Tytuł: "Simon i dęby"
Wydawnictwo: Replika, 2013
Ilość stron: 395
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Simon i dęby to moje drugie spotkanie z twórczością szwedzkiej
pisarki. Jej surowa, prosta proza przepełniona zaskakującą głębią
oczywistych, a zarazem odkrywczych życiowych prawd, po raz pierwszy
zauroczyła mnie i poruszyła na kartach powieści Anna, Hanna i Johanna.
Twórczość Marianne Fredriksson nie jest zbudowana z wielkich słów, nie
dba też o formę - o jej wartości stanowi intuicyjna prostota w
postrzeganiu emocji, uczuć i stanów psychicznych oraz wnikliwa,
terapeutyczna ich analiza, która tak bardzo przypadła mi do serca. Już
pierwsze wersy kolejnej powieści Fredriksson uświadomiły mi, jak bliska
jest mi jej twórczość i jak bardzo tęskniłam za bijącym od niej ciepłem,
zrozumieniem i nostalgią.
Simon jest żydowskim chłopcem adoptowanym przez bezdzietne małżeństwo
Eryka i Karin Larssonów. Nie ma pojęcia o swoim prawdziwym pochodzeniu,
chociaż czuje, jak wiele go od nich różni, nie tylko w sensie fizycznym.
Przybrani rodzice chronią syna przed bezwzględnością otoczenia
ukrywając przed nim tajemnicę jego pochodzenia wobec nasilającej się
fali przedwojennego antysemityzmu. Jednakże w szkole Simon czuje się
samotny, z trudem znosi też docinki i dręczenie ze strony kolegów - do
czasu, kiedy zaprzyjaźnia się z Izaakiem i jego rodziną. Nie tylko
zyskuje rówieśnika-przyjaciela, z którym może dzielić wszelkie chłopięce
sekrety i marzenia, ale też wzór i autorytet w postaci ojca Izaaka,
Rubena - zamożnego, dystyngowanego intelektualisty i człowieka interesu,
który w znaczący sposób wpłynie na dalsze życie Simona.
Wybuch wojny i związane z tym faktem niebezpieczeństwo dla ludności
żydowskiej wyzwala bieg wydarzeń, który nieoczekiwanie zacieśni więzi
między chłopcami i ich rodzinami. Nadwrażliwy, obarczony traumą z
dzieciństwa Izaak odnajdzie wsparcie w surowych, prostych, mocno
stąpających po ziemi rodzicach przyjaciela, Simon zaś znajdzie
zrozumienie i zacznie odkrywać własne przeznaczenie i samego siebie
dzięki kojącej bliskości Rubena. Wkrótce Simon będzie musiał zmierzyć
się z tajemnicą swojego pochodzenia, skomplikowanymi relacjami z
przybranymi rodzicami i wybrać wreszcie własną drogę życia.
Marianne Fredriksson stworzyła poruszającą, zaskakującą głęboką i
wielowymiarową opowieść dotykającą tak wielu aspektów ludzkiego życia,
że wydaje się niemożliwością wyczerpujące potraktowanie tematu i
zamknięcie go na niespełna czterystu stronach powieści. Tak się jednak
stało i co ważne - nie można autorce odmówić przy tym wnikliwości
analizy i kompleksowości w podejściu do tematu. Dominującą cechą jej
prozy jest uniwersalizm wymykający się schematyzowaniu, uproszczeniom,
generalizowaniu. Choć Fredriksson porusza wiele ważkich kwestii, o
których można by pisać naukowe rozprawy, nieodmiennie za pomocą dość
ubogich środków wyrazu wyłuskuje z nich to, co najcenniejsze, wydobywa
ich sedno starając się jak najdobitniej ukazać złożoną prawdę o
człowieku. Jej proza jest spokojna, pewna, przemyślana - czytelnik
wyczuwa, że autorka przekazuje dokładnie to, co sobie zamierzyła i w
sposób, jaki zaplanowała.
Jest mistrzynią w ukazywaniu ambiwalencji uczuć, niejednoznaczności emocji i złożoności
natury ludzkiej za pomocą ograniczonych środków wyrazu, jej głos ma siłę
i intensywność, dzięki którym długo jeszcze odbija się echem w głowie
nie pozwalając o sobie zapomnieć. Szwedzka pisarka jak mało kto potrafi
łączyć prostotę przekazu z najbardziej doniosłymi, fundamentalnymi i
ważkimi kwestiami dla każdego człowieka - jej bohaterami są do bólu
zwyczajni ludzie, którzy na naszych oczach przeżywają swe wzloty i
upadki, kochają i nienawidzą, starzeją się, dojrzewają - wciąż zachodzą w
nich zmiany, czy to pod wpływem okoliczności, czy to innych ludzi.
Pokonują życiowe przeszkody, bezustannie do czegoś dążą, poznają swoje
możliwości, dowiadują się o sobie różnych rzeczy, uczą się na własnych
błędach, odkrywają swoje prawdziwe ja - nie zawsze zgodne z ich
wyobrażeniami - swoje potrzeby, uczucia, emocje, swoją naturę,
kształtują swój los pozostając w dynamicznych interakcjach z innymi
ludźmi - nawiązując lub niszcząc relacje, zacieśniając więzi. Autorka
stawia swoich bohaterów w konkretnych życiowych sytuacjach, pozwala
korzystać z własnych doświadczeń, ale też popełniać im błędy -
niezależnie od wszystkiego pozwala spojrzeć czytelnikowi na ich zmagania
z wielu różnych punktów widzenia, przeanalizować na wszelkie możliwe
sposoby - i za każdym razem czegoś nauczyć.
Marianne Fredriksson uświadamia, że dojrzewanie to proces, który trwa
całe życie - nawet, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy - i dla
każdego przebiega on inaczej, wiąże się z odmiennymi doznaniami. Jej
bohaterowie wywodzą się z różnych warstw społecznych i różnią się od
siebie ogromnie - jak choćby wykształcony żydowski księgarz Ruben czy
prosty robotnik Erik, który przeszedł drogę od socjalisty do
kapitalisty. Niezależnie od tego każdy z nich zmaga się ze sobą, ze
spuścizną własnej przeszłości, poszukuje własnej tożsamości i swojego
miejsca na ziemi. Idealnym przykładem są Izaak i Simon - wychowani w
rodzinach, które, choć obdarzały miłością, to jednak ich nie rozumiały,
odnajdują pełną akceptację i siły do realizowania marzeń w kontaktach z
rodziną przyjaciela. Skomplikowane i bolesne rodzinne relacje znakomicie
i wnikliwie ilustruje więź Simona z przybranymi rodzicami, zwłaszcza z
Karin, a także stosunki Klary z własną matką, która porzuciła ją w
dzieciństwie. Simon i dęby to także opowieść o błędach przeszłości, z
których może narodzić się coś dobrego i wartościowego, czego dowodem
może być historia Rubena, a także o tym, że pewnych rzeczy zmienić nie
można i jedyne, co należy zrobić, to pogodzić się z nimi i próbować żyć
dalej - o czym świadczą perypetie Izy, ocalałej z zagłady siostrzenicy
Rubena, kobiety bezwzględnej i niszczycielskiej. To opowieść o trudnej,
męskiej przyjaźni, różnych jej barwach i odcieniach, o miłości
silniejszej niż śmierć, o przewrotności losu, który nieustanną walkę
zmienia u kresu życia w spokojną akceptację, przynosząc zrozumienie i
ukojenie.
Powieść Marianne Fredriksson to cudownie mądra, pełna ciepła
saga rodzinna osadzona w niespokojnych realiach wojennej i powojennej
Szwecji. Wszystko, do czego bohaterowie dążą, kim się stają, czego
doświadczają, zostało opowiedziane w piękny, ujmujący sposób, z
psychologicznym wyczuciem i chwytającym za serce połączeniem prostoty i
naturalności. To wyjątkowa lektura skupiająca się na odwiecznej ludzkiej
potrzebie kształtowania własnego losu, poszukiwania własnej tożsamości i
budowaniu więzi z minionymi oraz przyszłymi pokoleniami. To przede
wszystkim poruszająca opowieść o poznawaniu samego siebie, stawaniu się,
czego nieodłącznym etapem jest pożegnanie z dzieciństwem i dorastanie,
tak wzruszająco i symbolicznie przedstawione za sprawą niezwykłej więzi
łączącej Simona z dębami, reprezentującymi jasny, bezpieczny, doskonały
świat, z którego trzeba kiedyś zrezygnować i którego nie da się
odzyskać.
Patrzcie, jaka ze mnie gapa -dwa lata temu czytałam tę książkę, tyle że inne wydanie. Zerknijcie do recenzji, niby niewiele się różni, a jednak. Nie ma to jak dwa razy wykonać tę samą robotę:/
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/189463/simon-i-deby/opinia/13902270#opinia13902270
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Replika :) |
Ufff, to dobrze, że tak wysoko oceniasz tę książkę, bo niedługo będę ją czytać. :)
OdpowiedzUsuńMiałam nie czytać, ale po Twojej recenzji ciągnie mnie do tej lektury
OdpowiedzUsuńRecenzja piękna, na pewno skuszę się na tę książkę. Ale czy dobrze zrozumiałam, że zapomniałaś o tym, że już tę powieść czytałaś? :)
OdpowiedzUsuńDominika - niestety tak właśnie było! Oczywiście kilkakrotnie w czasie lektury niektóre sceny wydawały mi się znajome, wiedziałam, co się wydarzy, ale nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Dopiero kiedy dodawałam recenzję na stronie lubimy czytać, zorientowałam się, że książka miała wcześniejsze wydanie i to pod nim znalazłam drugą recenzję :/ Co śmieszne, mam je nawet na półce! Pierwszy raz zdarzyło mi się coś podobnego :/
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zaskakująca sytuacja, ale z drugiej strony nie ma się co dziwić. Tyle książek czytamy, że po czasie można się pogubić.
UsuńZaskakująca sytuacja, ale z drugiej strony nie ma się co dziwić. Tyle książek czytamy, że po czasie można się pogubić.
UsuńA ja czuję się zawiedziona - takich książek nie powinno się zapominać :/
UsuńTeraz na pewno będziesz o niej pamiętać :) Ale tak poważnie, to nawet tych pięknych i wzruszających historii jest dużo. Na upartego to codziennie mogłybyśmy czytać lub oglądać coś chwytającego za serce. Więc naprawdę czasami można zapomnieć, że to już było.
UsuńRzeczywiście zaskakująca sytuacja - ale w natłoku tylu książek, okładek, recenzji, można się pobubić. A okładka zdecydowanie lepsza teraz.
UsuńWidzę, że teraz trochę lepiej oceniłaś tę ksiązkę niż kiedyś:) Ja tak mam z filmami, że często zdarza mi się oglądać coś, co już kiedyś widziałam i wcale o tym nie pamiętać. A potem: "hmm, wygląda jakoś znajomo. nie, nie, chyba mam deja vu" ;P
OdpowiedzUsuńBeatriz - może trochę dojrzałam? Ta książka jest naprawdę znakomita:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Coś w tym jest, bo to prawda, że się z wiekiem inaczej odbiera różne rzeczy. Chyba muszę wrócić do kilku książek i to sprawdzić, jak jest ze mną:)
UsuńKurczę, a ja nadal mam te książki w przegródce "chcę przeczytać" :/ Zupełnie nie na moją kieszeń jest kupowanie takiej ilość książek. Pożyczyć tez nie mam skąd ani od kogo.
OdpowiedzUsuńCo do faktu, że już czytałaś tą książkę i zapomniałaś ... Przy tak dużej ilości lektur, jakie Ty masz, wydaje mi się to zupełnie naturalne :) Mnie też zdarza się sięgać nieświadomie po książki, które już kiedyś czytałam :)
Życzę Ci udanej niedzieli :)
Edyta - a ja czuję rozczarowanie własną pamięcią - to jedna z tych książek, których nie powinno się nigdy zapomnieć...minęły zaledwie dwa lata, a tu taka przykra niespodzianka!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zainteresowała mnie ta książka, mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć w przyszłości :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSebastian - a polecam gorąco, to naprawdę kawał dobrej, głębokiej i wartościowej prozy, mam nadzieję, że i tobie przypadnie do gustu!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mam dużą ochotę na nią.
OdpowiedzUsuńMnie czasem też się zdarza, że nie pamiętam przeczytanych dawniej książek. W tym celu powstał mój blog! Twój przecież podobnie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAneczka - no widzisz, a i tak idea się nie sprawdziła, bo mam teraz na blogu dwie recenzje tej samej książki :/
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Karolcia piękna ta Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńTylko jak to możliwe, że wcześniej nie zorientowałaś się, że już to czytałaś? Rozumiem, że tam bohater miał na imię Szymon, ale dwa lata to całkiem niedługi okres, by skojarzyć treść czytanych książek :p
Dwa lata temu oceniłaś książkę na 4/5, a teraz na 5/5 czy to wynika z tłumaczenia czy po prostu teraz książkę odbierasz inaczej?
Ja mam często tak, że dana książka po przeczytaniu wywarła na mnie mniejsze lub większe wrażenie, ale po upływie kilku tygodni okazuje się, że albo ledwo pamiętam treść i np. mam rozmyte zakończenie, albo nie potrafię przestać o niej myśleć i wydaje mi się ona lepsza niż w pierwszym odczuciu.
magdalenardo - nie dołuj mnie, czuję się niemile zaskoczona własną (nie)pamięcią :/
UsuńCoś tam mi dzwoniło, ale nie wiedziałam, w którym kościele, zresztą lektura tak mnie pochłonęła, że nie miałam czasu zastanawiać się nad tym, a tu proszę, taka niespodzianka! :/
Myślę, że wyższa ocena wynika z innego odbioru lektury albo po prostu z tego, że przez dwa lata przeczytałam naprawdę mnóstwo książek, w tym wiele naprawdę dobrych i zmienił mi się system oceniania. Ta książka zalicza się do tych naprawdę dobrych:)
Pozdrawiam serdecznie!
Śmieszna sytuacja z tym drugim czytaniem :) ciesze się, że książka zdobyła maksymalną notę, bo sama chciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMarta - śmieszna? Raczej straszna! :P Zwłaszcza, ze męczyłam się nad recenzją, a miałam przecież gotową :/
UsuńA książka warta przeczytania jak rzadko która:)
Pozdrawiam serdecznie!
To niesamowite, że czytałaś tą książkę i zapomniałaś o tym, ale nie przejmuj się :) Czasami po prostu tak się zdarza. Można zginąć w natłoku tylu książek.
OdpowiedzUsuńOkładka tej książki jest cudowna! Urzekła mnie. Sama fabuła również i w najbliższym czasie koniecznie muszę ją zdobyć. Lubię historie o żydowskich chłopcach, tamtych czasach...
Pozdrawiam :)
Katarzyna - nie przypuszczałam, że może mi się zdarzyć taka sytuacja, a tu proszę...:)
UsuńPolecam gorąco, jednak gwoli ścisłości - lata wojenne to ledwie wycinek realiów książkowych, choć antysemityzm to domena nie tylko tamtego okresu:/
Pozdrawiam serdecznie:)
Zastanawiałam się nad tą książką, gdyż jej okładka mnie niesamowicie urzeka, ale tematyka nie do końca mnie zainteresowała, więc w ostatecznym rozrachunku dałam sobie z nią jednak spokój.
OdpowiedzUsuńps. też miałam taki przypadek, że wzięłam książkę do recenzji a potem okazało się, że mam w domu jej starsze wydanie. Na szczęście tamtej starszej wersji jeszcze nie czytałam w przeciwieństwie do ciebie, dlatego nie czułam się jakoś szczególnie zawiedziona, ale mimo wszystko irytujące jest to, że nie ma nigdzie informacji na okładce, że to jest wznowione wydanie danej książki.
Piękna recenzja, sczególnie ten pierwszy akapit. Serce mi się wyrwało do tej książki. Też takie bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńA z tą sytuacją - też tak miałam. I kilka razy z filmem... ;-)
Po tak znakomitej i przychylnej recenzji nie ma opcji by książka mnie nie zainteresowała. Co Ty ze mną robisz :-)
OdpowiedzUsuńTa książka już wcześniej znalazła się na mojej liście do przeczytania, a po Twojej recenzji czuję, że umieszczenie jej tam to była trafiona decyzja. Mam nadzieję, że lektura wywoła we mnie tak wyraziste emocje jak w Twoim przypadku :)
OdpowiedzUsuń