Tytuł: "Podróże z nim i samotnie"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2013
Ilość stron: 396
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Prawdą jest, że potrzebujemy źródła osobistych doświadczeń, z którego moglibyśmy czerpać zrozumienie. Każde nowe doświadczenie otwiera nowe źródło, a przydaje się nawet najmniejsze.
Największą krzywdą, jaką można wyrządzić kobietom formatu Marthy
Gellhorn - inteligentnym, niezależnym, przebojowym i odważnym - jest
postrzeganie ich postaci nie przez pryzmat spektakularnych dokonań
będących ich dziełem, lecz sławnych mężczyzn, z którymi były związane -
tak, jakby fakt ten miał je nobilitować i przydawać wartości. Czym
zasłynęła Martha Gellhorn? Wielu z pewnością zapamięta ją jako żonę
Ernesta Hemingwaya, choć małżeństwo to przetrwało zaledwie pięć lat.
Prawdziwym powodem, dla którego warto jest pamiętać o tej niezwykłej
kobiecie, są jej życiowe dokonania. Gellhorn była wybitnym
korespondentem wojennym, w swojej karierze relacjonowała najważniejsze
konflikty XX wieku począwszy od hiszpańskiej wojny domowej, poprzez
wojnę w Wietnamie, wojnę sześciodniową, skończywszy na inwazji USA na
Panamę.
Podróżowała po III Rzeszy przygotowując reportaż o Hitlerze, brała udział w D-Day i wyzwalaniu obozu w Dachau, relacjonowała proces Adolfa Eichmanna. Nawet dziś skala jej dokonań budzi podziw, kilkadziesiąt lat temu tego typu praca wykonywana przez kobietę stanowiła fakt bez precedensu. Trudności, jakie dziennikarka spotykała na swojej drodze były niebagatelne i mocno zniechęcające, jednak nigdy się nie poddawała konsekwentnie dążąc do obranego celu. Nieposkromiona ciekawość świata, chęć poznania i zrozumienia otaczającej rzeczywistości w jak najszerszym i najgłębszym zakresie, niepospolita wytrwałość i elastyczność, odwaga granicząca z brawurą niejako predestynowały ją do wykonywania dziennikarskiego zawodu, przy czym nie zbywało jej na cechach nadających jej relacjom charakterystycznego, rozpoznawalnego rysu: autentycznego zaangażowania emocjonalnego, empatii, wrażliwości, ironicznego poczucia humoru, wybuchowego temperamentu oraz ogromnego dystansu do samej siebie. Połączenie tych cech z pełnym profesjonalizmem i niezaprzeczalnym pisarskim talentem zaowocowało licznymi publikacjami - takimi jak Podróże z nim i samotnie. Podtytuł tej książki, Pięć piekieł na ziemi, idealnie zapowiada temat i wprowadza czytelnika w klimat zebranych w niej tekstów. Martha Gellhorn opisuje wrażenia z podróży do pięciu różnych zakątków świata, podróży pełnych niebezpieczeństw i grozy, podjętych nieraz wbrew zdrowemu rozsądkowi w jednym tylko celu: aby na własne oczy zobaczyć najbardziej newralgiczne miejsca na ziemi, wyrobić sobie na ich temat własne zdanie i udokumentować to, co widziała i czego doświadczyła.
Podróżowała po III Rzeszy przygotowując reportaż o Hitlerze, brała udział w D-Day i wyzwalaniu obozu w Dachau, relacjonowała proces Adolfa Eichmanna. Nawet dziś skala jej dokonań budzi podziw, kilkadziesiąt lat temu tego typu praca wykonywana przez kobietę stanowiła fakt bez precedensu. Trudności, jakie dziennikarka spotykała na swojej drodze były niebagatelne i mocno zniechęcające, jednak nigdy się nie poddawała konsekwentnie dążąc do obranego celu. Nieposkromiona ciekawość świata, chęć poznania i zrozumienia otaczającej rzeczywistości w jak najszerszym i najgłębszym zakresie, niepospolita wytrwałość i elastyczność, odwaga granicząca z brawurą niejako predestynowały ją do wykonywania dziennikarskiego zawodu, przy czym nie zbywało jej na cechach nadających jej relacjom charakterystycznego, rozpoznawalnego rysu: autentycznego zaangażowania emocjonalnego, empatii, wrażliwości, ironicznego poczucia humoru, wybuchowego temperamentu oraz ogromnego dystansu do samej siebie. Połączenie tych cech z pełnym profesjonalizmem i niezaprzeczalnym pisarskim talentem zaowocowało licznymi publikacjami - takimi jak Podróże z nim i samotnie. Podtytuł tej książki, Pięć piekieł na ziemi, idealnie zapowiada temat i wprowadza czytelnika w klimat zebranych w niej tekstów. Martha Gellhorn opisuje wrażenia z podróży do pięciu różnych zakątków świata, podróży pełnych niebezpieczeństw i grozy, podjętych nieraz wbrew zdrowemu rozsądkowi w jednym tylko celu: aby na własne oczy zobaczyć najbardziej newralgiczne miejsca na ziemi, wyrobić sobie na ich temat własne zdanie i udokumentować to, co widziała i czego doświadczyła.
Książka zawiera nie tylko relacje Gellhorn napisane dla jej ówczesnego
pracodawcy, "Collier's Weekly", ale również teksty będące obszernymi
dziennikami z podróży. Czytelnik znajdzie tu zapiski z wyprawy do Chin
pogrążonych w wojnie z Japonią, (dziennikarka miała relacjonować
działania chińskiej armii i obronę przeciw mającemu nastąpić japońskiemu
atakowi na wybrzeże Morza Południowochińskiego) czy też relację z
włóczęgi po Karaibach, gdzie miała nadzieję zaobserwować działania
wojenne prowadzone przez niemieckie U-Booty w tamtejszych wodach (choć
nie było jej to dane, stworzyła arcyciekawy artykuł o mieszkańcach
rajskich wysepek rzekomo odciętych od ogólnoświatowego konfliktu);
wymarzona podróż do Afryki, wycieczka do Rosji lat 70-tych na
zaproszenie wdowy po poecie i dysydencie Osipie Mandelsztamie czy wyjazd
do Izraela i jednej z tamtejszych hipisowskich komun, zaowocowały
kolejnymi zapiskami. A są one tak soczyste, sugestywne i żywe, tak
działające na wyobraźnię i zapadające w pamięć, że czyta się je z
prawdziwą przyjemnością i wypiekami na twarzy. Teksty Marthy Gellhorn
świadczą dobitnie o jej nieprzeciętnej inteligencji, niezwykłej intuicji
i zdolności do wyłuskiwania najbardziej charakterystycznych i istotnych
zjawisk, umiejętności wnikliwej i wszechstronnej ich analizy oraz
wyciągania wyjątkowo celnych, odkrywczych, opiniotwórczych wniosków.
Każda jej obserwacja jest znacząca i służy budowaniu rzetelnego,
wielowymiarowego obrazu rzeczywistości; opisy sytuacji i zjawisk są
emocjonalne i fachowe zarazem, wnioski - oparte na solidnych podstawach,
odważne, dalekowzroczne, uwzględniające szeroki kontekst nie tylko
polityczny, ale i historyczny oraz obyczajowy; jej reakcje - szczere,
pozbawione znamion znieczulicy, a przez to wzruszające w swojej
naturalności. Czytelnik od pierwszego momentu czuje, że może zaufać jej
doświadczeniu, odczuciom i osądowi, jednak najbardziej niesamowite jest
to, że tak łatwo dać się porwać jej dynamicznej, tętniącej życiem
prozie.
I tak na przykład obraz Chin czasów Czang Kaj-szeka, jaki Gellhorn
utrwaliła na kartach swojej książki, jest daleko bardziej złożony,
fascynujący i sugestywny, niż sugerowałby to właściwy cel wyprawy. Opis
podróży przez bezdroża pogrążonego w wojnie kraju zdezelowanym
samochodem czy samolotem, którego piloci bardziej polegali na swoim
doświadczeniu i wzroku niż na przyrządach nawigacyjnych, okraszony
ironicznym poczuciem humoru to prawdziwy majstersztyk reporterskiej
prozy. Ponure, naturalistyczne opisy chińskiej rzeczywistości - skrajnej
nędzy mieszkańców wsi wegetujących w warunkach urągających
człowieczeństwu, przygnębiające scenki z niezliczonych palarni opium i
fabryk wykorzystujących pracę dzieci nie służą czczemu epatowaniu
koszmarnymi obrazami i bezmyślnemu atakowaniu wrażliwości czytelnika,
gdyż zostały opatrzone błyskotliwymi, trafnymi wnioskami, które naprawdę
dają do myślenia. Podobnie rzecz się ma z zapiskami z dziennika z
podróży do Afryki, która mocno rozczarowała Marthę Gellhorn. Na własnej
skórze przekonała się, że jest to kontynent wrogi białemu człowiekowi i
zupełnie dlań niezrozumiały, zaś tamtejsza mentalność, obyczajowość i
tradycja są barierą nie do pokonania. Tym przemyśleniom towarzyszy
wyjątkowo interesująca i głęboka analiza mieszkańców Czarnego Lądu i ich relacji z białym człowiekiem - rzecz jasna ujęta w szerokim
kontekście historycznym. Nie inaczej było w przypadku podróży
dziennikarki do Rosji - wspomnieniom jej perypetii towarzyszy równie
głęboka i uważna, poparta obserwacją analiza rosyjskiej mentalności i
ustroju komunistycznego, zaś wnioski, jakie wysnuwa, są zaskakująco
odkrywcze i prawdziwe.
Podróże z nim i samotnie to przykład błyskotliwej, odważnej i
profesjonalnej dziennikarskiej prozy, którą czyta się nie tylko z
podziwem dla charakteru i talentu literackiego autorki, ale i niekłamaną
przyjemnością; czytelnikowi udzielają się intensywne i różnorodne
emocje Gellhorn - od oburzenia, współczucia i litości po gniew,
determinację i bezradność, zachwyca obraz świata: wielowymiarowy,
realistyczny, niejednoznaczny, głęboko przemyślany i tym bardziej
wartościowy, że uchwycony dzięki własnemu doświadczeniu i zmysłowi
obserwacji autorki. Nie można jej zarzucić ani braku logiki, ani
stronniczości czy nierzetelności. Co ciekawe - większość wniosków, choć
sformułowana kilkadziesiąt lat temu, wciąż jest zadziwiająco trafna i
przerażająco aktualna, niektóre okazały się wręcz prorocze. Gellhorn
jest bezpośrednia i bezkompromisowa - nazywa rzeczy po imieniu i niczego
nie owija w bawełnę - a także pewna siebie i bardzo wiarygodna. Jej
książka, jej teksty są żywym odbiciem jej nadzwyczajnej osobowości. Podróże z nim i samotnie to mądra, wnikliwa, cudownie ironiczna i
głęboko prawdziwa analiza współczesnego świata, jego największych
bolączek i ludzkiej natury; pośrednio to fascynujący autoportret
niezwykłej, błyskotliwej kobiety - pełnej temperamentu, determinacji i
pasji, godnej rywalki Hemingwaya - Marthy Gellhorn.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/199377/podroze-z-nim-i-samotnie-piec-piekiel-na-ziemi/opinia/16843315#opinia16843315
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka :) |
Naprawdę, bardzo ciekawa postać.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, że o takich kobietach nie powinno się wspominać jedynie w kontekście związku z mężczyzną takim lub innym. Zasługują na to, żeby mówić o ich dokonaniach. O Marcie Gellhorn wiem niewiele, ale na pewno sięgnę po tę książkę, żeby wiedzę uzupełnić i poznać zapiski tak błyskotliwej i inteligentnej kobiety.
OdpowiedzUsuńPS Fajnie, że justujesz teksty recenzji, od razu lepiej się czyta :)
mimo Twojej entuzjastycznej recenzji obawiam się, że miałabym teraz ciężko wczytać się w taka dziennikarską prozę. za dużo się wokół mnie dzieje, dlatego ambitne książki zostawiam na później.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom to nie jest ciężka lektura, a "poważne" wnioski okraszone są ironicznym spojrzeniem, ujęte z lekkością i talentem - książka naprawdę nie męczy, wręcz przeciwnie:)
UsuńSzczerze powiem, że nic o tej kobiecie nie wiem...
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałam, zanim nie sięgnęłam po tę książkę :D
UsuńCzuję się jak najbardziej przekonana:) Poznanie tak niebanalnej kobiety może być ciekawym doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakąś książkę m.in. o małżeństwie Marthy Gellhorn z Hemingwayem, ale nie mogę sobie przypomnieć teraz tytułu...
OdpowiedzUsuńTę także chętnie przeczytam:)
Dobra ocena. Nie wiem, czy odpowiada mi czysto dziennikarska proza, ale książkę przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńHa! Kluczowym słowem jest tu "czysto" - dziennikarska proza to jest jak najbardziej, ale w tym niesamowitym, wyjątkowym stylu Gellhorn, dzięki czemu lektura jest naprawdę ciekawa, momentami zabawna, refleksyjna i bez dwóch zdań wartościowa:)
UsuńTo musi być pasjonująca książka! A ja, wstyd się przyznać, właśnie głównie kojarzą ją jako żonę ...
OdpowiedzUsuńJa Marthy Gellhorn w ogóle nie kojarzyłam, więc powody do wstydu mam większe niż Ty:)
UsuńDo przeczytania. Koniecznie. Do tej pory czytałam świetną biografię Hemingwaya, napisaną przez Kennetha Lynna i rozmowy pisarza z jego polskim tłumaczem Bronisławem Zielińskim ("Do zobaczenia, stary wilku"). Wiem, że książka Marthy Gellhorn nie jest kolejną biografią autora "Komu bije dzwon", ale bardzo mnie ciekawi ten tytuł.
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię:) Książka nie wnosi prawie nic do wiedzy o Hemingwayu (chociaż jedną z podróży tu opisaną Gellhorn odbyła właśnie w jego towarzystwie i czegoś tam się o nim jednak dowiadujemy), ale za to poznajemy bardzo dokładnie samą autorkę - dzięki tej lekturze będziesz miała pełniejsze spojrzenie na ich związek i rywalizację:)
UsuńLubię takie opowieści. Aż trudno sobie wyobrazić, ile zawdzięczamy kobietom pokroju M. Gellhorn.
OdpowiedzUsuńPrawda? Uwielbiam takie postaci!
UsuńTo faktycznie irytujące, że kobiety tak często stanowią jedynie tło, na którym błyszczą męskie dokonania. A samą książkę bardzo, bardzo chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ci się spodoba! Trochę podbiłam feministyczną piłeczkę, ale kurczę, te słowa same cisnęły mi się na usta:)
UsuńNiezwykle intrygująca postać, z którą bardzo chętnie nawiążę bliższą znajomość :)
OdpowiedzUsuńKiedy tylko zechcesz:)
UsuńAch, "Alicja..."! bardzo się cieszę i życzę odrobiny wytchnienia od spraw zawodowych - oczywiście, by móc pogrążyć się w lekturze:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zainteresowana. Czytanie tych tekstów, stworzonych przez tak niezwykłą kobietę, powinno być przyjemnością;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita kobieta.
OdpowiedzUsuń