Tytuł: "Zbrodnie roślin"
Wydawnictwo: W.A.B., 2012
Ilość stron: 235
Okładka: twarda
Wszystkie drzewa i krzewy z rodzaju Cerbera są piękne i pachnące, co nie przeszkadza im zabijać. Nawet dym z płonącego drewna uważany jest za niebezpieczny.
Pięknie prezentują się w bukietach, choć wiązanka pachnących konwalii
zawiera porcję glikozydów nasercowych zdolnych zatrzymać pracę serca.
Cieszą oko na ogrodowych rabatkach, choć popularny tojad zawiera
wyjątkowo zjadliwą toksynę wywołującą paraliż. Stanowią ozdobę parków
krajobrazowych, a jednak krzak cisu jest tak toksyczny, że pierwszym
objawem zatrucia jest zwykle...niespodziewana śmierć. Dają drewno na
opał, lecz mało kto wie, jak łatwo zatruć się dymem z płonącej szczapy
berbery złocistej lub oleandra. Skwarnym latem oferują błogi cień,
jednak leniuchowanie pod drzewem mansenili może zakończyć się
nieprzyjemną wysypką. Rodzą apetycznie wyglądające owoce, choć
nieopatrznie zerwane wilcze jagody w najlepszym razie wywołują ataki
padaczki i halucynacje. Sporządzamy z ich kory lub liści herbatki i
napary, traktujemy z naiwnym zaufaniem przekonani, że naturalne jest
najzdrowsze, jakby istniały wyłącznie dla zaspokojenia naszych potrzeb. W
dużej mierze rzeczywiście tak właśnie jest - całymi latami możemy nie
mieć styczności z ciemną stroną potęgi królestwa roślin, jednak należy
być jej świadomym, dla własnego dobra. Rośliny zasługują na pełną
respektu ostrożność, potrafią nas żywić i leczyć, ale mogą też nas
zabijać. Na mnóstwo różnych, okropnych sposobów.
Na ogół pierwszym objawem zatrucia cisem jest niespodziewana śmierć.
Celem niniejszej publikacji nie jest zniechęcenie czytelnika do
wychodzenia z domu czy spędzania czasu na łonie natury, ale
uświadomienie zagrożeń płynących z kontaktu z przedstawicielami flory,
wyzbycia się lekceważącego i naiwnego stosunku do pozornie niewinnych,
czarujących zbrodniarzy rodem ze świata roślin. Autorka przyznaje, że
nie jest botanikiem, a raczej ogrodniczką zafascynowaną naturą, jej
książka zaś nie pretenduje do miana kompendium naukowego czy przewodnika
do rozpoznawania trujących gatunków - w tym celu odsyła do bogatej,
choć w większości anglojęzycznej bibliografii.
Zbrodnie roślin to zbiór ciekawostek i anegdot wzbogaconych garścią
wiedzy z dziedziny biologii, toksykologii i botaniki skupiający się na
ciemnej stronie królestwa roślin, prezentujący okazy, które zadają ból,
niszczą, odurzają, zabijają na setki różnych sposobów, odkrywający ich
małe, mroczne sekrety.
Raflezja kwitnie przez kilka dni i śmierdzi w tym czasie jak gnijące mięso przyciągając padlinożerne muchy.
Amy Stewart uporządkowała zielonych złoczyńców z całego świata w
kolejności alfabetycznej dokonując krótkiej, acz treściwej
charakterystyki wybranych delikwentów, co ułatwia odnalezienie
konkretnego, interesującego nas gatunku. Oprócz tego podzieliła książkę
na rozdziały zbiorcze opisujące przestępcze rodziny roślin koncentrując
się na ich szkodliwym działaniu. Tytuły rozdziałów przypominają nagłówki
z pierwszych stron gazet, mają humorystyczne zabarwienie - w
przeciwieństwie do zawartych w nich treści. I tak na przykład "chwasty
masowej zagłady" wprowadzą was w mroczny świat najbardziej ekspansywnych
roślin, które nie cofną się przed niczym, by zdusić, zatruć czy wyssać
konkurencję; "piekielny barman" przedstawi dzieje długiej tradycji
napojów odurzających, w których alkohol nieraz był tylko mniej ciekawym i
bardziej niewinnym dodatkiem, zaś "śmiertelny obiad" pokaże wam
popularne uprawowe rośliny (kukurydza, ziemniak, czerwona fasola), które
nieraz goszczą na waszych stołach, a które w szczególnych
okolicznościach mogą okazać się - dosłownie - ostatnim posiłkiem.
Gdy kanianka znajdzie żywiciela, owija się wokół niego, wbija weń swe malutkie, grzybkowate wyrostki i wysysa pokarm.
Okazuje się, że możliwości i pomysłowość roślin (i nie tylko, gdyż
autorka ujęła w swej publikacji również trujące grzyby, cyjanobakterie i
algi) w zadawaniu bólu i zabijaniu jest wręcz nieograniczona, a już z
pewnością przekraczająca granice wyobraźni. Nękają nas na różne sposoby
począwszy od zwykłego poparzenia pokrzywą po zatrucie daturą prowadzące
do śmierci przez uduszenie. Wszystko, co pomiędzy, jest tyleż
przerażające, co fascynujące, rośliny atakują na wszelkie możliwe
sposoby: werbując do pomocy owady (figowce, akacje), kalecząc skórę
źdźbłami ostrymi jak brzytwa (spartyna grzebieniasta), wytwarzając
drażniące soki, żywice, czy pyłki wywołujące reakcje alergiczne lub
poparzenia (fototoksyczny barszcz Mantegazziego); wbijając kolce,
ciernie lub rzepy, strzelając nasionami z siłą, która może wybić oko
(laskotnica zwana drzewem dynamitowym). Poznacie bliżej rośliny, które
są przyczyną pożarów (eukaliptus wytwarza bardzo lotne olejki eteryczne,
a tłuste drzewo produkuje łatwopalną żywicę), wywołują halucynacje,
stany lękowe i napady paniki (zatrucie sporyszem, grzybami, roślinami
psychodelicznymi), powodują paraliż, śpiączkę, uszkodzenie narządów
wewnętrznych, niemotę, ślepotę, padaczkę, poronienia oraz dziesiątki
innych, niemniej drastycznych i jakże często prowadzących do śmierci
objawów i dolegliwości. Dzięki lekturze tej książki poznacie i takie
rośliny, które mają działanie kancerogenne (kokornak), różnymi drogami
wprowadzają do organizmu neurotoksyny (sagowiec), trujące aminokwasy,
toksyczne alkaloidy (mak lekarski, bieluń dziędzierzawa, tojad) -
nikotynę, abrynę ( modligroszek), rycynę (rącznik), strychninę (kulczyba
wronie oko), cykutoksynę (szalej jadowity) lub glikozydy nasercowe
(naparstnica, konwalia), jak również wywołujące nieznośny ból, który
jest w stanie doprowadzić cierpiącego człowieka do samobójstwa (gympie
gympie).
W książce Amy Stewart znajdziecie też bardziej niewinne okazy flory:
wydzielające odór gnijącego mięsa (dziwidło olbrzymie, raflezja),
starych skarpetek (grewilla), palonej gumy (kosaciec cuchnący) lub...
intensywny zapach mokrego psa (ciemiernik cuchnący), wywołujące ślinotok
(khat) czy mięsożerne (tłustosz, kapturnica).
Tojad, inaczej mordownik, pięknie wygląda w bukiecie, zawiera jednak tak zjadliwą truciznę, ze zdolny jest sparaliżować lub nawet zabić.
Gdyby nie Zbrodnie roślin nie dowiedzielibyście się, dlaczego pewne
drzewo w Indiach nazywane jest drzewem samobójców i które rakotwórcze
pnącze podawano niegdyś w dobrej wierze rodzącym kobietom, a także
jakiej rośliny użył galijski wódz Katuwolkus, by uniknąć losu pokonanego
czy też spożycie której rośliny podnosiło wydajność niewolników.
Wzbogacicie się o niezwykle przydatną wiedzę na temat tajemnego
składnika maści czarownic, zioła, które w kręgach XIX -wiecznej
cyganerii nazywano zieloną wróżką czy też pochodzenia ludowej nazwy
pokrzyku wilczej jagody. Z pewnością zmrozi wam krew w żyłach
świadomość, że sto lat temu marihuana była głównym składnikiem łakoci o
wdzięcznej nazwie "arabskie oczarowanie", ziarna kluczyby wronie oko
brały czynny udział w sądach bożych, a mięso nieopatrznie upieczone na
rożnie z gałązki oleandru może być przyczyną zgonu.
Tylko nasiona rącznika są trujące. Trzy lub cztery mogą zabić człowieka.
Ale i to nie wszystko, co lektura ma czytelnikowi do zaoferowania. W
książce nie zabrakło wnikliwych studium przypadków opisujących zbrodnie
roślin dokonane na rodzaju ludzkim. W poczet ofiar zielonych zabójców
wlicza się sam Sokrates, matka Abrahama Lincolna, uczestnicy ekspedycji
Lewisa i Clarka czy też mieszkańcy miasteczka Salem.
Niezwykle przydatnym fragmentem publikacji są rozdziały, którym większą
uwagę powinni poświęcić właściciele zwierząt domowych oraz rodzice
mający małe dzieci - opisują one bowiem wybrane popularne rośliny
ogrodowe i doniczkowe, z którymi kontakt może zakończyć się tragicznie.
Zostawiając kota w domu warto więc zadbać o to, by nie miał dostępu do
aloesu czy difenbachii, zaś pozwalając milusińskim hasać po ogrodzie
zwróćmy uwagę, czy nie pakuje sobie do ust na przykład kwiatu
naparstnicy.
Istną wisienką na torcie jest wykaz "trujących ogrodów", botanicznych
lub aptekarskich, które można odwiedzić, by bliżej poznać lub na własne
oczy zobaczyć zbrodnicze rośliny. Taka podróż z całą pewnością może stać
się fascynującą przygodą, a nawet źródłem inspiracji, jak kto woli:)
Wystarczy dotknąć rośliny, by poczuć nieznośny ból, który może się utrzymywać nawet przez rok.
Zbrodnie roślin to wyjątkowo dobra pozycja popularnonaukowa. Cechuje
ją rzeczowe i konkretne podejście autorki do tematu, która pisze
przystępnie, a zarazem ciekawie i z niewymuszonym humorem, lekkim i
gawędziarskim stylem.
Uwagę czytelnika zwraca wyjątkowo piękne, dopracowane wydanie: twarda
oprawa w wyrazistych kolorach, stylizowane stronice, a przede wszystkim
cudowne, artystyczne, czarno - białe, lecz wyjątkowo szczegółowe grafiki
kojarzące się z dawnymi podręcznikami akademickimi autorstwa Briony
Morrow - Cribb i Jonathona Rosena.
Jesienią dojrzałe owoce kauczukowca eksplodują z głośnym trzaskiem rozrzucając wypełnione cyjankiem nasiona w promieniu kilku metrów.
Książka Amy Stewart to lektura, którą warto mieć zawsze pod ręką. Można
potraktować ją jako zbiór intrygujących anegdot i ciekawostek ze świata
roślin, jednak zawarte w niej podstawowe informacje z dziedziny botaniki
mogą ustrzec nas przed popełnieniem tragicznego w skutkach błędu. To
idealna pozycja nie tylko dla miłośników flory wszelakiej, ale dla
każdego z nas; dzielimy tę ziemię z królestwem roślin, warto więc o nie
dbać, szanować, korzystać z ich dobrodziejstw, ale nie należy zapominać o
ostrożnym dystansie i ograniczonym zaufaniu.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/116009/zbrodnie-roslin-chwast-ktory-zabil-matke-abrahama-lincolna-i-inne-botaniczne-okropienstwa/opinia/9027381#opinia9027381
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B. :) |
Książka wydaje się być bardzo ciekawa jednak... trochę się boję że mogłaby rozbudzić we mnie nową fobię... Uczucie zagrożenia w obliczu kontaktu z roślinami, których tak między nami już i tak specjalnie nie lubię ;-) Więc choć recenzja jak zwykle znakomita, tym razem raczej się wstrzymam :-)
OdpowiedzUsuńalison2 - ja od podstawówki prowadzę zielnik i już dawno wyzbierałam wszystkie rośliny zielone w okolicy, więc jestem raczej pasjonatką chlorofilu :D Mnie tam obrzydzają tylko te mięsożerne:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Poszłaś za ciosem widzę, po robalach przyszła pora na roślinki :) Przerażajace są te niektóre ciekawostki, ja tak bardzo lubię konwalie :0
OdpowiedzUsuńA książki są pięknie jeszcze wydane!
Pozdrawiam :)
Bibliofilka - nie powiem, do roślinek czuję miętę:) Tak bardzo przypadła mi do gustu forma poprzedniej książki i styl autorki, że grzechem byłoby nie sięgnąć po tę lekturę:)
UsuńKonwalie uwielbiam! I kilka innych trujących kwiatów też :D
Pozdrawiam serdecznie!
Miałam napisać, to samo, co Bibliofilka :)
UsuńIsadoro, co następnego z tej serii czeka w kolejce? Opis obu książek brzmi intrygująco, ale ja chyba bym zaczęła od roślin, a nad robalami się zastanowiła :)
Pozdrawiam!
Edyta - no właśnie na tych dwóch książkach seria póki co się kończy, choć nie tracę nadziei, że autorka będzie coś dla nas miała wkrótce w zanadrzu:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
O, zaiste intrygująca pozycja :) Z chęcią ją zakupię: nie dość, że na pewno się przyda, to jeszcze ma ładną okładkę ;) Poza tym uwielbiam wszelkie anegdotki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cinnamon - te anegdoty bardzo działają na wyobraźnię i są mocną stroną publikacji:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zamówiłam kilka dni temu obie części i wszy i roślinki:) Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńanetapzn - robale bardziej mnie przerażały, niż fascynowały; z roślinkami jest odwrotnie:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
O rany, Twoja recenzja powinna znaleźć się w najlepszych magazynach popularnonaukowych - świetna porcja wiedzy w przystępnej formie.
OdpowiedzUsuńDawno żadna książka nie zainteresowała mnie aż tak. Nie żebym fascynowała się tymi wszystkimi drzewami, kwiatami, grzybami i algami, ale tyle tu ciekawostek, anegdot i frapujących historii, że nie wyobrażam sobie nikogo, kto mógłby przejść obok tej książki obojętnie.
Chciałam podkreślić, że przywitałaś czytelników naprawdę fascynującym i wciągającym wstępem, ale cała Twoja recenzja utrzymana jest w naprawdę ciekawej formie. Czuję się oficjalnie zachęcona! :)) Chcę poczytać o tych wszystkich zapachach mokrych psów i brudnych skarpetek (rany!), o ludziach, których zabiły niewinne roślinki i - w szczególności - o tym, co czyha na naszych stołach. O zdradliwym połączeniu wódki i orzechów czy pomidorów i ogórków już słyszałam, ale widzę, że tutaj kroi się tego więcej.
Dzięki!
Futbolowa - bardzo dziękuję za miłe słowa, ale nietrudno pisać z takim entuzjazmem, jeśli książka w stu procentach trafia w gust:) Jest w niej taka różnorodność informacji, że nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek poczuł się nieusatysfakcjonowany. A anegdotki naprawdę zapadają w pamięć, już zarzuciłam rodzinkę mnóstwem zbrodniczych historyjek:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Już mi się zaczęły przesuwać przed oczami wizje perfekcyjnych zbrodni popełnionych przy pomocy tych wszystkich trujących, acz niewinnie wyglądających roślin... Wiem, skrzywienie mam, ale aż nabrałam ochoty na tę książkę:-) (Nie planuję nikogo posyłać na tamten świat, tak tylko się zainteresowałam)...
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, ale jednak odpuszczę, bo nie chciałbym się zniechęcać do kwiatów:)
OdpowiedzUsuńMiłośnik książek - tak łatwo Cię zniechęcić? Uprzedzam, że tu mowa nie tylko o kwiatach, ale i drzewach, krzewach, grzybach, glonach...:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Chyba jednak nie dla mnie ;) Chociaż poniekąd powinnam ją mieć/znać biorąc pod uwagę moje wykształcenie :D
OdpowiedzUsuń"Na ogół pierwszym objawem zatrucia cisem jest niespodziewana śmierć." - można by nawet rzec, że pierwszym i ostatnim objawem. ;);) Ciekawa pozycja trzeba przyznać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja chyba zbankrutuje :) Najpierw kusisz robakami, a teraz roślinami, które zaciekawiły mnie jeszcze bardziej (i nie są tak obrzydliwe). Liczę na jakieś poświąteczne promocje, bo mam wielką chrapkę na obie pozycje. Jeśli "Zbrodnie roślin" są w połowie tak ładnie wydane jak "Zbrodnie robali" to chyba warto się skusić na zakup.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata P - są wydane równie starannie i pięknie prezentują się obok siebie na półce:) Mam nadzieję, że na nich seria się nie skończy:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
matko, wszędzie czekają na nas cisi zabójcy :P Ale miałabym schizę po tej książce ;)
OdpowiedzUsuńTirindeth - ja miałam schizę po robalach :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Niby wiadomo, że rośliny trujące również istnieją, ale nieco przerażająca jest świadomość, że tych roślin jest tak wiele. Chętnie przeczytam, na pewno dowiem się wielu ciekawych rzeczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne:) Już robale mi się spodobały a tu jeszcze roślinki.Niby mniej krwiożercze a tu proszę:D Fajna książka na prezent.
OdpowiedzUsuńNadal apeluję o wstawienie BuyBoxa na stronę :P i stwierdzam, że zbankrutuję przez Ciebie!
OdpowiedzUsuńPomyślę, pomyślę ;)
UsuńNo rzeczywiście trafiają mi się znakomite lektury! ^^