Tytuł: "Siostra"
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012
Ilość stron: 318
Okładka: miękka
Gdy zobaczyłam kosmyk Twoich włosów, wiedziałam, że żal jest miłością przekształconą w wieczną tęsknotę.
Kiedy mam do czynienia z prozą taką jak ta, która wyszła
spod pióra Rosamund Lupton, uświadamiam sobie, jak niewiele prawdy kryje się w
stwierdzeniu, że nasz język jest zbyt ubogi i niedoskonały, by precyzyjnie
wyrazić myśli i uczucia. Okazuje się, że o rzeczach fundamentalnych, tematach
trudnych i bolesnych można mówić bez uciekania się do uwznioślania,
trywializowania czy szokowania, psychicznego ekshibicjonizmu obliczonego na
wywołanie taniej sensacji czy tandetnej gry na emocjach czytelnika. Rosamund
Lupton pokazuje, jak wielką sztuką jest prostota, jak wielka drzemie w niej
siła i że nazywanie rzeczy po imieniu pozwala oswoić się z bólem, cierpieniem i
stratą, a wręcz pozwala przeżyć swoiste katharsis.
Bohaterką tej pięknej, wzruszającej opowieści jest Beatrice,
prowadząca ustabilizowane życie, posiadająca dobrą pracę i narzeczonego dającego
jej poczucie bezpieczeństwa, mieszkanka Nowego Jorku. Beatrice ma młodszą
siostrę, Tess, z którą jest bardzo mocno zżyta i choć dzieli je ocean,
odległość nie jest żadną przeszkodą dla łączącej je więzi. Kiedy Beatrice
dowiaduje się, że jej siostra zniknęła bez śladu, w jednej chwili rzuca
wszystko i udaje się do Londynu, aby pomóc w poszukiwaniach. Niestety, po kilku
dniach policja znajduje zwłoki Tess, a koroner stwierdza samobójstwo. Tylko
Beatrice jest pewna, że jej siostra nie mogła targnąć się na swe życie,
przeczuwa, że została zamordowana i na własną rękę rozpoczyna poszukiwania
sprawcy. Nikt jej nie wierzy - ani matka, ani narzeczony, przyjaciele, policja
- nikt nie traktuje poważnie jej podejrzeń, a wręcz traktuje jak wariatkę,
która nie potrafi pogodzić się z faktami. Im bardziej Beatrice zagłębia się w
szczegóły życia swej siostry, tym bardziej przerażający, mroczny - i
niespodziewany - wyłania się obraz prawdy.
Ogromny ładunek emocjonalny, jakim przesycona jest powieść,
trafia w czytelnika już od pierwszych słów wypowiedzianych przez bohaterkę, a
zarazem narratorkę, Beatrice. Przeważająca część narracji ma bowiem formę listu
adresowanego do zmarłej siostry – ta informacja uderza w nas, zupełnie na to
nieprzygotowanych, już na wstępie, podobnie
jak fala niezwykle intensywnych emocji Beatrice – głębokiego smutku, rozpaczy,
nieutulonego żalu i ogromnej tęsknoty, a także poczucia winy, że nie udało jej
się zapobiec tragedii, że zawiodła jako starsza siostra. Burza emocji, poczucie
pustki, której nikt i nic nie jest w stanie wypełnić, dosłownie wylewają się z
każdej linijki listu; czasem Beatrice
opowiada o swoich uczuciach i odczuciach wprost, czasem przemyca je pod
płaszczykiem wspomnień z dzieciństwa lub innych wspólnie przeżytych chwil, czy
też w relacji z wydarzeń, jakie nastąpiły po śmierci Tess, z każdego kolejnego
dnia spędzonego bez niej (także z
postępów w prywatnym śledztwie) - jednak w każdej formie podkreślają one
niezwykłą siostrzaną więź i siłę łączącego je uczucia.
Choć list adresowany do młodszej, nieżyjącej siostry to nie
jedyna forma narracji zastosowana przez Lupton, jest ona zdecydowanie tą
bardziej osobistą – daje bezpośredni wgląd w uczucia i przeżycia Beatrice,
pozwala lepiej zrozumieć więź łączącą ją z Tess i zarazem pojąć ogrom jej
straty. Tak intymny przekaz głęboko porusza, trafia wprost do serca – choć
bezlitośnie obnaża najskrytsze uczucia i ujawnia najtajniejsze myśli,
jednocześnie zachwyca precyzją uchwycenia sedna i głębią psychologicznej
analizy, która oddaje całe piękno i złożoność siostrzanych relacji. Słowa,
które Beatrice kieruje do Tess, pozwalają jej wyartykułować żałobę i rozpacz –
mierząc się z nią, bohaterka mierzy się także z własnym życiem, nieoczekiwanie
dla samej siebie dokonuje jego przewartościowania, zmienia priorytety, system
wartości, światopogląd; w trakcie prowadzenia poszukiwań mordercy, Beatrice
poznaje nieznane dotąd szczegóły z życia siostry, a to z kolei pomaga jej
lepiej poznać samą siebie, swoje oczekiwania w stosunku do życia i otaczających
ją ludzi. Możliwość „komunikacji” z Tess ma dla niej znaczenie terapeutyczne,
lecz dopiero finał powieści pokazuje, jak bardzo wieloznaczne jest to
określenie.
Fragmenty listów do siostry przeplatane są relacjami
Beatrice ze spotkań z prokuratorem, któremu opowiada o swoim śledztwie. Lupton
w zaskakujący sposób połączyła obie formy narracji, dzięki czemu zakończenie, w
którym odkrywa wszystkie karty, jest doprawdy spektakularne.
W kwestii śmierci Tess początkowo nic nie wskazuje na to, że
mogłoby to być morderstwo, przynajmniej według policji, rodziny i przyjaciół
dziewczyny. Beatrice jest jednak przekonana, że siostra nie mogła targnąć się
na własne życie i konsekwentnie stara się udowodnić tę tezę. Znajomość
charakteru Tess, drobne nieścisłości w opowieściach ludzi, którzy mieli z nią
do czynienia na krótko przed śmiercią oraz rozbieżności w ich zeznaniach, dają
Beatrice pewność, że jej siostra padła ofiarą przestępstwa. Trop wiedzie do
instytucji zajmującej się badaniami genetycznymi, na jaw wychodzą kolejne
tajemnice i choć Beatrice początkowo porusza się nieco po omacku w plątaninie
poszlak, fałszywych tropów i powiększającego się grona podejrzanych, z biegiem
czasu fragmenty układanki zaczynają wskakiwać na swoje miejsce tworząc obraz
przerażającej prawdy, która może bohaterkę kosztować życie.
Wątek kryminalny, choć skomponowany intrygująco, obfitujący
w zwroty akcji i nieustannie trzymający w napięciu, mimo wszystko jest tylko
pretekstem do analizy psychologicznej relacji międzyludzkich na różnych jej
poziomach i w rozmaitych konfiguracjach oraz prześwietlenia emocji
towarzyszących utracie bliskiej osoby. Siostra emanuje ogromnym ładunkiem
emocjonalnym, dosłownie poraża głębią, natężeniem uczuć i wrażeń – przytłacza,
ale nie przygnębia. Przekonująco i wiarygodnie skonstruowane portrety
psychologiczne bohaterów, a także dopracowane pod każdym względem łączące ich
relacje i zależności, czynią książkę prawdziwą perełką wśród powieści
psychologicznych. Tu nad każdym zdaniem warto się pochylić, bo uderza jak
obuchem w głowę, prowokuje do refleksji, wzrusza, pozwala zachwycić się
trafnością, pięknem, prostotą i autentyzmem zawartej w nim myśli. Rosamund
Lupton stworzyła niezwykle dojrzałą, głęboką, poruszającą prozę, która pozwala
uporządkować, nazwać i oswoić także własne uczucia i emocje. To cudowna
opowieść o siostrzanej miłości tworzącej więź, której nawet śmierć nie jest w
stanie przerwać, o stracie i żałobie, z którą trzeba żyć dalej. Wierzyć się nie
chce, że jest to literacki debiut.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/135969/siostra/opinia/25393484#opinia25393484
Przepiękna książka, pamiętam, że byłam totalnie zaskoczona jej poziomem i wnikliwością. Ciągle siedzi mi w głowie ten fragment:
OdpowiedzUsuń"Gdy zobaczyłam kosmyk Twoich włosów, wiedziałam, że żal jest miłością przekształconą w wieczną tęsknotę."
Również polecam:)
Hah, wciąż nie mogę uwierzyć, że to debiut... cudowna, cudowna historia!
UsuńCzytałam kiedyś "Potem" tej autorki i byłam zachwycona:) Tę książkę koniecznie muszę poznać:)
OdpowiedzUsuńJa z kolei muszę zabrać się za "Potem" ;)
UsuńMuszę nadrobić zaległości, ponieważ "Potem" bardzo mi się podobało :D
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja w tym gronie nie czytałam jeszcze "Potem"? :D
UsuńA czytałam, czytałam i mile wspominam. :) Choć powalona na kolana się nie czułam. :)
OdpowiedzUsuń"Tu nad każdym zdaniem warto się pochylić, bo uderza jak obuchem w głowę, prowokuje do refleksji, wzrusza, pozwala zachwycić się trafnością, pięknem, prostotą i autentyzmem zawartej w nim myśli."
OdpowiedzUsuńDokładnie. "Siostrę" czytałam z dwa razy, za każdym wzbudziła we mnie wiele emocji. Studium rozpaczy, winy, wątek kryminalny, skomplikowane relacje w rodzinie- to wszystko składa się na fascynującą powieść.
A czytałaś "Potem" tej autorki- jeśli nie, to polecam.
Właśnie się dowiedziałam, że koleżanka mi sprezentuje "Potem", więc lektura jest tylko kwestią czasu ;)
UsuńJa natomiast tego tytułu kompletnie nie znam, a widzę, że koniecznie muszę się tym zainteresować. Ładna okładka:)
OdpowiedzUsuńKiedyś dostałam tę książkę w prezencie i wciąż leży ona na półce i czeka na swoją kolej. Wiem, że to będzie wspaniała lektura, więc na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że mam tę książkę u siebie. Słyszałam, że to bardo dobra powieść, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Nacisk na psychologię bohaterki i pokazanie jej uczuć na pewno mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPięknie o niej napisałaś. Jak tylko będę miała możliwość, to się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńPamiętam tę specyficzną narrację i bardzo poruszającą historię, z polskim akcentem w tle. Mnie trochę ta książka wymęczyła. Dałam jej wysoką ocenę, ale na pewno nie byłam aż tak oczarowana jak Ty. Gdzieś mnie to mieszanie perspektyw i 'wkręcanie' czytelnika mocno irytowało...
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się interesująco. Podejrzewam, że jej lektura wzbudza wiele emocji i pobudza do refleksji nad taką siostrzaną relacją.
OdpowiedzUsuńKochana, zaprosiłam Cię to zabawy, której, mam nadzieję, się podejmiesz;)
OdpowiedzUsuńA dla mnie była za mdła i przewidywalna, ale przeczytać można :)
OdpowiedzUsuńKsiążka "Potem" tej autorki mnie zachwyciła. Czytałam ją bodaj dwa lata temu. A "Siostrę" mam na uwadze już od jakiegoś czasu. Ale po takiej recenzji muszę przyspieszyć termin jej przeczytania. Koniecznie.
OdpowiedzUsuń