Tytuł: "Meridon"
Seria: Saga rodu Laceyów, III tom
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2011
Ilość stron: 695
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Meridon to ostatnia odsłona
sagi rodu Laceyów opowiadająca o burzliwych losach dziedziców prastarej
posiadłości Wideacre w hrabstwie Sussex. Mimo, iż trylogia oscyluje
wokół historii jednej rodziny, a każdy z tomów liczy grubo ponad
sześćset stron, autorka włożyła wiele trudu i zadbała o to, by czytelnik
nawet przez moment nie czuł znużenia; poszczególne tomy nieodmiennie
zaskakują rozwojem fabuły, losy bohaterów nie zawsze toczą się zgodnie z
naszą wolą czy przewidywaniami, zaś umiejętnie stopniowane napięcie
przywodzi na myśl baśnie Szeherezady. Mimo sporej objętości lektura
wciąga jak narkotyk - łatwo zatracić się w jej hipnotyzującym uroku i
bez chwili wytchnienia śledzić losy kolejnych pokoleń Laceyów
owładniętych destrukcyjnymi namiętnościami, z których najbardziej zgubną
jest obsesyjna miłość do ziemi.
Tytułowa Meridon jest osieroconą w niemowlęctwie córką Julii i Richarda
Laceyów. Dramatyczne okoliczności zmusiły jej matkę do oddania
nowonarodzonego dziecka cygańskiej rodzinie, czego zresztą żałowała do
końca życia. Zdążyła jednak zadbać o przyszłość małej Sary zapisując jej
Wideacre w spadku, ustanawiając wykonawcą testamentu dawnego
narzeczonego, Jamesa Fortescue.
Tymczasem Sara - Meridon wiedzie nędzne życie cygańskiego dziecka.
Okrutnie traktowana przez ojca, wraz z przyrodnią siostrą Dandy znajduje
schronienie u niejakiego Roberta Gowera, cyrkowego artysty. Dziewczyna w
głębi duszy czuje, że to nie jest jej świat, a miejsce dla niej
przeznaczone jest gdzie indziej. Ciężka praca ponad siły, głód i
wieloletnia poniewierka zahartowały ją, naznaczyły osobliwym chłodem
uczuciowym, zaciętością i uporem, zdeterminowały do tego, by odmienić
swoje nędzne życie. Kiedy w dramatycznych okolicznościach Meridon trafia
do majątku Wideacre i dowiaduje się, że jest jego dziedziczką, stara
się uczynić wszystko, by zostać realną właścicielką ziemi przodków i
prawdziwą arystokratką. Przekonana o złych intencjach administratora
posiadłości, Jamesa Fortescue, i zarządcy Willa Tyacke'a, daje się
omotać wyrachowanej dalekiej krewnej lady Clarze Havering i jej synowi
Perry'emu - pasożytowi, alkoholikowi i hazardziście. Wiele wody musi w
rzece upłynąć, by Sara przekonała się, kim właściwie jest, do czego
zobowiązuje nazwisko Laceyów i co w życiu jest naprawdę ważne...
Meridon okazała się godnym i wybitnie satysfakcjonującym zwieńczeniem
trylogii. Choć intuicyjnie od pierwszego tomu wyczuwałam, do jakiego
finału autorka zmierza, fabuła ani razu mnie nie rozczarowała, wręcz
przeciwnie. Zawirowania i perypetie bohaterów były naprawdę pomysłowe, a
jednocześnie niewydumane i bardzo prawdopodobne, wynikające z ich
charakterów i osobowości. Te zaś Philippa Gregory wykreowała po prostu
wspaniale! Barwne, wyraziste, reprezentujące cały wachlarz wszelkich
możliwych wad i zalet. Szczególną uwagę zwracają przedstawiciele rodu
Laceyów, którzy następnym pokoleniom przekazują charakterystyczny gen
szaleństwa, obsesyjną namiętność do ziemi, nieposkromioną dzikość i
skłonność do samozagłady. Tacy bohaterowie niejako wymuszają dynamiczną,
wartką, nieobliczalną i pełną dramatycznych zwrotów akcji fabułę, zdają
się żyć własnym życiem, swoimi przytłaczającymi osobowościami sięgając
daleko poza karty książki. Motorem ich działań jest to, co pozostaje w
tle - majątek Wideacre, życiowa obsesja, oślepiająca namiętność, która
wydobywa ich najgorsze instynkty, prowadzi do zguby. To ziemia jest ich
siłą, ale zarazem przekleństwem, z którym nieustannie się zmagają, ale
dopiero lektura trzeciej części pokaże, czy ostatecznie udało im się w
nim zerwać.
Główna bohaterka, Meridon - Sara Lacey, jest wyjątkowo barwną i
niejednoznaczną postacią, jak przystało na członkinię tego rodu. Przez
lata na samym dnie społeczeństwa, przywykła troszczyć się tylko o
siebie, nikomu nie ufać, nie współczuć. Porzucona we wczesnym
dzieciństwie czuje się samotna, zagubiona, nie potrafi wykrzesać z
siebie żadnych cieplejszych uczuć; jedyne, czego pragnie, to wynagrodzić
sobie twarde, ponure życie włóczęgi i należeć do wyższych sfer. Nie
jest to bohaterka, którą łatwo polubić czy choćby jej współczuć, i to
pomimo ciężkich życiowych doświadczeń; możemy jedynie bezsilnie patrzeć,
jak coraz bardziej pogrąża się w swojej nowej obsesji, traci oddanych
przyjaciół, by stać się kimś, kim nie jest i nigdy nie będzie. Jej
zagubienie i odziedziczoną po przodkach zachłanną miłość do ziemi bez
skrupułów wykorzystują inni urabiając ją na własną modłę.
Na szczęście Meridon dojrzewa, godzi się ze swoją przeszłością, odkrywa,
kim naprawdę jest i jakie jest jej przeznaczenie. Oczywiście znajduje
też miłość, która czyni ją silniejszą i bardziej pewną siebie, a także
pomaga przywrócić wewnętrzną równowagę pomiędzy szaleństwem Beatrice a
spokojną uczuciowością Julii. Podobnie jak babka i matka również Sara
zaczyna rozumieć, że nie jest panią Wideacre, ale jej nieodłączną
częścią.
Nie tylko Meridon, ale cała saga rodu Laceyów okazała się wspaniałą,
pełną rozmachu i barwną niczym wschodni kobierzec opowieścią o pasji
przeradzającej się w niszczącą obsesję, pragnieniu, które doprowadza do
zguby, szaleństwie, w którym łatwo się zatracić, błądzeniu między dobrem
a złem, a przede wszystkim o poszukiwaniu swego miejsca w świecie -
miejsca, które trzeba odnaleźć, wywalczyć i należycie docenić. To
historia rodu owładniętego żądzą posiadania ziemi, dla której jego
członkowie gotowi są poświęcić osobiste szczęście, samych siebie i
wszystko dookoła. Fascynujące bogactwo i intensywność emocji, wyjątkowo
barwna panorama historyczno - obyczajowa Anglii przełomu XVIII i XIX
wieku oraz silne, wyraziste, nietuzinkowe postaci zachwycają rozmachem,
dynamizmem i realnością. Żal rozstawać się z bohaterami, którzy raz po
raz przyprawiali o silniejsze bicie serca, wywoływali wewnętrzny
niepokój i istną galopadę myśli, a nieraz i rozstrój emocjonalny. Takich
właśnie lektur - głęboko zapadających w serce, wspaniałych do
ostatniego szczegółu, absorbujących wszystkie zmysły - życzę Wam i sobie
jak najwięcej.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/137516/meridon/opinia/11276790#opinia11276790
za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :) |
Nie znam, ale lubię sagi.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ma taką cukierkowata okładkę. Ja lubię okładki stonowane i nie przeładowane.
natanna - ta książka ma jeszcze dwie inne okładki, więc można wybierać i przebierać:) A po tę sagę naprawdę warto sięgnąć:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
I to jest dobra wiadomość, aż sobie sprawdzę.
UsuńCórka ma "Meridon", jednak nie biorę się za niego,gdyż nie mam na razie dostępu do wcześniejszych tomów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Gosia B - jako że nie ma sensu sięgać najpierw po ostatni tom, gorąco polecam ci zdobycie "Dziedzictwa" i "Dziecka szczęścia" :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Tak też i zrobię:)
UsuńPhilippa Gregory już u mnie jest i czeka na swoją kolei :) A wszystko dzięki Tobie! :D
OdpowiedzUsuńEdyta - bardzo się cieszę! Pamiętaj, żeby podzielić się wrażeniami!
UsuńPozdrawiam serdecznie:
Strasznie podobają mi się okładki książek tej autorki... :)
OdpowiedzUsuńEwa Książkówka - prawda? Są obłędne!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mam na półce całą trylogię, właśnie niedawno udało mi się wreszcie upolować Dziedzictwo i teraz mogę zacząć czytać:)
OdpowiedzUsuńMagda K-ska - super! Mam nadzieję, że będę mogła poczytać o twoich wrażeniach z lektury:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Tej trylogii jeszcze nie znam, ale ponieważ to Philippa - z pewnością po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKasia J - jestem pewna, że i ta trylogia ci się spodoba. Niczego jej nie brakuje i już jestem ciekawa twoich wrażeń:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Może keidyś skoro tak bardzo polecasz :)
OdpowiedzUsuńSatysfakcjonujące zwieńczenie całej trylogii. Powieść tak samo rewelacyjna jak wcześniejsze tomy :) Nie wiem kiedy przeczytam, ale koniecznie muszę znaleźć czas!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aneczka - kiedy uporasz się ze swoimi zaległościami, nie dam ci spokoju, dopóki nie przeczytasz tej sagi :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ach, znów mi przypominasz, że dwa tomy tej sagi leżą odłogiem i czekają aż je wreszcie przeczytam. Niestety na razie nie mam czasu na tak obszerną lekturę :(
OdpowiedzUsuńDosiak - dobrze cię rozumiem; lepiej poczekać na dłuższą wolną chwilę, bo ta saga to proza, którą wręcz wypada się delektować, a każda część liczy ponad sześćset stron :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Otóż to, szkoda czytać ją po łebkach, denerwując się, że tyle czasu to zajmuje. Poczekam na wakacje :)
UsuńI znowu pozytywnie! Gregory chyba nie może Ci się nie podobać:)))
OdpowiedzUsuńBeatriz - no właśnie ponoć "Odmieniec" bardzo odbiega od poziomu, do jakiego autorka nas przyzwyczaiła, ale jakoś nie mam ochoty psuć sobie opinii o niej i póki co omijam nowość szerokim łukiem:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi się podoba okładka tej książki. Jest taka subtelna i klimatyczna. Ogólnie słyszałam o tej trylogii rodu Laceyów, gdyż moja ciocia ją uwielbia. Chyba muszę się do niej uśmiechnąć i wypożyczyć tę sagę.
OdpowiedzUsuńW stylu Pani Gregory zakochałam się po lekturze "Odmieńca" i taki mam plan, aby nadrobić wszystkie jej powieści chociaż chyba zajmie mi to całe życie :D
OdpowiedzUsuń