poniedziałek, 18 marca 2013

"Jonathan Strange i pan Norrell"

Autor:Susanna Clarke
Tytuł:"Jonathan Strange i pan Norrell"
Seria: Uczta Wyobraźni
Wydawnictwo: Mag, 2013
Ilość stron: 805
Okładka: twarda

Europa, początek XIX wieku.
Na kontynencie cesarz Napoleon zaprowadza nowy porządek krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, zaś w starej, dobrej Anglii, w hrabstwie York, w każdą trzecią środę miesiąca zbiera się szacowne towarzystwo magów. Jego członkowie są dżentelmenami, więc nie parają się praktykowaniem magii, lecz zadowalają się studiowaniem magicznych ksiąg. Ich niepokój wzbudza wieść o niejakim Gilbercie Norrellu, który nie dość, że magię praktykuje, to jeszcze zgromadził w swej bibliotece imponujący magiczny księgozbiór - nie lada gratka dla każdego szanującego się maga. Jednak spotkanie teoretyków magii z panem Norrellem nie wychodzi im na dobre; ten ostatni podstępem zdobywa tytuł jedynego maga królestwa, choć zarazem doprowadza do odrodzenia się sztuki magicznej w Anglii. W związku z tym postanawia on wyruszyć do Londynu, by w poczuciu misji wspomóc rząd w wojnie z Napoleonem - oczywiście za pomocą magii. Początkowo pan Norrell traktowany jest w towarzystwie pobłażliwie, jako swego rodzaju kuriozum, jednak zdobywa rozgłos i uznanie, kiedy przywraca do życia narzeczoną sir Waltera Pole'a, co notabene ma swoje straszliwe konsekwencje.

Pan Norrell, zazdrośnie strzegący swej wiedzy i cieszący się sława maga - monopolisty, decyduje się jednak przyjąć ucznia: młodego Jonathana Strange'a - nie tyle z chęci dzielenia się wiedzą, lecz raczej dlatego, by móc go kontrolować i trzymać z daleka od największych magicznych sekretów. Mimo różnic charakterów i wybujałych ambicji obu magów, ich współpraca układa się dość poprawnie. Oziębienie ich stosunków następuje wtedy, gdy rząd postanawia wysłać Strange'a do Hiszpanii, by ten wspomógł magią wojska Wellingtona. Spektakularne zwycięstwo nad Napoleonem sprawia, że mag staje się równie szanowany jak jego mistrz, w związku z czym Strange postanawia zerwać współpracę z Norrellem i zacząć praktykować na własną rękę. Pan Norrell knuje przeciw niemu, zaś Strange, który odnajduje elfa znającego magię Faerie, przekonuje się na własnej skórze, jak niebezpieczna jest ona dla ludzi. Trafia do Wenecji, gdzie wreszcie odkrywa, kim jest tajemniczy dżentelmen o włosach jak puch ostu i znajduje sposób, by pokrzyżować mu szyki...

Jeśli myślicie, że mój zarys fabuły jest nieco zbyt obszerny, przydługi i szczegółowy, jesteście w błędzie! Jonathan Strange i pan Norrell jest bowiem powieścią wielowątkową, w której każdy, najbłahszy nawet epizod, rozrasta się w sposób nieopanowany, z niezwykłą pieczołowitością i drobiazgowością, mało tego - liczne przypisy stanowią opowieści same w sobie, rozciągające fabułę we wszelkich możliwych kierunkach. Trzeba jednak przyznać, że wrażenie chaosu jest pozorne, a wszystkie wątki - co wprost nieprawdopodobne - znajdują swoje rozwiązanie w dramatycznym finale.
Nie jest jednak łatwo podążać za fabułą, która sprawia wrażenie mrocznego labiryntu. Koncentruje się ona na relacjach między głównymi bohaterami; magowie współpracują ze sobą, ich rywalizacja z biegiem czasu się zaostrza i pogłębia, aż stają się wrogami, zaś ich działania doprowadzają do odrodzenia magii,a przy okazji - do upadku Napoleona. Ot, taki skutek uboczny. Niemniej równie intrygujące są wątki i epizody rozgrywające się na peryferiach głównego nurtu fabuły, bez wyjątku w mrocznym, posępnym klimacie, niepokojącej atmosferze i w nie zawsze jasnym kontekście, co tylko przydaje fabule niejednoznaczności i grozy. Jest ona osadzona w realiach historycznych - wszak to Anglia w początkach XIX wieku - odwołuje się do wydarzeń (np. bitwa pod Waterloo) i postaci autentycznych (Napoleon Bonaparte, król Jerzy III, książę Wellington, lord Byron) oraz znanych faktów (szaleństwo króla Jerzego), choć umieszczonych w fantastycznych kontekstach, wzbogaconych elementami nawiązującymi do angielskiego folkloru, celtyckiej mitologii - oraz tradycji powieści wiktoriańskiej.

Powieść Susanny Clarke to takie wiktoriańskie fantasy - świat realny niepostrzeżenie zamienia się w groźną, baśniową krainę, w której magia nie jest przywilejem przeznaczonym dla wybranych, lecz sztuką dostępną dla ogółu na podobnych zasadach, jak klasyczne wykształcenie. Jej drugie oblicze, znacznie bardziej niebezpieczne, reprezentują elfy zamieszkujące krainę Faerie, zaś ich magia przynosi ludziom zgubę.
Bogactwo świata przedstawionego przekłada się również na różnorodność charakterologiczną bohaterów, jakże barwnie i szczegółowo opisanych przez autorkę. Do najbardziej wyrazistych i ciekawych postaci należy z pewnością lady Pole, która za sprawą zaklęcia wiedzie podwójną egzystencję w świecie ludzi i elfów, Stephen - czarnoskóry kamerdyner sir Pole'a, Lascelles, ludzki pasożyt i intrygant Drawlight - dobrzy znajomi pana Norrella, uliczny mag - oszust Vinculus, który odgrywa w całej historii ważniejszą rolę, niż niejeden mógłby przypuszczać oraz mroczny i tajemniczy dżentelmen o włosach jak puch ostu. Fabuła powieści wiedzie czytelnika przez meandry osobowości bohaterów oraz ich zadziwiające losy, układające się w zawiłą, a jednocześnie spójną całość.

Wszystkie te zalety nie byłyby nawet w połowie tak wyraziste i niesamowite, gdyby nie styl pisarski Susanny Clarke. Cechuje go niebywała elegancja, precyzja w operowaniu słowami, posiada kunsztowny urok wiktoriańskiej prozy przywodzącej na myśl styl Charlesa Dickensa, Williama Thackeraya czy Jane Austen, łączący w sobie ironiczną trafność spostrzeżeń na temat ludzkiej natury i subtelną, choć ciętą krytykę społeczeństwa z misterną, charakterystyczną dla całej trójki manierą. Wrażenie to potęguje zwyczaj zwracania się narratora wprost do czytelnika, a także niespieszny rozwój akcji uwzględniający każdy wątek czy epizod, których w powieści jest zatrzęsienie. Nie każdemu czytelnikowi takie tempo i drobiazgowość będzie odpowiadać, co bardziej niecierpliwych pewnie znuży, jednak zapewniam, że warto śledzić fabułę z uwagą przez całe osiemset stron - nie tylko z powodu zaskakującego, mocnego zakończenia, lecz także - a może przede wszystkim - dla nadzwyczajnej przyjemności delektowania się wyrafinowanym pięknem języka przesiąkniętego duchem epoki.
Jonathan Strange i pan Norrell to powieść niebanalna, nie potrzebująca żadnych punktów odniesienia, bo stanowiąca skończone, samoistne uniwersum; klasa sama dla siebie, potwierdzająca wysoki poziom książek spod znaku Uczty wyobraźni. Gorąco polecam!

Na koniec przytoczę Wam dwa fragmenty powieści dające jako takie pojęcie o specyficznym stylu autorki, który jednych pewnie oczaruje, drugich zniechęci. Ja oczywiście należę do pierwszej grupy:

Bonifazia poprosiła o zmiłowanie Dziewicę i kilkoro świętych. Ciocia Greysteel, równie zaniepokojona, chętnie poszłaby w ślady służącej, ale jako członkini kościoła anglikańskiego, mogła jedynie wykrzyknąć: "Ojej!"albo "A niech to!", albo "O Boże!", co nie przynosiła szczególnej pociechy.

Obok przeszła prześliczna młoda Włoszka. Byron przechylił głowę pod bardzo dziwnym kątem, przymknął oczy i przybrał minę sugerującą chroniczną niestrawność i zwiastującą rychłe zejście. Doktor Greysteel mógł się tylko domyślać, że lord prezentuje dziewczęciu bajroniczny profil i bajroniczny wyraz twarzy.

Moja ocena: 4/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/142495/jonathan-strange-i-pan-norrell/opinia/10292800#opinia10292800 


za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag :)

23 komentarze:

  1. Zaprawdę cudna książka :] A cytat o Byronie świetny, jak zresztą wiele innych - samych fragmentów godnych przytoczenia wystarczyłoby na kilkanaście (kilkaset?) osobnych wpisów :D
    Żal mam wielki do autorki, że powieść jest tak krótka - dokładnie tak, "krótka", bo czymże jest te 800 stron? W gruncie rzeczy, to wcale nie tak dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dada - mało brakowało, a popłakałabym się ze śmiechu przy tych fragmentach - najlepsze jest to, że właściwie były nieoczekiwane, pisane z powaga, a efekt - komiczny! Gdybym chciała wypisać wszystkie, które mnie rozbawiły, z pewnością powstałoby tomiszcze dorównujące powieści :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że po samym opisie, który przeczytałam jakiś czas temu, nie zainteresowałam się tą książką. Ale już Twój zarys fabuły, opinia, przytoczone cytaty i powyższe komentarze przekonały mnie, że to książka, z jaką chciałabym się zetknąć. To takie dziwne uczucie - chcieć koniecznie przeczytać coś, czego zwyczajowo się nie czyta i co osadzone jest w zupełnie innych klimatach, niż się lubi. Ale taka już jest moc ciekawej książki i dobrej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futbolowa - mam nadzieję, że się jednak nie rozczarujesz, w końcu wyrobiony gust to nie byle co:) Trudno jest się wgryźć w książkę, ale po pierwszych stu stronach idzie jak z płatka! :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Ten klimat, ta wielowątkowość a na dodatek tak umiejętna zabawa słowem... Jeszcze nie czytałam ale już jestem oczarowana :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachwycałam się tą książką już wczoraj u Anety i już zamówiłam, mam nadzieję przeczytać w najbliższym czasie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantasy? Jestem na tak! Epoka wiktoriańska? Tym bardziej! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak sobie tę książkę sprawić i zabrać się szybko do lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiktoriańskie fantasy? Brzmi bosko! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam już tę książkę w planach,chociaż nie wiem,kiedy uda mi się ją dostać. Ale cieszę się,że jest ciekawa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie muszę ją przeczytać, jestem jej bardzo, bardzo ciekawa!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Styl pisania, który zacytowałaś trochę mnie zniechęcił do tej książki. Czytać w ten sposób 800 stron? Chyba nie dałabym rady, więc odpuszczę ją sobie:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi naprawdę interesująco, lubię wiktoriańskie powieści.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach, odkąd zobaczyłam okładkę :) Może kupię sobie na zbliżające się urodzinki, chociaż bardziej kusi mnie "Wyznaję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kusi mnie ta książka, ale boje się trochę tej wielowątkowości, jednak magiczny świat i elegancki styl pisania autorki chyba przezwyciężą moje obawy :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lecę w te pędy do moich "Rozmaitości" blogowych, żeby przenieść ten tytuł z "książek, które muszę przeczytać" do "książek, które po prostu MUSZĘ mieć." Przypuszczałam, że tak będzie, czekałam tylko na recenzję, która to potwierdzi - i się doczekałam.

    Fantazy kocham, ale tylko to na wysokim poziomie, począwszy od Tolkiena, poprzez m.in. Bradley, LeGuin do Martina. I koniecznie pozycje z tego kręgu muszą mieć grubość cegły (wyjątek robię dla maleństw Ursuli LeGuin)!:) A książki o epoce wiktoriańskiej zwykle czytam w ciemno, bo chłonę każde słowo, które mi ten okres przybliża i krystalizuje mi jego wizję w wyobraźni.

    Cytaty tylko mnie bardziej zachęciły, za co Ci dziękuję. Dodam jedną ważną rzecz - o Byronie czytałam wiele, łącznie z jego dziennikami i listami. I mogę z ręką na sercu powiedzieć, że ten fragmencik opisuje go po prostu bajecznie. Kilka słów, a ma się wrażenie, że sam George (wybaczcie familiarność, ale jesteśmy ze sobą dość blisko:) napisałby to samo - w chwilach przypływu ironicznego dowcipu właśnie w ten sposób opisywał siebie i swoje otoczenie:) Zdaje się więc, że autorka dobrze się przygotowała do napisania tej książki.

    Pozdrówka wesołe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielono w głowie - no to żeby zachęcić Cię jeszcze bardziej dodam, że autorka ponoć wzorowała się również na prozie Ursuli leGuin - nie ujęłam tego w recenzji, bo nie wynika to z moich obserwacji:)
      Co do Byrona - niewiele w powieści o nim, ale te nieliczne fragmenty są na tyle wyraziste i znaczące, że z pewnością będziesz usatysfakcjonowana!
      Clarke rzeczywiście porządnie przygotowała się do swojej pracy - książkę pisała przez dziesięć lat!
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  14. Niestety nie jestem miłośniczką fantasy i zazwyczaj wszelkie powieści o magach i czarach szybko mnie nudzą. Ale wskazujesz na tyle zalet, że teraz zaczynam się wahać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosiak - to nie jest zwyczajna powieść o magii i czarach; realia quasi-historyczne sprawiają, że wykreowany świat wydaje się być całkiem zwyczajny - i na tym polega urok tej książki:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  15. Nie czytałam, ale bardzo chętnie dodam do planów czytelniczych. Wygląda smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka wydaje się być naprawdę ciekawa i intrygująca. Muszę się chyba za nią rozejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie napiszę za dużo, bo sama jestem w trakcie czytania tej książki :D Cieszę się tylko, że przypadła Ci do gustu!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.