Tytuł: "Echo winy"
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2008
Ilość stron: 462
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Echo winy to moje trzecie - po Przerwanym milczeniu i Lisiej dolinie - spotkanie z prozą Charlotte Link. Pomimo często rzucających się w oczy opinii, że niemiecka pisarka z każdą kolejną powieścią coraz bardziej popada w rutynę i na dobrą sprawę nie jest już w stanie niczym szczególnym zaskoczyć czytelnika, jak dotąd żadna książka jej autorstwa nie przysporzyła mi rozczarowania, wręcz przeciwnie: dotychczasowe lektury dały mi pewność, że nawet najbardziej wyeksploatowany motyw kryminalny czy obyczajowy - w Lisiej dolinie było to porwanie - zostanie zaprezentowany w sposób intrygujący i wielowymiarowy, zaś precyzyjnie skonstruowana intryga okaże się zaledwie pretekstem czy też punktem wyjścia do ukazania głębi psychologicznej bohaterów i zanalizowania zachodzących między nimi interakcji. Nie inaczej było w przypadku Echa winy - powieści poruszającej wyjątkowo bulwersujący temat pedofilii.
W pobliżu skalistej wyspy Skye tonie jacht niemieckiego małżeństwa, Livii i Nathana Moor. Rozbitkowie uchodzą z życiem, ale tracą cały swój dobytek. Zbieg okoliczności sprawia, że trafiają na dawnych pracodawców Livii - Virginię i Fryderyka Quentinów, angielską parę, która z litości pozwala im zatrzymać się w wiejskiej posiadłości w hrabstwie Norfolk.
Wydarzenie to zbiega się w czasie z serią tajemniczych zaginięć kilkuletnich dziewczynek w pobliskim miasteczku. Policja odnajduje je zgwałcone i martwe, mieszkańcy Dunvegan są przerażeni. Jedynie do Virginii, matki siedmioletniej Kim wydaje się nie docierać groza sytuacji - kobieta kompletnie traci głowę dla przystojnego Nathana, który, jak wkrótce się okaże, nie jest tym, za kogo się podaje.
Charlotte Link po raz kolejny stanęła na wysokości zadania. Może i sposób konstrukcji fabuły powiela pewien schemat, jednak dopóki on się sprawdza - to znaczy nie nuży, potrafić przykuć i utrzymać uwagę czytelnika - a podobieństwa, jakie można znaleźć w kolejnych powieściach, nie są zbyt nachalne, dopóty nie znajduję najmniejszych powodów do narzekań. Nie sposób niczego zarzucić samej kryminalnej intrydze, choć - jak to zwykle bywa u niemieckiej pisarki - pozostaje ona raczej na drugim planie, a z pewnością ma mniejsze znaczenie, niż sfera psychologiczno-obyczajowa.
Właściwie fabuła dzieli się na dwa główne wątki - małżeńskie perypetie Quentinów i policyjne poszukiwania pedofila - psychopaty, jednak to pierwszy wątek jest dominujący i nadaje bieg wydarzeniom. Poznajemy losy dwóch par, których drogi krzyżują się w dramatycznych okolicznościach: Livia i Nathan to małżeństwo z dwunastoletnim stażem; ona - cicha, nieśmiała, zahukana szara myszka, przytłoczona osobowością męża; on - pewny siebie, niebezpieczny manipulator, bez skrupułów wykorzystujący swój urok osobisty, oszust żerujący na innych. Quentinowie okazują się być idealnymi ofiarami: Virginia to młoda kobieta o skomplikowanej przeszłości, która szuka pociechy nie w ramionach kochającego męża, ale w samotności i emocjonalnej izolacji od świata, Fryderyk zaś to prostolinijny, szaleńczo zakochany w żonie początkujący polityk nie mający zbyt wiele czasu dla rodziny. Kiedy Virginia postanawia pomóc parze rozbitków, Fryderyk początkowo nie protestuje: ma do żony całkowite zaufanie, ponadto cieszy go jej ożywienie i altruistyczne zaangażowanie. Kiedy dostrzega niebezpieczeństwo płynące z kontaktów Virginii z Moorami, jest już za późno: jego żona u boku Nathana przeżywa drugą młodość, wyzbywa się emocjonalnego ciężaru, jaki dźwiga od bardzo dawna i nie zważając na to, jak bardzo krzywdzi rodzinę, skupia się na romansie z nieznajomym.
Autorka bardzo ciekawie zarysowała charaktery czwórki bohaterów, jak zwykle nie szczędząc czytelnikowi szczegółowej i dogłębnej analizy psychologicznej postaci, co moim zdaniem jest głównym atutem każdej jej książki. Krok po kroku odkrywa przed nami ich przeszłość, wstydliwe sekrety, okoliczności i doświadczenia, które ukształtowały ich charaktery, sposób myślenia i postrzegania świata, sferę motywacji i relacji międzyludzkich, tak umiejętnie kieruje ich losami, że fabuła nieustannie trzyma w napięciu i niemal do samego końca nie wiadomo, kto jest sprawcą potwornych zbrodni. Oczywiście Link podrzuca kilka fałszywych tropów, w tym najbardziej oczywisty, który wprawny czytelnik odrzuci już na samym początku, jednak tożsamość mordercy, mimo stosunkowo niewielkiego grona podejrzanych, i tak zaskakuje. Nie znaczy to jednak, że fabuła nie grzeszy wiarygodnością, wręcz przeciwnie: jak zwykle jest logiczna i spójna, zaś portrety bohaterów świadczą o doskonałej znajomości ludzkiej psychiki i rządzących nią mechanizmów. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do postaci głównej bohaterki, Virginii - jak dotąd najbardziej irytującej i antypatycznej protagonistce powieści Link - której bagaż emocjonalny i doświadczenia z przeszłości w żaden sposób nie usprawiedliwiają ani jej charakteru, ani przemiany, która się w niej dokonuje - i to co najmniej dwukrotnie. Z niedowierzaniem śledziłam jej przeszłość, a także zachowanie względem męża i kochanka - była dla mnie postacią zupełnie niewiarygodną, choć z drugiej strony życie pisze przecież rozmaite scenariusze...
Jak to zwykle bywa w powieściach niemieckiej pisarki, dużą rolę w fabule odgrywają umiejętnie wplecione w jej tok wątki społeczno-obyczajowe. Tym razem mamy do czynienia z kwestią pedofilii - portret sprawcy, który nie potrafi zapanować nad swoimi chorymi popędami, drapieżnika, który wie, jak zapolować na potencjalną ofiarę i który jest na tyle ostrożny, a zarazem pewny siebie, że porywa dzieci niemal na oczach całej społeczności, sprzed oczu zrozpaczonych rodziców, naprawdę budzi grozę. Tym większą, gdy w końcu poznajemy jego tożsamość. Autorka zwraca również uwagę na postawę rodziców: dominują tu wyrzuty sumienia wynikające z faktu, że nie zdołali ochronić dziecka przed złem, z poczucia, że nie dość je kochali czy też nie poświęcali wystarczająco dużo uwagi, że zawiedli jako opiekunowie... wyniszczająca, narastająca spirala poczucia winy, pustka wywołana najdotkliwszą stratą, jaką może ponieść rodzic, przytłacza ciężarem emocjonalnym i głębią. Zaskakuje surowość społeczeństwa skłonnego do rychłego osądzania innych, a jednocześnie zdumiewa to, z jaką łatwością dzieci, nawet te uświadamiane przez rodziców, stają się ofiarą psychopaty. Potraktowanie kwestii pedofilii w tak drobiazgowy i analityczny sposób, uczynienie z niej fabularnej osnowy powieści okazało się strzałem w dziesiątkę. Moim zdaniem to prawdziwa sztuka skomponować trzymający w napięciu thriller nie tylko brawurowo realizujący założenia gatunku, ale oferujący czytelnikowi o wiele więcej, niż ten mógłby się spodziewać, łączący w sobie najlepsze cechy powieści psychologicznej i obyczajowej. Serdecznie polecam!
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28610/echo-winy/opinia/3721357#opinia3721357
Baza recenzji Syndykatu ZwB
recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy powieści obyczajowe |
Podziwiam autorkę za to, że stale utrzymuje tak wysoki poziom swojej literatury. :)
OdpowiedzUsuńEcho winy jest jedną ze starszych powieści Link i było pierwszą tej autorki, jaką czytałam, stąd wspominam ją rzeczywiście dobrze. Należę jednak do tych osób, które uważają, że Charlotte Link z każdą kolejną powieścią spuszcza z tonu - przeczytałam prawie wszystko tej pisarki, co zostało wydane w Polsce i wiem, że po "Obserwatorze" żadnej jej książki już się nie tknę.
OdpowiedzUsuńCiekawe:) Najpierw czytałam najnowsze powieści autorki, dopiero teraz sięgnęłam po starszą i nie mogę narzekać na spadek poziomu czy cokolwiek innego, więc to chyba kwestia indywidualnych preferencji:) Druga rzecz, że przede mną ciągle "Dom sióstr" czy "Obserwator"...
UsuńTej odsłony Link jeszcze nie znam, ale chętnie poznam, póki co jej powieści mnie nie zawodzą ;)
OdpowiedzUsuńCóż, miałam kiedyś w planach przeczytanie tej książki, ale jakoś się rozmyły... ;)
OdpowiedzUsuńPo Ch. Link sięgam w ciemno. Odpowiada mi styl autorki, prowadzenie narracji i intrygi.
OdpowiedzUsuńMam tak samo:) lubię po nią sięgać raz na jakiś czas.
UsuńJak do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę autorki "Grzech aniołów" - książka podobała mi się , ale jakoś do tej pory nie sięgnęłam po inne książki autorki - może za jakiś czas.
OdpowiedzUsuń"Echo winy" było pierwszą książką tej pisarki jaką przeczytałam. Powieść mnie urzekła, chociaż możliwe, że dzisiaj, po przeczytaniu wielu thrillerów i poznaniu schematów, oceniłabym ją ciut niżej, ale mam sentyment do tej historii :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tylko bardzo dobry "Dom sióstr" i świetną "Lisią dolinę" , a na półce czeka jeszcze "Drugie dziecko". O książce którą recenzujesz czytałam tylko i wiem, że na pewno jej nie przeczytam..po prostu nie potrafię (i nie chcę) czytać treści zawierających opisy zwyrodnień przeciw dzieciom , o ich niewyobrażalnym bólu i krzywdzie..Nie wiem, moze nie na tam drastycznych opisów, ale mnie już samo zagadnienie pedofilii zraziło definitywnie..Wolę skupić się na lekturze innego typu:) Pozdrawiam serdecznie-Gosia
OdpowiedzUsuńWiesz, jakichś specjalnie dosadnych opisów tu nie uświadczysz, autorka skupia się na sferze psychologicznej, co oczywiście wywołuje nie mniejsze emocje. Skoro nie znosisz takiej tematyki, nie ma potrzeby, być się męczyła przy lekturze, w dorobku Link jest mnóstwo innych powieści poruszających inne problemy społeczne:)
UsuńPozdrawiam ciepło:)
nie znam tej pisarki, jednak Twoja recenzja mnie zaciekawiła, jak będę miała okazję, na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Muszę się wreszcie zapoznać z twórczością pani Link ;)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią bym przeczytała tę książkę :) Mam nawet jeden thriller tej pisarki w domu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilka powieści Link, tę również. Jednak najbardziej podobał mi się "Dom sióstr"
OdpowiedzUsuńU mnie w kolejce czeka teraz "Obserwator". Jak wiesz, jestem teraz na fali powieści pani Link i raczej żadna siła mnie nie powstrzyma przed czytaniem jej książek. Na "Echo winy" też przyjdzie czas. :-)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Link, ale mam ogromną ochotę na "Dom sióstr", który wiele osób zachwala.