie - udało się! Zdaję sobie sprawę, że w nie w przypadku każdej ikonicznej postaci historycznej odmitologizowanie jest możliwe, ale tym razem się udało! :)
UsuńCzytałam kiedyś jakąś książkę o carskiej rodzinie ale ona skupiała się bardziej na ojcu. Nie mogę sobie przypomnieć tytułu...daawno to było. Czytam, choć niezbyt często, książki historyczne i nigdy ich nie opisuję. Ty to potrafisz tak napisać o książce, że normalnie każdą bym chciała przeczytać:)
OdpowiedzUsuńZachęcam! Tu dziewczęta wysuwają się na pierwszy plan, choć siłą rzeczy o pozostałych członkach rodziny jest tu multum informacji. Nawet, gdybyś miała nie opisywać (byłoby szkoda jednakowoż...) - przeczytaj, warto! :)
UsuńAh! To musi być - jest - fascynująca lektura! Z chęcią się z nią zapoznam przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie! ;)
UsuńTe postacie rzeczywiście rozpalają wyobraźnię i pisarzy i filmowców. A w związku tym rzetelna biografia się przydaje, żeby walczyć z legendami i mitami.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zwłaszcza, że prawda w porównaniu z legendą wcale nie wypada mniej ciekawie czy intrygująco :)
UsuńZnam oczywiście historię tej rodziny, ale... Jakoś nie przyglądałam się jej bliżej. Wygląda na to, że ta książka może to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam, wciąga jak najlepszy thriller ;)
Usuńdaje ta książka po serduchu. Polecam Ci jeszcze "Skazanych" - nie pamiętam czy czytałaś.
OdpowiedzUsuńObie mnie zasmuciły.... ehhhh nadwrażliwość.
Nie, nie czytałam, dzięki za cynk :)
UsuńAno, taki już smutny i przygnębiający temat :(
Ojej ojej, ależ bym poczytała! Szczególnie, że w Radio Katowice teraz zachwalają to tomisko i aż mnie skręca :D Może pod choinką znajdę? :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci, żeby pod choinką znalazła się ta - i nie tylko ta, po co się ograniczać :P - książka :)
UsuńRzetelna powieść historyczna z barwnymi bohaterkami- coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza za wyjątkiem "powieści" - to typowa biografia, ale rewelacyjnie napisana :)
Usuń