Tytuł: "W Japonii czyli w domu"
Wydawnictwo: Świat Książki, 2013
Ilość stron: 191
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Żyję w kraju, w którym się nie urodziłam. Czy jestem imigrantką, zesłańcem, przesiedleńcem czy obcą? Każde z tych określeń zawiera cień prawdy, ale żadne z nich nie przekazuje w pełni siły wolnego wyboru w procesie asymilacji. Wkroczyłam w swoje obecne życie z otwartymi oczami - może nie widziałam lub nie mogłam zobaczyć pełni obrazu, ale to nie zaciemniło prawdy.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak by to było zostawić za sobą
wszystko, zrezygnować z tego, co było Wam bliskie i swojskie - kulturę, w
której wyrośliście, która ukształtowała Wasz światopogląd, wrażliwość,
system wartości, osobowość, która nadawała kierunek i sens każdemu
działaniu - by zacząć nowe życie w jakimś dalekim zakątku świata i
diametralnie odmiennej kulturze? Przyznam, że niejednokrotnie próbowałam
sobie wyobrazić taką sytuację i całkiem nieźle mi to wychodziło, jednak
dopiero lektura książki Rebeki Otowy uświadomiła mi, jak naiwne i
romantyczne były moje wizje i jak dalekie od rzeczywistości. Zaczęło do
mnie docierać, jak ogromnym byłoby to wyzwaniem i jak wiele
determinacji, siły, odwagi i samozaparcia wymagałoby sprostanie mu, a
także - co skonstatowałam ze zdziwieniem - że nie byłby to jednorazowy
wybór, a decyzja podejmowana każdego dnia na nowo.
Rebecca urodziła się w Kalifornii i wychowywała w Australii. Jej
fascynacja kulturą i językiem Kraju Kwitnącej Wiśni zaowocowała
podjęciem studiów na kierunku japonistyki; wtedy też, przed trzydziestu
pięciu laty, wyjechała po raz pierwszy do Japonii. W Kioto poznała i
zakochała się w młodym studencie Toshiro, potomku szacownej rodziny
Otowa, która może poszczycić się trzystu pięćdziesięcioletnim rodowodem,
co daje w przybliżeniu szesnaście pokoleń. Onieśmielona i przytłoczona
nieco faktem, że oto stała się nic nie znaczącym ogniwem w długim,
liczącym kilka stuleci łańcuchu pokoleń japońskiej rodziny, ale pełna
nadziei panna młoda zamieszkała w rodowej posiadłości męża na prowincji i
została jego gospodynią.
W Japonii czyli w domu to zapis doświadczeń i wyzwań, z którymi
przyszło mierzyć się cudzoziemce w kraju, jaki wybrała sobie na
ojczyznę. W opowieści Rebeki uderza kontrast, głęboka przepaść dzieląca
kulturę, mentalność, filozofię i światopogląd ludzi Wschodu i Zachodu.
To wielowymiarowy obraz życia codziennego i różnych aspektów kultury
Japończyków ukazany oczami kobiety - już nie obcej, ale też nie do końca
swojej - która od ponad trzydziestu lat próbuje odnaleźć się w tym
zadziwiającym mikroświecie i poczuć jak u siebie w domu.
Autorka opowiada o specyfice japońskiej kultury, zrytualizowanej
codzienności, zwyczaju celebrowania wszelkich okazji, tradycyjnej sztuce
kulinarnej, o życiu w zgodzie z wielowiekową tradycją z kosmetycznymi
jedynie ustępstwami na rzecz nowoczesności. Porusza wiele zagadnień, a
każde z nich poparte jest jej własnym doświadczeniem, dzięki czemu
zyskują one na wiarygodności. Najbardziej zaskakująca dla mnie była
kwestia legendarnej japońskiej gościnności i uprzejmości, a zwłaszcza
ogromne różnice w rozumieniu jej przez ludzi Wschodu i Zachodu, podobnie
jak podejście do rytuału dawania i brania, gdzie Japończycy za punkt
honoru postrzegają wzajemność. Mocno zaskoczyły mnie również różnice
między japońskim a zachodnim systemem edukacji, głównie ciekawie przez
autorkę omówiony nacisk, jaki kładzie się nie na rozwój osobowości
jednostki i samorealizację, ale na to, by była ona w przyszłości
użyteczna dla społeczeństwa. Z premedytacją, do najmłodszych lat wpaja
się dziecku różnymi metodami, jak być uległym i użytecznym członkiem
grupy, jak przestrzegać reguł i nigdy nie kwestionować jej autorytetu.
Rozwijanie krytycznego umysłu i indywidualności musiało ustąpić
wszechobecnej uniformizacji, która tłumi ciekawość świata, niszczy w
zarodku większość pomysłowych innowacji, skutkuje brakiem autorefleksji,
a zatem i rozwoju. Autorka co prawda dostrzega i zalety takiego systemy
edukacji, ale raczej bez przekonania, przynajmniej w moim odczuciu.
Rebeka wiele miejsca poświęca roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie -
co akurat nie dziwi, gdyż był to jeden z pierwszych problemów, z jakim
zetknęła się jako świeżo upieczona japońska żona. Wspominając
najważniejsze wydarzenia ze swego życia w nowym kraju opowiada o
reakcjach oraz oczekiwaniach rodziny męża i sąsiadów wobec niej.
Początki jej asymilacji były niezwykle trudne, w próbach odnalezienia
swego miejsca w japońskiej kulturze nieustannie towarzyszył jej lęk i
wątpliwości, a także doskwierała samotność osoby wyobcowanej,
pozbawionej wszystkiego, co do tej pory znała i kochała. Przez lata
przyswajała sobie kulturę, reguły społeczne i wzorce osobowościowe
obowiązujące w Japonii i nie ustawała w wysiłkach, by wpasować się w
narzucony jej przez otoczenie szablon idealnej japońskiej żony, co
automatycznie nadawało jej konkretny status w hierarchii społecznej i
prowokowało bunt. Jej inność była nietolerowaną wadą, konieczną do
skorygowania na wzór japoński, co było doświadczeniem bolesnym i
peszącym. Konieczność sprostania wymaganiom i oczekiwaniom, zagubienie w
meandrach tradycji i odseparowanie od własnej rodziny były dla autorki
szczególnie stresujące - i to pomimo wsparcia ze strony męża. Rebeka
opowiada o tym, jak trudno było jej się przyzwyczaić do braku
prywatności (papierowe, przesuwane drzwi nie dawały nawet jej
namiastka), usługiwania i słuchania rozkazów mężczyzn oraz konieczności
zaskarbienia sobie przychylności i szacunku krewnych oraz sąsiadów. Z
czasem dostrzegła, że ślepe podporządkowanie tradycji nie jest dobrym
sposobem adaptacji, a z cała pewnością nie powinna ona się odbywać
kosztem rezygnacji ze swojej osobowości i indywidualności. Zrozumienie
tego faktu zajęło jej lata, ale umiejętne zrównoważenie prób sprostania
oczekiwaniom i potrzebie bycia sobą zaowocowało upragnioną harmonią,
szczęściem i poczuciem, że Japonia rzeczywiście jest jej miejscem na
ziemi.
Czytając o zmaganiach Rebeki Otowa z japońską codziennością
zastanawiałam się, ile razy w ciągu tych trzydziestu lat przeklinała
swój wybór, gdy presja otoczenia stawała się zbyt dojmująca, a samotność
zbyt dokuczliwa; ile razy nachodziła ją refleksja, że może nie warto,
że nigdy w pełni nie stanie się idealną japońską żoną, więc po co
próbować dalej? Wciąż trudno mi to zrozumieć, nawet biorąc pod uwagę
wsparcie i miłość męża, który - co można wyczytać między wierszami -
przynajmniej w początkowym okresie oczekiwał, że Rebeka się dostosuje i
raczej nie ingerował w działania rodziny mające na celu uświadomienie
jej miejsca i roli. Autorka przyznaje, że było ciężko, że miała chwile
załamania, ale również podkreśla, że był to jej wolny wybór, podejmowany
każdego dnia od nowa. Nie skupia się specjalnie na tym, co straciła,
potrafi dostrzec to, co zyskała; zmieniło się jej postrzeganie świata,
pojęcie czasu i przestrzeni, poczucie prawdy i piękna. Japonia silnie na
nią wpłynęła, lecz nie zmieniła jej całkowicie, wciąż istnieją sfery i
kwestie, z którymi nie może i nie chce się pogodzić, są też takie, w
których stała się bardziej japońska niż większość jej sąsiadów czy
krewnych. Proces asymilacji trwa nadal, Japonia nieustannie czymś ją
zaskakuje, ale z czystym sumieniem może stwierdzić, że stała się jej
prawdziwym domem.
Książka Rebeki Otowa to niezwykle ciekawa opowieść o Japonii widzianej
jednocześnie z zewnątrz i od wewnątrz, dlatego tak frapująca i
wyjątkowa. Pełna ciekawostek, intrygujących spostrzeżeń i wnikliwych
obserwacji, wzbogacona zapisem własnych wspomnień, doświadczeń i
refleksji autorki, zaskakuje głębią kontrastu między kulturą Wschodu i
Zachodu i pokazuje, że kulturowa asymilacja nie do końca jest jednak
możliwa. W Japonii czyli w domu to zbiór luźnych przemyśleń i
spostrzeżeń na temat japońskiej codzienności i tradycji, dość chaotyczny
i przypadkowy, ale oscylujący wokół najważniejszych zagadnień: dom,
rodzina, relacje towarzyskie i społeczne, mentalność i podejście do
życia. Ja poczułam się usatysfakcjonowana tym, co autorka przekazała w
swojej książce - może, a nawet na pewno nie wyczerpała tematu, ale za to
podjęte kwestie omówiła na tyle dokładnie i rzetelnie, na ile pozwalało
jej zdobyte doświadczenie, a taka wiedza jest chyba najważniejsza.
Dowiedziałam się naprawdę sporo o współczesnej Japonii i jej
mieszkańcach, o rytmie ich życia, filozofii życiowej, trochę lepiej
poznałam ich mentalność - choć czuję, że raczej nie mam szans, bym ją
zrozumiała. Przekonałam się, jak trudno wtopić się w całkowicie odmienną
kulturę i system wartości, przyjąć ją za swoją, identyfikować się z nią
i żyć zgodnie z jej wymogami. Polecam książkę Rebeki Otowa każdemu, kto
przeżywa fascynację kulturą Japonii - daje ona cenny wgląd w jej sedno,
pozwala się przyjrzeć różnym jej aspektom i choć trochę zrozumieć jej
kuszącą, magiczną egzotykę.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/189491/w-japonii-czyli-w-domu/opinia/13968639#opinia13968639
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Świat Książki :) |
Okładka urzeka. :) Może czas na odwiedziny w Japonii? Choć tylko literackie... :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwa - literacko to mogę podróżować po całym świecie, bez żadnych obaw! Dobrze, że mamy chociaż to:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Jako fanka Japonii po prostu muszę przeczytać tą ksiażkę.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, przy najbliższej okazji na pewno się w nią zaopatrzę. Mimo że jakoś wielkim fanem Japonii i ogółem kultury Kraju Kwitnącej Wiśni nie jestem, to chętnie poznam bliżej ten rejon świata. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
R
Rafał - mam podobnie, ale każda okazja do poznania odmiennej kultury jest dobra!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
No proszę! Mam ją już u siebie i nawet nie zagłębiłam się dotąd w opis, dlatego Twoja recenzja bardzo mnie zaskoczyła i zaintrygowała. Nie spodziewałam się, muszę przyznać, że autorka aż tak związała się z Japonią, ale tym bardziej ten tytuł zaczął mnie przyciągać :)
OdpowiedzUsuńCo do samego wyjazdu - czasem sobie marzę, by mieszkać w Manchester i mieć blisko na Old Trafford, ale prawda jest taka, że za cholerę nie rzuciłabym mojego dotychczasowego życia, mojego żużla, moich bliskich i wszystkiego tego, co składa się na codzienność, w jakiej egzystuję.
Klaudyna - ciekawi mnie, jak ty odbierzesz tę książkę:) Miałam podobnie jak ty: byłam strasznie zdziwiona stopniem asymilacji autorki i tym, jak bardzo jej na tym zależało!
UsuńKilka mam takich miejsc, do których chciałabym wyjechać, niestety, chyba brakuje mi odwagi i determinacji. Ale może kiedyś...
Pozdrawiam serdecznie:)
a ja mm wzięłam udział na jakiejś tronie aby wygrać tą książkę ;D
OdpowiedzUsuńMagdalena - no to trzymam kciuki za twoją wygraną, naprawdę ciekawa to książka:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Za Japonią nie przepadłam jakoś specjalnie dopóki nie zaczęłam czytać Murakamiego. Lektura wydaje się być bardzo interesująca i chętnie bym przeczytała. ): co do tekstu, to nie mam zastrzeżeń, jak zawsze poradziłaś sobie świetnie, a ja mogę jedynie się od Ciebie uczyć :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowa fantazja - a mnie Murakami jakoś do siebie nie przekonał, choć nie wykluczam kolejnego podejścia :D
UsuńNo i dziękuję za miłe słowa:)
Pozdrawiam serdecznie!
Moja koleżanka z liceum rzuciła wszystko, w tym chłopaka, i wyjechała do Chin realizować swoje marzenia. Mówi, że jest szczęśliwa, więc zgaduję, że to był dla niej dobry wybór. Osobiście chciałabym też czegoś takiego doświadczyć, choć może nie tak drastycznie, chłopak może pojechać ze mną :P A tak na serio to chciałabym kiedyś pomieszkać przez jakiś czas w Australii lub Nowej Zelandii i zrealizować w ten sposób moje życiowe marzenie. Ale to raczej plan na przed 40-stką, najpierw muszę się ustawić :P
OdpowiedzUsuńBeatriz - jak rzucać wszystko, to wszystko! :DDD
UsuńByłoby świetnie móc pomieszkiwać to tu, to tam, marzę o takim życiu! Wszystko jeszcze przed nami!
Pozdrawiam serdecznie:)
Dzięki za informacje o tej książce, nie miałam pojęcia, że taka istnieje, a teraz wiem, że MUSZĘ ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńJaponia pasjonuje mnie od dawna i każda książka, która o niej traktuje jest dla mnie :-)
Perry - zatem bez dwóch zdań jest to książka dla ciebie!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Japonia to bardzo piękny kraj, ale nie chciałabym w nim mieszkać na stałe, gdyż nie wiem, czy podołałabym niektórym surowym zasadom, jakie tam panują, ale na kuszącą, magiczną egzotykę w wersji książkowej chętnie się zdecyduje ;-)
OdpowiedzUsuńcyrysia - ja również nie wyobrażam sobie życia na stałe w Japonii, kompletnie nie moja bajka:) Nawet niespecjalnie mnie kusi zwykła wycieczka w te rejony :/
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nie zdecydowałabym się na porzucenie wszystkiego, co znam i wyjazd na zawsze w tak odległe miejsce. Na pewno kiedyś chciałabym poznać Japonię, zwiedzić, nacieszyć się tą egzotyką, ale nie wyobrażam sobie przenosin tam na stałe. Na pewno książkę przeczytam, bo już z Twojej recenzji wiem, że dowiem się wielu interesujących rzeczy, ale chyba nie zrozumiem wyboru autorki.
OdpowiedzUsuńDominika - no ja właśnie też nie potrafiłam zrozumieć wyboru autorki. Moim zdaniem niedogodności zdecydowanie przeważyły nad korzyściami, choć autorka starała się przekazać coś zupełnie innego. No, ale może faktycznie nie doceniam siły miłości:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Moje zainteresowanie Japonią, krajem, historią, kulturą zaczęło się w liceum od anime, mang oraz Murakamiego :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę autorce wyjazdu do Japonii. Mam nadzieję, że mnie też kiedyś będzie stać na takie egzotyczne wakacje.
Książka byłaby dla mnie idealną lekturą.
miqaisonfire - no popatrz, nie miałam pojęcia o twojej fascynacji Japonią! W takim razie to rzeczywiście idealna lektura dla ciebie:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Obecnie mieszkam poza krajem swojego urodzenia i to tez był mój wolny, wybór. Ba! Ja marzyłam od tym od lat, a kiedy nadarzyła się okazja, zrobiłam to :D Co prawda nie jest to tak egzotyczne miejsce, jak Japonia, ale mimo to, zupełnie inne niż Polska.
OdpowiedzUsuńJaponia tez mi się marzy :D Od lat. A mój mąż rzucam czasem z przekąsem, że już jedna przeprowadzkę marzeń doprowadziłam do skutku, to kto wie, co będzie za parę lat? ;)
Wracając do książki i samej autorki. Podziwiam ją tak, jak i Ty, że dała radę w japońskim społeczeństwie. Dla człowieka zachodu (czy to Amerykanina, czy Europejczyka) życie w Japonii, a szczególnie na Japońskiej prowincji, to, mówiąc kolokwialnie, kosmos. Podziwiam wytrwałość w nauce autorki, bo uczyła się czegoś, co dla nas bywa niezrozumiałe i często nieakceptowalne. Dobrze, że potrafiła odnaleźć równowagę i swoje miejsce :)
Pozdrawiam :)
Edyta - mogłabym spokojnie podpisać się pod twoją refleksją odnośnie książki. Sprostanie takiemu wyzwaniu musiało jej przynieść mnóstwo satysfakcji i dawać siłę do mierzenia się z tym, co przynosiło jej życie każdego kolejnego dnia:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Kultura Japonii tak bardzo odbiega od naszej, jakby chodziło o inną planetę. Trudno się wtopić w zupełnie obcą mentalność. Autorka wykazała się niebywałą odwagą! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa też właśnie skończyłam czytać, bardzo mi się podobała, zaraz będę ubierać wrażenia w słowa :)
OdpowiedzUsuńJaponia nieszczególnie mnie interesuje, może przez wszechobecną modę na ten kraj? Wszystko pozostałe jednak wydaje się być w tej książce niesamowicie ciekawe, bo zderzenie kultur to wielkie wyzwanie dla każdej strony, zwłaszcza jeśli któraś z nich jest w zdecydowanej mniejszości. Ostatnio czytałam o tym u Kapuścińskiego w "Tym Innym", ale Rebecca Otowa z pewnością opisała wszystko z bardziej emocjonalnej strony. Niesamowicie silna z niej kobieta, nie wyobrażam sobie zrobić coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę chętnie poznam, choć osobiście nigdy nie zdecydowałabym się na stałe porzucić kraju i zamieszkać w miejscu tak odmiennym kulturowo. O Japonii widzianej oczami obcokrajowca, imigranta, czytałam już w "Bezsenności w Tokio" Marcina Bruczkowskiego - polecam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, ale tym razem odpuszczam. Japonia zupełnie mnie nie interesuje :)
OdpowiedzUsuńWidzę ciekawą książkę. :)
OdpowiedzUsuńO tym, że sama nie przystosowałabym się do zupełnie nowej rzeczywistości przekonałam się, gdy kelner w Barcelonie postawił mi przed nosem paellę, a ja zamiast się cieszyć, że spróbuję coś nowego, zatęskniłam za gołąbkami. :P
O, tę książkę chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńW takich chwilach zazdroszczę Wam recenzentkom.
Ooo, brzmi ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńDrugi akapit - nic dodać, nic ująć... Pozdrawiam z Japonii, która nigdy mnie nie fascynowała - i tak już pozostanie, czego po 3 latach życia tutaj jestem pewna. Tyle dobrego, że moja sytuacja jest o wiele bardziej komfortowa niż autorki książki, ponieważ najbliższe otoczenie respektuje fakt, że jestem tu tylko z powodu Męża.
OdpowiedzUsuńDziękuję za treściwą, zajmującą uwagę recenzję. Opisana książka jest jedną z niewielu związanych z krajem mojego zamieszkania, którą chciałabym teraz przeczytać.
Książka godna uwagi.Napisana przez osobę której życie potoczyło się tak , że zamieszkała w Japonii.Autorka opisuje swoja nową ojczyznę niczego nie ukrywając,ze wszystkimi jej plusami i minusami.Mimo, że było jej ciężko,pozostała i pokochała Japonię.Podziwiam i ....chyba zazdroszczę. Marzę o Japonii ,a marzenia się spełniają!
OdpowiedzUsuń