Tytuł: "Dziedzictwo"
Seria: Saga rodu Laceyów
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2009
Ilość stron: 611
Okładka: twarda
Dziedzictwo to debiutancka powieść mojej ulubionej autorki powieści
historycznych, a zarazem pierwsza część sagi rodu Laceyów - trylogii
osadzonej w realiach szczególnie bliskich sercu Philippy Gregory, bo w
XVIII - wiecznej Anglii.
Opowiada ona o losach dziedziców majątku Wideacre w hrabstwie Sussex, a
główną bohaterką jest Beatrice, ukochana córeczka właściciela ziemskiego
Harolda Laceya. Ojciec od najmłodszych lat zaszczepił jej miłość do
ziemi, która z biegiem lat stała się jej obsesją, a chęć jej posiadania -
jedynym życiowym celem. Kiedy Beatrice zrozumiała, że kocha posiadłość
ponad wszystko w świecie, że przynależy do tego miejsca, przysięgła
sobie, że uczyni wszystko, by Wideacre należało do niej. Majątek był
jednak objęty prawem majoratu, w myśl którego dziedziczony mógł być
tylko w linii męskiej, więc przejąć go miał brat Beatrice, Harry -
wypieszczony synek mamusi, który nie miał pojęcia o zarządzaniu
posiadłością, nie rozumiał i nie kochał jej tak, jak siostra. Kierowana
odtąd poczuciem krzywdy i obsesyjnym pragnieniem posiadania, Beatrice
nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Odsunięta przez
uwielbianego ojca na dalszy plan zleca jego zabójstwo swemu kochankowi,
po czym uwodzi własnego brata i uzależnia go od siebie emocjonalnie, by
poprzez niego władać Wideacre. Nawet, gdy Harry żeni się ze słodką,
naiwną Celią nie ustępuje bratowej miejsca należnego pani domu, lecz
podporządkowuje ją sobie i trwa w kazirodczym związku. Nie kończy go
nawet małżeństwo z doktorem Johnem MacAndrew, którego również
wykorzystuje do własnych celów. Owocem występku Beatrice jest dwoje
dzieci: Julia, oddana na wychowanie bratu i jego żonie oraz Richard -
zaś całej prawdy o ich pochodzeniu nie zna nikt.
Przyzwyczajona do zarządzania majątkiem i manipulowania ludźmi Beatrice
nie zawaha się użyć własnego syna, by w świetle prawa stać się
właścicielką Wideacre. Jej obsesyjne dążenie do zapewnienia synowi
fotela dziedzica znaczone jest pasmem nieszczęść i udręki. Zmienia ono
Beatrice z wrażliwej, radosnej, pewnej siebie, mającej na uwadze dobro
posiadłości w bezwzględnego, zimnego, wyrachowanego tyrana gotowego
zamorzyć głodem dzierżawców Wideacre i zniszczyć każdego, kto stanie jej
na drodze, byle tylko zapewnić Richardowi dziedzictwo. Beatrice jednak
nie zauważa, że tym sposobem niszczy również sama siebie, przelana krew i
dokonane podłości domagają się zemsty.
Philippa Gregory tym razem kompletnie mnie zaskoczyła. Stworzyła
powieść, która jest jak trucizna, która odrzuca i przyciąga
jednocześnie, w równym stopniu wzbudza obrzydzenie i fascynację. A
wszystko za sprawą głównej bohaterki, zupełnie pozbawionej jakichkolwiek
hamulców moralnych, zepsutej do szpiku kości, a mimo to w jakiś
niepojęty sposób intrygującej. Wydawać by się mogło, że tak wyrazisty,
tendencyjny, jednoznacznie zły charakter rodem z moralitetu okaże się
nudny i niewiarygodny; nic bardziej mylnego. Autorce udało się wykreować
bohaterkę podłą, wynaturzoną i okrutną, jednak dając nam możliwość
obserwowania jej stopniowego upadku i moralnej degrengolady oswaja nas z
nią na tyle, że jesteśmy w stanie może nie zaakceptować, ale w jakimś
sensie zrozumieć jej pragnienia i do pewnego miejsca towarzyszyć ich
realizacji. Istnieje jednak nieprzekraczalna granica, wyraźnie
nakreślona i widoczna dla większości ludzi, która nie jest w stanie
powstrzymać Beatrice, zatracającej się w swej obsesji, poświęcającej jej
życie własne oraz każdego, kto miał nieszczęście znaleźć się w orbicie
jej oddziaływań. Bohaterka tłumaczy swoje zachowanie i usprawiedliwia
czyny krzywdą, jaką wyrządza kobietom ustalane przez mężczyzn prawo,
jednak dla czytelnika jasne jest, że to jej chorobliwa zachłanność
ziemi, chęć dominacji, niepohamowana ambicja i brak jakichkolwiek
ograniczeń moralnych determinują wszystkie jej czyny i doprowadzają do
upadku.
Wyrazistość - by nie powiedzieć: karykaturalna wyrazistość - sylwetki
głównej bohaterki tylko pozornie przyćmiewa pozostałe postaci. Z
początku rzeczywiście wydają się być jedynie tłem, oprawą, w której
błyszczy centralna postać fabuły. Jednakże wraz z rozwojem akcji również
one nabierają charakteru, stają się bardziej niejednoznaczne i
wiarygodne, zaskakują głębią osobowości; Celia ze słodkiego, naiwnego i
zahukanego dziewczęcia staje się świadomą swej pozycji, silną miłością
macierzyńską i prawą lady Lacey, przy czym zmiana zachodzi stopniowo, a
metamorfoza nie jest całkowita, co tylko przydaje postaci autentyzmu.
Podobnie rzecz się ma z Harrym, perwersyjnym, słabym, ale niepozbawionym
talentu dziedzicem Wideacre czy z Johnem MacAndrew dzielnie stawiającym
czoła swoim demonom. Sama Beatrice mocno przypomina Scarlett O'Hara i
Catherine Earnshaw z Wichrowych Wzgórz, jest jednak bardziej od nich
dzika, pozbawiona ich zahamowań i wątpliwości - jestem jednak w stanie
wybaczyć autorce tę inspirację kładąc ją na karb debiutu i literackiej
wprawki, która przecież w przyszłości zaowocowała znakomitymi kreacjami
bohaterek chociażby cyklu tudorowskiego.
W Dziedzictwie wyczuwa się już charakterystyczny styl autorki
zachwycający pięknem języka, bogactwem emocji ( w rzeczy samej Gregory
szafuje nimi bez opamiętania gorączkowo przebiegając po wielekroć całą
ich skalę, co oszałamia i hipnotyzuje) oraz rozmachem w kreśleniu
realiów fabuły. Powieść jednak posiada coś, czego nie uświadczycie w
innych książkach autorki: totalne szaleństwo, bezgraniczna, destrukcyjna
obsesja przytłacza i przeraża, ale też fascynuje. Niektóre bohaterki
Gregory również mają inklinacje do samozagłady, jednak zawsze ktoś lub
coś je powstrzymuje przed ostatecznym krokiem: osoby postronne,
okoliczności lub instynkt samozachowawczy. Beatrice pogrąża się w
szaleństwie i nic nie jest w stanie temu zapobiec. W kontekście
twórczości Philippy Gregory takie poprowadzenie losów bohaterki
zaskakuje i szokuje. I to mocno!
Dziedzictwo to znakomita (mimo właściwych debiutowi drobnych
mankamentów), tyleż wspaniała, co odrażająca opowieść o pasji
przeradzającej się w obsesję, o pragnieniach, które doprowadzają do
zguby, o szaleństwie znoszącym granice między dobrem a złem. Zmusza nas
do zastanowienia, ile jesteśmy skłonni poświęcić, by osiągnąć wymarzony
cel i jak długo jesteśmy w stanie usprawiedliwiać niegodziwość i
okrucieństwo. To pełna grozy i mrocznych sekretów, okraszona wyczuwalną
atmosferą wiszącej w powietrzu katastrofy historia rodu naznaczonego
grzechem, moralną zgnilizną i skłonnością do autodestrukcji. Z obawą,
ale i rozbudzonym apetytem przymierzam się do sięgnięcia po drugi tom
sagi rodu Laceyów, nic mnie przed tym nie powstrzyma, a i Was zachęcam
do tego samego:)
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/70395/dziedzictwo/opinia/10307229#opinia10307229
za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :) |
jak przeczytam wszystkie "tudorowskie" Gregory na pewno zacznę sagę Laceyów. Jeżeli nawet sa drobne wady, o których wspominasz, to Gregory i tak jest na tyle doskonałą pisarką, że można na nie śmiało przymknąć oko.
OdpowiedzUsuńJa tez tak sobie pomyślałam :D Tzn. o tych "tudorowskich" :)))))
UsuńTylko poproszę o dofinansowanie ;)
poluję na ten tytuł, bo mam dwie kolejne części sagi, a dziedzictwa niestety nie można nigdzie dostać, a jakby jeszcze było w takim wydaniu w jakim mam pozostałe książki Gregory, to już w ogóle bym była przeszczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńMagda K -ska - o tak, ja też zwracam uwagę na wydanie serii, koniecznie wszystkie części muszą być z jednej parafii :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ach, jak ja poluję na tę książkę, i nigdzie nie mogę jej upolować! :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie mam "Dziedzictwo" (jak Wy patrzycie na promocje Weltbildu? kupiłam nowe wydanie za 10zł jakiś miesiąc temu), a brakuje mi pozostałych i zastanawiam się, czy czytać, czy czekać, aż zbiorę komplet...
OdpowiedzUsuńZielono w głowie- czytać, a w międzyczasie zaopatrzyć się w brakującą część :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Skoro to Philippa to muszę ją przeczytać, a mankamenty z pewnością nie będą mi przeszkadzać :)
OdpowiedzUsuńKasia J. - też jestem tego zdania :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
W swojej recenzji rozłożyłaś na czynniki pierwsze "Dziedzictwo":) I bardzo mi się to spodobało. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aneczka - no koniecznie! Nie ma innej opcji :-D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
A ja nadal nie wzięłam się za Philipe Gregory chociaż od dawna sobie obiecuje!
OdpowiedzUsuńtoska82 - ja też mam kilku takich autorów, za których nie mogę się zabrać, choć bardzo tego chcę :-)
UsuńNie traćmy nadziei!
Pozdrawiam serdecznie :-)
Czytałam i miałam bardzo podobne wrażenia. Pamiętam, że nie mogłam się oderwać od tej powieści, chociaż jednocześnie czułam odrazę do głównej bohaterki. Fakt, jej postać jest czasami aż nadto wyrazista, ale ogólnie debiut bardzo udany :)
OdpowiedzUsuńOstatnio, metodą małych kroczków przekonuje się do powieści historycznych, dlatego, jak trafi się okazja, to przeczytam ,,Dziedzictwo''.
OdpowiedzUsuńcyrysia - bardzo się cieszę! Zobaczysz, nie pożałujesz!
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Och i kolejna bardzo interesująca powieść historyczna u Ciebie. Isadora powiedz mi ile już masz w swojej kolekcji książek Philippy? Ciekawi mnie to bardzo! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
miqaisonfire- właściwie wszystkie wydane w Polsce, prócz "Meridona" , trzeciej części sagi, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak zapewne wiesz, Gregory jeszcze przede mną. Poleciłaś mi kiedyś "Wieczną księżniczkę", więc po tę powieść sięgnę w pierwszej kolejności, co będzie dalej - zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńBeatriz - rozsądna decyzja, czekam zatem na twoje wrażenia z lektury :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Rzeczywiście się z recenzjami zgrałyśmy :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie spodziewałam się czegoś takiego po Gregory- myślałam raczej, że dostanę sielską powieść z niewielkim konfliktem w tle. Trzeba przyznać, że zaczęła karierę pisarską od mocnego akcentu.
la _pinguin - dokładnie, aż boję się pomyśleć, co nas czeka w dalszych częściach :-D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Nigdy nie słyszałam o tej książce, co nie zmienia faktu, że chyba nie dałabym rady przebrnąć przez tę książkę. Nie przepadam za takimi postaciami, jakich przedstawicielką jest główne bohaterka. I nie mam tu na myśli czarnych charakterów, bo te uwielbiam - raczej nie przepadam za irytującymi famme fatale, które myślą, że mogą wszystko - w tym negatywnym znaczeniu :)
OdpowiedzUsuńDwojra- a czyż nie na tym polega bycie czarnym charakterem? Bohaterka powieści to typowy czarny charakter :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Philippa znowu krójuje u Ciebie :) A recenzja świetna! Trudno się temu w sumie dziwić, skoro wkładasz tu tyle serca:) A takie postacie, z jednej strony przyciągające, a z drugiej odrzucające są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że już jesteś po "Dziedzictwie" i się nie zawiodłaś. Ale Philippą Gregory nie sposób się rozczarować, prawda? Ja jestem teraz na etapie trylogii o "wojnie kuzynów". Tudorów na razie odstawiłam, ale na pewno do nich wrócę, bo mam jeszcze dwie części do przeczytania. Jeszcze raz dziękuję Ci za to, że to właśnie u Ciebie odkryłam Philippę :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńPoluję na którąkolwiek z książek tej autorki, bo już tyle zachwyctów nad nią czytałam, że w koncu sama muszę się przekonać jak to jest :)
OdpowiedzUsuńA więc to jest debiut Philippy:) Powiem ci Isadoro, że dla mnie nie trzeba lepszej zachęty. Powieść, która wzbudza w czytelniku tyle emocji i tych dobrych i tych złych, po prostu musi być dobra:) Nawet jeśli to debiut z kilkoma mankamentami:) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń