Tytuł: "Dobra krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi"
Wydawnictwo: PWN, 2012
Ilość stron: 375
Okładka: miękka
Trawa
żółta i słomiana, kolory wyblakłe i przytłaczająca przestrzeń
powodująca, że w bolesny, intensywny, prawie fizyczny, a jednocześnie
nieuchwytny sposób odczuwa się swoją maleńkość. Dziwna jest ta wibrująca
energia wypłowiałej, wietrznej, obcej krainy. Czy można być w środku, a
jednocześnie na zewnątrz i obserwować siebie z daleka?
Czyż można piękniej wyrazić swoją fascynację, niż tymi oto słowami?
Magdalenie Skopek, z wykształcenia doktor fizyki, z zamiłowania
podróżniczce i fotograf, wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie z
członkiem syberyjskiego plemienia Nieńców, by obudziło się w niej
nieposkromione pragnienie poznania bliżej tego fascynującego ludu, jego
kultury, zwyczajów i warunków życia w niegościnnej jamalskiej tundrze.
Dzięki determinacji i uporowi autorce udało się to marzenie zrealizować:
na dwa miesiące porzuciła cywilizacyjne wygody, by zamieszkać na końcu
świata - Półwyspie Jamał - w czumie nienieckiej rodziny Akatteto -
jednym z czterech stanowiących koczowniczą wspólnotę przemieszczającą
się po bezkresnych przestrzeniach tundry syberyjskiej.
Podróżniczka miała niepowtarzalną okazję uczestniczyć (nie tylko
pozostać biernym obserwatorem) w życiu codziennym nienieckiej rodziny, a
dzięki otwartości i wyrozumiałości gospodarzy - na kilka tygodni niemal
stać się jej częścią. Zamieszkała w jednym czumie z ośmioosobową
rodziną: Babuszką Maszą, jej synem Lwem Nikołajewiczem (zwanym
familiarnie Tołstojem), jego żoną Mariną, ich dziećmi: Niną i Iwanem,
kilkuletnią wnuczką Aliną oraz siostrzenicą Tołstoja - Ksjuszą i Paszą,
leniwym marzycielem. Rodzina Akatteto żyła z hodowli ogromnego stada
reniferów, od którego właściwie zależało jej życie i przetrwanie; dla
ludzi tundry to zwierzę jest wszystkim: jedzeniem, ubraniem, środkiem
transportu, schronieniem - o czym autorka przekonywała się
niejednokrotnie.
Magdalena Skopek od samego początku chciała aktywnie uczestniczyć w
codziennym życiu Nieńców; jej pierwsze nieporadne próby poruszania się w
świecie wierzeń i zwyczajów tego ludu oraz adaptacji do nowych warunków
spotkały się z sympatią i zrozumieniem - nawet, jeśli zdarzyło się jej
łamać lokalne tabu (pierwszą taką wpadką był... odpoczynek na świętych
saniach z kukiełkami przodków).
Autorka nauczyła się wielu przydatnych w
surowych warunkach tundry rzeczy, takiego "nienieckiego vademecum": jak
przygotować posiłek z surowego mięsa renifera, wyprawiać skórę, robić
nici ze ścięgien, powozić zaprzęgiem renów, zbierać krzewinki na opał,
rozpalać ogień z mchu czy kasłać (kasłanie to istota koczowniczego trybu
życia, przenoszenie co kilka dni całego dobytku w inne miejsce).
Przeżyła gwałtowną burzę w czumie "na środku niczego", ubierała się w
reniferowe skóry, zbierała mech na papier toaletowy, jadła surowe mięso i
ryby - a przede wszystkim - rozmawiała. I to na podstawie tych rozmów,
wyjaśnień, opowieści gospodarzy oraz własnych obserwacji autorki
powstała ta książka - dziennik dokumentujący wszelkie aspekty
codziennego życia Nieńców, ich wierzenia oparte na szamanizmie,
tradycje, zwyczaje i zabobony, a także nieuchronne zmiany kulturowe,
jakich doświadczyli oraz marzenia, jakie pragnęliby zrealizować.
Dziennik Magdaleny Skopek jest wyrazem jej fascynacji kulturą Nieńców i
surowej, lecz majestatycznej syberyjskiej przyrody, w której autorka
odnalazła się z zadziwiającą łatwością. Bez zająknienia mówi o swoich
reniferowych przysmakach z surowego mięsa, chmarach komarów nieustannie
unoszących się nad tundrą, przenikliwym zimnie, z którym nie radziła
sobie jej europejska odzież czy warunkach sanitarnych - a raczej ich
braku. Jej żywe zainteresowanie budzi każdy przejaw codzienności - od
laleczki z głową zrobioną z kaczego dzioba po rodzinną ucztę nad
parującymi wnętrznościami renifera; pasja autorki jest doskonale
wyczuwalna w każdym zdaniu, a przy tym zaraźliwa! Można tylko podziwiać
jej determinację i odwagę, z jaką zmierzyła się ze swoim marzeniem oraz
zazdrościć fascynacji i radości, jakie przyniosła ich realizacja.
Dobra krew to coś więcej niż reportaż z podróży, to fantastycznie
udokumentowane życie codzienne mało znanego syberyjskiego plemienia,
intrygująca opowieść o jego kulturze i obyczajach opowiedziana z
niezwykłą pasją i tym, co cenię sobie najbardziej: wyczuwalnym
szacunkiem dla odmienności kulturowej, ciekawością poznawania świata -
żywą, ale nieekspansywną, pełną taktu i tolerancji. Książkę wzbogacają
liczne refleksje i przemyślenia - co ważne: niewydumane czy
pseudonaukowe, ale stanowiące jakże naturalny wyraz zachwytu nad
otaczającym światem, jego różnorodnością, odmiennością i wciąż
skrywanymi tajemnicami. Cudowne są barwne fotografie wykonane
własnoręcznie przez autorkę, moim zdaniem unikatowe, rewelacyjnie
uzupełniające lekturę i pozwalające choć w niewielkim stopniu zrozumieć
fascynację podróżniczki bezkresnymi obszarami jamalskiej tundry.
Gorąco polecam - moim zdaniem ta książka posiada same zalety. Nie dość,
że w ekscytujący sposób traktuje o pozornie mało atrakcyjnym zakątku
świata, wzbogaca naszą wiedzę o zaludniających go kulturach, to w
dodatku jej przepiękna, wysmakowana oprawa jest w stanie zaspokoić
wymagania nawet najbardziej wybrednego estety.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/148738/dobra-krew-w-krainie-reniferow-bogow-i-ludzi/opinia/7650869#opinia7650869
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu PWN :) |
Właśnie zastanawiałam się, jak oceniłaś książkę. Ja się do niej dopiero przymierzam, ale widzę, ze intuicja mnie nie zawodzi i warto książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńczytywałam już recenzje tejże książki
OdpowiedzUsuńjednak niestety nie gustuję w takich klimatach :)
ale Twoja recenzja jest świetna i jak najbardziej skłania do lektury :)
Długo nie musiałam czekać, chwała Ci za to ;))
OdpowiedzUsuńKolejna super pozytywna recenzja na temat tej książki. Już sam tytuł, okładka i opis książki utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę ją mieć! Uwielbiam takie pozycje, "Dobra krew" świetnie prezentuje się wśród innych książek podróżniczych, na pewno po nią sięgnę.
Pozdrawiam!
Kusi mnie ostatnio ta książka, oj kusi...kolejne recenzje na blogach nie pozwalają mi zapomnieć tego tytułu, a uwielbiam takie lektury i cały czas jestem pod wrażeniem "Córki polarnika" Kari Herbert, więc "Dobrą krew" na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka podobała ci się tak bardzo jak mnie :) Również polecam! :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce. Czytałam recenzje. Oglądałam nawet wywiad z autorką w telewizji. Wszystko to zachęca mnie żeby w końcu sięgnąć po tą książkę.
OdpowiedzUsuńKusi ta książka:D
OdpowiedzUsuńKsiążka od jakiegoś czasu jest w moich planach :-)
OdpowiedzUsuńOd czasu własnej podróży nabrałam ochoty na takie książki, bardzo chętnie bym przeczytała :-)
OdpowiedzUsuńTo musi być fascynująca lektura, bardzo bym chciała przeczytać. Fascynująca tematyka, fascynujące miejsce, no i relacja "od środka" - nie mogę sobie darować takiej książki :)
OdpowiedzUsuńJuż chce bardzo bardzo kupic i przeczytac ta książkę :)
OdpowiedzUsuńMało czytam tego typu książek, ale ta naprawdę mnie zainteresowała !!!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i mam ogromną ochotę ją przeczytać. Podziwiam autorkę, że zdecydowała się na taką wyprawę i życie w trudnych warunkach. Muszę zdobyć tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńOkładka odstrasza (przynajmniej mnie), ale już Twoja recenzja po prostu zachwyca! :) Jako że lubię czytać o obcych kulturach na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńO nie, z tym oprawianiem skóry i robieniem nici ze ścięgien nie dałabym rady...
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w zapowiedziach - kusiła mnie, teraz Ty kusisz. Po Twojej recenzji widzę, że książka jest naprawdę bardzo ciekawa, warta przeczytania, więc tytuł już zanotowany ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarzę o tej książce od dłuższego czasu, bo podejrzewałam, że to będzie książka, która mnie zachwyci. Teraz, po Twojej recenzji, jestem tego pewna! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń