Tytuł: "Grzechy rodu Borgiów"
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2012
Ilość stron: 613
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Niewiele jest nazwisk w historii znienawidzonych bardziej od tego Borgiów. Ludzie współcześni im oraz żyjący później zrobili z nich potworów. Na ich temat przelane zostały rzeki – jednak nie atramentu, lecz żółci.
Trudno nie zgodzić się ze słowami Roberto Gervaso, autorem znakomitej i
rzetelnej książki zatytułowanej Borgiowie. Ten potężny i wpływowy
hiszpański ród, trafnie nazwany przez Mario Puzo "pierwszą mafijną
rodziną w dziejach", od zawsze budził kontrowersje. Do dziś pamiętany
jest ze swych zdemoralizowanych rządów, szczególnie za czasów Rodrigo
Borgii, czyli papieża Aleksandra VI. Rodrigo wraz ze swoimi dziećmi,
które kochał głęboko i szczerze (co nie przeszkodziło mu wykorzystywać
je do własnych celów): Juanem, Cezarem, Goffredo i Lukrecją, oskarżany
był o wiele patologii i przestępstw: nepotyzm, symonię i korupcję, a
także morderstwa, kazirodztwa, cudzołóstwa, sodomię i trzeba przyznać,
że nie wszystkie podejrzenia były bezpodstawne. Borgiowie nie byli
jednak aż tak zepsuci i demoniczni, jak chcieliby tego ich wrogowie,
wywodzący się z najpotężniejszych włoskich rodów: Medyceuszy, Sforzów,
Colonna, Orsinich; szczególnie zaciekle zwalczał ich kardynał Giovanni
Della Rovere, późniejszy papież Juliusz II. Niemniej jednak przeszli do
historii jako rodzina owiana wyjątkowo złą sławą - tyleż zasłużenie, co
dzięki złej prasie i nieprzychylnej propagandzie. Nie da się ukryć, że
ta mroczna, choć nie do końca prawdziwa i przesadzona wizja przemawia do
masowej wyobraźni, ja również dałam się porwać pełnej grozy legendzie. Z
rodziną Borgiów zetknęłam się wcześniej na kartach rewelacyjnej
powieści Mario Puzo, który zawiesił poprzeczkę naprawdę wysoko. Czy
Sarah Bower spełniła pokładane w niej nadzieje?
Akcja powieści toczy się w pierwszych latach XVI wieku. Aleksander VI
jest u szczytu swej potęgi wspierany przez Cezara, który odrzucił
godność kardynała, by służyć ojcu i Kościołowi jako dowódca wojskowy,
Juan już nie żyje, a Lukrecja szykuje się do ślubu ze swym trzecim
mężem, Alfonsem d’Este, księciem Ferrary. Jednak główną bohaterką
historii jest Estera Sarfati, córka żydowskiego bankiera z Toledo, która
za sprawą edyktu królowej Izabeli Kastylijskiej wraz z innymi Żydami
musi opuścić Hiszpanię. Dzięki koneksjom ojca znajduje miejsce na dworze
papieskiej córki, Lukrecji Borgii. Zmienia wyznanie i odtąd służy swej
pani jako Donata - lub La Violante, Łamaczka obietnic. Niewinna i naiwna
dziewczyna czuje się zagubiona na książęcym dworze, na którym aż roi
się od spisków, intryg i zakulisowych rozgrywek. Znajduje przyjaciółkę w
osobie Angeli, krewniaczki Borgiów, stara się wiernie służyć Lukrecji,
ale to rozwiązły, tajemniczy Cezare interesuje ją najbardziej. Violante
traci dla niego głowę - i pozwala mu zniszczyć sobie życie.
Przyznam, że początkowo szczególnie interesująca wydała mi się
perspektywa przyjęta przez autorkę - spojrzenie na rodzinę Borgiów
oczami kogoś spoza ich kręgu, a jednocześnie stojącego dość blisko, by
opinia o nich była miarodajna i w miarę rzetelna. Niestety, Violante
zupełnie nie sprawdza się w tej roli; to głupiutka gąska, w dodatku
zaślepiona uczuciem do Cezara, co negatywnie wpływa na jej obiektywizm.
Poza tym, zafascynowana ponurą famą rodu, jest mocno bezkrytyczna w jego
ocenie. Choć uczestniczy w dworskich intrygach, niewiele z nich
rozumie, daje sobą manipulować - nie jest żadnym wyzwaniem dla Cezara,
dla Lukrecji zaś pozbawioną polotu, choć przydatną wysłanniczką.
Wszelkie informacje, w których posiadanie wchodzi, noszą znamiona
zasłyszanych plotek i niepogłębionych, bezmyślnych relacji wydarzeń
politycznych. Pod tym względem postać narratorki mocno rozczarowuje - z
pewnością nie jest osobą, którą Borgiowie dopuściliby do swych
tajemnic, przed którą mogliby się otworzyć i ujawnić skrzętnie skrywane
oblicza. Violante albo nie ma dostępu do takich informacji, albo nie
potrafi wyciągnąć właściwych wniosków z tego, co rozgrywa się na jej
oczach. Nie mogłam zapałać do niej sympatią - miałam wrażenie, że na
wszystko, co ją spotkało, sama sobie zasłużyła swoją naiwnością,
łatwowiernością i kompletnym brakiem instynktu samozachowawczego. Nie
porwała mnie tragiczna skądinąd historia dwórki - konwertytki, na której
życiu cieniem położyło się nieodwzajemnione uczucie do niewłaściwego
mężczyzny. Wbrew intencjom autorki kibicowałam raczej Cezarowi, którego
nie tak trudno było przejrzeć, jak postanowiła sobie Sarah Bower. A
szkoda.
Inne postaci, z założenia fascynujące i co najmniej niejednoznaczne,
rysują się równie blado i nieciekawie; Lukrecja to pozbawiona charakteru
marionetka w rękach ojca, brata i męża, postać Cezara - najbardziej
wyrazista, choć i tak nieszczególnie, z ledwo zasygnalizowaną,
skomplikowaną osobowością - rozczarowuje brakiem głębi. Papież
Aleksander pozostaje w tle, dramatycznie niewidoczny, choć to przecież
on pociągał za sznurki. Najbardziej występny ród renesansu niczym nie
zaskakuje, nie szokuje; tytułowe grzechy jego członków pozostają w
warstwie domysłów płochych dwórek, a ich echo przewija się jedynie w
rozmowach możnych tego świata. Nie przekonała mnie Violante, nie
przekonały postaci głównych bohaterów. Portret Borgiów nakreślony przez
Bower nie wniósł niczego nowego do mojej wiedzy o losach tego rodu
(przypomnę, że jestem po lekturze powieści Mario Puzo), ani nawet nie
pozwolił spojrzeć nań z innej perspektywy w satysfakcjonujący sposób.
Może to i prawda, że na temat Borgiów zachowało się więcej plotek i
poszlak, niż dokumentów i autorce trudno było wypełnić istniejące luki
faktami historycznymi - z drugiej jednak strony Philippie Gregory ta
sztuka się udała, wystarczy wspomnieć choćby Władczynię rzek i postać
zapomnianej Jakobiny Luksemburskiej.
Niedostatki w sferze psychologicznej w pewnym stopniu wynagradza
znakomicie zarysowane tło obyczajowe renesansowej Italii; widać, że
autorka rzetelnie przygotowała się w tej materii do napisania książki.
Opisy różnych aspektów życia społeczeństwa u progu XVI wieku to
najjaśniejsze punkty i najmocniejsze atuty powieści. Jednak to trochę za
mało, by uczynić ponad sześciuset stronicową lekturę niezapomnianą
przygodą i uznać ją za satysfakcjonujący portret osławionej, legendarnej
rodziny. Powieść Sarah Bower pod tym względem okazała się
rozczarowaniem, ale może to ja miałam zbyt wielkie oczekiwania?
Moja ocena: 3/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/148363/grzechy-rodu-borgiow/opinia/13075138#opinia13075138
za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :) |
a ja wolę jakoś książki, które dzieją się współcześnie i w ogóle stronię od historii - moja szkolna zmora lata temu :) także książka raczej nie jest w moich klimatach, ale tytuł już obił mi się o uszy.
OdpowiedzUsuńBorgiów kojarzę tylko z serialu. I jakoś serial mi wystarcza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dominika - a ja właśnie nie oglądam serialu. Powieść Mario Puzo zupełnie mnie usatysfakcjonowała i wolę nie konfrontować moich barwnych wyobrażeń z filmem:)
Usuńpozdrawiam serdecznie!
Ano właśnie... gdzieś czytałam, że ta książka nieco rozczarowuje, może dlatego sama jeszcze się na nią nie porwałam... Z drugiej strony na temat Borgiów jeszcze niczego nie czytałam, więc może książka spodoba mi się bardziej... Po cichu na to liczę...
OdpowiedzUsuńMoje książki - pamiętam, że masz książkę w swojej biblioteczce... i ja również po cichu liczę na to, że jednak lektura nie okaże się dla ciebie stratą czasu. Przeczytaj, porównamy wrażenia!
Usuńpozdrawiam serdecznie:)
Porównamy spokojna głowa. Choć jesycye nie teraz bo właśnie czytam coś, czego recenzję będę mogła wstawić dopiero we wrześniu a w międzyczasie kończą mi się recenje z rezerwy. Tak więc przed taką cegłą pewnie przeczytam coś krótszego, by na blogu nie było dużych luk :)
UsuńMineło o wiele więcej czasu niż zakładałam, szybciej zdążyłam pochłonąć książkę Puzo, więc można powiedzieć że byłyśmy do niej podobnie "przygotowane" i niestety z żalem stwierdzam, że nie myliłaś się ani trochę. Ta pozycja strasznie rozczarowuje, niczym nie porusza, niczym nie szokuje, tytuł zdecydowanie na wyrost... Aż się recenzji pisać nie chce...
UsuńSpodziewałam się fascynującej lektury, szkoda że całość raczej rozczarowuje. Borgiowie zaintrygowali mnie zwłaszcza po świetnym serialu HBO i ostrzyłam sobie zęby na tę książkę, ale widzę, że raczej po nią nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńKasia - polecam "Rodzinę Borgiów" Mario Puzo. Ta książka na pewno cię nie rozczaruje:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zapisuję :) Dzięki!
UsuńCzyli z tego wynika, że cały cykl jest słaby, bo czytałam "Panią na Czachticach" i była równie nieprzyjazna. "Grzechy...." stoją na półce, bo Borgiów uwielbiam, ale w takim razie jeszcze tam pewnie trochę poleżą.
OdpowiedzUsuńMagda - a właśnie że nie! "Pani na Czachticach" jest dużo słabsza, ale może to kwestia autora, który pisze bardzo staroświeckim stylem. Z tej serii gorąco polecam "Papieżycę Joannę" i "Włada Palownika", naprawdę znakomite lektury!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mnie się książka podobała, momentami może przynudzała, ale ogółem byłam bardzo zadowolona. Uwielbiam ród Borgiów, a Cesare to moja wielka miłość (tak, wiem, że to ham i kobieciarz i w ogóle zło wcielone...) :)
OdpowiedzUsuńMeg Sheti - rany, byłybyśmy idealnymi ofiarami Cesarego! Chociaż mnie pewnie odstraszyłaby choroba francuska, którą sprzedawał wszystkim swoim kochankom :/
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
mm już dawno nic nie czytałam w tym klimacie
OdpowiedzUsuńo Borgiach czytałam z książki, którą przerabiałam do egzaminu z historii kultury. bardzo mnie to zaciekawiło, więc chętnie sięgnę... ale raczej po pozycję Puzo :)
OdpowiedzUsuńMani - tak będzie najlepiej:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Parę dni temu czytałam bardzo pozytywną opinię nt tej książki. Teraz już sama nie wiem co o niej sądzić. Może po prostu przeczytam książkę puzo, a potem obejrzę serial;). Tak, to chyba idealne rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńKarolina - ja czytałam i te pozytywne, i te negatywne; muszę stwierdzić, że te drugie są mi znacznie bliższe, ale zawsze, kiedy mam wątpliwości dopisuję sobie książkę na listę - na jej korzyść przemawia fakt, że budzi takie emocje i ambiwalentne uczucia. Ale Puzo przeczytaj koniecznie, "Rodzina Borgiów" jest naprawdę znakomita!
Usuńpozdrawiam serdecznie:)
Czasem tak mam, że oczekuję wiele po książce, nastawiam się na nie wiadomo jakie wrażenia, a potem KLOPS! Jak powietrze z balonika uchodzą wszystkie pokładane w niej nadzieje. Nie lubię tego uczucia, więc doskonale rozumiem Twoje rozczarowanie:( Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kreacja postaci jest mało ciekawa, a był taki w tym potencjał. Cieszy mnie, że bardzo rzetelnie napisałaś swoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńmonalisap - dziękuję, zawsze staram się pisać tylko to, co czuję, a nie to, co powinnam :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Lubię, kiedy akcja powieści rozgrywa się w czasach bardziej współczesnych, dlatego tym razem podziękuję tym bardziej, że jak widzę nie jest to jakaś rewelacyjna książka.
OdpowiedzUsuńcyrysia - wiem, wiem; tak, jak ty jesteś fanką obyczajówek, tak ja powieści historycznych:) Dlatego cieszę się, że mimo to tu zaglądasz:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Lubię zaglądać do ciebie, bo chociaż mamy odmienne zainteresowania gatunkowe, to jednak poczułam z tobą pewną więź i czuje się u ciebie nieraz, jak na przysłowiowej herbatce u koleżanki, gdzie mogę wymienić się swoimi poglądami na temat danej książki :-)
UsuńSkoro książka trochę rozczarowuje to dobrze, że nie jestem fanka takich klimatów. Nie będę zawiedziona lekturą. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam w planach kupić tą książkę, ale ostatecznie zdecydowałam się na "Szatana z papieskiego rodu". Z tego, co się zorientowałam, jest to raczej fabularyzowana biografia Cezara Borgii. I przydałoby się w końcu przeczytać "Rodzinę Borgiów" Puzo, która od miesiąca czeka na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńCo do "Grzechów rodu Borgiów" to kto wie, może z czasem i ją przeczytam, jak już się wciągnę w "Borgiowy" nastrój ;)
Wiedźma - o, "Szatana..." chętnie bym sama przeczytała! Póki co czeka na mnie biografia Lukrecji :D
UsuńNa początek rzeczywiście Puzo byłby najlepszy, "Grzechy..." w ramach lekkiej rozrywki:)
Pozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że "Rodzinę Borgiów" uda mi się jeszcze w sierpniu zacząć :)
UsuńCo do Lukrecji to mówisz o której książce? Bo o niej napisano całkiem sporo publikacji :)
Ta książka mnie dość mocno kusiła (po Twojej recenzji może trochę mniej) niemniej chciałabym przeczytać cokolwiek na ten temat - mam od jakiegoś czasu na oku Puzo, może od niego zacznę?...
OdpowiedzUsuńTrinity - bardzo dobra myśl, ja tak zrobiłam i jestem przekonana, że był to dobry wybór:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Hmm... raczej zastanowię się dwa razy nim sięgnę po tę powieść. Chociaż przyznaję, że za sprawą serialu, rodzina Borgiów i jej historia zaczęły mnie naprawdę fascynować :D Dlatego zacznę chyba jednak od książki Puzo (swoją drogą, naprawdę uwielbiam jego twórczość :D)
OdpowiedzUsuńNa mojej półce stoi kieszonkowe wydanie "Rodziny Borgiów" Puzo, więc nie wiem czy jest sens sięgać po książkę Bower skoro najpierw przeczytam Puzo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, szkoda, lubię rzeczy 'borgiopodobne'. Pewnie sięgnę po nią mimo wszystko, ale z mniejszym entuzjazmem ;)
OdpowiedzUsuńRodzina Borgiów jakoś mnie nie interesuje. Jeśli się to zmieni to sięgnę po Puzo :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak rozczarowuje, bo baardzo chciałam ją przeczytać. Od pewnego czasu mam borgiomanię :) Ale nic na siłę, potrzeba mi lepszych publikacji:)
OdpowiedzUsuńSam temat fajny, szkoda, że niestety tak rozczarowuje... gdyby była dopracowana w najmniejszych szczegółach na pewno by do tego nie doszło.
OdpowiedzUsuńOglądam serial "Rodzina Borgiów" i nawet mi się podoba, choć daleko mu do "Dynastii Tudorów". Historia tej rodziny jest bardzo ciekawa i chętnie bym coś więcej się o niej dowiedziała, a szczególnie o Lukrecji.
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty z historią w tle :) Czytałam już o Borgiach, ale ta książka zapowiada się całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)