piątek, 7 czerwca 2024

Transylwania, czyli za górami, za lasami - cz.II

 


Witraż przedstawiający św. Jerzego walczącego ze smokiem z kościoła w Sybinie



Moja podróż po Transylwanii to nie tylko pełne niezaprzeczalnego uroku średniowieczne miasteczka. Nie mogłoby w niej zabraknąć czegoś tak mocno związanego z powszechnym wyobrażeniem o tej dzikiej krainie, jak zamki i twierdze. Także te mające coś wspólnego z XV-wiecznym hospodarem wołoskim Vladem Palownikiem. 


Sinaia i niespodziewane cuda architektury


Sinaia to niewielkie, ciche miasteczko położone w centralnej części Rumunii, niedaleko Braszowa, u stóp gór Bucegi. Swoje miano wzięło od XVII-wiecznego klasztoru, który z kolei został nazwany od biblijnej góry Synaj. Pewnego razu wołoski bojar Michał Cantacuzino przedzierał się przez niebezpieczne tereny łączące Siedmiogród z Wołoszczyzną. Ponieważ cudem udało mu się ujść z życiem z rąk swoich prześladowców, w podzięce za niespodziewane ocalenie obiecał wznieść w okolicy monastyr, którego nazwa nawiązywać miała do innej budowli tego typu, zlokalizowanej na górze Synaj. Z czasem dookoła klasztoru wyrosło miasteczko, które przejęło nazwę i tak powstała Sinaia. Dziś jest to miejscowość typowo turystyczna, ale raczej spokojna, zaciszna i zadbana, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Może też poszczycić się dwiema prawdziwymi perełkami architektonicznymi, dość niespodziewanymi w takim miejscu, dwoma pałacami, które są absolutnie zachwycające.


Sinaia


Pałac Peleș to wspaniała, pełna przepychu, okazała letnia rezydencja królewska, wzniesiona w II połowie XIX wieku przez pierwszego króla Rumunii, Karola I. Ciekawostką jest to, że nie została wybudowana ze środków publicznych, ale z prywatnego majątku monarchy – i jest to budowla iście królewska, nie oszczędzano tu na niczym, jednak przyznać trzeba, że mimo wystawnego splendoru, jakim się charakteryzuje, nie można odmówić jej właścicielom wykwintnego gustu i dobrego smaku. 


Pałac Peleș 






Pałac został wyposażony w ówczesne nowinki techniczne i wszelkie możliwe udogodnienia, jak windy, centralne ogrzewanie, bieżąca woda, nawet centrala telefoniczna! To tu znajduje się pierwsza w Rumunii sala kinowa. Mnogość zgromadzonych dzieł sztuki, kunsztownie rzeźbionych mebli, balustrad, kolumn, zachwycających witraży (800 okien pałacu to witraże właśnie), luksusowych, a zarazem z klasą urządzonych niezliczonych komnat, rozmach, świetność i finezja wykonania dosłownie zapierają dech w piersiach. Wystarczy wspomnieć, że sama biblioteka liczy sobie 800 unikatowych woluminów, kolekcja broni – 4000 egzemplarzy, zaś dzieła sztuki to ponad 3500 eksponatów. Coś fantastycznego i niesamowitego. 








Pałacowe ogrody




Nieopodal pałacu stoi jego mniejsza i dużo skromniejsza, lecz równie urokliwa kopia - Pałac Pelișor. Został wybudowany na polecenie króla Karola I dla jego bratanka i następcy, księcia Ferdynanda i jego żony Marii. Oba pałace zostały zwrócone rumuńskiej rodzinie królewskiej w 2006 roku, jednak prawowity właściciel, Michał I, udostępnił oba obiekty dla zwiedzających. 


Pałac Pelișor





Zamek Bran i jego dobry duch


Zamek Bran to bez dwóch zdań symbol Transylwanii. Szeroko i nachalnie reklamowany jako siedziba hrabiego Drakuli, co niestety przekłada się na dzikie tłumy turystów mających nadzieję na spotkanie z najsłynniejszym z wampirów. Wszystko to za sprawą powieści XIX-wiecznego irlandzkiego pisarza Brama Stokera, który choć nigdy w Rumunii nie był, wykreował na kartach książki zamczysko uderzająco podobne do zamku Bran oraz postać tytułowego bohatera ze względu na przydomek mylnie kojarzonego z XV-wiecznym hospodarem wołoskim Vladem III Palownikiem. 


Zamek Bran


 W rzeczywistości związki wojewody z zamkiem Bran nigdy nie zostały potwierdzone; można jedynie przypuszczać, że Tepes mógł spędzić w tym miejscu  dzień lub dwa, jako więzień. Jego faktyczną siedzibą była twierdza Poenari w Górach Fogaraskich, budowla znacznie mniej efektowna i okazała oraz zdecydowanie słabiej działająca na wyobraźnię, choćby z tego względu, że dziś pozostały po niej jedynie ruiny. Wracając do zamku Bran – nikomu jednak te drobne nieścisłości nie przeszkadzają, reklama robi swoje, turyści spragnieni mocnych wrażeń i dreszczyku emocji tłumnie przybywają w te okolice zwabieni mroczną “legendą” o wampirze Drakuli. 


Twierdza Poenari, prawdziwa siedziba Vlada Palownika


Co do samej budowli – została ona wzniesiona w XIII wieku przez Krzyżaków na sześćdziesięciometrowej skale. Po wypędzeniu zakonu z tych terenów jakieś dwa wieki później, na miejscu dawnego drewnianego zamku wybudowano twierdzę z kamienia i cegły w stylu gotyckim. Zamek przez długie stulecia stał na straży przebiegającej nieopodal granicy między Transylwanią a Wołoszczyzną, jednak w XIX wieku, po przesunięciu rubieży i przejściu twierdzy w ręce Habsburgów, zaczęła ona podupadać i stopniowo tracić na znaczeniu. Losy zamku byłyby zapewne przesądzone, gdyby nie pojawiła się jego wybawicielka. W 1918 roku, po przyłączeniu Siedmiogrodu do Rumunii, zamek został  podarowany królowej Marii. To właśnie ona dosłownie tchnęła nowe życie w popadającą w ruinę budowlę, zamieniając ją w przepiękną, letnią rezydencję, urządzając ją w urokliwej mieszance stylów łączących włoski romantyzm z elementami sztuki transylwańskiej. Jej rękę i ducha można wyczuć na każdym kroku, cały zamek nosi głębokie ślady dawnej obecności monarchini. To królowa Maria jest prawdziwą bohaterką tego miejsca, nie fikcyjna postać Drakuli, uparcie forsowana jako główna persona związana z twierdzą Bran. 


Zamek Bran





Drzewo genealogiczne Vlada III Palownika



Maria, królowa Rumunii
źródło - wikipedia


Wnętrza zamku są dokładnie takie, jak lubię: jest mnóstwo wąskich, krętych korytarzy, komnat i komnatek urządzonych bez przepychu, skromnie, w lokalnym, ludowym stylu; niewielkie wewnętrzne dziedzińce, rozliczne krużganki, galerie, tarasy, wieżyczki - czegoś takiego oczekiwałam i to właśnie dostałam. Nadmienię, że kilka komnat zamkowych przeznaczono na ekspozycję zatytułowaną Historia strachów w Transylwanii, która w dość naciągany sposób próbuje połączyć postać Vlada Palownika z fikcyjnym, literackim wampirem Drakulą i osadzić ich w mrocznej scenerii krainy, w której grasują nieumarli. Można obejrzeć jako ciekawostkę budzącą dreszcz emocji lub grozy, w zależności od oczekiwań.








Zestaw dla łowcy wampirów, zamek Bran




Trasa Transfogaraska, czyli sny o potędze dyktatora


Trasa Transfogaraska to droga kultowa. Przebiega przez centralną część Rumunii z południa na północ, przez Góry Fogaraskie między ich dwoma najwyższymi szczytami: Moldoveanu i Negoiu. Jest drugą - po Transalpinie -  najwyżej położoną drogą w tym kraju (w tunelu niedaleko jeziora Balea osiąga wysokość 2042 m n.p.m.). Łączy wschodnią część Wołoszczyzny z Siedmiogrodem, jednak najbardziej spektakularny jest jej północny odcinek, przy którym znajdują się rozmaite atrakcje, jak twierdza Vlada Palownika – Poenari czy zapora na rzece Ardżesz o wysokości 160 metrów tworząca jezioro Vidraru. 


Widok z zapory Vidraru na rzekę Ardżesz i Góry Fogaraskie


Trasa Transfogaraska


Trasę wybudowano w latach 1970 – 1974 na polecenie dyktatora Nicolae Ceausescu w miejscu istniejących wcześniej szlaków górskich - chciał on w ten sposób zapewnić sobie drogę ucieczki w razie radzieckiej inwazji. Koszty inwestycji były ogromne, podobnie jak straty w ludziach – kilkuset żołnierzy pracujących przy jej budowie zapłaciło życiem. Dziś jest to wyjątkowa atrakcja turystyczna, która budzi dreszcz emocji znacznie większy, niż wizyta na zamku Bran; przejazd Trasą Transfogaraską jest absolutnie fantastycznym, niezapomnianym doznaniem, zaś widoki, które mijamy po drodze - urzekające i zapierające dech w piersiach.
















Tutaj pierwsza część wpisu o podróży do Transylwanii: KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.