Tytuł: "Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy"
Seria: "Człowiek poznaje świat"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2012
Ilość stron: 487
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Na Boga, zajmijcie się naszymi bliskimi! - tak brzmiały ostatnie słowa Roberta Scotta, dowódcy wyprawy na biegun południowy, zapisane w jego dzienniku, który towarzysze odnaleźli przy jego zlodowaciałych zwłokach; słowa, które dopełniały tragizmu tej heroicznej, choć feralnej ekspedycji. Kiedy Scott je zapisywał, wiedział już, że Amundsen wyprzedził go w wyścigu na biegun i dotarł tam przed nim, zdawał sobie sprawę, że jego samego i trzech wiernych towarzyszy czeka nieuchronny koniec, że jedyne, co może jeszcze zrobić, to poprosić tych, którzy odnajdą ich ciała, by zatroszczyli się o ich rodziny.
Ekipa "ratunkowa" - w skład której wchodził autor niniejszej relacji, Apsley "Cherry" Garrard - znalazła w namiocie nieszczęsnych zdobywców bieguna trzy zamrożone ciała; zwłok jednego z nich, który wyszedł w śnieżycę na spotkanie śmierci, nigdy nie odnaleziono.
Żal, rozgoryczenie, dotkliwe poczucie straty i klęski - jakże odmienne uczucia towarzyszyły Garrardowi, jednemu z najmłodszych uczestników antarktycznej wyprawy kapitana Scotta, szczęściarzowi wybranemu spośród ośmiu tysięcy ochotników, gdy wchodził na pokład Terry Novy. Wszyscy byli pełni nadziei, ufni w swoje siły i możliwości, głodni chwały, jaką niewątpliwie okryją się jako pierwsi w historii zdobywcy bieguna południowego. Mimo, że niektórzy z nich byli doświadczonymi podróżnikami i polarnikami, nie byli przygotowani na to, co czekało ich w najbardziej niegościnnym miejscu na Ziemi.
Podróże antarktyczne rzadko są tak ciężkie, jak się je maluje. Ale ta wyprawa przerasta nasze możliwości językowe: jej groza jest nie do opisania.
Na krańcu świata to poruszająca relacja z dramatycznej wyprawy na biegun południowy spisana ręką Apsleya Garrarda, jednego z jej uczestników. Choć powstała po dziesięciu latach od zakończenia ekspedycji, z łatwością można wyczuć, że autorowi nie udało się nabrać do niej dystansu, a traumatyczne wspomnienia ani trochę nie zblakły w jego pamięci, wciąż są tak samo żywe i wyraziste, jak przed dekadą. Dzięki temu czytelnik otrzymuje niezapomnianą, jedną z najbardziej przejmujących, a zarazem najpełniejszą i najdokładniejszą relację podróżniczą będącą jednocześnie hołdem złożonym jej uczestnikom, zwłaszcza zmarłym towarzyszom. Podstawą książki są osobiste wspomnienia Cherry'ego - począwszy od zaokrętowania się na Terra Novej i rejsu do wybrzeży Antarktydy, poprzez opisy dotyczące codziennych zmagań polarników: badań geologicznych, magnetycznych i meteorologicznych, zakładania obozów i składów na drodze do bieguna, etapowych wypraw na Przylądek Evansa, do Wielkiej Bariery Lodowej i Przylądek Croziera po ponurą wyprawę - zwaną ratunkową, choć nikt nie miał już złudzeń co do jej prawdziwego charakteru - kiedy to odnaleziono zwłoki Roberta Scotta i jego towarzyszy. Autor uzupełnia swoją relację o obszerne cytaty z dzienników współuczestników wyprawy (w tym kapitana Scotta) oraz fragmenty ich listów, w związku z czym staje się ona bezcennym, niezwykle wiarygodnym świadectwem tragicznej w skutkach ekspedycji.
W tak skrajnym cierpieniu tylko śmierć albo obłęd mogą przynieść ulgę.
Nawet czytelnik o najbujniejszej wyobraźni i wysoko rozwiniętej empatii nie jest w stanie ogarnąć grozy i ekstremów antarktycznej wyprawy - i to pomimo niezwykle rzeczowych i konkretnych opisów w najmniejszym stopniu niepodrasowanych przez autora, z ponurym autentyzmem oddających jej charakter. Od razu wyczuwa się, że Garrard nie próbuje ubarwiać czy przydawać grozy warunkom, w jakich znaleźli się polarnicy lub koloryzować ich przeżyć - jego jedynym celem jest oddać im sprawiedliwość, wiernie je zobrazować. Są one wystarczająco okrutne i przytłaczające, nie potrzebują dodatkowych słów i upiększeń - i to się wyczuwa. Gerrard daje wiarygodne świadectwo heroicznych zmagań z rozszalałą przyrodą w jej najbardziej złowrogiej postaci: ekstremalnych temperatur dochodzących do -60 stopni Celsjusza, wielotygodniowych ciemności czy srogich burz śnieżnych, jak również walki z własnym słabościami i ograniczeniami fizycznymi i psychicznymi: bezustannymi odmrożeniami, przymarzającymi do ciała ubraniami, szkliwem pękającym od mrozu czy ślepotą śnieżną; permanentnym zimnem, głodem, forsownym wysiłkiem, awariami motorowych sań, nieustanną troską o kuce, które wyjątkowo źle znosiły antarktyczny klimat, perspektywą pokonania w tak skrajnych warunkach ponad tysiąca kilometrów w jedną stronę - podczas gdy dziennie pokonywano dystanse kilkukilometrowe - do tego świadomość rywalizacji z Amundsenem i wyścig z czasem; lektura jego wspomnień dosłownie elektryzuje i wciąga, bezwiednie kibicujemy uczestnikom wyprawy mimo bolesnej świadomości jej tragicznego końca. Bo i język Cherry'ego, zadziwiająco lekki mimo licznych fachowych wtrętów, niepozbawiony przemyśleń i dywagacji świadczących zarówno o wrażliwości i wnikliwości autora, jak i rozwiniętym zmyśle obserwacji i wyważonej analizy, trafia wprost do serca i daje niejakie pojęcie o trudach życia polarnika.
Jak zapewne zdążyliście zauważyć, książka Garrarda to nie suche sprawozdanie; autor pokusił się również o przedstawienie nastrojów uczestników wyprawy; ci twardzi, silni mężczyźni potrafili zapłakać nad wycieńczonym kucem, którego musieli własnoręcznie pozbawić życia, by zakończyć jego cierpienia. Można tu również znaleźć wyjątkowo obszerną, wnikliwą i wielostronną charakterystykę Roberta Scotta, jak i napisaną z perspektywy dziesięciolecia wybitnie wyważoną ocenę feralnej wyprawy wzbogaconą o porównanie jej z zakończoną sukcesem ekspedycją Roalda Amundsena.
Udała nam się pierwszorzędna tragedia, o której ludzie nie zapomną tylko dlatego, że była tragedią.
Cherry dostrzega wszelkie braki, niedopatrzenia i błędy w organizacji i przebiegu ekspedycji, jednak powstrzymuje się od jakichkolwiek oskarżeń słusznie stwierdzając, że łatwo oceniać po fakcie. To po prostu rzeczowe podsumowanie zabarwione emocjami, ale obiektywne i konkretne. Autor zachowuje w narracji idealną równowagę pomiędzy profesjonalną bezstronnością kroniki a emocjonalnym podejściem charakterystycznym dla pamiętnika - dzięki temu relacja jest wiarygodna pod względem merytorycznym i emocjonalnym, wartościowa, pełna i unikatowa, a zarazem przejmująca i wzruszająca.
Na krańcu świata to lektura ze wszech miar godna uwagi, bezcenne świadectwo bohaterskiej i tragicznej w skutkach ostatniej wyprawy Roberta Scotta. To dramatyczna opowieść o ludziach, którzy na przekór własnym ograniczeniom i bezlitosnej naturze obrali sobie za cel dotarcie do najbardziej niegościnnego miejsca na Ziemi - i dokonali tego, płacąc jednak ogromną - a niektórzy nawet najwyższą - cenę.
Polecam gorąco każdemu czytelnikowi.
recenzja napisana dla portalu IRKA :) |
Takie książki zawsze gdzieś tam wywierają wpływ na odbiorcę, wzruszają i smucą okropnie. Myślę, że kiedyś z chęcią po nią sięgnę - jeśli będę się czuła na tyle silna, by przebrnąć przez historię tych podróżników.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam tę książkę. Kiedyś czytałam coś na kształ biografii George'a Mallory'ego i bardzo mnie ta pozycja wciągnęła. Jestem przekonana, że i ta historia tak samo mnie zafascynuje.
OdpowiedzUsuńChyba coś dla mnie:))
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. Na razie mam dość książek o Afryce i chętnie wybiorę się w skrajnie odmienne warunki. Strasznie podziwiam takich ludzi, jakim trzeba być niesamowicie silnym, żeby z własnej woli godzić się na tak nieprawdopodobny wysiłek i - delikatnie mówiąc - niewygody.
OdpowiedzUsuńZ pewnymi traumami mierzymy się całe życie i nadal przegrywamy. Tak to już bywa. Książka zasługuje na zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńChoć nie przepadam za literaturą podróżniczą, to jednak powyższa książka bardzo mnie zainteresowała a twoja recenzja tylko podsyciła mój apetyt na nią i już zapisuje sobie jej tytuł, by kupić podczas najbliższej wizyty w księgarni.
OdpowiedzUsuńJak tylko będzie okazja bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak tylko będzie okazja bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać? Świetna recenzja, niezwykle zachęcająca, a książka niesamowita, idealnie trafia w moje gusta. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak zawsze pięknie napisana recenzja, a książka sama w sobie zachęcająca. Chyba nie ma co się zastanawiać :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wybitna recenzja. Po prostu rewelacyjna. Czuć, w każdym niewymuszonym słowie, że książka bardzo Ci się podobała. To najlepsza zachęta i ja właśnie czuję się zachęcona ogromnie:):) Pozdrawiam ciepło:):)
OdpowiedzUsuńFantastyczna recenzja, bardzo zachęcająca do książki. Nie wiem czy gdyby nie Twoja opinia to skusiłabym się na tę pozycję, a tak na pewno będę się za nią rozglądać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna recenzja Moja Droga. :) A książka nęci mocno. :) Pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja. Ja jestem totalnie książką zainteresowana - a wszystko dzięki Tobie i wybranym cytatom :)
OdpowiedzUsuńDoskonała recenzja, jak zwykle:)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze poruszają tego typu pozycje, nieważne, jakiej dziedziny życia dotyczą. Pasja, 100procentowe zaangażowanie, pokonanie samego siebie. Zazdroszczę takim ludziom i podziwiam ich, że mają pasję i odwagę. Jednocześnie zastanawiam się, co ludzi gna żeby w trudzie, znoju, głodzie pokonać jakaś granicę, coś zdobyć.
Mimo że nigdy nie ciągnęło mnie do tego typu literatury, to Twoja recenzja wprost mnie zachęciła, do końca nie wiem czy przeczytałbym ją , ale wiem że dla mojego męża będzie to świetna lektura. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO,dobrze że o niej napisałaś. Zapewne z czasem sięgnę. Lubię taka literaturę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń