Top 10 to akcja wymyślona przez Futbolową, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
Dziś przyszła pora na... Dziesięć największych wyciskaczy łez!
Nie jestem sentymentalna. Nie jest łatwo skłonić mnie do płaczu w trakcie lektury.Nie łkam w chusteczkę nad tragicznymi losami bohaterów i zwykle wysiłki autora, by wycisnąć z moich oczu łzy, spełzają na niczym. Jednak nie jestem też kompletnie nieczuła, choć najczęściej emocje przejawiają się w szybszym biciu serca, gęsiej skórce czy po prostu ogólnym wstrząsie uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie przez jakiś czas, czyli zrytej bani :D Łzy pojawiają się rzadko - takie okazje mogę policzyć na palcach obu rąk, co też niniejszym czynię.
"O psie który jeździł koleją" Romana Pisarskiego i "Bracia Lwie Serce" Astrid Lindgren to moje najwcześniejsze zapamiętane zetknięcie ze śmiercią i cierpieniem na kartach literatury, nic więc dziwnego, że moja reakcja była taka, a nie inna. Do dziś nie odważyłam się ponownie sięgnąć po tę pierwszą pozycję, na drugą patrzę zupełnie inaczej i chociaż wciąż mam do niej ogromny sentyment, rozdzierające łkanie nie wchodzi już w grę:)
"Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego i "Opowiadania" Tadeusza Borowskiego to przykłady literatury wojennej opartej na faktach, a zarazem jedne z pierwszych z nią spotkań. I choć z biegiem czasu i ilością przeczytanych lektur nieco uodporniłam się na treści w niej zawarte, te dwie książki nieodmiennie głęboko i do łez mnie poruszają. Nieco inaczej wygląda sprawa z "Chłopcem w pasiastej piżamie" - tu przyznaję, że dałam się podejść autorowi; o ile fabuła powieści była dokładnie tak poruszająca, jak się spodziewałam, o tyle zakończenie - sentymentalne i symboliczne, po prostu mnie rozłożyło.
"Rilla ze Złotego Brzegu" Lucy Maud Montgomery - dlaczego akurat ten tom postanowiłam wyróżnić? Ano z powodu Waltera, wrażliwego syna Ani i Gilberta, którego śmierć na froncie pierwszej wojny światowej nadała całej serii jakiegoś dramatycznego, niespotykanego wcześniej rysu i mocno mną wstrząsnęła.
"Wichrowe Wzgórza" Emily Bronte. Dzielnie trzymałam się w trakcie lektury i po prawdzie nie znalazłam w książce nic, od czego mogłyby zwilgotnieć mi oczy - poza tym fragmentem:
– Gdzie ona jest? Nie tam – nie w niebie – i nie w piekle – więc gdzie? Powiedziałaś, że nic cię nie obchodzą moje cierpienia. Więc modlę się o jedno – i będę to powtarzał, póki mi język nie zesztywnieje – Catherine Earnshaw, obyś nie zaznała spoczynku, jak długo ja żyję! Powiedziałaś, że cię zabiłem – więc mnie nawiedzaj! Wszak ofiary prześladują swych zabójców. Wiem, że duchy zstępowały niegdyś na ziemię. Bądź ze mną zawsze – w jakiej chcesz postaci – doprowadź mnie do obłędu! Tylko nie zostawiaj mnie w tej otchłani, gdzie cię nie mogę znaleźć! Och, Boże! Tego się nie da wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia! Nie mogę żyć bez mojej duszy!
"Pamiętnik" Nicholasa Sparksa - może nie płakałam jak bóbr, ale kilka łez uroniłam. "Moja siostra mieszka na kominku" Annabel Pitcher - tu dało o sobie znać napięcie i emocje, które narastały przez całą lekturę. "Krzycz kiedy milczą anioły" Tima O'Briena - spojrzenie na wojnę w Wietnamie oczyma jej uczestnika w tym konkretnym przypadku zwyczajnie mnie przerosło.
A jakie książki Wam, drodzy Blogerzy i nie tylko, wyciskają łzy z oczu?
P.S. Pamiętajcie, że w dzisiejszym wpisie znajduje się słowo-klucz, dzięki któremu traficie do kolejnego bloga biorącego udział w antywalentynkowym konkursie ŚBK i księgarni Victoria. Zachęcam do aktywności, nagrody książkowe czekają!
Absolutnie zgodzę się z Pamiętnikiem, a od siebie dodałabym jeszcze Jesienną miłość też N. Sparksa.
OdpowiedzUsuń"Rilla..." chyba jest najbardziej wzruszającą częścią z całej serii o Ani, pamiętam jak przeżywałam tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory były to tylko trzy tytuły, bo z natury płaczliwa przy książkach nie jestem. ;) "Chłopiec w pasiastej...", "Szare śniegi Syberii" i "Filadefia". A, i prawie się poryczałam przy "Siedem minut po północy".
OdpowiedzUsuńNa większości tych z twojej listy, które czytałam, też płakałam, alem wrażliwe stworzenie, więc płaczę pewnie częściej niż ty :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem wrażliwa, tylko nie zawsze przejawia się to u mnie fontannami łez :D
UsuńJa tam zawsze ryczę czytając "Love story" Segala :)
OdpowiedzUsuńJa też. I na "Złodziejce książek", ostatnio chyba na "Złodzieju cieni" się poyczałam
UsuńYyych. "Love story" jakoś aż tak mnie nie porusza:)
UsuńJa mam przed sobą "Rillę ze Złotego Brzegu". Czyli mówisz, że chusteczki na wyposażeniu muszą być? ;-) "Pamiętnik" Sparksa czytałam, ale mnie nie wzruszył. "Wichowe Wzgórza" wciąż przede mną. Znam tylko ekranizację, ale też mnie nie wzruszyła. O matko! Wyjdzie na to, że ja nieczuła jestem. :-)))
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o serię o Ani, to zastanawiałam się tu nad "Wymarzonym domem Ani" - w końcu i tu pojawia się dramatyczna nuta w postaci śmierci małej Joy, ale uznałam, że tragedia związana z Walterem jest głębsza i bardziej odznacza się w fabule. Tak, chusteczki będą niezbędne:)
UsuńNie jesteś nieczuła, po prostu emocje nie zawsze muszą znaleźć ujście w łzach:)
Cytat, który przytoczyłaś, dla mnie jest chyba najpiękniejszym w literaturze. Za każdym razem, jak czytam to wyznanie Heathcliffa, to mam dreszcze.
OdpowiedzUsuńAch! Chciałabym być adresatką takich słów! :)
UsuńO tak...:)
UsuńNa "Kamieniach na szaniec", "Chłopcu w pasiastej..." i "Rilli..." przyznaję, że łkałam jak głupia. Ogólnie to płaczliwa jestem :) W czasie lektury "Wichrowych wzgórz" i "Mojej siostry..." nie płakałam, ale obie lektury bardzo mnie poruszyły.
OdpowiedzUsuńPrzy "Pamiętniku" też płakałam. Ja również rzadko się naprawdę wzruszam przy lekturze. Ostatnio uroniłam łzę czytając "Światło między oceanami" M.L.Stedman.
OdpowiedzUsuńOoo, nie czytałam tej książki, aż sobie zerknę na jej opis:)
UsuńO, podpisuję się pod "Światłem między oceanami"! To świetna książka, żadne tam ckliwe czytadło, ale napięcie i dramatyczne wybory bohaterów tak się kumulują, że się człowiek wzrusza i/lub roni łzy z bezsilności.
UsuńNa opowiadaniach "Borowskiego" nie płakałam, "Pamiętnik" jako książka dla mnie jest totalnym dnem, zwłaszcza zakończenie, film jest za to mega romantyczny i to dopiero wyciskacz łez! :)
OdpowiedzUsuńW "Mojej siostrze..." najbardziej rozwalił mnie kot T.T
OdpowiedzUsuńPodczas czytania "Nędzników"...
OdpowiedzUsuńOstatnio podczas lektury "Casual vacancy" J.K. Rowling...
I też płaczliwa nie jestem. Co ciekawe, "Rilla" i szczególnie " Bracia Lwie Serce" mnie też "rozpłakiwały" jako dziecko.
"Nędzników" czytałam dawno temu, ale jakoś ta lektura nieszczególnie zapadła mi w pamięć. Czas chyba na małe przypomnienie!
UsuńPrzy wielu z nich płakałam jak dzika, przy "Psie" i "Pamiętniku" chyba najbardziej. Jak chcę sobie popłakać, zawsze wracam do Sparksa, sprawdza się znakomicie.
OdpowiedzUsuńOj tak, Sparks potrafi wycisnąć niewieście łzy :D
UsuńTen cytat z "Wichrowych Wzgórz" to rzeczywiście mistrzostwo! Zgadzam się z wyróżnieniem "Mojej siostry...", a osobiście dorzuciłabym "Gwiazd naszych wina" :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę płakać nad książką. W ogóle nie lubię smutnych historii w książkach czy filmach i unikam takowych jak ognia:) A "Kamienie na szaniec" to jedna z moich ulubionych lektur młodzieżowych, ale akurat nie jest dla mnie wyciskaczem łez:)
OdpowiedzUsuńA ja lubię! Lubię sobie popłakać nad książką, jakoś pomaga mi to rozładować emocje:)
UsuńJa jak Marta - Love story , ale chyba najwięcej łez wycisnęło mi "Serce" Amicisa.
OdpowiedzUsuńZ przedstawionych przez Ciebie książek czytałam jedynie "Kamienie na szaniec" oraz "Moja siostra mieszka na kominku". Po "Wichrowe Wzgórza" planuję dziś sięgnąć :) U mnie wyciskaczy łez byłoby więcej. Mocno przeżywam czytane historie i często zdarza mi się płakać nad losami bohaterów. Mój mąż wielokrotnie się ze mnie śmieje, że znów się rozczulam :P Zapraszam Cię do siebie na mój walentynkowy wpis, w którym przedstawiam propozycje książek na ten dzień :)
OdpowiedzUsuńSię mi trochę uroniło łez przy "Pamiętniku" oraz przy "Liście w butelce" :) I przy "Oskarze i pani Róży".
OdpowiedzUsuńKsiążeczka "O psie, który jeździł koleją" również we mnie wywołała kiedyś wielki wstrząs i bardzo mi było ciężko wytrzymać na lekcji, na której "omawialiśmy" ją. Złościło mnie, że taka wzruszająca historie jest lekturą. Jakiś czas temu czytałam ją ponownie, bo była to lektura szkolna mojej córki i cóż... znowu wstrząs.
OdpowiedzUsuńObecnie wzruszają mnie relacje o życiu osób chorych przewlekle i niepełnosprawnych oraz książki o tematyce wojennej, z tym że musi to być literatura faktu, bo powieści czytam z o wiele większym spokojem. Wyciskacz łez, który czytam od kilku miesięcy i nie mogę dokończyć to wspomnienia Julii Kłusek pt. "Za mało, by żyć". Są w niej tak wstrząsające sceny, jak polowanie głodnych ludzi na kota, umieranie dzieci z głodu, zmuszanie wynędzniałych kobiet do pracy przy wycinaniu drzew w czterdziestostopniowym mrozie...
A "Pamiętnik" Sparksa nie wiem czemu spłynął po mnie jak woda po kaczce :)
Ha! Kiedy przerabialiśmy na lekcji "O psie...", tak się poryczałam, że nauczycielka pozwoliła mi wyjść z klasy i wrócić do domu. Dobrze wiedzieć, że ktoś miał podobne doświadczenia:)
UsuńMnie tematyka wojenna zwykle mocno porusza, ale raczej kończy się to na ogólnym wstrząsie niż na łzach. W sumie to dziwne, że potrafię się popłakać na romansidle, a na lekturze obozowej już nie bardzo. :/
Oczywiście "Pies" na tej ksiażce, jako dziecko upłakałam sie okrutnie. Traumatyczna szkolna lektura. "Chłopiec w pasiastej piżamie" "Moja siostra..." niesamowicie mocne książki. A na Rilli płaczę za każdą powtóką!!
OdpowiedzUsuńPierwszy i jedyny raz chyba wpadłam w histerię podczas lektury - a było to gdy miałam 7 lat i mam czytała mi "Braci Lwie Serce". Pamiętam, że później czytałam ją w kółko. Według mnie świetna!
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy płaczę, czytając książkę, ale nie mówię, że nie targają mną ogromne emocje. Nie mogłam się pozbierać np. po "Drodze" C. McCarthy'ego, "Wichrowych wzgórzach" i "Bez mojej zgody" J.Picoult. To są książki, które mnie "wyprały" emocjonalnie do tego stopnia, że przez jakiś czas musiałam dać sobie spokój z innymi książkami :)
OdpowiedzUsuńPiękna lista, choć niektórych książek jeszcze nie czytałam. Ja do dnia dzisiejszego ronię łzy czytając "Braci Lwie Serce"
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Braci Lwie Serce" - to książka, na której nie potrafię nie płakać. Jak mama czytała mi "O psie, który jeździł koleją" to wpadłam w taką histerię, że nie mogła mnie uspokoić :) Poza tym, łzy wycisnęła mi "Salammbo" i niektóre fragmenty "Ani z Zielonego Wzgórza". Płakałam nawet czytając o śmierci Syriusza, Dumbleadore'a i Snape'a. Ech, no co poradzę, wrażliwe ze mnie stworzenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak oglądam Wichrowe wzgórza to ryczę od poczatku do końca :D
OdpowiedzUsuńU mnie Jodi Picoult wyciska z oczy łzy wzruszenia.
OdpowiedzUsuńZ Twojej listy podpisuję się pod "Wichrowymi Wzgórzami". To bardzo wzruszająca książka!
OdpowiedzUsuńCzytałam raptem kilka z nich, ale przy tych, które znam, wyłam jak bóbr...
OdpowiedzUsuńNajbardziej rzuciły mi się Opowiadania Borowskiego, które mam właśnie za sobą i "Chłopiec w pasiastej piżamie", którą to pozycję bardzo chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZ Twojej listy czytałam 1,2,i 6 i potwierdzam - wyciskacze łez. "Książka "Moja siostra mieszka ..." czeka na półce do przeczytania ale muszę się do niej nastawić emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńrzadko płaczę podczas czytania, ale czasami mi się to zdarza :) do dziś pamiętam jak bardzo wzruszyła mnie książka O psie, który jeździł koleją, a poza tym łezka mi się w oku kręciła kiedy czytałam Dziecko niczyje i książki poruszające problem Holocaustu
OdpowiedzUsuńJa z reguły "wyje" bez powodu.
OdpowiedzUsuńHarry Potter i Insygnia Śmierci, Trylogia Nocnego Anioła, Hobbit... :D wszędzie gdzie była śmierć postaci, które lubiłam zostały przeze mnie opłakane, osmarkane i pożegnane :D
Otóż to! Tak należy żegnać ulubione postaci! :)
UsuńRzadko płaczę przy czytaniu, nie dlatego, że jestem taka twarda, tylko dlatego, że mało czytuję książek obliczonych na wzruszenie. Dziesięciu chyba bym nie uzbierała, co innego filmy, tu więcej by się znalazło.
OdpowiedzUsuń"Serce" i "Chłopcy z Placu Broni" - to łzawe lektury z dzieciństwa, dziś już niewiele więcej z nich pamiętam poza tym, że się popłakałam. Później, już jako dorosła, uroniłam łezkę przy "Tysiącu wspaniałych słońc", ale najbardziej pamiętam od tej strony "Generała cesarza" Webba, bo czytałam na wycieczce i wstyd mi było jak nie wiem, gdy spłakana wysiadałam z autokaru :)
Częściej płaczę przy oglądaniu filmów niż przy czytaniu, ale przede mną jeszcze "Chłopiec w pasiastej piżamie" i " Moja siostra mieszka na kominku", więc możliwe, że to właśnie przy tych książkach się bardzo wzruszę.
OdpowiedzUsuń"Kamienie na szaniec" to byłby chyba mój numer jeden w rankingu wyciskaczy, choć jak ostatnio czytałam z córką "Psa, który jeździł koleją" to też polały się łzy.
OdpowiedzUsuńZgodzę się jedynie z psem kolejowym, następne trzy w tym rzędzie mnie nie wzruszyły. Natomiast do listy tych książek na pewno zaliczyłabym "PS. Kocham Cię" Cecelii Ahern.
OdpowiedzUsuńGeneralnie wzruszają mnie książki o losach zwierząt, dlatego ostatnio ich unikam.
O tak, zwierzęcy bohaterowie i krzywda wyrządzona im przez człowieka to motyw, który nieodmiennie porusza mnie do łez.
UsuńSprostowanie: miały być następne 4 a nie 3, bo Borowskiego też czytałam.
OdpowiedzUsuńNatomiast powyższe komentarze przypomniały mi o Nemeczku. Jego śmierć też opłakiwałam, jak chwilę później świnkę morską, o której śmierci dowiedziałam się zaraz po odłożeniu "Chłopców z placu broni". To nie był fajny sobotni poranek...
Rany, nawet sobie nie wyobrażam, jakie to musiało być dla Ciebie traumatyczne przeżycie. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, kiedy moje prosiaki odejdą. :(
UsuńO psie..., Kamienie na szaniec, Chłopcy z placu broni, a ostatnio Rantis. Tyle na poczekaniu mi się skojarzyło:) Myślę, że było tych książek więcej, bo ja jestem nieco bardziej skora do płaczu. Fajny taki sentymentalny ranking:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNotkę czytałam a nie skomentowałam? Hm. Galopująca skleroza.
OdpowiedzUsuń"Pamiętnik" bardziej mnie wzruszył w wersji filmowej, książka nie bardzo mi się podobała. A ze Sparksa, jeszcze "List w butelce" wycisnął ze mnie łzy. Co do innych, to najbardziej ryczałam przy "Skrzywdzonej" Cathy Glass.
Ja ryczałam czytając "Podarunek" Evansa Richarda. ciekawe zestawienie.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Wichrowe wzgórza" i oglądałam "Pamiętnik" - w pełni się zgadzam :) Co do opowiadań Borkowskiego to mi się niezbyt podobały.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego,ale zawsze mnie wzrusza "Nad Niemnem".
OdpowiedzUsuń