Tytuł: "Moja siostra mieszka na kominku"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc, 2013
Ilość stron: ?
Okładka: miękka
Śmierć dziecka to najpotworniejsza tragedia, jaka może spotkać rodziców.
W jednej chwili wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie;
świadomość, że powstałej pustki nikt i nic nie wypełni, przytłacza,
wywołuje fizyczny ból, rodzi niewyobrażalną rozpacz, tęsknotę, która
nigdy nie zostanie zaspokojona i pulsujący ból, który będzie towarzyszył
do końca naszych dni. Odgradzamy się od życia murem, spoza którego nie
widać świata, nie widać najbliższych i ich cierpienia. A przecież nie
jesteśmy w naszej żałobie sami - często są jeszcze dzieci, które również
muszą zmierzyć się ze śmiercią rodzeństwa. W jaki sposób one radzą
sobie z traumą, która kładzie się cieniem na ich dalszym życiu?
Moja siostra mieszka na kominku to przejmująca opowieść
dziesięcioletniego chłopca, którego rodzina doświadczyła straty
najboleśniejszej z możliwych. Przed pięciu laty Rose, siostrzyczka
Jamiego i Jasmine, zginęła od wybuchu bomby podłożonej przez
muzułmańskich zamachowców w czasie rodzinnego spaceru. To tragiczne
wydarzenie zmieniło rodzinę na zawsze, w jaki sposób - tego dowiadujemy
się z historii opowiedzianej prostymi słowami zagubionego, samotnego
dziecka, nierozumiejącego i nie potrafiącego się przystosować do nowej,
trudnej rzeczywistości.
Rodzice nigdy nie pogodzili się ze śmiercią córki; jej prochy postawili w
złotej urnie na kominku i udawali - przed sobą i dziećmi - że wszystko
jest tak, jak dawniej, że Rose nie odeszła, co często przybierało
karykaturalne, makabryczne formy, wyjątkowo trudne do zniesienia dla
Jamiego i Jasmine. Wzajemne obwinianie się o jej śmierć doprowadziło do
rozpadu rodziny: matka odeszła z innym mężczyzną, zaś ojciec, szukający
zapomnienia w alkoholu, postanawia zacząć nowe życie z dala od
wielkomiejskiego zgiełku, jednak zupełnie sobie nie radzi z opieką nad
dziećmi. Jasmine przeżywa okres buntu i popada w anoreksję, Jamie
zostaje sam z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Rozpaczliwie tęskni za
matką, fantazjuje o jej powrocie, łaknie zainteresowania ojca. W nowej
szkole nie radzi sobie najlepiej - pada ofiarą niewybrednych ataków
rówieśników także dlatego, że zaprzyjaźnia się z muzułmanką Sunyą. Oboje
są samotni, wyobcowani - co prawda z różnych względów - ale znajdują
wspólny język i razem stawiają czoła szkolnym uprzedzeniom.
Życie Jamiego, już i tak mocno skomplikowane, gmatwa się jeszcze
bardziej. Był zbyt mały, by pamiętać zmarłą siostrę, toteż nie odczuwał
straty tak boleśnie, jak pozostali członkowie rodziny, co generowało
domowe konflikty. Rodzice mieli mu za złe, że jako jedyny nie płakał na
pogrzebie Rose i w ogóle sprawiał wrażenie, jakby tragedia niewiele go
obeszła. Tak też było w istocie - Jamie nie potrafi zrozumieć, dlaczego
życie nie może toczyć się dalej; tęskni za matką, która odeszła, irytuje
go obsesja ojca na punkcie prochów córki, zazdrości Rose
zainteresowania i uczuć rodziców, których sam nie doświadcza. Jest
samotny i nieszczęśliwy, a o rozpad rodziny obwinia zmarłą siostrę.
Na dodatek delikatna i świeża przyjaźń z Sunyą również generuje w nim
wyrzuty sumienia. Od dnia zamachu jego ojciec nienawidzi muzułmanów i
wini ich za całe zło, jakie spotkało jego bliskich. Jamie czuje się
nielojalny w stosunku do ojca, trudno pogodzić mu uczucia wobec niego i
przyjaciółki, ale nie chce z niej zrezygnować. Życie szykuje mu kolejne
potężne rozczarowania, jednak jego świat wali się w gruzy dopiero wtedy,
kiedy on sam doświadcza wyjątkowo bolesnej straty. Pewne nieoczekiwane
wydarzenie ponownie zbliży do siebie członków rodziny i stanie się
pierwszym, niełatwym krokiem do pogodzenia się z przeszłością.
Moja siostra mieszka na kominku to jedna z najpiękniejszych i
chwytających za serce historii, jakie kiedykolwiek czytałam. Siłą wyrazu
i intensywnością emocji dorównuje innej książce mierzącej się ze stratą
bliskiej osoby, Siedem minut po północy Patricka Nessa. Dramatyczna
opowieść małego chłopca kryje w sobie tak ogromny, przytłaczający wręcz
ładunek emocjonalny, że każde jej słowo zapada głęboko w duszę i długo
po zakończeniu lektury odzywa się dźwięczącym echem nie pozwalając o
sobie zapomnieć. Historia ta jest wzruszająca do granic wytrzymałości, a
zarazem zaskakująco wiarygodna: przebija z niej cała gama maksymalnie
skondensowanych dziecięcych emocji o różnym natężeniu tak boleśnie
prawdziwych, że doprawdy trudno zachować spokój ducha. To książka
nieprzegadana, esencjonalna, do bólu autentyczna - i urzekająca zarazem.
Mały narrator jest znakomitym obserwatorem otoczenia: niezwykle
trafnie, choć z dziecięcą naiwnością portretuje emocje, analizuje
rzeczywistość, nazywa rzeczy po imieniu - i wyciąga wnioski, których
wnikliwości, prostoty i mądrości mógłby mu pozazdrościć niejeden
dorosły. Trudno uwierzyć, że ta książka jest literackim debiutem
autorki. Prozę Pitcher cechuje wyjątkowo dojrzały warsztat, mistrzowski
autentyzm i wiarygodność postaci, bogactwo emocji i cudowna głębia
przesłania.
Moja siostra mieszka na kominku to wnikliwe i poruszające studium
żałoby, która niszczy więzi rodzinne; rozpaczy, która wyjaławia
psychikę, powoduje apatię i obojętność; bólu, który żywi się samotnością
i nie pozwala dostrzec potrzeb drugiego człowieka. To przejmująca
opowieść o samotności i zagubieniu dziecka, które nagle zostało
pozbawione rodzicielskiej miłości i troski, nie potrafi zrozumieć
rozpaczy, której samo nie doświadcza. Pokazuje głęboki rozdźwięk między
przeżywaniem żałoby przez dziecko i osobę dorosłą oraz to, jak trudno
spotkać się im w pół drogi, kiedy doznało się tak nieznośnej straty,
zrozumieć swoje emocje, podzielić się bólem, wyjść sobie naprzeciw.
Obserwujemy żmudny proces godzenia się z losem pełen bolesnych prób i
upadków - a wszystko to z perspektywy dziecka, które na naszych oczach
dojrzewa, zaczyna coraz więcej rozumieć i choć życie go nie oszczędza,
znajduje w sobie dość sił, by się podnieść po najboleśniejszym ciosie i
najdotkliwszej stracie. Co więcej - uczy, że wyrwanie się z zaklętego
kręgu własnego cierpienia jest możliwe, jeśli ma się wsparcie, miłość i
zrozumienie najbliższych. Nic nie zmienia się z dnia na dzień, ale
nadzieja na zaleczenie traumy i pogodzenie się z przeszłością dają siły
potrzebne na przeżycie kolejnego dnia.
Proza Annabel Pitcher jest bolesna i emocjonalna, a zarazem pełna
prostoty, głębokiej życiowej mądrości. Pokazuje, że nawet o żałobie,
śmierci i cierpieniu można mówić bez patosu, udziwniania, epatowania
mocnymi słowami i szokowania dantejskimi scenami; że można ukazać ich
różne oblicza i głębię bez uciekania się do barwnych metafor czy
wielkich słów.
Kontrast pomiędzy dziecięcą naiwnością i sposobem postrzegania świata a
bezwzględną ostatecznością śmierci jest porażający i wymowny; prosty,
zrozumiały i bezpieczny świat dziecka w zderzeniu z okrucieństwem straty
i żałobą w wymiarze wymykającym się jego pojmowaniu budzi grozę,
obezwładnia, przytłacza autentyzmem. Moja siostra mieszka na kominku to wspaniała lekcja zarówno dla dzieci, ponieważ oswaja je ze śmiercią i
uczuciami, jakie budzi, jak i dla rodziców, bo uświadamia im, jak łatwo
zasklepić się we własnym cierpieniu i skrzywdzić najbliższych. Pomaga
jednym i drugim godzić się z cierpieniem jako nieodłącznym składnikiem
ludzkiego życia; pokazuje, jak znaleźć do siebie drogę w najczarniejszej
godzinie oraz jak radzić sobie z nieuchronnością losu i w obliczu
nieszczęścia. To mądra, wartościowa, boleśnie prawdziwa lektura, która
głęboko Was poruszy i zachwyci, jestem o tym przekonana. Gorąco polecam!
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/178524/moja-siostra-mieszka-na-kominku/opinia/12086131#opinia12086131
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc :) |
recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy powieści obyczajowe :) |
Faktycznie piękna książka i ja mam nadzieję, że wkrótce ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię taką prozę, która boli, rani, sieje spustoszenie! Muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie wydaje mi się, że ciężko bym przeżyła tę lekturę, ale mimo wszystko chciałabym przeczytać. Zapiszę sobie tytuł, bo swego czasu szukałam w książkach wątków biblioterapeutycznych, ta książeczka na pewno by się sprawdziła w takiej roli.
OdpowiedzUsuń"Siedem minut po północy" zrobiło na mnie ogromne wrażenie i historia w niej przedstawiona długo mi siedziała w głowie (i siedzi dalej). Nie wiem czy podołałabym równie trudnej historii...Pewnie tak, ale chyba nie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńKsiążka zawiera ogromny ładunek emocjonalny, dlatego nie wiem, czy to dobry dla mnie moment na jej przeczytanie. Ale w niedalekiej przyszłości z pewnością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widzę, że Papierowy Księżyc idzie w kierunku wydawania powieści również nie fantastycznych, bardziej życiowych. Dobrze. Zyskają więcej czytelników :)
OdpowiedzUsuńA książka zapowiada się interesująco :)
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
czekam aż ta książka wyjdzie :) "siedem minut po północy" mam już za sobą :)
OdpowiedzUsuńNa coś takiego właśnie czekam :) To idealna książka dla mnie. Po twojej niesamowicie głębokiej recenzji jestem wprost przekonana, że ta książka jest w moich klimatach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Najpierw przeczytalam tytul i pomyslalam ze to bedzie urocza opowiastka. Dopiero potem przyjrzalam sie okladce i domyslilam sie, czego moge sie spodziewac po recenji... Jeszcze nie mialam okazji zdobyc jakiejkolwiek ksiazki tego wydawnictwa a lista takich, ktore chetnie bym przeczytala niebezpiecznie sie wydluza...
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja, książką jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńA Tobie bym poleciła Lupton "siostra"- studium żałoby połączone z kryminałem ( u mnie recenzja).
Już sama okładka budzi niepokój i powoduje uczucie pustki. Książka zapowiada się mocno i intrygująco. Mam ochotę podjąć to emocjonalne wyzwanie.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji natychmiast "pogalopowałam" wirtualnie do ulubionej e-księgarni i przeżyłam rozczarowanie - książki nie było... Dopiero później zauważyłam, że to recenzja przedpremierowa :-)
OdpowiedzUsuńBoję się tych emocji, ale przeczytam na pewno.
Historia poruszająca i chwytająca za serce, z pewnością emocjonalnie wymagająca - nie wiem, czy w moim przypadku aż nie za bardzo...
OdpowiedzUsuńGłośno dziś o tej książce, ale jak widzę, warta poznania!
OdpowiedzUsuńWow. Tylko tyle powiem i mam nadzieję, że szybko uda mi się do niej dotrzeć.
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo dziwny i gdybym nie przeczytała twojej recenzji, to przeszłabym obok tej książki obojętnie. nie myślałam, że to tak drastyczna, poruszająca historia. Az boję się, że nie udźwignę jej ładunku emocjonalnego.
OdpowiedzUsuńCzuję się niesamowicie zachęcona do przeczytania tej książki. Widać, że to pozycja na wskroś emocjonalna, a takie bardzo cenię.
OdpowiedzUsuńKolejna fantastyczna opinia na temat wyjątkowej, jak mniemam, książki. Muszę ją mieć, to już postanowione, absolutnie!
OdpowiedzUsuń