wtorek, 13 sierpnia 2013

"Irlandzki sweter"

Autor: Nicole R. Dickson
Tytuł: "Irlandzki sweter"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, 2011
Ilość stron: 415
Okładka: miękka

Sięgając po Irlandzki sweter nie miałam wygórowanych oczekiwań. Potrzebowałam lektury lekkiej i odprężającej - taka też wydała mi się powieść Nicole Dickson. Wiele jest na rynku lektur spełniających ten warunek, ta jednak przyciągnęła moją uwagę miejscem akcji - perspektywa spędzenia kilku godzin w scenerii zielonej, skalistej wyspy u wybrzeży Irlandii wydała mi się nadzwyczaj kusząca ze względu na moje upodobania do celtyckiej tradycji, muzyki i kultury. Nie spodziewałam się jednak, że książka tak bardzo mnie oczaruje, zachwyci bez reszty swoją prostą mądrością, ciepłem, nostalgiczną atmosferą, poruszy niewymuszoną głębią fabuły i zwyczajnym pięknem opowiedzianej historii, która zapowiadała się tak banalnie i stereotypowo.


Młoda archeolog Rebecca Moray wraz z sześcioletnią córeczką Rowan przybywają na niewielką wyspę u wybrzeży Irlandii. Kobieta zamierza poznać miejscową tradycję powstawania wełnianych swetrów o oryginalnych wzorach zwanych gansejami, z których każdy opowiada inną historię. Zgłębianie znaczenia poszczególnych splotów odnoszących się do charakterystycznych cech, pamiętnych chwil z życia czy też losów osoby, dla której sweter został zrobiony, stanowi sedno badań Rebeki i przedmiot jej pracy naukowej. Nie jest to jednak jedyny cel jej wizyty. Kobieta jest samotną matką, która mimo upływu lat nie potrafi uwolnić się od wspomnień o znęcającym się nad nią psychicznie mężu. Rebecca ma nadzieję, że na odległej wyspie uda jej się odzyskać spokój ducha i wewnętrzną równowagę, a może nawet pokonać demony przeszłości. Bardzo liczy też na spotkanie z dawno nie widzianą przyjaciółką Sharon - tęskni za jej ciepłem, wsparciem i łączącą je więzią, dzięki której przetrwała najtrudniejsze chwile w życiu. Jednak to, co zastaje na miejscu, okazuje się dla niej całkowitym zaskoczeniem. Życzliwi, bezpośredni mieszkańcy, którzy za sprawą opowieści Sharon zdają się wiedzieć o niej wszystko, bardzo szybko pokonują nieufność gościa i przyjmują go do swego grona. I podczas gdy Rowan odzyskuje poczucie bezpieczeństwa, nawiązuje przyjaźnie i uczy się samodzielności, Rebecca poznaje mieszkanki wyspy, które dzielą się z nią tym, co mają najcenniejszego: historiami, jakie skrywają ich swetry, każdy ich splot i wzór. To naprawdę nie byle co: każdy gansej jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny - jak ukochana osoba, dla której został zrobiony. Jednocześnie uwagę Rebeki pochłania przystojny, rudowłosy skrzypek oraz stary, samotny i zgorzkniały rybak - Sean, do którego lgnie jej córeczka Rowan. Kobieta boi się uwierzyć w rodzące się uczucie do Fionna, wciąż zbyt przerażona paraliżującymi wspomnieniami z przeszłości, które ożywają za sprawą skrywającego ponurą tajemnicę rybaka.

Pomyślicie sobie: co takiego ma ta książka, czego nie mają w sobie setki podobnych obyczajówek? Na pęczki jest łzawych, sentymentalnych historii o kobietach, które, by odciąć się od bolesnej przeszłości, uciekają, zmieniają otoczenie na takie, które ma ukoić ich nerwy i stać się inspiracją do przewartościowania życia. Wydaje się, że jedynym oryginalnym motywem jest ten związany z tradycją dziergania swetrów i historiami zawartymi w ich splotach. I właśnie ten motyw jest kluczowy, decydujący dla wymowy fabuły, choć nie tylko on sprawia, że Irlandzki sweter nie jest kolejną banalną, a przy tym wydumaną historią o miłości. Powieść Dickson jest pełna ciepła, życiowej mądrości podanej w oryginalny, a zarazem naturalny i prosty sposób. Zachwyciło mnie w niej wszystko: czarowny, magiczny klimat irlandzkiej wyspy sugestywnie nakreślony za pomocą zapierających dech w piersiach krajobrazów, portret zżytej ze sobą rybackiej społeczności głęboko osadzonej w celtyckiej kulturze, dla której tradycja robienia swetrów jest czymś więcej, niż zwykłym, prozaicznym zajęciem: jest sposobem na wyrażenie uczuć i emocji, podkreślenie indywidualności, opowiedzenie historii. W gansejach zawarta jest przeszłość, wspomnienie o tych, którzy dawno już odeszli, a których głos można jeszcze usłyszeć w szumie nadmorskiego wiatru czy szeleście cmentarnej trawy - to pomost łączący przeszłość z teraźniejszością, źródło inspiracji, które pomaga właściwie ukształtować przyszłość. Każdy splot i wzór mają znaczenie - dosłowne i symboliczne - i zawsze są dopasowane do osobowości właściciela. I to właśnie te swetry, te historie, są bohaterami powieści Dickson. 

A jest ich całkiem sporo: ich sednem jest miłość o różnych obliczach, nadzieja, żal, potrzeba odkupienia, błogosławieństwo, troska, tęsknota, wyrzuty sumienia. Każda kryje w sobie życiowy dramat lub wzruszająco piękną historię godną zapamiętania. Nie wszystkie zamieniły się już w sploty czy konkretny wzór będący podsumowaniem czyichś losów, niektóre dopiero powstają - jak choćby historia Rebeki i Fionna czy starego Seana. I to jest w powieści najpiękniejsze. Nie spotkałam się jeszcze z tak oryginalnym, trafionym i tak cudownie skomponowanym pomysłem, z tak poruszającą historią o życiu: prostą, pozbawioną patosu i banalności, a jednocześnie refleksyjną i zapadającą w serce. To prawda, że fabuła jest dość przewidywalna, ale świadomość ta zupełnie nie przeszkadza w delektowaniu się lekturą. Łatwo się domyśleć, jak potoczą się losy głównej bohaterki, a jednak z zaangażowaniem śledzimy jej wyspiarskie perypetie i kibicujemy jej przemianie; zdajemy sobie sprawę, że historia życia Rebeki i Seana to dwie strony jednego medalu, a jednak zachwyca nas to, jak zgrabnie i płynnie autorka splotła je w jeden wzór. Irlandzki sweter to jedna z tych powieści, które przeżywa się całym sobą i które zostają w pamięci na długo po zakończeniu lektury. To piękna, wzruszająca, wielowymiarowa opowieść o różnych odcieniach miłości, winie i przebaczeniu, pokonywaniu własnych słabości i nadziei, która nadaje sens naszemu życiu - a wszystko w baśniowej, cudownie nostalgicznej atmosferze surowej, irlandzkiej wyspy. Gorąco polecam!

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/111144/irlandzki-sweter/opinia/12611032#opinia12611032 

recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy powieści obyczajowe :)

29 komentarzy:

  1. I super opcja na (jeszcze) wakacyjny czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie stać mnie na irlandzkie swetry, toteż kupuję chińskie, ale być może sprezentuję kiedyś tenże piękny kardigan autorstwa pani Dickson mojej mamie. Bądź co bądź ma rodzicielka woli nosić sukienki, lecz dobry gatunkowo sweterek także z pewnością ją zadowoli. Jeśli zaś będzie inaczej - strzeż się Isadoro, zgłoszę reklamację! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maćku, nie ośmieliłabym się polecić czegoś, co mi się nie spodobało, a "Irlandzki sweter" dosłownie mnie oczarował. Tak więc bez lęku spoglądam w przyszłość :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Czytałam kilka miesięcy temu i też mnie oczarowała, i to bardzo! Nie dziwię się, że tak Ci się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia - nie przypuszczałam, że obyczajówka może być tak frapująca i dobrze napisana!
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Mnie ta książka po prostu urzekła. A plastyczny język sprawił, że miałam przed oczami te piękne, magiczne krajobrazy, aż chciałoby się je zobaczyć naprawdę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula - zgadzam się! Mnie na dodatek ogarnęła leniwa nostalgia, niesamowite są wrażenia po tej lekturze:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Mam w planach od dłuższego czasu :) okładka mnie skusiła, a teraz twoja recenzja tylko podkręciła atmosferę :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Z kolei moje oczekiwania co do książki były zdecydowanie zbyt wygórowane i chyba dlatego średnio mi się podobała. Akurat przewidywalność nie przeszkadza mi w książkach aż tak bardzo pod warunkiem, że są dobrze napisane i wciągają w swój świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta - w moim przypadku książka spełniła te dwa warunki, a jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o ten typ literatury:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. A mnie zawiódł bardzo. Niestety :( nie wiem, może dlatego że w drutach jestem kiepska, że nie jestem celtofilem. Miałam po prostu banalną historię... i tyle. Coś nam się gusta ostatnio rozmijają. Ale jednak nie zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiek - hehe, ja na drutach nie znam się ni w ząb, ale mi to nie przeszkadzało. Dałam się porwać historii, i tyle:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. ciepło i życiowe mądrości skutecznie mnie do niej przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  9. Parę razy już słyszałam o tej książce i muszę przyznać że jestem jej bardzo ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię ciepłe opowieści, a o te dobrze napisane i naprawdę pochłaniające jest dośc trudno. Chętnie po nią sięgnę, więc dziękuję że o niej napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta - bardzo proszę i zachęcam gorąco!
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  11. Zawsze ociągam się z czytaniem o Irlandii, bo mam to za oknem, na co dzień, ale chwalisz Ty, kilka innych osób, mam ją u nas w bibliotece, sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  12. Powinnam dodać, że irlandzkich autorów czytam, ale w oryginale, stąd brak potrzeby sięgania po te tłumaczone

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście zachęciłaś mnie do lektury! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo, bardzo lubię tego typu powieści. Nawet pomimo ich przewidywalności;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mnie zaciekawił wpis na fejsie, w którym napisałaś, że ta książka jest rewelacyjna :) Już sama okładka przykuła mój wzrok, a Twoja bardzo zachęcająca recenzja tym bardziej mnie przekonuje do przeczytania tej książki. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie bardzo jak Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja chętnie przeniosę się choć na chwilę do Irlandii:) Bardzo chętnie przeczytam, zwłaszcza, że wciąż jeszcze mamy lato:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam takie historie, pełne mądrości podane w sposób prosty, a do tego zachęcasz, więc jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kolejna recenzja, która utwierdza mnie w przekonaniu, by sięgnąć po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chętnie wybiorę się na irlandzką wyspę, rozglądnę się za ta książką bo wydaje się być ciekawą pozycją.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Różne opinie czytałam o tej książce, dodałam ją nawet na swoją listę, ale oczywiście później powieść została nieco zapomniana. Myślę jednak, że najwyższy czas po nią sięgnąć, takie historie zawsze przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  21. przyciąga mnie do tej książki ta baśniowa, nostalgiczna atmosfera irlandzkiej wyspy, o której piszesz i oczywiście motyw dziergania swetrów, z którym jeszcze się nigdy dotąd nie spotkałam, może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo ciekawie opisana książeczka ;-) z chęcią po nią sięgnę ;-)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.