niedziela, 16 września 2012

"Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy"

Autor: Apsley Cherry - Garrard
Tytuł: "Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy"
Seria: "Człowiek poznaje świat"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2012
Ilość stron: 487
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Na Boga, zajmijcie się naszymi bliskimi! - tak brzmiały ostatnie słowa Roberta Scotta, dowódcy wyprawy na biegun południowy, zapisane w jego dzienniku, który towarzysze odnaleźli przy jego zlodowaciałych zwłokach; słowa, które dopełniały tragizmu tej heroicznej, choć feralnej ekspedycji. Kiedy Scott je zapisywał, wiedział już, że Amundsen wyprzedził go w wyścigu na biegun i dotarł tam przed nim, zdawał sobie sprawę, że jego samego i trzech wiernych towarzyszy czeka nieuchronny koniec, że jedyne, co może jeszcze zrobić, to poprosić tych, którzy odnajdą ich ciała, by zatroszczyli się o ich rodziny.


Ekipa "ratunkowa" - w skład której wchodził autor niniejszej relacji, Apsley "Cherry" Garrard - znalazła w namiocie nieszczęsnych zdobywców bieguna trzy zamrożone ciała; zwłok jednego z nich, który wyszedł w śnieżycę na spotkanie śmierci, nigdy nie odnaleziono.
Żal, rozgoryczenie, dotkliwe poczucie straty i klęski - jakże odmienne uczucia towarzyszyły Garrardowi, jednemu z najmłodszych uczestników antarktycznej wyprawy kapitana Scotta, szczęściarzowi wybranemu spośród ośmiu tysięcy ochotników, gdy wchodził na pokład Terry Novy. Wszyscy byli pełni nadziei, ufni w swoje siły i możliwości, głodni chwały, jaką niewątpliwie okryją się jako pierwsi w historii zdobywcy bieguna południowego. Mimo, że niektórzy  z nich byli doświadczonymi podróżnikami i polarnikami, nie byli przygotowani na to, co czekało ich w najbardziej niegościnnym miejscu na Ziemi.

Podróże antarktyczne rzadko są tak ciężkie, jak się je maluje. Ale ta wyprawa przerasta nasze możliwości językowe: jej groza jest nie do opisania.

Na krańcu świata to poruszająca relacja z dramatycznej wyprawy na biegun południowy spisana ręką Apsleya Garrarda, jednego z jej uczestników. Choć powstała po dziesięciu latach od zakończenia ekspedycji, z łatwością można wyczuć, że autorowi nie udało się nabrać do niej dystansu, a traumatyczne wspomnienia ani trochę nie zblakły w jego pamięci, wciąż są tak samo żywe i wyraziste, jak przed dekadą. Dzięki temu czytelnik otrzymuje niezapomnianą, jedną z najbardziej przejmujących, a zarazem najpełniejszą i najdokładniejszą relację podróżniczą będącą jednocześnie hołdem złożonym jej uczestnikom, zwłaszcza zmarłym towarzyszom. Podstawą książki są osobiste wspomnienia Cherry'ego - począwszy od zaokrętowania się na Terra Novej i rejsu do wybrzeży Antarktydy, poprzez opisy dotyczące codziennych zmagań polarników: badań geologicznych, magnetycznych i meteorologicznych, zakładania obozów i składów na drodze do bieguna, etapowych wypraw na Przylądek Evansa, do Wielkiej Bariery Lodowej i Przylądek Croziera po ponurą wyprawę - zwaną ratunkową, choć nikt nie miał już złudzeń co do jej prawdziwego charakteru - kiedy to odnaleziono zwłoki Roberta Scotta i jego towarzyszy. Autor uzupełnia swoją relację o obszerne cytaty z dzienników współuczestników wyprawy (w tym kapitana Scotta) oraz fragmenty ich listów, w związku z czym staje się ona bezcennym, niezwykle wiarygodnym świadectwem tragicznej w skutkach ekspedycji.

W tak skrajnym cierpieniu tylko śmierć albo obłęd mogą przynieść ulgę.

Nawet czytelnik o najbujniejszej wyobraźni i wysoko rozwiniętej empatii nie jest w stanie ogarnąć grozy i ekstremów antarktycznej wyprawy - i to pomimo niezwykle rzeczowych i konkretnych opisów w najmniejszym stopniu niepodrasowanych przez autora, z ponurym autentyzmem oddających jej charakter. Od razu wyczuwa się, że Garrard nie próbuje ubarwiać czy przydawać grozy warunkom, w jakich znaleźli się polarnicy lub koloryzować ich przeżyć - jego jedynym celem jest oddać im sprawiedliwość, wiernie je zobrazować. Są one wystarczająco okrutne i przytłaczające, nie potrzebują dodatkowych słów i upiększeń - i to się wyczuwa. Gerrard daje wiarygodne świadectwo heroicznych zmagań z rozszalałą przyrodą w jej najbardziej złowrogiej postaci: ekstremalnych temperatur dochodzących do -60 stopni Celsjusza, wielotygodniowych ciemności czy srogich burz śnieżnych, jak również walki z własnym słabościami i ograniczeniami fizycznymi i psychicznymi: bezustannymi odmrożeniami, przymarzającymi do ciała ubraniami, szkliwem pękającym od mrozu czy ślepotą śnieżną; permanentnym zimnem, głodem, forsownym wysiłkiem, awariami motorowych sań, nieustanną troską o kuce, które wyjątkowo źle znosiły antarktyczny klimat, perspektywą pokonania w tak skrajnych warunkach ponad tysiąca kilometrów w jedną stronę - podczas gdy dziennie pokonywano dystanse kilkukilometrowe - do tego świadomość rywalizacji z Amundsenem i wyścig z czasem; lektura jego wspomnień dosłownie elektryzuje i wciąga, bezwiednie kibicujemy uczestnikom wyprawy mimo bolesnej świadomości jej tragicznego końca. Bo i język Cherry'ego, zadziwiająco lekki mimo licznych fachowych wtrętów, niepozbawiony przemyśleń i dywagacji świadczących zarówno o wrażliwości i wnikliwości autora, jak i rozwiniętym zmyśle obserwacji i wyważonej analizy, trafia wprost do serca i daje niejakie pojęcie o trudach życia polarnika.

Jak zapewne zdążyliście zauważyć, książka Garrarda to nie suche sprawozdanie; autor pokusił się również o przedstawienie nastrojów uczestników wyprawy; ci twardzi, silni mężczyźni potrafili zapłakać nad wycieńczonym kucem, którego musieli własnoręcznie pozbawić życia, by zakończyć jego cierpienia. Można tu również znaleźć wyjątkowo obszerną, wnikliwą i wielostronną charakterystykę Roberta Scotta, jak i napisaną z perspektywy dziesięciolecia wybitnie wyważoną ocenę feralnej wyprawy wzbogaconą o porównanie jej z zakończoną sukcesem ekspedycją Roalda Amundsena.

Udała nam się pierwszorzędna tragedia, o której ludzie nie zapomną tylko dlatego, że była tragedią.

Cherry dostrzega wszelkie braki, niedopatrzenia i błędy w organizacji i przebiegu ekspedycji, jednak powstrzymuje się od jakichkolwiek oskarżeń słusznie stwierdzając, że łatwo oceniać po fakcie. To po prostu rzeczowe podsumowanie zabarwione emocjami, ale obiektywne i konkretne. Autor zachowuje w narracji idealną równowagę pomiędzy profesjonalną bezstronnością kroniki a emocjonalnym podejściem charakterystycznym dla pamiętnika - dzięki temu relacja jest wiarygodna pod względem merytorycznym i emocjonalnym, wartościowa, pełna i unikatowa, a zarazem przejmująca i wzruszająca.

Na krańcu świata to lektura ze wszech miar godna uwagi, bezcenne świadectwo bohaterskiej i tragicznej w skutkach ostatniej wyprawy Roberta Scotta. To dramatyczna opowieść o ludziach, którzy na przekór własnym ograniczeniom i bezlitosnej naturze obrali sobie za cel dotarcie do najbardziej niegościnnego miejsca na Ziemi - i dokonali tego, płacąc jednak ogromną - a niektórzy nawet najwyższą - cenę.
Polecam gorąco każdemu czytelnikowi.

Moja ocena: 5/5


recenzja napisana dla portalu IRKA :)

17 komentarzy:

  1. Takie książki zawsze gdzieś tam wywierają wpływ na odbiorcę, wzruszają i smucą okropnie. Myślę, że kiedyś z chęcią po nią sięgnę - jeśli będę się czuła na tyle silna, by przebrnąć przez historię tych podróżników.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią przeczytam tę książkę. Kiedyś czytałam coś na kształ biografii George'a Mallory'ego i bardzo mnie ta pozycja wciągnęła. Jestem przekonana, że i ta historia tak samo mnie zafascynuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno przeczytam. Na razie mam dość książek o Afryce i chętnie wybiorę się w skrajnie odmienne warunki. Strasznie podziwiam takich ludzi, jakim trzeba być niesamowicie silnym, żeby z własnej woli godzić się na tak nieprawdopodobny wysiłek i - delikatnie mówiąc - niewygody.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pewnymi traumami mierzymy się całe życie i nadal przegrywamy. Tak to już bywa. Książka zasługuje na zainteresowanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć nie przepadam za literaturą podróżniczą, to jednak powyższa książka bardzo mnie zainteresowała a twoja recenzja tylko podsyciła mój apetyt na nią i już zapisuje sobie jej tytuł, by kupić podczas najbliższej wizyty w księgarni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tylko będzie okazja bardzo chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tylko będzie okazja bardzo chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż mogę napisać? Świetna recenzja, niezwykle zachęcająca, a książka niesamowita, idealnie trafia w moje gusta. Na pewno przeczytam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze pięknie napisana recenzja, a książka sama w sobie zachęcająca. Chyba nie ma co się zastanawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie wybitna recenzja. Po prostu rewelacyjna. Czuć, w każdym niewymuszonym słowie, że książka bardzo Ci się podobała. To najlepsza zachęta i ja właśnie czuję się zachęcona ogromnie:):) Pozdrawiam ciepło:):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczna recenzja, bardzo zachęcająca do książki. Nie wiem czy gdyby nie Twoja opinia to skusiłabym się na tę pozycję, a tak na pewno będę się za nią rozglądać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rewelacyjna recenzja Moja Droga. :) A książka nęci mocno. :) Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobra recenzja. Ja jestem totalnie książką zainteresowana - a wszystko dzięki Tobie i wybranym cytatom :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Doskonała recenzja, jak zwykle:)
    Mnie zawsze poruszają tego typu pozycje, nieważne, jakiej dziedziny życia dotyczą. Pasja, 100procentowe zaangażowanie, pokonanie samego siebie. Zazdroszczę takim ludziom i podziwiam ich, że mają pasję i odwagę. Jednocześnie zastanawiam się, co ludzi gna żeby w trudzie, znoju, głodzie pokonać jakaś granicę, coś zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mimo że nigdy nie ciągnęło mnie do tego typu literatury, to Twoja recenzja wprost mnie zachęciła, do końca nie wiem czy przeczytałbym ją , ale wiem że dla mojego męża będzie to świetna lektura. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. O,dobrze że o niej napisałaś. Zapewne z czasem sięgnę. Lubię taka literaturę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.