piątek, 17 stycznia 2014

"Szkarłatne drzewo nadziei"

Autor: Clara Olink Kelly
Tytuł: "Szkarłatne drzewo nadziei"
Wydawnictwo: Świat Książki, 2004
Ilość stron: 176
Okładka: miękka

Lubię myśleć, że na temat II wojny światowej przeczytałam naprawdę dużo; wśród lektur poświęconych tej tematyce znalazły się niezliczone pamiętniki zarówno ofiar Holokaustu, jak również ich katów, sprawozdania z procesów nazistowskich zbrodniarzy, biografie i powieści historyczne zainspirowane przeżyciami bohaterów tamtych czasów - pozytywnych czy negatywnych - wspomnienia zwykłych ludzi. Faktem jednak jest, że w większości była to literatura koncentrująca się na europejskich realiach, podczas gdy inny aspekt ogólnoświatowego konfliktu - wojna na Pacyfiku - pozostawał niemal całkowicie mi nieznany. Właściwie jego literacka znajomość dotąd ograniczała się do powieści Jamesa Clavella Król szczurów, której akcja toczy się w japońskim obozie jenieckim Changi w Singapurze. Dzięki niepozornej - bo liczącej zaledwie niecałe sto osiemdziesiąt stron książce - miałam możliwość uzupełnić swoją wiedzę i poznać wojenną rzeczywistość japońskiej okupacji wysp południowego Pacyfiku po ataku na bazę wojskową Pearl Harbour w 1941 roku. Szkarłatne drzewo nadziei to wyjątkowo poruszający pamiętnik Holenderki Clary Olink, która w wieku kilku lat wraz z matką i rodzeństwem trafiła na trzy i pół roku do japońskiego obozu koncentracyjnego Tjideng w holenderskich Indiach Wschodnich (wyspa Jawa).
Cel, jak przyświecał autorce, wydaje się oczywisty; kierowała nią potrzeba rozliczenia się z przeszłością, jednak nie był to jedyny powód, dla którego Olink zdecydowała się na spisanie swoich wspomnień. Niniejsza książka jest mocnym, wyrazistym głosem jednej z byłych więźniarek japońskich obozów koncentracyjnych, która do dzisiejszego dnia nie doczekała żadnego zadośćuczynienia od japońskiego rządu - materialnego czy moralnego. Jest ona również - a może przede wszystkim - hołdem złożonym własnej matce, wyrazem miłości i wdzięczności córki, która przeżyła lata gehenny tylko dzięki jej nadludzkiej sile, niezwykłej odwadze i niewyobrażalnej determinacji.

Na kartach pamiętnika Clara Olink opowiada o sielskim, wygodnym życiu swojej rodziny w jawajskim Bandungu, gdzie mieszkali od 1938 roku, czyli od czterech lat, do momentu japońskiej inwazji. Ich wysoki status społeczny wynikał nie tylko z faktu, iż byli holenderskimi osadnikami we własnej kolonii, ale również ze stanowiska zajmowanego przez ojca rodziny, który był dyrektorem naczelnym dużej firmy eksportowej. Matka prowadziła dom pełen służby, która była na każde jej skinienie, i wychowywała dwójkę dzieci: siedmioletniego Willema i czteroletnią Clarę. Był to najszczęśliwszy okres ich życia - beztroski, radosny, magiczny. Nawet kiedy wybuchła wojna, rodzice starali się, by jej echa pozostawały poza zasięgiem percepcji dzieci, ale w końcu koszmarna rzeczywistość upomniała się także o nich. W 1942 roku, kiedy na Jawę dotarli Japończycy, całe ich życie uległo druzgocącej zmianie. Ojciec został wywieziony na roboty przy budowie linii kolejowej w Malezji, zaś w jakiś czas później pozostała czwórka - w międzyczasie w rodzinie pojawiło się kolejne dziecko - została osadzona w kobiecym obozie koncentracyjnym w Tjideng. Zaczęła się dla nich prawdziwa gehenna, która miała potrwać niemal cztery lata.

Clara Olink opisuje przerażającą, obozową rzeczywistość, która dla nas, Europejczyków, jest upiornie znajoma, a mimo to wciąż tak wstrząsająca, jak być powinna. Nieodparcie nasuwa się myśl, że ludzkie okrucieństwo i bestialstwo może rozwijać się pod każdą szerokością geograficzną, jeśli tylko znajdzie odpowiednie ku temu warunki. Jego nieznaczne modyfikacje wynikające z przystosowania do istniejących warunków w konkretnym zakątku kuli ziemskiej służą tylko temu, by cierpienie zadawane innym istotom ludzkim było dotkliwsze i bardziej intensywne. Te panujące w obozie Tjideng były bardziej dokuczliwe ze względu na morderczy klimat, który dawał się we znaki nie tylko tubylcom i Japończykom, ale głównie europejskim więźniom zgromadzonym w obozie, w warunkach urągającym człowieczeństwu, w nieopisanej ciasnocie wykluczającej jakąkolwiek prywatność, generującej choroby i skłaniającej ludzi do uzewnętrzniania najgorszych odruchów. Głód, brak wodny pitnej, wielogodzinne apele w palącym słońcu łamiące morale więźniów, upokarzająca praca ponad siły, psychiczne i fizyczne tortury sadystycznych strażników, którzy nie ukrywali, że ostatecznym ich celem jest likwidacja obozu - oto koszmarna codzienność setek niewinnych kobiet i dzieci, a zarazem tło poruszającej opowieści Clary. Jej centralną postacią jest matka, której heroicznej postawie zawdzięcza życie swoje i swoich braci. Autorka opisuje wielką przemianę, jaka zaszła w tej delikatnej panience z dobrego domu, której dotąd jedynym zadaniem było wydawanie poleceń służbie, a która nagle została brutalnie wyrzucona ze swojego bezpiecznego, idealnego świata i trafiła w sam środek piekła. Na dodatek z trójką małych dzieci, z których najmłodsze było jeszcze niemowlęciem. Niejedna kobieta na jej miejscu by się załamała i poddała, ale nie ona! Skrajnie niesprzyjająca rzeczywistość wyzwoliła w niej pokłady energii i sił, których istnienia nikt - a już najmniej ona sama - nawet nie podejrzewał. Zdana jedynie na siebie, odpowiedzialna za życie dzieci, każdego dnia okazywała determinację, odwagę i hart ducha, dzięki którym udało się jej przetrwać, uratować rodzinę. Zmiana, jaka w niej nastąpiła, była kolosalna i imponująca: jej pomysłowość, zaradność i poświęcenie wiele razy ratowały im życie, zaś wiara i nadzieja ratowały podupadające morale i pozwalały przetrwać najtrudniejsze chwile. Clara wspomina , że matka nie poddała się nawet wtedy, kiedy chora i wyniszczona, po wyzwoleniu obozu i spotkaniu z mężem w obozie przejściowym przekonała się, że nie jest on już tym samym człowiekiem, że nie może na niego liczyć.  Z ich dwojga to ona okazała się silniejsza, choć los doświadczył ją niemniej, niż jego. Ojciec - co z wyrzutem i goryczą wspomina Clara - odtąd już zupełnie nie troszczył się o rodzinę, a żoną nie przejmował się wcale. Kolejne życiowe rozczarowanie i cios matka przyjęła z godnością i podniesionym czołem, stanowiła jedyne oparcie dla swoich dzieci nawet po powrocie do Holandii.
Dla Clary i jej rodzeństwa powrót do normalnego życia  był szczególnie trudny - właściwie niewiele pamiętali sprzed czasów obozu, trudno im było odzyskać poczucie bezpieczeństwa, wyrobić sobie właściwe reakcje i zachowania, wielu rzeczy musieli nauczyć się od nowa po przeżytej traumie. W wyjątkowo trudnej sytuacji był najmłodszy brat, który urodził się tuż przed internowaniem i w ogóle nie znał innego życia. Cierpliwość i oddanie matki po raz kolejny pomogła im przetrwać najtrudniejsze chwile i powrócić do normalności. Zupełnie nie dziwi mnie wyjątkowe oddanie i podziw, jakie autorka żywiła dla matki, a także głęboki żal nad jej losem, że już nigdy nie dane jej było zaznać osobistego szczęścia.

Życie rodziny Olinków to jedna z dramatycznych historii wojennych i smutne świadectwo destrukcyjnego wpływu wojny na psychikę człowieka oraz jakość i siłę więzów rodzinnych. Szkarłatne drzewo nadziei uświadamia nam jednak także to, że wojna wyzwala w człowieku nie tylko najgorsze instynkty, ale również pokłady sił, samozaparcia i odwagi, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie wcześniej sprawy, a które pozwalają przekonać się o prawdziwej wartości człowieka.
Historia Clary Olink to wzruszająca, piękna opowieść o matczynym oddaniu, heroizmie i poświęceniu w wymiarze niewyobrażalnym dla człowieka, który nie przeżył nigdy koszmaru wojny, który nigdy nie doświadczył obozowej codzienności. Pokazuje dramat ludzi postawionych w sytuacji granicznej będącej miarą ich człowieczeństwa. Uświadamia, jak wielką siłę ma nadzieja żywiona na przekór wszystkiemu - dla matki jej symbolem był obraz, który towarzyszył jej przez długie lata zarówno szczęśliwego życia w Bandungu, jak i obozowej gehenny. Widok płomienistego drzewa zawsze podnosił ją na duchu, dodawał sił, napełniał uczuciem spokoju i bezpieczeństwa. To z tym delikatnym i pięknym drzewem rosnącym w skrajnie nieprzyjaznych warunkach utożsamiała swoją małą rodzinę - ta myśl była jej natchnieniem, motywowała ją do dalszej walki, pomagała przetrwać.

Refleksje płynące z lektury nie są może specjalnie odkrywcze, ale za to głęboko poruszające, bo osadzone na niewzruszonych podstawach autentycznych doświadczeń i emocji autorki, z którymi trudno polemizować. Przemyśleniom natury psychologicznej i moralnej towarzyszą niezwykle sugestywne obrazy obozowych realiów i choć narzucają się tu porównania  z warunkami i codziennością w obozach nazistowskich czy radzieckich, nie są one wartościujące - raczej dopełniają obrazu ludzkiego okrucieństwa i wywołują smutną refleksję, że zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym, nie ma ono granic.

Moja ocena: 4/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/40024/szkarlatne-drzewo-nadziei/opinia/7755883#opinia7755883


recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy książki historyczne
 

8 komentarzy:

  1. Zupełnie inna perspektywa w porównaniu z książkami, które dotychczas czytałam. Z pewnością dopełnia obrazu całości, co jest niezwykle istotne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolino, świetna recenzja, to wspaniałe, że wzięłaś na recenzencki warsztat książkę o zapominanej przez wielu wojnie na Dalekim Wschodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna okładka. Co do samej treści to przypuszczam, że jest poruszająca, bo zazwyczaj obraz życia obozowego budzi wielkie emocje. Nie jestem w stanie pojąc tak straszliwego okrucieństwa i mam nadzieję, że ludzkość nigdy nie zazna ponownie takiego koszmaru..

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki dotyczące II wojny światowej nigdy mi się nie ,,przejedzą". Cieszę się, że na wielu blogach mogę znaleźć inspiracje i podpowiedzi, po które publikacje warto sięgnąć w szczególności. Daleki Wschód w literaturze dotyczącej tego konfliktu jest zwykle pomijany, więc koniecznie muszę zapisać sobie tytuł tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Również II wojnę światową znam z perspektywy Europy, także taka książka może być ciekawą odmianą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam zbyt wielu książek o takiej tematyce, ale po tę sięgnę z pewnością. Już teraz podziwiam matkę autorki za jej siłę i heroizm, domyślam się, że po przeczytaniu książki to uczucie się znacznie pogłębi.

    OdpowiedzUsuń
  7. tak tak tak, lekcja historii zawarta w 176 stronach :)
    380 obserwator :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To zdecydowanie nie moja tematyka. Głównie dlatego, że powieści o wojnie musiałam czytać na studiach...

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.