Tytuł: "Rudy / Prawo do życia" - recenzja przedpremierowa
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc, 2012
Okładka: miękka
Niebawem na polskim rynku ukaże się kolejna książka mistrza grozy Jacka
Ketchuma, stanowiąca w moim przekonaniu jego spektakularny comeback
potwierdzający artyzm jego pióra oraz hipnotyzującą zdolność panowania
nad emocjami czytelnika.
Książka zawiera dwa utwory, które - choć różnią się tematycznie -
zostały umieszczone obok siebie zupełnie nieprzypadkowo. Niech nie zraża
Was jej skromna objętość - nie wpływa ona negatywnie na intensywność
doznań, wręcz przeciwnie: emocje skoncentrowane na stosunkowo
niewielkiej przestrzeni porażają swym dynamizmem, natężeniem i siłą
wyrazu przekonując o mistrzowskim warsztacie autora.
Szczególnie przejmującym tekstem jest Rudy - powieść tętniąca od
emocji, cudownie wielowymiarowa, tyleż piękna, co bolesna, poruszająca
najgłębsze struny duszy nie tylko każdego miłośnika zwierząt, stawiająca
pytania o istotę człowieczeństwa.
Opowiadanie czy też minipowieść Prawo do życia to historia tym
bardziej przerażająca, że oparta na faktach i tym samym potwierdzająca
przekonanie, że to życie pisze najbardziej wstrząsające scenariusze, a
człowiek, ta korona stworzenia, jest zdolny do największego
okrucieństwa. Tematycznie najbardziej zbliżona do Dziewczyny z
sąsiedztwa jest porażającym studium drzemiącego w człowieku zła i
szaleństwa.
Rudy
Avery Allan Ludlow jest starszym panem, którego życie naznaczyła
straszliwa tragedia. Po śmierci żony i syna jego jedynym towarzyszem
jest stary, wierny pies o imieniu Rudy, którego spokojna obecność
pomogła mu podźwignąć się z koszmaru i zachować psychiczną równowagę.
Tego feralnego dnia Avery łowił ryby w pobliskiej zatoce w towarzystwie
Rudego. Jego spokój burzy pojawienie się trzech nastolatków ze strzelbą,
którzy próbują go obrabować. Kiedy jednak okazuje się, że za bardzo nie
mają z czego, jeden z nich strzela do psa. Tak po prostu, bez drgnienia
powieki, bez żadnego powodu. Śmiech chłopców długo jeszcze dźwięczał w
uszach Avery'ego, gdy pochylał się nad swoim martwym psem.
W swojej rozpaczy, rozdzierany poczuciem straty, która przywołała pamięć
o utracie bliskich, Ludlow postanawia pomścić śmierć Rudego.
Interweniuje o ojca chłopców, prostackiego nowobogackiego Michaela
McCormacka, jednak bezskutecznie: chłopcy wszystkiemu zaprzeczają, zaś
ojciec nie tyle nie wierzy słowom Ludlowa, co nie jest zainteresowany
ukaraniem synów. Widząc, że niczego nie wskóra, Avery zgłasza sprawę
szeryfowi, który jednak pozbawia go wszelkich złudzeń co do możliwości
ukarania winnych: w świetle prawa za znęcanie się nad zwierzęciem grozi
symboliczna kara, w dodatku fakt ten jest praktycznie nie do
udowodnienia winowajcom.
W sprawę Avery'ego angażuje się młoda dziennikarka, która próbuje ją
nagłośnić i zwrócić uwagę społeczności na absurdalne przepisy dotyczące
praw zwierząt. Mimo tego Ludlow raz za razem trafia na kolejne
przeszkody rzucane przez wpływowego McCormacka, które mają go
zastraszyć; sprawa Rudego zamienia się w prawdziwą próbę sił, która
owocuje eskalacją przemocy. Doprowadzony do ostateczności, bezskutecznie
szukający sprawiedliwości Ludlow decyduje się na desperacki krok.
Rudy wywołał we mnie cała falę - nie! - istne tsunami emocji. Głęboko
wstrząsnęło i wprawiło w bezsilną wściekłość bezmyślne bestialstwo
trójki nastolatków; udzieliła mi się niema, wszechogarniająca, pełna
godności rozpacz starego człowieka, któremu kolejny raz zawalił się
świat i który ze wzruszającą wiarą i naiwnością próbuje wyegzekwować
sprawiedliwość; prawdziwą żądzę mordu wzbudziła we mnie postawa
wyrachowanego, pozbawionego wyższych uczuć, okrutnego McCormacka, dla
którego zwierzę nie jest żywą istotą, a cała sprawa jedynie chwilową
niedogodnością, której trzeba jakoś zaradzić.
Ketchum sprawia, że bez
trudu wślizgujemy się w skórę Ludlowa, dzielimy jego głęboki ból,
odczuwamy jego stratę jak własną, a jednocześnie podziwiamy za to, że
nie daje się ponieść drzemiącym w nim destrukcyjnym emocjom, lecz
próbuje dochodzić sprawiedliwości w świetle prawa. Czujemy jego bezsilną
wściekłość wobec absurdów przepisów i bezduszności tych, którzy je
wprowadzili w życie. Odczuwamy również głęboki wstyd, że ludzie pokroju
McCormacka na równi z nami należą do gatunku ludzkiego.
Mahatma Gandhi powiedział, że wielkość narodu i jego moralny postęp
można poznać po tym, w jaki sposób obchodzi się on ze swoimi
zwierzętami; co więc można powiedzieć o naszym społeczeństwie, o
ludzkiej naturze w ogóle, skoro jest zdolna nie tylko do okrucieństwa
wobec zwierząt, ale również i jego sankcjonowania?
Rudy to wielowymiarowa, przejmująca, pełna emocjonalnej i etycznej
głębi, a zarazem piękna, mądra i wzruszająca opowieść skrywająca dramat
człowieka, któremu odebrano wszystko, co kochał. Walka, jaką podejmuje,
jest walką z wiatrakami, a jej sednem jest ostra krytyka norm
społecznych, moralnych i prawnych, które bronią interesów silniejszych, a
nie tych, którzy nie mogą przemówić we własnej sprawie.
Prawo do życia
Sara Foster jest w trzecim miesiącu ciąży i właśnie podjęła decyzję o
dokonaniu aborcji. Nie przyszła jej ona łatwo, wprost przeciwnie -
rodziła się w wielkich bólach, jednak Sara wraz ze swym kochankiem
Gregiem uznali, że nie ma innego wyjścia. Greg, choć bardzo ją kochał,
nigdy nie zostawiłby dla niej żony i syna, ona zaś nie czuła się na
siłach, by samotnie mierzyć się z macierzyństwem.
Tego dnia Greg wysadził Sarę nieopodal budynku kliniki aborcyjnej, przed
którą jak zwykle odbywał się protest obrońców życia. Kiedy zaparkował
samochód i wszedł do budynku okazało się, że Sary w nim nie ma. Jego
poszukiwania spełzają na niczym, natomiast Sara przeżywa najgorszy
koszmar w swoim życiu.
Ta minipowieść nie bez przyczyny znalazła się wraz z Rudym w jednym
tomie. Ketchum w dość kontrowersyjny i przewrotny sposób staje po
stronie niewinnych, którzy nie mogą przemówić w swojej obronie. Tematyka
utworu mocno nawiązuje do Dziewczyny z sąsiedztwa, zaś autor łamie
kolejne społeczne tabu i powraca do swojego ulubionego motywu - czyli
ukazania mrocznej strony ludzkiej natury oraz zła i szaleństwa
drzemiących w człowieku w najbardziej szokującym wydaniu.
Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się cierpienie kobiety, fizyczne i
psychiczne katusze przedstawione z kliniczną wprost precyzją i
niepokojącym autentyzmem, jej walka o przetrwanie, ale i zachowanie
godności oraz zdrowych zmysłów w dramatycznej próbie sił między nią a
parą zwyrodniałych oprawców. I choć całym sercem - emocjonalnie i
moralnie - jesteśmy po stronie ofiary, gdzieś głęboko w duszy brzmią
echem słowa jej katów: Sara nie jest przecież niewinna, chciała zabić
swoje nienarodzone dziecko, więc to, co ją spotyka, jest zasłużoną karą.
I paradoksalnie - gdyby nie oni, dziecko Sary już by nie żyło. Cel
uświęca środki?
Na czytelnikach zaprawionych w obcowaniu z bezkompromisową i
bulwersującą prozą Ketchuma z pewnością największe wrażenie zrobią nie
perwersyjnie wyszukane opisy, ale właśnie szokujące przesłanie. I to nie
dlatego, że rozpatruje aborcję w kategoriach morderstwa, którym jest w
istocie, ale że wybiera parę zdeprawowanych szaleńców - którym nie tyle
zależy na dobru dziecka co zaspokojeniu własnych chorych fantazji - by
ostatecznie dziecko mogło przyjść na świat. Niepokojące, przewrotne i
obrazoburcze, prawda?
Niniejszym ogłaszam: oto Ketchum w najlepszym wydaniu i znakomitej
formie! Nie podejrzewałabym, że autor Jedynego dziecka i Dziewczyny z
sąsiedztwa może mnie jeszcze czymś nowym zaszokować i zaskoczyć - a
jednak! Gorąco polecam fanom autora: ta książka Was wzburzy, poruszy,
rozchwieje emocjonalnie i na długi czas nie da Wam spokoju.
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/137474/rudy-prawo-do-zycia/opinia/7793752#opinia7793752
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc :) |
Nie mogłabym jej przeczytać, nie znoszę znęcania się nad zwierzętami i częściej płacze na książkach, gdy coś złego spotka zwierzęta niż ludzi. Ale twórczość pana Ketchuma mam w planach :)
OdpowiedzUsuńU mnie też już nowość Ketchuma przeczytana. :) Odczucia mam bardzo podobne do Twoich. :) Niebawem recenzja u mnie. :)
OdpowiedzUsuńJa mimo, iż lubię Ketchum odpadam ze względu na znęcanie się nad zwierzętami.
OdpowiedzUsuńanetapzn - sama jestem wrażliwa na krzywdę zwierząt i na szczęście nie jest to bezmyślne epatowanie przemocą wobec nich, wszystko ma swoje uzasadnienie, a przesłanie naprawdę poraża:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
mam wielką chęć na tę książkę, zwłaszcza, że jeszcze nie znam twórczości tego autora
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam "Rudego" i zgadzam się: to Ketchum w najlepszej formie. "Prawa do życia" w niemieckim wydaniu niestety nie było, ale "Rudy" umiejętnie manipuluje emocjami czytelnika. To trochę więcej niż horror, może trochę nawet manifest...
OdpowiedzUsuńKetchuma koniecznie muszę przeczytać, co prawda boję się ,że pęknie mi serce z nadmiaru emocji, ale zaryzykuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Widzę że nie jestem jedyną osobą która w tym przypadku obawia się czy poradzi sobie z opowiadaniem o bestialstwie wobec zwierząt... Temat straszny ale potrzebny, na pewno spróbuję...
OdpowiedzUsuńEch, niestety takie bezmyślne zabijanie zwierząt w potworny sposób to nie tylko literatura, zresztą na pewno sama słyszałaś o wielu podobnych historiach ... Aż pięść się zaciska na myśl o tym ;/ chętnie przygarnę pod swoje skrzydła tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jestem w stanie czytać tak emocjonalne książki, ale podejdę do tematu trochę jak do wyzwania i chociaż spróbuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńdoprawdy zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńchciałabym móc przeczytać tę książkę :)
książka zapowiada się dość smutno - to jednak nie na moją psychikę:(
OdpowiedzUsuńA ja chętnie sięgnę. Uwielbiam opowiadania.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Jedynego dziecka" tego autora jest to dla mnie pozycja obowiązkowa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać, choć boję się tej tematyki dotyczącej złego postępowania wobec zwierząt. Jak tylko oglądam albo czytam cokolwiek na ten temat, wściekam się i ryczę jednocześnie. W powieści "A jeśli ciernie", w której jeden z bohaterów uśmiercał psy, po prostu mnie nosiło... Więc myślę, że "Rudy", jeśli po niego sięgnę, będzie dla mnie również, tak jak piszesz, wichurą emocji...
OdpowiedzUsuńPo ostatnim horrorze, muszę odpocząć od takich mocnych i przerażających książek. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFantastyczna recenzja :) Ketchuma czytałam tylko "Potomstwo", które oceniłam jako średnio udaną książkę, więc nie mogę się doczekać tej pozycji i zupełnie innych emocji. Na pewno przeczytam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tak entuzjastycznej recenzji :) Nie pozostaje mi nic innego jak tylko książki szukać, choć będę się bała, oj będę...
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i bardzo mnie ona intryguje. Nie wiem, czy akurat teraz jestem gotowa na taką porcję silnych emocji, ale z pewnością w końcu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKurczę, bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, zwłaszcza, że uwielbiam Ketchuma :) Skoro Tobie tak bardzo się podobała to z pewnością i mnie przypadłaby do gustu.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Teraz dzięki Tobie bardzo chcę poznać tą opowieść:) Już wpisuje na listę na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńAleż c zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki. I ja jako wierna fanka Ketchuma muszę ,,dopaść'' ,,Rudego..'' i koniecznie przeczytać, bo twoja entuzjastyczna recenzja tylko podsyciła mój apetyt na nią.
OdpowiedzUsuńTrochę przerażają mnie te "fizyczne i psychiczne katusze" brzmią dość makabrycznie, chętnie bym przeczytała, ale mam tyle innych książek w kolejce,że na razie nie. Ale autora zapisuję na swoją listę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam już prawie jesiennie :)
Nie lubię książek, w których krzywdzi się zwierzęta :/ Ludzi owszem, ale zwierzęta? Nie wiem czy sięgnę po tę, bo Ketchuma jeszcze dużo przede mną...
OdpowiedzUsuńMój chłopak jest fanem książek Katechuma. No to podsunęłam mu Twoją recenzję. Powiedział, że książkę sobie kupi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
uwielbiam dorobek Ketchum'a. tylko on potrafi tak intensywnie pogrywać z moimi emocjami.
OdpowiedzUsuń