Moi drodzy,
nadszedł czas rocznych podsumowań... Jako że zawsze pojawia się u mnie jako pierwszy ranking najlepszych książkowych okładek - już od 2012 roku! - tradycji musi stać się zadość. Zanim przejdę do rzeczy pragnę przypomnieć, że mój wybór jest głęboko subiektywny, jak zwykle zresztą, a okładki, które znalazły się w dzisiejszym zestawieniu, reprezentują nie tylko nowości wydawnicze i książki wydane w mijającym roku, lecz takie, które przeczytałam w 2016 roku.
Tym razem postanowiłam wyróżnić cztery okładki oraz jedną okładkową serię. Zapraszam do czytania, komentowania, no i podawania swoich typów!
Tego chyba wszyscy się spodziewali: cudowne, nowe wydanie Królów przeklętych Maurice'a Druona. Okładki nie tylko tworzą charakterystyczną, spójną całość, ale doskonale oddają ducha, klimat i treść powieści wchodzących w skład serii: korona, sztylet, krzyż; historia francuskiej dynastii królewskiej sprowadzona do tych trzech, bardzo plastycznie i sugestywnie oddanych symboli to strzał w dziesiątkę. Przepiękne wykonanie, grafika zgrabnie nawiązująca do tematyki cyklu - czego chcieć więcej? Rewelacja!
O Królach przeklętych przeczytacie tu: tom pierwszy, tom drugi, tom trzeci.
O Królach przeklętych przeczytacie tu: tom pierwszy, tom drugi, tom trzeci.
Fragment Guerniki Pabla Picassa - malowidła upamiętniającego zbombardowanie baskijskiego miasteczka przez Niemców wspierających dyktaturę generała Franco nieprzypadkowo znalazł się na okładce powieści Dulce Chacon. Cierpienie kobiety trzymającej w ramionach martwe dziecko zapowiada treść książki, gdyż Uśpiony głos opowiada o losach i cierpieniu hiszpańskich kobiet, które przeżyły piekło wojny domowej i czasy reżimu. Narracja Chacon jest brutalna, momentami makabryczna, ale autorka nie epatuje okrucieństwem, nie szokuje cierpieniem, nie potrzebuje efektów specjalnych, żeby poruszyć czytelnika. Jej autentyzm i wyzierająca z niego groza nie są obliczone na zrobienie wrażenia na czytelniku, lecz odwołują się do autentycznych przeżyć i emocji bohaterek powieści, którym autorka postanowiła oddać głos, rezygnując przy tym z własnych sympatii, antypatii i emocji. Dzięki temu dystansowi pisarki historie kobiet brzmią bardziej wiarygodnie, mają silniejszy wydźwięk - podobnie jak niemy krzyk zrozpaczonej matki z Guerniki. Nie mogłabym sobie wymarzyć okładki bardziej adekwatnej do treści i klimatu tej powieści.
Okładka Historii pszczół Mai Lunde ujęła mnie swoim minimalizmem - pomijam koszmarny, czerwony znaczek , który spokojnie mógł się znaleźć w każdym innym miejscu, na przykład z tyłu okładki, by nie zakłócać jej kompozycji i cichego dramatyzmu, nie odwracać uwagi od tak pięknie i subtelnie zapowiedzianej treści i przesłania książki. Postapokaliptyczna wizja świata - niepokojąco rzeczywista i nieodległa w czasie - opierająca się na skutkach masowego ginięcia pszczół, tylko pozornie wydaje się nieprawdopodobna czy przesadzona. Tę bogatą w symbolikę, ponadczasową, oszczędną w formie i bogatą w treść książkę idealnie zapowiada okładka: minimalizm kompozycji i kolorystyki podkreśla jej dramatyzm - cichy, niemal niedostrzegalny, a już na pewno nie na tyle wyraźny i niepokojący, by mógł poruszyć człowieka. Ale przecież wystarczy zatrzymać na dłużej wzrok na okładce, by poruszył, zaintrygował tym, co w sobie kryje, co ma do zaoferowania fabuła. Bo po zakończeniu lektury czytelnik już nigdy więcej nie spojrzy obojętnie na okładkę z umierającą pszczołą i pustką wokół niej, bez tysiąca refleksji pojawiających się w głowie.
Okładka debiutanckiej powieści Eve Chase Tajemnica Black Rabbit Hall obiecuje wiele; elementy tworzące jej kompozycję kojarzą się z jakąś mroczną, rodzinną tajemnicą: dom na wzgórzu, nad którym gromadzą się burzowe chmury i piękne, kute, staroświeckie ogrodzenie, przez które możemy obserwować, co dzieje się w oddali, działają na wyobraźnię i doskonale oddają klimat powieści. Okładka ma swój niezaprzeczalny urok i choć opowieść o rodzinnych sekretach, które odcisnęły swe piętno na życiu kolejnych pokoleń i murach starego domostwa nie do końca udała się autorce, okładka kusi i zachęca do lektury, przy okazji stanowiąc idealną zapowiedź fabuły.
Od okładki Terroru Dana Simmonsa chłód aż bije: mroźnobłękitna kolorystyka, potężne zwały lodu, trzymające w swoich kleszczach uszkodzony HMS Terror - okręt teoretycznie doskonale przygotowany do polarnej wyprawy, a w istocie dokładnie tak kruchy i bezradny wobec rozszalałych sił natury, jak na okładkowej grafice. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że odcienie błękitu mogą prezentować się tak groźnie, ponuro i złowieszczo - a tak właśnie jest. Wrażenie to potęguje się po lekturze powieści Simmonsa - okładka idealnie współgra z nastrojem i tematyką; żadne tam polarne ciemności czy oślepiająca biel szalejącej śnieżycy - bezlitosny, mroźny błękit pasuje jak ulał.
Ilość wyróżnionych okładek być może nie oszałamia, te jednak prawdziwie mnie ujęły, wzbudziły emocje, w jakimś sensie zachęciły do lektury, a na dodatek okazało się, że to, co przedstawiają, wspaniale komponuje się z treścią, klimatem czy przesłaniem danej książki. Czego chcieć więcej od okładki idealnej?
Zachęcam Was do podzielenia się swoimi okładkowymi typami, bardzo jestem ich ciekawa!
Okładka debiutanckiej powieści Eve Chase Tajemnica Black Rabbit Hall obiecuje wiele; elementy tworzące jej kompozycję kojarzą się z jakąś mroczną, rodzinną tajemnicą: dom na wzgórzu, nad którym gromadzą się burzowe chmury i piękne, kute, staroświeckie ogrodzenie, przez które możemy obserwować, co dzieje się w oddali, działają na wyobraźnię i doskonale oddają klimat powieści. Okładka ma swój niezaprzeczalny urok i choć opowieść o rodzinnych sekretach, które odcisnęły swe piętno na życiu kolejnych pokoleń i murach starego domostwa nie do końca udała się autorce, okładka kusi i zachęca do lektury, przy okazji stanowiąc idealną zapowiedź fabuły.
Od okładki Terroru Dana Simmonsa chłód aż bije: mroźnobłękitna kolorystyka, potężne zwały lodu, trzymające w swoich kleszczach uszkodzony HMS Terror - okręt teoretycznie doskonale przygotowany do polarnej wyprawy, a w istocie dokładnie tak kruchy i bezradny wobec rozszalałych sił natury, jak na okładkowej grafice. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że odcienie błękitu mogą prezentować się tak groźnie, ponuro i złowieszczo - a tak właśnie jest. Wrażenie to potęguje się po lekturze powieści Simmonsa - okładka idealnie współgra z nastrojem i tematyką; żadne tam polarne ciemności czy oślepiająca biel szalejącej śnieżycy - bezlitosny, mroźny błękit pasuje jak ulał.
Ilość wyróżnionych okładek być może nie oszałamia, te jednak prawdziwie mnie ujęły, wzbudziły emocje, w jakimś sensie zachęciły do lektury, a na dodatek okazało się, że to, co przedstawiają, wspaniale komponuje się z treścią, klimatem czy przesłaniem danej książki. Czego chcieć więcej od okładki idealnej?
Zachęcam Was do podzielenia się swoimi okładkowymi typami, bardzo jestem ich ciekawa!
Okładka książki "Uśpiony głos" robi mocne wrażenie. Aż strach zagłębić się w treść;p
OdpowiedzUsuńJak już wiesz, czego się spodziewać, to nie strach ☺
UsuńPodoba mi się okładka "Tajemnicy Black Rabbit Hole" :)
OdpowiedzUsuńSporo obiecuje, prawda? 😊
Usuń"Terror" bez wątpienia :) "Historia pszczół" na swój sposób również. Ciekawe jest jednak to, że często, mimo walorów (lub ich braku) okładek, oceniamy (wizualnie) książkę także po odczuciach, jakie mieliśmy po jej przeczytaniu. U mnie bywa tak, że okładka naprawdę przestaje robić na mnie wrażenie, jeśli wnętrze okazało się marne, nudne etc. Chociaż obiektywnie potrafię stwierdzić, że taka słaba książka ma ładną okładkę, to nabieram do niej jakiejś awersji.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mam podobnie? Bo tak naprawdę liczy się wnętrze! ☺
Usuń"Historia pszczół" to i u mnie będzie mocny kandydat. ALe że jeszcze się nie zastanawiałam nad tym tematem, to nie wiem, czy zgarnie główną nagrodę.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Twój ranking, bardzo lubię tego typu posty 😀
Usuń"Królowie przeklęci" to mój faworyt :)
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie to nie dziwi ^^
UsuńNajbardziej przemawiają do mnie "Królowie przeklęci" - każda okładka zaciekawia, kusi mrokiem i tajemnicą... Drugi typ to "Tajemnica Black Rabbit Hall" - wychodzi na to, że lubię klimatyczne i przede wszystkim tajemnicze projekty okładek :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy ze sobą coś wspólnego 😀
UsuńO jeju, nigdy nie robiłam takich zestawień... :) Nie mam kandydatów!
OdpowiedzUsuńWięc może się skusisz na taki ranking? Praca nad nim daje mnóstwo frajdy ☺
UsuńAch i znów "Terror" zgadzam się, że okładka przyciąga wzrok i też umieściłabym ją w zestawieniu :)
OdpowiedzUsuńPrześladuje Cię ten Terror coś 😀
UsuńChyba pora na lekturę 😊
Ja jeszcze nie przeglądałam swoich przeczytanych pod tym kątem, ale na pewno to zrobię. Z wyróżnionych przez Ciebie podoba mi się najbardziej "Historia pszczół".
OdpowiedzUsuńŚwietnie, będę wypatrywać u Ciebie tego postu ☺
UsuńPodpisuję się pod Królami i Historią pszczół, zwłaszcza ta druga, tak minimalistyczna, niesie wiele przekazu...
OdpowiedzUsuń"Królowie przeklęci" otrzymali piękne, nowe wydanie - zgadzam się;) Btw, powinnam dokończyć tę lekturę. Za mną dopiero pierwszy tom.
OdpowiedzUsuń"Historia pszczół" faktycznie przyciąga uwagę okładką :)
OdpowiedzUsuń