czwartek, 13 czerwca 2013

"Moja siostra mieszka na kominku" - recenzja przedpremierowa

Autor: Annabel Pitcher
Tytuł: "Moja siostra mieszka na kominku"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc, 2013
Ilość stron: ?
Okładka: miękka

Śmierć dziecka to najpotworniejsza tragedia, jaka może spotkać rodziców. W jednej chwili wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie; świadomość, że powstałej pustki nikt i nic nie wypełni, przytłacza, wywołuje fizyczny ból, rodzi niewyobrażalną rozpacz, tęsknotę, która nigdy nie zostanie zaspokojona i pulsujący ból, który będzie towarzyszył do końca naszych dni. Odgradzamy się od życia murem, spoza którego nie widać świata, nie widać najbliższych i ich cierpienia. A przecież nie jesteśmy w naszej żałobie sami - często są jeszcze dzieci, które również muszą zmierzyć się ze śmiercią rodzeństwa. W jaki sposób one radzą sobie z traumą, która kładzie się cieniem na ich dalszym życiu?

Moja siostra mieszka na kominku to przejmująca opowieść dziesięcioletniego chłopca, którego rodzina doświadczyła straty najboleśniejszej z możliwych. Przed pięciu laty Rose, siostrzyczka Jamiego i Jasmine, zginęła od wybuchu bomby podłożonej przez muzułmańskich zamachowców w czasie rodzinnego spaceru. To tragiczne wydarzenie zmieniło rodzinę na zawsze, w jaki sposób - tego dowiadujemy się z historii opowiedzianej prostymi słowami zagubionego, samotnego dziecka, nierozumiejącego i nie potrafiącego się przystosować do nowej, trudnej rzeczywistości.


Rodzice nigdy nie pogodzili się ze śmiercią córki; jej prochy postawili w złotej urnie na kominku i udawali - przed sobą i dziećmi - że wszystko jest tak, jak dawniej, że Rose nie odeszła, co często przybierało karykaturalne, makabryczne formy, wyjątkowo trudne do zniesienia dla Jamiego i Jasmine. Wzajemne obwinianie się o jej śmierć doprowadziło do rozpadu rodziny: matka odeszła z innym mężczyzną, zaś ojciec, szukający zapomnienia w alkoholu, postanawia zacząć nowe życie z dala od wielkomiejskiego zgiełku, jednak zupełnie sobie nie radzi z opieką nad dziećmi. Jasmine przeżywa okres buntu i popada w anoreksję, Jamie zostaje sam z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Rozpaczliwie tęskni za matką, fantazjuje o jej powrocie, łaknie zainteresowania ojca. W nowej szkole nie radzi sobie najlepiej - pada ofiarą niewybrednych ataków rówieśników także dlatego, że zaprzyjaźnia się z muzułmanką Sunyą. Oboje są samotni, wyobcowani - co prawda z różnych względów - ale znajdują wspólny język i razem stawiają czoła szkolnym uprzedzeniom.

Życie Jamiego, już i tak mocno skomplikowane, gmatwa się jeszcze bardziej. Był zbyt mały, by pamiętać zmarłą siostrę, toteż nie odczuwał straty tak boleśnie, jak pozostali członkowie rodziny, co generowało domowe konflikty. Rodzice mieli mu za złe, że jako jedyny nie płakał na pogrzebie Rose i w ogóle sprawiał wrażenie, jakby tragedia niewiele go obeszła. Tak też było w istocie - Jamie nie potrafi zrozumieć, dlaczego życie nie może toczyć się dalej; tęskni za matką, która odeszła, irytuje go obsesja ojca na punkcie prochów córki, zazdrości Rose zainteresowania i uczuć rodziców, których sam nie doświadcza. Jest samotny i nieszczęśliwy, a o rozpad rodziny obwinia zmarłą siostrę.
Na dodatek delikatna i świeża przyjaźń z Sunyą również generuje w nim wyrzuty sumienia. Od dnia zamachu jego ojciec nienawidzi muzułmanów i wini ich za całe zło, jakie spotkało jego bliskich. Jamie czuje się nielojalny w stosunku do ojca, trudno pogodzić mu uczucia wobec niego i przyjaciółki, ale nie chce z niej zrezygnować. Życie szykuje mu kolejne potężne rozczarowania, jednak jego świat wali się w gruzy dopiero wtedy, kiedy on sam doświadcza wyjątkowo bolesnej straty. Pewne nieoczekiwane wydarzenie ponownie zbliży do siebie członków rodziny i stanie się pierwszym, niełatwym krokiem do pogodzenia się z przeszłością.

Moja siostra mieszka na kominku to jedna z najpiękniejszych i chwytających za serce historii, jakie kiedykolwiek czytałam. Siłą wyrazu i intensywnością emocji dorównuje innej książce mierzącej się ze stratą bliskiej osoby, Siedem minut po północy Patricka Nessa. Dramatyczna opowieść małego chłopca kryje w sobie tak ogromny, przytłaczający wręcz ładunek emocjonalny, że każde jej słowo zapada głęboko w duszę i długo po zakończeniu lektury odzywa się dźwięczącym echem nie pozwalając o sobie zapomnieć. Historia ta jest wzruszająca do granic wytrzymałości, a zarazem zaskakująco wiarygodna: przebija z niej cała gama maksymalnie skondensowanych dziecięcych emocji o różnym natężeniu tak boleśnie prawdziwych, że doprawdy trudno zachować spokój ducha. To książka nieprzegadana, esencjonalna, do bólu autentyczna - i urzekająca zarazem. Mały narrator jest znakomitym obserwatorem otoczenia: niezwykle trafnie, choć z dziecięcą naiwnością portretuje emocje, analizuje rzeczywistość, nazywa rzeczy po imieniu - i wyciąga wnioski, których wnikliwości, prostoty i mądrości mógłby mu pozazdrościć niejeden dorosły. Trudno uwierzyć, że ta książka jest literackim debiutem autorki. Prozę Pitcher cechuje wyjątkowo dojrzały warsztat, mistrzowski autentyzm i wiarygodność postaci, bogactwo emocji i cudowna głębia przesłania.

Moja siostra mieszka na kominku to wnikliwe i poruszające studium żałoby, która niszczy więzi rodzinne; rozpaczy, która wyjaławia psychikę, powoduje apatię i obojętność; bólu, który żywi się samotnością i nie pozwala dostrzec potrzeb drugiego człowieka. To przejmująca opowieść o samotności i zagubieniu dziecka, które nagle zostało pozbawione rodzicielskiej miłości i troski, nie potrafi zrozumieć rozpaczy, której samo nie doświadcza. Pokazuje głęboki rozdźwięk między przeżywaniem żałoby przez dziecko i osobę dorosłą oraz to, jak trudno spotkać się im w pół drogi, kiedy doznało się tak nieznośnej straty, zrozumieć swoje emocje, podzielić się bólem, wyjść sobie naprzeciw. Obserwujemy żmudny proces godzenia się z losem pełen bolesnych prób i upadków - a wszystko to z perspektywy dziecka, które na naszych oczach dojrzewa, zaczyna coraz więcej rozumieć i choć życie go nie oszczędza, znajduje w sobie dość sił, by się podnieść po najboleśniejszym ciosie i najdotkliwszej stracie. Co więcej - uczy, że wyrwanie się z zaklętego kręgu własnego cierpienia jest możliwe, jeśli ma się wsparcie, miłość i zrozumienie najbliższych. Nic nie zmienia się z dnia na dzień, ale nadzieja na zaleczenie traumy i pogodzenie się z przeszłością dają siły potrzebne na przeżycie kolejnego dnia.

Proza Annabel Pitcher jest bolesna i emocjonalna, a zarazem pełna prostoty, głębokiej życiowej mądrości. Pokazuje, że nawet o żałobie, śmierci i cierpieniu można mówić bez patosu, udziwniania, epatowania mocnymi słowami i szokowania dantejskimi scenami; że można ukazać ich różne oblicza i głębię bez uciekania się do barwnych metafor czy wielkich słów.
Kontrast pomiędzy dziecięcą naiwnością i sposobem postrzegania świata a bezwzględną ostatecznością śmierci jest porażający i wymowny; prosty, zrozumiały i bezpieczny świat dziecka w zderzeniu z okrucieństwem straty i żałobą w wymiarze wymykającym się jego pojmowaniu budzi grozę, obezwładnia, przytłacza autentyzmem. Moja siostra mieszka na kominku to wspaniała lekcja zarówno dla dzieci, ponieważ oswaja je ze śmiercią i uczuciami, jakie budzi, jak i dla rodziców, bo uświadamia im, jak łatwo zasklepić się we własnym cierpieniu i skrzywdzić najbliższych. Pomaga jednym i drugim godzić się z cierpieniem jako nieodłącznym składnikiem ludzkiego życia; pokazuje, jak znaleźć do siebie drogę w najczarniejszej godzinie oraz jak radzić sobie z nieuchronnością losu i w obliczu nieszczęścia. To mądra, wartościowa, boleśnie prawdziwa lektura, która głęboko Was poruszy i zachwyci, jestem o tym przekonana. Gorąco polecam!

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/178524/moja-siostra-mieszka-na-kominku/opinia/12086131#opinia12086131 

za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc :)

 
recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy powieści obyczajowe :)
 

18 komentarzy:

  1. Faktycznie piękna książka i ja mam nadzieję, że wkrótce ja przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię taką prozę, która boli, rani, sieje spustoszenie! Muszę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie wydaje mi się, że ciężko bym przeżyła tę lekturę, ale mimo wszystko chciałabym przeczytać. Zapiszę sobie tytuł, bo swego czasu szukałam w książkach wątków biblioterapeutycznych, ta książeczka na pewno by się sprawdziła w takiej roli.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Siedem minut po północy" zrobiło na mnie ogromne wrażenie i historia w niej przedstawiona długo mi siedziała w głowie (i siedzi dalej). Nie wiem czy podołałabym równie trudnej historii...Pewnie tak, ale chyba nie w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zawiera ogromny ładunek emocjonalny, dlatego nie wiem, czy to dobry dla mnie moment na jej przeczytanie. Ale w niedalekiej przyszłości z pewnością :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że Papierowy Księżyc idzie w kierunku wydawania powieści również nie fantastycznych, bardziej życiowych. Dobrze. Zyskają więcej czytelników :)
    A książka zapowiada się interesująco :)
    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam aż ta książka wyjdzie :) "siedem minut po północy" mam już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na coś takiego właśnie czekam :) To idealna książka dla mnie. Po twojej niesamowicie głębokiej recenzji jestem wprost przekonana, że ta książka jest w moich klimatach. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw przeczytalam tytul i pomyslalam ze to bedzie urocza opowiastka. Dopiero potem przyjrzalam sie okladce i domyslilam sie, czego moge sie spodziewac po recenji... Jeszcze nie mialam okazji zdobyc jakiejkolwiek ksiazki tego wydawnictwa a lista takich, ktore chetnie bym przeczytala niebezpiecznie sie wydluza...

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniała recenzja, książką jestem zainteresowana :)
    A Tobie bym poleciła Lupton "siostra"- studium żałoby połączone z kryminałem ( u mnie recenzja).

    OdpowiedzUsuń
  11. Już sama okładka budzi niepokój i powoduje uczucie pustki. Książka zapowiada się mocno i intrygująco. Mam ochotę podjąć to emocjonalne wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po przeczytaniu Twojej recenzji natychmiast "pogalopowałam" wirtualnie do ulubionej e-księgarni i przeżyłam rozczarowanie - książki nie było... Dopiero później zauważyłam, że to recenzja przedpremierowa :-)

    Boję się tych emocji, ale przeczytam na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  13. Historia poruszająca i chwytająca za serce, z pewnością emocjonalnie wymagająca - nie wiem, czy w moim przypadku aż nie za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  14. Głośno dziś o tej książce, ale jak widzę, warta poznania!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow. Tylko tyle powiem i mam nadzieję, że szybko uda mi się do niej dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tytuł bardzo dziwny i gdybym nie przeczytała twojej recenzji, to przeszłabym obok tej książki obojętnie. nie myślałam, że to tak drastyczna, poruszająca historia. Az boję się, że nie udźwignę jej ładunku emocjonalnego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czuję się niesamowicie zachęcona do przeczytania tej książki. Widać, że to pozycja na wskroś emocjonalna, a takie bardzo cenię.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kolejna fantastyczna opinia na temat wyjątkowej, jak mniemam, książki. Muszę ją mieć, to już postanowione, absolutnie!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.