Tytuł: "Czekając na Roberta Capę"
Wydawnictwo: Muza, 2010
Ilość stron: 253
Okładka: miękka
Robert Capa, a właściwie Andre Friedmann, to człowiek
- legenda. Jeden z najważniejszych fotoreporterów XX wieku, autor zdjęć z
pięciu wojen: hiszpańskiej wojny domowej, wojny chińsko - japońskiej, II wojny
światowej, I wojny izraelsko - arabskiej i I wojny indochińskiej; autor Padającego żołnierza, zdjęcia, które stało się symbolem hiszpańskiej
wojny domowej, ugruntowało pozycję Capy jako reportera wojennego i które po
dziś dzień uznawane jest za jedną z najlepszych fotografii wojennych wszech
czasów. Jego życie i charakter pracy najlepiej obrazują słowa, które przeszły
do historii i stały się mottem wielu jego kolegów po fachu: Jeśli twoje
zdjęcie nie jest dość dobre, znaczy to, że podszedłeś nie dość blisko.
Zginął w wyniku wybuchu miny w Indochinach, dokumentując przebieg tamtejszej
wojny.
Skąd się wziął Robert Capa? Kim była Gerda Taro,
która go wymyśliła?
Burzliwe życie tych dwojga, których połączyła miłość
i reporterska pasja, stały się tematem powieści Susany Fortes. Hiszpańska
autorka opowiada ich historię - a opowiada ją po swojemu, jedynie posiłkując
się biografiami i archiwami fotograficznymi swoich bohaterów, czerpiąc
natchnienie z opowieści i reportaży korespondentów wojennych, przepuszczając to
wszystko przez filtr własnej wyobraźni i fascynacji losami dwójki znakomitych
fotografów. Pisarka nawet nie sili się na obiektywizm, ale zupełnie nie
przeszkadza to w odbiorze lektury, co więcej - łatwo zorientować się, gdzie przebiega
granica między faktami a fikcją literacką, nie ze względu na brak płynności
tego przejścia, a sposób narracji; poza tym czytelnik z ochotą podąża ścieżką
wytyczoną przez wyobraźnię autorki, śladem jej fascynacji, przyjmując jej
perspektywę jako własną. Nie bezmyślnie, bez krztyny refleksji, a właśnie w
wyniku konfrontacji własnych odczuć z punktem widzenia autorki.
On był węgierskim Żydem, który po dojściu Hitlera do
władzy przeniósł się do Paryża i znalazł pracę w agencji fotograficznej, ledwie
wiążąc koniec z końcem. Ona - początkująca niemiecka fotografka polskiego
pochodzenia, została jego uczennicą, kochanką i agentką. To ona wymyśliła dla
niego nową tożsamość - tajemniczego, amerykańskiego fotografa, Roberta Capę i
odtąd jego kariera nabrała rozpędu. Wymyśliła też od nowa siebie, stając się z
żydowskiej uciekinierki z nazistowskich Niemiec odnoszącą sukcesy fotografką
Gerdą Taro, partnerką życiową i współpracownicą wchodzącej gwiazdy wojennego
dziennikarstwa. Przełomowym momentem w życiu i karierze obojga okazała się
hiszpańska wojna domowa. Na półwysep zagnała ich reporterska misja,
nieuleczalna potrzeba uczestnictwa i dokumentacji najważniejszych wydarzeń z pierwszej linii frontu, bez względu na
grożące niebezpieczeństwo; przymus uzależniający, ignorujący instynkt
samozachowawczy i sprawiający, że wszystko odczuwa się silniej i intensywniej:
życie, miłość, strach, własną śmiertelność. W warunkach wojennego koszmaru
rozkwitła trudna, burzliwa miłość Roberta i Gerdy, zrodziły się fotografie, które przyniosły obojgu sławę i przeszły do historii, przydarzyły się doświadczenia, które zmieniły ich na zawsze.
Susana Fortes dokonała nie lada sztuki: w niewielkiej
objętościowo książce zamknęła maksimum treści i emocji. Stworzyła opowieść
zadziwiająco esencjonalną i pełną głębi, utkaną ze zdań zapadających w pamięć,
akuratnych, właściwych, znaczących, a przy tym sugestywnych, obrazowych, nie
wymagających rozwinięcia czy dopowiedzenia – niczym najlepsze fotografie swoich
bohaterów. Niezależnie od tego, czy ukazuje koszmar wojny, klimat środowiska
paryskich intelektualistów i działaczy politycznych lub wojennych
fotoreporterów tuż za linią frontu czy też miłość dwójki bohaterów – każde
zdanie wwierca się w duszę, zaczyna żyć własnym życiem w wyobraźni czytelnika.
Hiszpańska pisarka pięknie i poruszająco opowiedziała miłosną historię Roberta
i Gerdy, uwzględniając wszystkie jej odcienie i próbując oddać jej głębię: od
zaborczości, zazdrości, potrzeby zachowania niezależności, po namiętność,
tęsknotę i bezgraniczne oddanie; miłość pełną ciągłych rozstań i powrotów,
szaloną, ale charakterystyczną dla środowiska, którego oboje byli częścią. Tłem
tej miłości stała się wojenna rzeczywistość i realia pracy fotoreporterów
wojennych, szokująco uniwersalne i niezmienne po dziś dzień, niezależnie od
czasu i miejsca toczącego się konfliktu.
"Padający żołnierz" Roberta Capy |
Czekając na Roberta Capę to nie tylko przepiękna,
tragiczna historia miłosna, ale głęboko prawdziwa i przejmująca opowieść o
trudach pracy reportera wojennego i cenie, jaką płaci się za bycie w centrum
wydarzeń, zaglądanie śmierci w oczy. To opowieść o koszmarze wojny, unikająca
wielkich słów i patetycznych obrazów, podkreślająca jej bezsens i zło w sposób,
w jaki czyni to fotografia wojenna lub Guernica Pabla Picassa. To w końcu
historia najsłynniejszej bodajże fotografii wojennej, a przynajmniej takiej,
która jako pierwsza poruszyła cały świat w sposób dotąd niespotykany,
fotografii – symbolu, fotografii, która swemu autorowi „rozczłonkowała duszę”.
Fotografując ludzi, zmuszasz ich, by zmierzyli się z czymś, czego się nie spodziewają. Wytrącasz ich z normalnego rytmu, każesz zmienić plany, zboczyć z obranej drogi. Czasami zmuszasz ich do śmierci.
*zdjęcie zaczerpnięte z tej strony.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/79760/czekajac-na-roberta-cape/opinia/31519024#opinia31519024
O książce nie słyszałam, ale zanotuję sobie ten tytuł
OdpowiedzUsuńMiałam to długi czas na półce, zerkałam, spoglądałam na pierwszą stronę. W końcu oddałam na wymianę, widać nie była mi przeznaczona.
OdpowiedzUsuń