Wydawnictwo: Replika, 2011
Ilość stron: 423
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Pod tym sugestywnym i wiele mówiącym tytułem kryje się zbiór piętnastu opowiadań autorstwa najbardziej uznanych polskich i zagranicznych twórców literatury grozy i horroru. Dobór nazwisk rzeczywiście przyprawia o dreszcz ekscytacji, podobnie jak tytuł antologii sugerujący doznania o natężeniu i mocy zdolnej nieźle poharatać naszą wyobraźnię.
Wybór zamieszczonych w zbiorze opowiadań okazał się strzałem w dziesiątkę. 15 blizn gwarantuje prawdziwą czytelniczą ucztę dla każdego miłośnika horroru i makabry dzięki ogromnej różnorodności stylistycznej i tematycznej oraz sporemu zróżnicowaniu jeśli chodzi o ciężar gatunkowy. Utwory stanowią barwny melanż rozmaitych konwencji począwszy od klasycznego horroru i powieści kryminalno - sensacyjnej na fantasy skończywszy - a wszystko to okraszone solidną porcją różnych kombinacji elementów grozy, makabry, a nawet czarnego humoru i groteski.
Dzięki tej różnorodności każde opowiadanie wprowadza odmienny nastrój i klimat, wywołuje zupełnie inne doznania, podkręca wyobraźnię na mnóstwo sposobów. Nieprzewidywalność fabuły i pierwiastek zaskoczenia występuje we wszystkich utworach, co zdecydowanie przemawia na ich korzyść. Jeśli jednak wziąć pod uwagę to, czy w równym stopniu budzą autentyczne przerażenie i wywołują dreszcz grozy, pojawiają się pierwsze rozbieżności.
Największe wrażenie wywarła na mnie proza Stefana Dardy, Aleksandry Zielińskiej oraz Ramseya Campbella, Joe Hilla i F. Paula Wilsona - z dumą i radością stwierdzam, że nasi polscy autorzy nie tylko w niczym nie ustępują twórcom światowej klasyki gatunku, ale nieraz wręcz przewyższają ich kunsztem i stopniem opanowania pisarskiego warsztatu.
Na medal spisał się mój ulubiony autor literatury grozy, Stefan Darda (Dom na Wyrębach, Czarny Wygon). W jego opowiadaniu groza uderza nagle i niespodziewanie, z najmniej oczekiwanej strony. Umiejętnie budowane napięcie co prawda zapowiada czającą się w pobliżu tragedię, ale jej uderzenie i tak jest porażające. Niepokój budzi nie tylko wizja doskonale zakamuflowanego psychopaty; włoski na karku podnosi zgrabnie wpleciony wątek klasycznej opowieści o duchach. Moim zdaniem jest to bodajże najlepsza opowieść w całym zbiorze.
Również Aleksandra Zielińska mile mnie zaskoczyła, wręcz oczarowała wykreowaną przez siebie rzeczywistością, której atmosfera przywodzi na myśl klimat Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa. Kraków jawi się nam jako przedsionek piekła, w którego kościołach, zamienionych na sale sądowe, sam diabeł feruje wyroki. Chapeaux bas!
Pozytywnie wyróżnił się także Joe Hill - ale czy można było spodziewać się czegoś innego, skoro pod tym pseudonimem ukrywa się syn samego Stephena Kinga? Udało mu się wzbudzić we mnie autentyczne przerażenie historią będącą zapisem tweeterowania pewnej nastolatki. Oryginalna forma, drażniąca zmysły i silnie oddziałująca na wyobraźnię gra na emocjach polegająca na budowaniu napięcia i atmosfery zagrożenia za pomocą niedomówień robi naprawdę piorunujące wrażenie.
Brawa dla F. Paula Wilsona za udane demonizowanie z pozoru niegroźnych nadprzyrodzonych zdolności wynikających z życiowej obsesji - oraz porażającą puentę, a także dla Ramseya Campbella (Zły wpływ), który stworzył naprawdę dobrą, sugestywną opowieść o duchu opierającą się na grze wyobraźni i mamieniu zmysłów.
Nie rozczarował mnie Edward Lee serwując opowiadanie nieco w stylu kontrowersyjnego Sukkuba, podobnie epatujące śmiałym erotyzmem i ohydą, jednak używając tym razem dział lżejszego kalibru. Strachu i grozy ewidentnie tu zabrakło, ale wielbiciele makabry powinni być usatysfakcjonowani.
Graham Masterton postawił na klasykę - w swoim wydaniu. Stworzył całkiem przyzwoite opowiadanie o demonie i jego pogromcy, zwykłym taksówkarzu. Choć pomysł i wykonanie wydają się dość wyeksploatowane i niczym szczególnym nie zaskakują, to jednak świetnie wpisują się w klimat charakterystyczny dla powieści grozy.
Trochę zawiódł Jack Ketchum, po którym spodziewałam się naprawdę wiele. Opowieść o antypatycznym i cynicznym bohaterze, przesycona czarnym humorem jest co prawda zabawna, ale niewiele ponadto.
Pozostałe opowiadania, pomimo, że nie zapisały się trwale w mojej pamięci, uważam za całkiem udane i zdolne zainteresować czytelnika o odmiennych oczekiwaniach i upodobaniach niż moje własne.
Reasumując: 15 blizn to doskonale skomponowana antologia, której głównym atutem jest ogromne zróżnicowanie tematyczne i wymieszanie konwencji. To atrakcyjna, mocna lektura, w której każdy znajdzie coś dla siebie - czy to pełną grozy opowieść o duchach, czy też makabryczną groteskę. Choć poziom opowiadań jest nierówny, każde z nich ma do zaoferowania coś zupełnie innego, zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji, zmianami konwencji, nastroju, sposobami oddziaływania na wyobraźnię, wrażliwość i emocje czytelnika. Zachętą dla Was niech będą też nazwiska autorów utworów zamieszczonych w tym zbiorze - to w końcu nie bez powodu uznani i popularni twórcy literatury grozy krajowej i zagranicznej, a to zobowiązuje. Warto zanurzyć się w wykreowanych przez nich światach, dać ponieść się wyobraźni, poznać granice swojej odporności i przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście po tym spotkaniu pozostaną Wam blizny.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/113838/15-blizn/opinia/4617297#opinia4617297
Baza recenzji Syndykatu ZwB
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika :) |
Po ostatnich horrorach i thrillerach muszę zrobić sobie przerwę, ale w przyszłości czemu nie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Isadorka, napisałaś tak:
OdpowiedzUsuń"z dumą i radością stwierdzam, że nasi polscy autorzy nie tylko w niczym nie ustępują twórcom światowej klasyki gatunku, ale nieraz wręcz przewyższają ich kunsztem i stopniem opanowania pisarskiego warsztatu"
A ja myślę, że to kwestia tłumaczenia. Dobry tłumacz winien dobrze pisać, bo inaczej najlepszą nawet warsztatowo książkę możes pierniczyć :)
Ja podobnie jak Kasandra, też potrzebuję przerwy od takiej literatury. Jestem wyeksploatowana przez "Królestwo spokoju" Ketchuma i chyba czas na trochę zarzucić tego typu tematy. Aczkolwiek książka wydaje się niezłym odciągaczem od codzienności, także najpewniej pokuszę się o nią w przyszłości.
OdpowiedzUsuńkasandra, Dwojra - kiedy już odetchniecie - zapraszam do lektury!
OdpowiedzUsuńlimonka - widzę, że nie masz najlepszego zdania o polskich twórcach xD W jakimś stopniu się z Tobą zgadzam, aczkolwiek uważam, że nawet dobry tłumacz nie zrobiłby czegoś z niczego:)
Pozdrawiam serdecznie!
Nie, nie, nie o to chodzi, że nie mam dobrego zdania. Tylko że czasami porównując polski warsztat do zagranicznego (ale tłumaczonego), można odnieść wrażenie, że ten polski jest lepszy. Nie można jednak zapomnieć, że polski nie był tłumaczony, a ten zagraniczny owszem i dużo zależy od tego, jakim warsztatem może się poszczycić tłumacz - jeśli nie ma w sobie za grosz talentu, tłumaczenie będzie fatalne. Przyszedł mi na myśl "Zmierzch" - podobno w oryginalnej wersji jest o wiele lepiej napisany, niż znamy go z polskiej wersji. Bohaterowie są bardziej zabawni i mniej infantylni. Nie miałam zamiaru w niczym ubliżyć polskim autorom, bo coraz bardziej się przekonuję do tego, że są naprawdę dobrzy, ale chciałam zwrócić uwagę na porównania ;))))
OdpowiedzUsuńJuż nie raz przebiegła mi przez głowę myśl żeby przeczytać te opowiadania. Może kiedyś wprowadze tę myśl w czyn. :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie przepadam za antologią, ale tej książce wyjątkowo dam szansę, bo uwielbiam horrory.
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że za horrorami aż tak nie przepadam, chociaż czasem mogę przeczytać :), tą książkę chętnie bym bliżej poznała.
OdpowiedzUsuńlimonka - aaa, chyba że tak na to spojrzeć! Tu się zgodzę:)
OdpowiedzUsuńEwa - koniecznie!
cyrysia - nie wymiękaj, przecież to lubisz xD
tetiisheri - opowiadania zawsze łatwiej dawkować niż powieść o trzystu stronach:) Może więc dasz się namówić:)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo chętnie poznałabym te opowiadania, wszystko co straszne i przerażające w literaturze mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie Stefana Dardy zrobiło na mnie wielkie wrażenie, tak wielkie, że zmolestowałam Videograf o jego dwie książki - na moje szczęście ulegli :D
OdpowiedzUsuńCampbell mnie nie przekonał, za to jego "Zły wpływ" już tak... Ogólnie antologia przypadła mi do gustu, w końcu to moje klimaty :)
Pozdrawiam :)
Słyszałam o tej antologii.
OdpowiedzUsuńMyślę, że spotkam się z nią za jakiś czas.
Pozdrowienia.
Cieszę się, że ten zbiór opowiadań tak przypadł Ci do gustu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDosiak - i w tym jesteśmy do siebie podobne:)
OdpowiedzUsuńNatula - no proszę, sama mogłabym się podpisać pod Twoim postem:)
Edyta - gorąco zachęcam!
miqaisonfire - a sięgnęłam po niego między innymi dzięki Tobie!
Pozdrawiam serdecznie:)
Dam, dam Isadora :)) Ps. Miło mi, że funkcja umieszczania postów z Twojego poziomu na moim blogu "magicznie" naprawiła się sama. Dziękuję za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem całkiem, tylko... opowiadania tak szybko się kończą... Wolę jednak coś dłuższego ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
tetiisheri - ja też bardzo się cieszę, że niemoc blogowa minęła samoistnie xD
OdpowiedzUsuńPan R - zapewniam Cię, że te opowiadania mają w sobie więcej ikry i dostarczają bardziej intensywnych przeżyć, niż niejedna powieść grozy:)
Pozdrawiam serdecznie!
Okładka i tytuł naprawdę świetne :) Ale opowiadania nie są moją ulubioną formą literacką, dlatego poważnie się zastanowię, zanim sięgnę po tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuń