Tytuł: "Kobiety Wojny Dwu Róż"
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2013
Ilość stron: 300
Okładka: twarda
Nie przemawia przeze mnie wojujący feminizm, kiedy przyznaję ze smutkiem
rację Philippie Gregory: faktem jest, że na przestrzeni wieków
wykluczano kobiety z kart Historii - pisanej o mężczyznach i przez
mężczyzn: nie uczestniczyły w wydarzeniach politycznych, a jeśli już, to
ich rola była marginalizowana i deprecjonowana, a obraz obowiązkowo
negatywny. Kobieta od czasów średniowiecza mogła realizować się w jednym
z dwóch osobowych wzorców: Ewy kusicielki bądź Maryi Dziewicy, mogła
być święta lub potępiona, czysta lub zwodnicza; jeżeli wykazywała się
jakimiś nadzwyczajnymi zaletami, odmawiano jej własnej płci, okrzykiwano
pseudomężczyzną, za co czekał ją los podobny do tego, który stał się
udziałem Joanny d'Arc. Historycy patrzyli na kobiety wyłącznie przez
pryzmat seksualnych relacji z mężczyznami - nie mieściło im się w
głowach, że mogły odcisnąć swoje piętno w dziejach, brać sprawy we
własne ręce, działać energicznie i skutecznie; że były aktorkami scen
politycznych, nie tylko statystkami.
Kobiety Wojny Dwu Róż to trzy eseje biograficzne wyjątkowych kobiet,
które odegrały znaczącą rolę w XV - wiecznej Wojnie Kuzynów, krwawym
konflikcie pomiędzy skłóconymi rodami Yorków i Lancasterów: Jakobiny
Luksemburskiej, Elżbiety Woodville i Małgorzaty Beaufort. Aż trudno
uwierzyć, jak niesprawiedliwie te barwne, nietuzinkowe postaci
potraktowała Historia: do tej pory nie powstała ani jedna biografia
Jakobiny, o której istnieniu wiemy jedynie dzięki krótkim wzmiankom w
kontekście jej mężów, krewnych czy innych osób publicznych tamtych
czasów; kroniki historyczne posądzają Elżbietę Woodville o moralne
zepsucie i nadużywanie władzy przypisując jej stereotypową rolę
kusicielki Ewy, a pojawia się w nich wyłącznie w kontekście rządów męża,
króla Edwarda IV i tragedii syna, Edwarda V; Małgorzata Beaufort co
prawda może poszczycić się obecnością w dokumentach historycznych,
jednak jej oficjalny życiorys jest odrealniony, nudny i prezentuje ją
jako wcielenie cnoty i pobożności, co w najmniejszym stopniu nie oddaje
złożoności charakteru tej postaci. Faktem jest, że te trzy kobiety -
choć były królową, księżną królewskiego rodu i założycielką najlepiej
znanej dynastii królewskiej - rzadko pojawiają się na kartach Historii,
choć uczestniczyły w wielu znaczących wydarzeniach swoich czasów, a
często je kształtowały, wpływały na ich bieg. Ich obraz jest szczątkowy,
tendencyjny i krzywdzący - dlatego też Philippa Gregory, we współpracy z
dwoma historykami: Davidem Baldwinem i Michaelem Jonesem, postanowiła
przywrócić należne im miejsce w dziejach i ludzkiej świadomości tworząc
biograficzne eseje trzech kobiet, które swoim życiem udowodniły, jak
wiele mogą osiągnąć przedstawicielki słabej płci, marginalizowane i
bezsilne w świecie zdominowanym przez mężczyzn, bez formalnej władzy,
edukacji, przysługujących im praw.
Jakobina Luksemburska, Elżbieta Woodville i Małgorzata Beaufort
wcześniej stały się bohaterkami powieści historycznych Philippy Gregory
(kolejno: Władczyni rzek, Biała królowa, Czerwona królowa), jednak
tym razem autorzy powściągnęli wodze wyobraźni i zdecydowali się oprzeć
wyłącznie na dostępnych źródłach historycznych. Była to ciężka i
mozolna praca polegająca na przekopywaniu się przez sterty dokumentów
źródłowych, weryfikowaniu ich, wyłuskiwaniu najmniejszych nawet wzmianek
dotyczących bohaterek, a wszystko po to, by odkryć i opisać losy
kobiet, które dzięki swoim czynom - nie tylko przez powinowactwo czy z
racji pozycji społecznej - zaznaczyły swoją obecność w dziejach. Już
teraz muszę przyznać, że efekt pracy autorów przerósł moje najśmielsze
oczekiwania (choć przecież Philippa przyzwyczaiła już mnie do
skrupulatności i rzetelności historycznej na najwyższym poziomie) i
pozwolił okrzyknąć ich dzieło jedną z najlepszych książek
biograficznych, jakie w życiu czytałam.
Życiorys Jakobiny Luksemburskiej był dla mnie prawdziwym rarytasem,
głównie ze względu na jego pionierski charakter; Philippa Gregory
spisała jej losy po raz pierwszy w dziejach, co jest niewiarygodne,
zważywszy, że Jakobina była przecież wpływową angielską księżną, matką królowej i
czołową postacią na dworze Lancasterów, a potem Yorków.
Gregory, walcząc ze stereotypem Jakobiny - seksualnie rozpasanej
arystokratki wysokiego rodu, która po śmierci księcia małżonka (Jana
Lancastera, regenta Francji i brata króla Anglii Henryka V) popełnia
karygodny mezalians wychodząc w sekrecie za mąż za człowieka z nizin
społecznych i nie waha się posunąć do uprawiania czarów, by podsunąć
królowi własną córkę. Z charakterystyczną dla siebie pasją i solidnością
kreśli portret niezwykłej kobiety, która miała odwagę przeciwstawić się
królowi i przeprowadzić swoją wolę wychodząc za mąż z miłości - rzecz
niesłychana i skandaliczna w tamtych czasach; która wykazała się
bezprzykładną lojalnością wobec króla Henryka VI, wierną przyjaźnią z
królową Małgorzatą Andegaweńską, a wobec politycznego chaosu i w gąszczu
intryg hrabiego Warwicka i księcia Clarence zdobyła się na godną
podziwu dalekowzroczność podsuwając młodemu królowi Edwardowi Yorkowi
swoją córkę za żonę.
Jakobina Luksemburska bezsprzecznie była kobietą wyjątkowo inteligentną,
ambitną, odważną, silnie zmotywowaną w dążeniu do celu i niezwykle
skuteczną w działaniu. Przyszło jej żyć w niełatwych czasach, w których
nie tylko potrafiła się odnaleźć, ale i nadawać bieg wydarzeniom.
Portret Elżbiety Woodville, córki Jakobiny, kreśli David Baldwin w
sposób równie fascynujący i godny uwagi. On również rozprawia się ze
stereotypem kobiety, którą posądzano o uwiedzenie za pomocą czarów
młodszego od siebie króla, arywizm, zepsucie moralne, wybujałą ambicję,
chciwość - domniemane wady królowej można by mnożyć w nieskończoność.
Baldwin prezentuje mało znane fakty z wczesnej młodości Elżbiety - matki
dwóch synów, żony, wreszcie wdowy, która dzięki wyjątkowej urodzie
zwróciła na siebie uwagę kochliwego Edwarda IV - i co ważne, potrafiła
podtrzymywać jego zainteresowanie przez długie lata małżeństwa. Mało
która królowa została tak niesprawiedliwie potraktowana przez historię:
wielokrotnie oczerniana i krytykowana za wyolbrzymione lub zgoła
nieprawdziwe przywary, traciła najbliższych na polach bitew lub wskutek
niekończących się politycznych intryg (wystarczy wspomnieć niewyjaśnioną
do dziś sprawę zniknięcia książąt z Tower); została zdetronizowana, jej
małżeństwo zostało uznane za nieważne, a dzieci za bękarty, oskarżano ją o
nepotyzm, uprawianie czarów, niemoralność. David Baldwin rekonstruując
losy Elżbiety Woodville próbuje dociec, jaka była naprawdę. Korzystając
ze źródeł historycznych, weryfikując różnego rodzaju dokumenty rozprawia
się z jej niepochlebnym mitem i oddaje sprawiedliwość tej skrzywdzonej
przez Historię niezwykłej kobiecie, która rozegrała swoje karty
najlepiej, jak potrafiła: z klasą, godnością, niezwykłym hartem ducha.
Małgorzata Beaufort w przeciwieństwie do swych poprzedniczek miała to
szczęście, że Historia o niej nie zapomniała: jako matka Henryka VII
zapisała się w zbiorowej pamięci jako szlachetna, pobożna i oddana
królowa, istny wzór cnót, co niejako predestynowało ją do wypełnienia
zaszczytnego zadania - bycia założycielką dynastii Tudorów. Historyk
Michael Jones przygląda się bliżej nie tylko oficjalnej biografii
królowej - matki, ale również innym materiałom źródłowym, które rzucają
światło na mimo wszystko skąpe i tendencyjnie ukazane fakty z jej życia.
Jones kreśli zdecydowanie bardziej niejednoznaczny, pełen sprzeczności
portret kobiety, która jak lwica walczyła o przyszłość syna, która była
wyrachowanym, bezwzględnym politykiem zawierającym z zimną krwią sojusze
i dążącym po trupach do zwycięstwa, która nie cofnęła się przed niczym -
nawet przed wystąpieniem przeciwko namaszczonemu monarsze - by osadzić
na tronie własnego syna.
Kobiety Wojny Dwu Róż to prawdziwa gratka dla miłośników historii
Anglii i wiernych czytelników powieści Philippy Gregory. Autorzy tej
publikacji stanęli na wysokości zadania tworząc pełne pasji, rzetelnie
udokumentowane, a przy tym wyjątkowo przystępnie nakreślone portrety
mało znanych kobiet, o których - zupełnie niesłusznie - Historia nie
chciała pamiętać. Biorąc poprawkę na sposób spisywania wydarzeń w
poprzednich wiekach, nieobiektywizm kronikarzy i weryfikując fakty, krok
po kroku wyłuskują swoje bohaterki z warstw stereotypowych zafałszowań,
kłamstw i półprawd, przywracając należne im miejsce w dziejach. Tworzą
wiarygodne, a przy tym barwne i bogate portrety prawdziwych kobiet z
krwi i kości: silnych, inteligentnych, odważnych i zdeterminowanych,
których dramatyczne losy nierozerwalnie ze sobą złączyły koleje Wojny
Dwu Róż. Gorąco polecam!
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/168293/kobiety-wojny-dwu-roz-ksiezna-krolowa-i-krolowa-matka/opinia/11276804#opinia11276804
za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :) |
a jednak mnie ubiegłaś z recenzją:) ja swoją właśnie piszę, książkę skończyłam wczoraj i dawno nie czytałam tak dobrej i wartościowej historycznie lektury.
OdpowiedzUsuńMagda K-ska - czekam, czekam z niecierpliwością! A książka - prawdziwe cacko, mini-arcydzieło!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
O Philippie pisze zwykle w kolko to samo wiec dzis nieco inaczej. Jestem pod wrazeniem tego, jak Ty o niej i jej ksiazkach piszesz. Recenzowalas ich juz tak wiele a mimo to kazda opinia jest naprawde unikatowa i bardzo wciagajaca. Pani Gregory moze byc dumna z takiej fanki :-)
OdpowiedzUsuńalison2 - sama się dziwię, bo przed każda lekturą martwię się tym, że będę się powtarzać:) Cieszę się, że twoim zdaniem jednak nie jest ze mną tak źle:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Czekalam, az napiszesz o tej ksiazce.
OdpowiedzUsuńPodaruje ja sobie na deser po skonczeniu cyklu "Wojny Dwu Roz" jako podsumowanie.
Imani - świetny pomysł, tak właśnie byłoby najlepiej! Aż ci zazdroszczę, że wszystko jeszcze przed tobą!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Świetny post. A książka bardzo interesująca. Może mi kiedyś wpadnie w ręce.)
OdpowiedzUsuńI znów Isadora na kawie u pani Gregory. :D
OdpowiedzUsuńCoraz więcej i częsciej słyszę o autorce i nabieram chęci na przeczytanie jej książek. Ostatnio dowiedziałam się także, że "Pieśni Lodu i Ognia" G. Martina są zainspirowane Wojną Dwu Róż. Intrygi, spiski, gierki dworskie - myślałam, że to wybujała wyobraźnia Martina a tu niespodzianka - z życia wzięte :)
OdpowiedzUsuńFaledor - oooo, w takim razie ja będę musiała wziąć się za prozę Martina! W sumie natura ludzka pozostaje wszędzie i zawsze taka sama, zmieniają się tylko okoliczności:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Przynaję, że to tematyka nie do końca moja, ale samo wyzwanie z którym zmierzyła się autorka jest godne podziwu - ponowne odkrywanie tych niezwykłych kobiet musiało być fascynujące i bardzo trudne zarazem :)
OdpowiedzUsuńkasia23112511 - zdecydowanie tak, zwłaszcza w przypadku postaci Jakobiny, która do tej pory nie doczekała się biografii, a minęło ponad pięć stuleci!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Kupiłaś mnie recenzją, a Autorka swoją powieścią:) Fakty mówią same za siebie, że jest to kolejna książka napisana ze znajomością tematu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na pewno przeczytam. Fascynują mnie takie historyczne smaczki. Fakt, smutne są losy kobiet na przestrzeni dziejów... zawsze jakoś pod górkę kobietom- i nie, nie feminizuję, raczej troszeczkę ironizuję ;)
OdpowiedzUsuńpandorcia - a ja napisałam o tym bez ironii, smutny fakt stwierdziłam. Dobrze, że takie podejście do kobiet i Historii nareszcie ulega zmianie:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Chyba niemożliwością jest, by nie spodobała Ci się jakaś powieść Gregory...:))) Widac, że to Twoja ulubiona autorka:)
OdpowiedzUsuńBeatriz - hehe, nie wiem, co musiałaby napisać Philippa, żeby mi nie przypadło do gustu:) Póki co - jestem nią zachwycona:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Jeśli chodzi o Gregory, to jestem początkująca, ale i na moje niewprawne oko powieść wygląda na rarytas - tak jak napisałaś ;-)
OdpowiedzUsuńjjon - tym razem to nie powieść, ale eseje biograficzne - mimo to czyta się je równie gładko, jak powieści autorki:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Najpierw przeczytam powieści Gregory, a potem sięgnę po eseje. Znów narobiłaś mi apetytu na książki tej pisarki :))
OdpowiedzUsuńDosiak - trafny wybór i odpowiednia kolejność moim zdaniem:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ojej, jaką ja mam ochotę na tę książkę... pomijając fakt, że to sama Philippa, którą uwielbiam, tematyka bardzo mnie interesuje... :)
OdpowiedzUsuńKsiążka idealna dla mnie, co pewnie Cię bardzo nie zdziwi ;) Czeka na półce i już się nie doczekam, kiedy ją zacznę czytać:)
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że miałam przeczytać tę pozycję do recenzji, to podzieliłabym ją sobie na trzy części. Najpierw przeczytałabym esej o Jakobinie, następnie "Władczynię rzek" i "Córkę Twórcy Królów", potem opowieść o Elżbiecie Woodville i "Białą królową", wreszcie rozdział o Małgorzacie Beaufort, a po nim "Czerwoną królową".
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam książkę, napisałam własną opinię, mogłam więc teraz z czystym sumieniem zajrzeć do Twojej recenzji, której wcześniej nie tykałam w obawie, że pozycja mogła Ci się nie podobać, a to w jakiś sposób wpłynęłoby na moje jej postrzegania. Teraz widzę, że podobała nam się tak samo:)
Esej o Jakobinie jest niepowtarzalny. Najsłabszy, moim zdaniem, jest tekst o Małgorzacie, autor trochę spoczął na laurach i nie wykonał tak kronikarskiej pracy jaką może pochwalić się Philippa - po prostu w większej części przemielił ogólnodostępne źródła. Nie umniejsza to jednak wartości tego tekstu dla nas, fascynatów tematem - jest kopalnią wiedzy bezcennej:)
Bardzo ciekawa recenzja. Przyznam, że wcześniej nie słyszałam o tej książce. Jednak skusiłaś mnie tą recenzją by przeczytać tę biografie. Może akurat mi się spodoba.
OdpowiedzUsuń