Tytuł: "Ginekolodzy"
Wydawnictwo: Marginesy, 2016
Ilość stron: 388
Okładka: twarda
Ginekolodzy to kolejna - po Stuleciu chirurgów, Triumfie chirurgów, Krwi
królów, Pacjentach czy Kruchym domu duszy -
publikacja w dorobku Jurgena Thorwalda opowiadająca o historii medycyny.
Jednocześnie, wedle słów autora, jest to najbardziej kontrowersyjna z jego
książek; tym razem bowiem, zamiast podziwiać pionierów medycyny, a samą jej
historię opisywać jako pasmo wielkich osiągnięć, Thorwald opowiada o brutalności
wielu lekarzy, ich wrogości do kobiet, kulcie macicy, któremu się oddawali,
nawet jeśli kobieta musiała umrzeć z tego powodu.
Historia ginekologii, tak drobiazgowo i rzetelnie
przedstawiona przez Thorwalda, ma to do siebie, że na przeszkodzie rozwoju tej
gałęzi nauki stała chrześcijańsko - patriarchalna kultura i mieszczańska
moralność, pozbawiająca kobietę prawa do decydowania o własnym ciele, zdrowiu i
życiu, traktująca jej łono jako siedzibę zła i tolerująca je jedynie, gdy służyło
prokreacji, obejmująca intymne kobiece narządy i cud narodzin tematem tabu.
Beztrosko szafowano kobiecym zdrowiem i życiem, traktując właścicielkę macicy w
sposób przedmiotowy, skazując ją na rodzenie w bólach jako słuszną karę za
grzech pierworodny. Dlatego też każdy szaleniec, który próbował ulżyć jej w
cierpieniach porodu, badać, leczyć, ratować życie, proponować antykoncepcję -
był winny wykroczeń przeciwko Bogu, naturze i etyce, narażał się na potępienie
Kościoła i kolegów po fachu, utratę prawa do wykonywania zawodu i społeczny
ostracyzm.
Pionierzy ginekologii to nie bohaterowie, którzy
próbowali pomóc kobietom, ale strażnicy moralności, którzy nie służyli swoim
pacjentkom, a byli posłuszni biblijnemu nakazowi rozmnażania, za wszelką cenę -
nawet życia kobiety. Na szczęście wśród nich trafiali się lekarze, którzy
ośmielili się przełamywać społeczne tabu i nie szczędząc wysiłków troszczyli
się o kobiece zdrowie, komfort i długość życia, wprowadzali innowacje,
dokonywali przełomowych odkryć, przecierali szlaki, zwiększali społeczną świadomość,
walcząc z przeciwnościami losu, ludzkimi uprzedzeniami, konserwatyzmem i
ciemnotą, które na przestrzeni wieków kosztowały tysiące kobiet zdrowie i
życie.
Ginekolodzy to w istocie lektura bulwersująca – ale
taka też jest historia tej gałęzi medycyny, niestety. Jej niesławnymi
bohaterami są lekarze, którzy nad zdrowie pacjentek przedkładali nauki Kościoła
i uprzedzenia, mające swe źródło w głęboko zakorzenionym mizoginizmie – obie te
kwestie przeczyły nie tylko nauce, ale i zdrowemu rozsądkowi, nie wspominając o
jakichkolwiek zasadach sprawiedliwości społecznej, humanitaryzmu czy
zwyczajnemu, ludzkiemu współczuciu i empatii. Mowa tu o lekarzach pokroju
Osiandera, nazywanego „zakleszczonym Benjaminem”, który tak beztrosko używał
kleszczy porodowych, że zostawił za sobą rzeszę dzieci z uszkodzeniami mózgu;
lekarzach, którzy okrutnie okaleczali – czy to za sprawą braku umiejętności i
niewiedzy wynikających z niechęci naruszenia tabu, czy to po prostu przez
zaniechanie, byle pozostać w zgodzie z nakazami religii; lekarzach, którzy
odmawiali stosowania znieczulenia, bo przecież „kobieta ma rodzić w bólach”,
zabraniali antykoncepcji, nawet, jeśli kolejny poród stanowił dla pacjentki
zagrożenie życia – a wszystko ze względu na własną karierę i zachowanie dobrego
imienia – jednocześnie potępiając, rzucając kłody pod nogi, czy wręcz niszcząc
kariery kolegów po fachu, którzy ośmielili się przełamywać społeczne tabu dla
dobra swoich pacjentek.
Na szczęście jednak Thorwald pisze głównie o tych,
którzy jako pierwsi odważyli się uśmierzać bóle porodowe, przeprowadzać
cesarskie cięcia, zmniejszając tym samym śmiertelność wśród położnic, operować
przetoki, usuwać cysty i mięśniaki, udoskonalać metody operacyjne; którzy
kosztem własnej kariery, utraty dobrego imienia, zdrowia, a nieraz nawet życia, opracowywali metody antykoncepcyjne czy wczesnego wykrywania i
leczenia nowotworów (badanie cytologiczne, radioterapia). Thorwald ze swadą i
niezwykle zajmująco kreśli życiorysy tych pionierów medycyny, omawia szczegółowo
ich osiągnięcia i zasługi oraz opisuje dramatyczną walkę, jaką toczyli ze światem.
W charakterystyczny dla siebie, pełen pasji sposób opowiada o historii
ginekologii, jej rozwoju na przestrzeni wieków, ale też o moralnych dylematach,
przed jakimi stawali jej adepci, o podejściu do kobiecego ciała i tego
konsekwencjach – głównie dla samych kobiet.
Ginekolodzy to kawał znakomitej literatury faktu, a
jednocześnie publikacja budząca bardzo silne emocje: szok, grozę,
niedowierzanie, bezsilną złość, litość i głębokie współczucie – dla setek
tysięcy kobiet, które umierały bądź żyły w cierpieniu z powodu niekompetencji,
niewiedzy, niechęci i uprzedzeń długiego korowodu „lekarzy”. W trakcie tej
lektury nieustannie włos się jeży na głowie, jednak nie można się od niej
oderwać do samego końca – zwłaszcza, że i w dzisiejszych czasach mnóstwo
kwestii znajdujących się w obrębie zainteresowań lekarzy ginekologów budzi
kontrowersje i wywołuje burzliwe dyskusje. Gorąco polecam tę niełatwą i nielekką
lekturę nie tylko kobietom – choćby tylko po to, żeby docenić fakt, jak wielkie
mamy szczęście, że urodziłyśmy się w dzisiejszych czasach, nie sto lat temu.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/288212/ginekolodzy/opinia/30775000#opinia30775000
![]() |
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Marginesy ;) |
Właśnie tej drobiazgowości i emocji się obawiam... Nie wiem, czy dałabym radę przeczytać taką książkę...
OdpowiedzUsuńMnie szlag trafiał, gdy czytałam o tych bezdusznych, mizoginistycznych lekarzach, ale zdecydowanie warto - dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy, no i podoba mi się podejście autora do tematu. Polecam mimo Twoich obiekcji ;)
UsuńKupiłam sobie tę książkę, czekam na przesyłkę. Chciałam ją mieć, odkąd zobaczyłam jej zapowiedź, choć sama nie wiem, czemu tak mnie do niej ciągnęło, nie czytałam wcześniej Thorwalda.
OdpowiedzUsuńJa mam dwie inne książki Thorwalda na półce (w kolejce czekają...), pozostałe w planach zakupowych. Pisze niesamowicie, ciekawie i rzetelnie o historii różnych gałęzi medycyny, jeśli tylko Cię to interesuje, to warto! :)
UsuńWłaśnie czytam i chwytam się za głowę.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że żyjemy teraz!
Dokładnie! Niewiele rzeczy jest w stanie mnie zbulwersować, ale ta książka utrzymywała mnie w stanie permanentnej bulwersacji.
UsuńCzuję, że ta publikacja będzie na topie.
OdpowiedzUsuńPonoć już nakład wyprzedany, szykuje się dodruk ^^
UsuńJa nie mogę tego czytać, za bardzo bym się denerwowała
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam się powstrzymać! I mimo zszarganych nerwów nie żałuję ;)
UsuńWszystko mnie już boli na samą myśl... Dla mnie to książka z serii "chciałabym i bolę się..." :D Kupiłam kiedyś "Stulecie chirurgów", żeby przekonać się o co chodzi z całym tym zachwytem nad Thorwaldem i chyba od tego zacne. Teraz wszystko co związane z ginekologią wydaje mi się zbyt straszne :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie odczekaj, aż maluszek pojawi się na świecie ^^
UsuńJestem jednocześnie ciekawa i przerażona. Chciałabym poznać tę publikację, ale nie wiem czy dam radę przebrnąć przez opisy tych barbarzyńskich, bulwersujących praktyk. W głowie się nie mieści, że Kościół nie widział w kobiecie człowieka tylko maszynę do rodzenia dzieci.
OdpowiedzUsuńKościół jak Kościół, specjalnie mnie to nie zdziwiło, ale cała ta lekarska klika, na przestrzeni stuleci, będąca tubą Kościoła... Coś potwornego.
UsuńA to też racja, domyślam się jaką cenę musieli zapłacić lekarze, którzy myśleli inaczej niż wszyscy.
UsuńBardzo intryguje mnie ta książka - już wczoraj trafiłam na pozytywną recenzję, a dzisiaj Twoja jeszcze bardziej zachęciła mnie do tej lektury.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Polecam gorąco! :)
UsuńCzytałem fragmenty, całość musi być świetna. Dobrze chociaż, że w dawnych czasach były przynajmniej akuszerki. Moja praprababka była takową :)
OdpowiedzUsuńByły, to prawda, ale i one niewiele mogły zdziałać pod groźbą donosu i kary, no i jednak w skali globalnej jako kobiety, bez dostępu do nauki, miały niezbyt duże pole do popisu ;(
UsuńCzytałam już bardzo pozytywną recenzję na blogu Kasiek (przepraszam, jeśli przekręciłam albo pomyliłam nick) i przekonałam się, że muszę w końcu sięgnąć po książki Thorwalda. Nie wiem, czy "Ginekolodzy" to dobry tytuł na pierwsze spotkanie, ale chyba właśnie na niego się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od "Ginekologów" właśnie, tytuł dobry jak każdy inny ;)
UsuńOceniam ją tak wysoko jak Ty! Kocham Thorwalda, a ta książka!! genialna!
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia :/
OdpowiedzUsuńNie miej, czytaj! :P
UsuńWidziałam fragmenty i przyznają, że aż mnie bolało, gdy je czytałam, ale chętnie poznałabym całość!
OdpowiedzUsuńThorwald pisze bardzo sugestywnie. Przyznam, że momentami to wstrzymywałam oddech i zaciskałam mięśnie, tak bardzo książka, a zwłaszcza zawarte w niej opisy działają na wyobraźnię. :)
UsuńTo przerażająca lektura... muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam tę lekturę i... nie mogę się oderwać. Jednak jeśli znamy odrobinę historię naszego przyjścia na świat (to jak rodziły nasze matki), to uświadamiamy sobie, że te wiejące grozą historie działy się nie tak dawno temu. A często mam wrażenie, że wracamy do punktu wyjścia...
OdpowiedzUsuńCzaję się na tę książkę. Ale wymaga ona mocnych nerwów;)
OdpowiedzUsuń