Tytuł: "Wstręt do tulipanów"
Wydawnictwo: Znak, 2013
Ilość stron: 205
Okładka: twarda
Albo Bóg widział wszystko, co się działo, ale go to nie obchodziło - czyli dopuścił się zaniedbania karalnego. Albo też brał w tym wszystkim czynny udział, podsuwając mi pomysły, nie powstrzymując wtedy, kiedy mógł - co czyni go współsprawcą. Tak czy owak, jest zbrodniarzem, przestępcą wojennym.
Według Hannah Arendt, jednej z najbardziej wpływowych myślicielek XX
wieku, autorki tezy o banalności zła, zasadniczą cechą ludzkiego świata
jest obecność w nim zła jako siły aktywnej, a nie tylko "braku dobra".
Jedynie oddziaływanie tego niemożliwego do usunięcia pierwiastka zła
tłumaczy takie zjawiska jak totalitaryzm i masowy terror. Za zło
istniejące w człowieku nie są odpowiedzialne społeczeństwo, "system" czy
instytucje jako takie - zło wedle Arendt wynika przede wszystkim z
ludzkiej bezmyślności rozumianej jako nieumiejętność "prowadzenia
wewnętrznego dialogu" i wsłuchania się we własne sumienie. Każdy
człowiek, jeśli tylko okoliczności okażą się sprzyjające, jest zdolny do
najpodlejszych czynów, najbardziej wynaturzonego okrucieństwa,
najhaniebniejszych gestów i zachowań. To my, nie "oni", jesteśmy -
potrafimy być - potworami z piekła rodem; jakże trudno to zaakceptować!
Z własną odpowiedzialnością za zło nigdy nie pogodził się bohater
książki Richarda Lourie, Joop. Poznajemy go jako starszego, zmęczonego
życiem - i jak się okaże wyrzutami sumienia oraz poczuciem
niesprawiedliwości - człowieka, którego po sześćdziesięciu latach
odwiedza młodszy brat, Willem. Braci rozdzieliła wojna: Joop spędził
życie w rodzinnym Amsterdamie, obarczony opieką nad umierającym ojcem,
Willem jako dziecko wyjechał z matką do Stanów Zjednoczonych. Teraz
powraca do Holandii, by porozmawiać z bratem - lepiej poznać swoje
korzenie, losy swojej rodziny. Spotkanie jest okazją do gorzkich
wspomnień z naznaczonego hitlerowską okupacją dzieciństwa, a przede
wszystkim do wyznania sekretu dręczącego Joopa od lat, wyartykułowania
treści koszmaru, którego nigdy nie udało mu się wyrzucić z pamięci: że
to on zdradził Niemcom kryjówkę rodziny Anny Frank.
Wstręt do tulipanów to ponury - choć fikcyjny - zapis wojennych
doświadczeń małego chłopca, którego historia splotła się z tragicznym
losem Anny Frank i innych holenderskich Żydów. Okupacyjna codzienność
oznaczała przede wszystkim narastający głód, drastycznie zmniejszające
się racje żywnościowe, chroniczny brak pieniędzy, jednym słowem - walkę o
przetrwanie. Nastoletni Joop w takich okolicznościach musiał szybko
wydorośleć i zaangażować się w utrzymanie rodziny. Dzięki jego sprytowi i
odwadze rodzina jakoś wiązała koniec z końcem, ale do czasu. Przyszedł
moment, w którym jedyną możliwością wyżywienia głodującej rodziny wydała
się Joopowi perspektywa... polowania na ukrywających się Żydów.
Relacje Joopa z członkami własnej rodziny dalekie były od ideału.
Rodzice faworyzowali jego młodszych braci, chłopiec desperacko zabiegał o
zainteresowanie i akceptację ojca oraz miłość i troskę matki. Ich
bolesna obojętność, odrzucenie, codzienne upokorzenia niszczące
dziecięce poczucie wartości, niezaspokojona potrzeba rodzicielskiej
miłości sprawiły, że Joop za wszelką cenę pragnął na nią zasłużyć. Ta
myśl stała się jego obsesją i jedynym celem napędzającym jego działanie.
Kiedy przypadkiem natrafił na ślad ukrywających się Żydów, nie wahał
się ani chwili - był przekonany, że za wydanie ich nazistom jego rodzina
uniknie widma głodowej śmierci, rodzice będą z niego dumni, a on sam
odzyska ich miłość.
Dla Joopa nie liczył się fakt, że skazał na śmierć niewinnych ludzi; z
jego perspektywy życie obcych - w dodatku szkalowanych przez propagandę
Żydów, co utrwaliło w psychice chłopca negatywny ich wizerunek - było
niczym w porównaniu z przetrwaniem jego własnej rodziny i odzyskaniem
rodzicielskiej miłości. Percepcja wojennej rzeczywistości i jej
odwróconego porządku moralnego z punktu widzenia logiki i psychiki
odrzuconego dziecka jest doświadczeniem porażającym i szokującym. Dla
Joopa moralnym drogowskazem stają się uczucia rodziców: zadowolenie
matki i duma ojca, ich potrzeby i wymagania wszystko usprawiedliwiają,
zaś gesty i zachowania - sankcjonują każdy czyn. Oni nigdy nie
zastanawiali się, skąd syn bierze pieniądze i dodatkowe porcje jedzenia -
wymagali tylko, by je przynosił, nie pytali o nic; odwracali wzrok,
kiedy z dumą wkładał zarobione guldeny do puszki po kakao. Rodzicielska
miłość usprawiedliwiała wszystko - do czasu. Wbrew sobie Joop zaczyna
odczuwać wyrzuty sumienia - pewnie też dlatego, że jego poświęcenie nie
na wiele się zdało, nie ocaliło jego rodziny: ojciec zmarł, matka
odeszła z młodszym bratem, on sam przeżył życie samotnie - jednak
przybierają one dziwnie wynaturzoną formę. Próbując uporać się z
nękającymi go wspomnieniami, postanawia po latach przeczytać dziennik
Anny Frank. Tę żydowską dziewczynkę, przekonaną, że ludzie są z natury
dobrzy, uważa za "humorzastą pannicę, zbzikowaną na punkcie chłopaków,
nieznoszącą własnej matki", której życie w ukryciu było nieporównywalnie
lepsze od nędznej egzystencji jego rodziny, żywiącej się cebulkami
tulipanów i zmagającej się ze śmiertelną chorobą ojca. Mimo upływu lat
Joop nie może pogodzić się z tym, że Anna została nieśmiertelną
bohaterką, jej dom - muzeum odwiedzanym przez tysiące ludzi z całego
świata, podczas gdy jego rodzina się rozpadła, a jedyne, co mu pozostało
- to sekret jej śmierci. Joop deprecjonuje, umniejsza wagę swojej winy
przekonany, że nie tylko ona, ale i każdy człowiek na jego miejscu
postąpiłby podobnie. Nie waha się zrzucić odpowiedzialności za dokonane
zło na Boga, który postawił go przed takim, a nie innym wyborem. Nawet
po latach, już jako starszy człowiek, Joop się nie zmienił, uparcie trwa
w swoim przekonaniu - zgorzkniały, pełen pretensji do losu, świata i
Boga. Z jednej strony podświadomie czuje, jak potwornej rzeczy się
dopuścił, łaknie rozgrzeszenia i zapewnienia, że tak naprawdę każdy
człowiek w jego sytuacji postąpiłby tak samo, z drugiej - całkowitą winą
obarcza Boga i stara się umniejszyć, zbagatelizować własny udział w
zbrodni w wyjątkowo naiwny i ohydny sposób: szkalując swoje ofiary,
gloryfikując uczucia i więzi rodzinne. Hipokryzja bohatera, poczucie
niesprawiedliwości oraz nieumiejętność podjęcia odpowiedzialności za
swoje czyny i zmierzenia się z przeszłością stanowią ciekawy i frapujący
kontrast z tragiczną wojenną rzeczywistością, w której humanizm i
zasady moralne jakże często wypierała bezwzględna walka o przetrwanie. Wstręt do tulipanów to idealne studium banalności zła - historia
zwykłego, holenderskiego chłopca, który w wyniku złożonych okoliczności
pewnego dnia dokonuje wyboru, jaki zaważy na całym jego życiu. Richard
Lourie nie oskarża, nie osądza - przynajmniej nie wprost. Na podstawie
fikcyjnych, ale jakże wiarygodnych losów młodego człowieka uwikłanego w
okupacyjną codzienność uświadamia tragizm wojennych realiów generujących
moralne konflikty, które w czasach pokoju nie mają racji bytu, tu
natomiast świadczą o naszym człowieczeństwie.
Autor, splatając prawdę historyczną z fikcją literacką i kwestie
psychologiczne z elementami filozofii egzystencjalnej, stawia pytania o
granice moralnej odpowiedzialności za wyrządzone zło, podejmuje próbę
analizy psychicznych uwarunkowań i innych czynników wpływających na
kształtowanie postaw moralnych i mechanizm dokonywania wyborów w
sytuacjach granicznych. Ta głęboko poruszająca książka daleka jest od
zapewnienia komfortu psychicznego; uwiera, boli i zmusza do refleksji
nie tylko nad kwestią winy głównego bohatera czy wpływu
niejednoznacznych moralnie decyzji na losy jednostki, a co za tym idzie
także historię ludzkości; w niepokojący sposób skłania do podjęcia próby
postawienia się w sytuacji Joopa. Uświadamia, że ludzka natura posiada
również ciemne strony, których ujawnienie jest tylko kwestią czasu i
zaistnienia odpowiednich okoliczności. Wstręt do tulipanów to książka,
którą zdecydowanie warto przeczytać.
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/173517/wstret-do-tulipanow/opinia/12133786#opinia12133786
recenzja napisana dla portalu Oblicza Kultury :) |
Kiedyś omijałam takie poruszające książki szerokim łukiem, ponieważ wojenna rzeczywistość była dla mnie gorsza od fikcyjnego horroru, ale teraz stopniowo przełamuje swoją barierę i zaczynam coraz częściej sięgać po tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja! Bardzo podoba mi się wstęp i nawiązanie do filozofii egzystencjalnej, do Hannah Arendt. I zgadzam się - "zdecydowanie warto przeczytać".:)
OdpowiedzUsuńJa obecnie staram się omijać, nie daję rady czytać. Chociaż po takiej recenzji chciałabym poznać, lubię książki z morałem, kontrowersyjne i psychologiczne, a teoria banalności zła interesuje mnie od pewnego czasu.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać "Wstręt do tulipanów", więc jak mi tylko wpadnie w ręce, z całą pewnością tak zrobię. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńIsadoro, recenzja jak zawsze pełna polotu i bardzo zachęcająca, ale pomimo tego po tematykę wojenną w wakacje ni sięgnę.
OdpowiedzUsuńOjeju, trochę straszna ta okładka, ale dobrze się po niej spodziewałam wątków psychologicznych. To jest to, co lubię w książkach, więc dodaję tę lekturę do mojej listy :) Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚwietna recjenzja. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać, ale najpierw chcę sięgnąć po Dziennik Anne Frank. Przeczuwam, że obie te książki będą bardzo trudnymi lekturami.
OdpowiedzUsuń