Tytuł: "Dziennik Mai"
Wydawnictwo: Muza, 2013
Ilość stron: 430
Okładka: miękka ze skrzydełkami
"W języku hindi maya znaczy czar, iluzja, złudzenie. Nie ma to nic wspólnego z moim charakterem. Bardziej pasowałoby Attyla, bo niszczę wszystko, czego się dotknę."
Główną bohaterką najnowszej powieści Isabel Allende jest amerykańska nastolatka o niezwykle burzliwym życiorysie, Maya Vidal. Jej szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo pod opieką surowej i apodyktycznej, choć obdarzonej gorącym sercem chilijskiej babki Nini i jej drugiego męża, uwielbianego przez dziewczynkę Popo, gwałtownie przerywa śmierć przyszywanego dziadka. Dla Mai jest to koniec świata; odejście jedynego człowieka, który kochał ją bezgranicznie i bezwarunkowo sprawia, że jej świat wali się w gruzy. Depresja wywołana traumą po śmierci Popo zbiega się u Mai z okresem dojrzewania i zmieniają jej życie w piekło. Maya zaczyna opuszczać się w nauce, wpada w złe towarzystwo, pojawiają się alkohol i narkotyki. Z ośrodka leczenia uzależnień ucieka do Las Vegas i tu dopiero zaczyna staczać się na samo dno nędzy i upodlenia. Zaczyna pracować dla niejakiego Brandona Leemana, złodzieja, narkomana i dilera, coraz bardziej pogrążając się w nałogu, dążąc do samozagłady. Niemal w ostatniej chwili udaje jej się wrócić do babci. Nini, chcąc uratować wnuczkę przed zemstą mafii i poszukiwaniami FBI, wysyła ją na chilijską wyspę Chiloe pod opiekę dawnego przyjaciela, Manuela Ariasa.
Na tej zapomnianej przez Boga i ludzi wysepce Maya stopniowo odzyskuje spokój ducha i wewnętrzną równowagę, jakiej nie zaznała od śmierci ukochanego dziadka. Wiodąc proste, nieskomplikowane życie powoli się w nim odnajduje i rozsmakowuje w niespiesznej, monotonnej egzystencji, wśród gościnnych, pogodzonych ze sobą i światem ludzi. Zaczyna doceniać leniwy, zgodny z naturą rytm życia ze zgrozą przeciwstawiając go niedawnej, płytkiej egzystencji w Mieście Grzechu, jego plugastwu, moralnej nędzy i zepsuciu. Pobyt na Chiloe jest dla Mai jak detoks - tu ponownie rozkwita, stawia czoło przeszłości, dojrzewa - i próbuje wykorzystać drugą szansę od losu.
Powieść Isabel Allende ma formę dziennika pisanego przez główną bohaterkę na wyspie Chiloe. Bieżące wydarzenia przeplatają retrospekcje z czasów błogiego dzieciństwa Mai spędzonego pod opieką dwóch wspaniałych, wyrazistych osobowości: babki Nini i dziadka Popo oraz z koszmaru, w jaki wpadła po jego śmierci zanurzając się w kryminalnym półświatku Las Vegas i pogrążając się w nałogu. Patrząc z dystansu na swoje dotychczasowe życie Maya poddaje je konstruktywnej analizie, potrafi zdobyć się na szczerość wobec samej siebie, nie brak jej autoironii, przenikliwości, świeżo nabytej życiowej mądrości, ale i chęci życia, otwartości na nowe doznania oraz ciekawości świata, które pozwalają jej odnaleźć się nie tylko na maleńkiej wysepce, ale i we własnym życiu. Znajduje dość sił, by ponownie je przewartościować, podjąć za nie odpowiedzialność i wkroczyć na drogę prowadzącą do samospełnienia. Maya nie zasklepia się we własnym cierpieniu, jak dotychczas, a otwiera na świat i otaczających ją ludzi. Isabel Allende nie ogranicza się jedynie do opowiedzenia historii Mai Vidal; w tle jej powieści przewijają się inni bohaterowie z nie mniej burzliwą i bogatą przeszłością. Autorka przyzwyczaiła swoich czytelników do wprowadzania w swoją twórczość wątków związanych z historią Chile, ta książka nie jest wyjątkiem. Historia życia Manuela Ariasa, opiekuna Mai, to zapis potwornych doświadczeń ofiary rządów wojskowej dyktatury Pinocheta - niechlubnej karty w dziejach narodu, która dla tysięcy ludzi wciąż jest bolesną i żywą rzeczywistością, sennym koszmarem, z którego nie potrafią się otrząsnąć.
Kontrast pomiędzy miastem będącym symbolem upadku zachodniej cywilizacji a sielskimi realiami chilijskiej wysepki tylko z pozoru wydaje się zbyt jaskrawy i przesadzony. W rzeczywistości autorka ani nie demonizuje pierwszego, ani nie idealizuje drugiego świata. Środowisko, w jakie wpada Maya po przybyciu do Las Vegas jest przerażające, brutalne i bezlitosne, ale niestety nie ma w nim żadnej przesady. Mimo wstrząsającej beznadziei i moralnej degrengolady pojawiają się w nim takie osoby, jak Freddy czy Olimpia; analogiczną sytuację mamy na Chiloe, gdzie wrażenie raju na ziemi niweczą incydenty przemocy domowej, pedofilii czy molestowania seksualnego. Mimo tego kontrast jest wyraźny i głęboki - być może dlatego, że diametralna zmiana otoczenia i sposobu życia harmonizują z potrzebą zmian w życiu Mai, chęcią odcięcia się od przeszłości i rozpoczęcia nowego w nim rozdziału. Allende z niezwykłym wyczuciem i psychologiczną wiarygodnością, krok po kroku pokazuje wewnętrzną przemianę bohaterki, jej wyboistą, naznaczoną trudnościami drogę do samopoznania i samookreślenia, wchodzenie w dorosłość, godzenie się z przeszłością. Pokazuje wszelkie niebezpieczeństwa i pokusy, z jakimi boryka się człowiek poszukujący właściwej drogi w życiu, próbujący uporać się z własnymi problemami i niepowodzeniami, szukający zapomnienia lub odskoczni od codzienności, jednocześnie podkreślając, że nie tędy droga. Pokazuje alternatywę, zachęca do podjęcia wyzwania, daje nadzieję i pomaga zrozumieć, co w życiu jest naprawdę ważne. Dziennik Mai to poruszająca, mądra i skłaniająca do refleksji opowieść o tym, że popełniane błędy nie przekreślają życia raz na zawsze i tylko od nas zależy, czy stawimy im czoła, pokonamy nasze lęki, a bolesne i traumatyczne doświadczenia przekujemy w coś dobrego i wartościowego. Allende pokazuje, że jest to możliwe, choć do celu wiedzie kręta i wyboista ścieżka. Uczy, że dojrzewanie nie polega na zrywaniu z przeszłością, ale godzeniu się z nią i akceptowaniu jej jako części nowego, lepszego ja. Ta niebanalna, wzruszająca i niosąca nadzieję historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, spełnienia i swojego miejsca w świecie z pewnością Was poruszy i na długo zostanie w Waszej pamięci.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/172030/dziennik-mai/opinia/11293750#opinia11293750
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza :) |
W pierwszym momencie troche sie zdziwilam. Spojrzalam na okladke i pomyslalam ze nieczesto spotyka sie u Ciebie zwykle czytadla. I mialam racje. Chile w tle to juz dobry powod by ksiazka sie zainteresowac. Zapamietam ten tytul :-)
OdpowiedzUsuńAlison Allende to nigdy nie jest zwykle czytadło, a książka z duszą. Autorkę uwielbiam choć Dziennika...jeszcze nie czytałam. Isadora, pięknie napisałaś:)
OdpowiedzUsuńSzczególnie sobie cenię recenzje, które zachęcają mnie do zainteresowania się książkami, na które normalnie nawet bym nie spojrzał :) Dzięki i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńLubię książki Allende więc na pewno nie odmówię sobie przyjemności poznania i tej. Losy głównej bohaterki wydają się, jak zawsze u tej pisarki, skomplikowane, a sama bohaterka jawi się jako silna kobieta.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie myliły mnie przeczucia - po "Dzienniku Mai" spodziewałam się interesującej lektury. Mam nadzieję, że będę mogła przekonać się o tym na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńWitaj - pięknie i bardzo ciekawie tu u Ciebie.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się na dłużej.W wolnym czasie zapraszam w odwiedzinki do Dobrych Czasów.Pozdrawiam i życzę chwili wolnego na relaks z książką.J.
OdpowiedzUsuńKurczę, muszę się wziąć za tę autorkę, tyle o niej czytałam i nawet mam coś na półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za życzenia :))
Bardzo zaskoczyłaś mnie tak wysoką oceną i pozytywną recenzją książki. Osobiście jeszcze jej nie czytałam, ale miałam w planach omijać ją szerokim łukiem ze względu na okładkę, która przywodziła na myśl tanie i niewiele warte historie, a tu proszę. Miłe zaskoczenie, może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje na to, że zdobyłaś następną, godną pozazdroszczenia książkę:) Świetna i wartościowa recenzja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Słyszałam o tej książki, Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco, więc może się skuszę :) Chociaż nie przepadam za formą dziennika, ale tematyka psychologiczna i przemiana samej bohaterki ciekawi mnie.
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona powieściami tej pisarki więc i po tę sięgnę na pewno :)
OdpowiedzUsuńTwoja ocena jest wysoka, jestem zainteresowana książką, na pewno zapamiętam tytuł
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jedna z moich ulubionych pisarek, więc tym bardziej cieszę się,że tak dobrze oceniłaś jej najnowszą powieść. Już ustawiłam się o "Dziennik Mai" w bibliotecznej kolejce:)
OdpowiedzUsuńNie znam pisarki - przyznaje ze wstydem... Możliwe, ze zacznę przygodę z jej twórczością od tej właśnie książki, bo niesamowicie mnie zainteresowałaś:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Isabel Allende (teraz, dzięki Beatriz będę mogła poznać kolejną;) ale to wystarczyło żebym przekonała się, jak dobrą jest pisarką. "Dziennik Mai" mnie zaciekawił. Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę. I samo ujęcie tematu. Chętnie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńWiesz, czytając zapowiedzi w wydawnictwie miałam mieszane uczucia co do tej powieści. Twoja wnikliwa recenzja przekonała mnie i teraz nie mam żadnych wątpliwości, żeby sięgnąć po te lekturę, szczególnie, że nie czytałam jeszcze nic tej autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)