Autor: Sasa Stanisić
Wydawnictwo: PWN, 2015
Ilość stron: 308
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Małe, zamknięte wiejskie społeczności rządzące się własnymi,
ustalonymi na przestrzeni wieków i często nie mającymi zbyt wiele wspólnego z
powszechnie obowiązującymi, prawami, są na swój sposób fascynujące. Ich
specyfika sprawia, że czasem i kilkupokoleniowe zasiedzenie nie czyni z
człowieka pełnoprawnego członka społeczności, traktowanego z podejrzliwą
nieufnością jako "obcego", czasem historie sprzed kilkudziesięciu lub
nawet kilkuset lat powracają niczym bumerang potwierdzając, że zasadniczą cechą
czasu jest nie jego linearność, ale cykliczność, a granice między przeszłością,
teraźniejszością i przyszłością są wyjątkowo płynne. Dla mieszkańców
Fürstenfelde ze wschodnioniemieckiego Uckermarku pielęgnowanie pamięci o
przeszłości jest prawdziwym wyzwaniem, stanowiącym o być albo nie być
wymierającej i znikającej społeczności, jednak czy można uciec przed
przeznaczeniem?
Każdego roku w prowincjonalnym Fürstenfelde odbywa się
festyn Anny. Nikt z mieszkańców nie wie, co tak naprawdę świętują, nie ma
bowiem żadnej konkretnej rocznicy do uczczenia ani ważnego wydarzenia do
celebrowania. Mimo tego cała wieś przygotowuje się do festynu, zaś noc go
poprzedzająca jest czasem iście magicznym. To noc łącząca przeszłość z
teraźniejszością, jednocząca żywych i umarłych, dawnych i obecnych mieszkańców
osady; noc, w trakcie której historia zatacza koło i ożywają najbardziej
niesamowite opowieści z najdawniejszych dziejów wsi.
Ich strażniczką jest pani Schwermuth, wiejska kronikarka i
archiwistka; to ona zbiera historie tego miejsca, kolekcjonuje ich bohaterów i
trzyma pod kluczem w piwnicach Domu Regionalnego. Jednak w noc przed festynem
nawet ona pozostaje bezradna wobec ich siły i żywotności. A przecież nie
wszystkie opowieści nadają się do tego, by poznali je przyjezdni, którzy
następnego dnia pojawią się tłumnie w Fürstenfelde... Są bowiem takie historie,
które dają poczucie wspólnoty, wrażenie trwania tego konkretnego miejsca poza
czasem i przestrzenią, dzięki którym społeczność stawia czoła nieuniknionemu.
Opowieści wymykające się prawom logiki, wstydliwe i mroczne, opowieści na wpół
legendarne czy zgoła baśniowe, będące częścią dziedzictwa dumnych mieszkańców
tego konkretnego miejsca.
Historie życia poszczególnych bohaterów powieści są całkiem
zwyczajne, by nie rzec - banalne i nudne, a oni sami nieciekawi i niepozorni.
Były wojskowy Schramm, miejscowa malarka pani Kranz, właściciel prowizorycznej
knajpy, Ulli, niemowa Suzi czy Anna, która w noc przed festynem wybrała się na
jogging - każdy z nich skrywa własne tajemnice i sekrety, zaś ich myśli,
wspomnienia, oczekiwania i zawiedzione nadzieje tworzą historię tego miejsca,
która dopełnia opowieści dawnych mieszkańców z zamierzchłej przeszłości osady.
Baśnie i legendy z wiejskich kronik mieszają się z prawdziwą historią
Fürstenfelde czyniąc ją wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju, pielęgnowaną z dumą
częścią niematerialnego dziedzictwa, magicznym zaklęciem pozwalającym temu
miejscu trwać na przekór wszystkiemu, a zwłaszcza upływowi czasu.
Noc przed festynem to powieść przesiąknięta realizmem
magicznym. Autor kreśli portret wiejskiej społeczności i opisuje rzeczywistość
odwołując się do lokalnych tradycji, legend i opowieści, które stanowiąc
integralną część tego miejsca, tworzą jego historię, klimat i koloryt wespół z
nudną i szarą, wydawałoby się, teraźniejszością. Bośniacki pisarz pokazuje specyfikę
funkcjonowania małej, zamkniętej
społeczności, doskonale oddaje charakterystyczną dla niej ambiwalencję:
z jednej strony poczucie wspólnoty, jakie generuje przynależność do niej, z
drugiej ukazuje, w jaki sposób podporządkowuje sobie poszczególnych członków.
Każe też zastanowić się, co stanowi o jej sile, co warunkuje jej przetrwanie i
czy w ogóle ma w takiej formie rację bytu we współczesnym świecie? Jak ważne i
dlaczego jest posiadanie swego miejsca w świecie i co sprawia, że jest ono tak
wyjątkowe? Autor, ukazując Fürstenfelde z podwójnej perspektywy: tutejszych i
przyjezdnych, ukazuje różnice w sposobie postrzegania tego miejsca, które
mieszkańcy niemalże gloryfikują, ubarwiając jego historię, a przez to również
własne życie, a ludzie z zewnątrz nie dostrzegają jego niezwykłości i tego, co
ukryte pod podszewką szarej codzienności. Gdzie leży prawda, jaki jest rzeczywisty
obraz tego miejsca? Czy każda taka „mała ojczyzna” jest tworem ponadczasowym,
przywiązanym do swoich tradycji i skazanym na cykliczne odtwarzanie tego, co
dobrze znane i swojskie, bo to warunkuje przetrwanie nawet wymierającej,
znikającej społeczności? Warto sięgnąć po książkę bośniackiego pisarza – tylko
z pozoru opowiada o nudnych mieszkańcach zapyziałej wioski gdzieś we wschodnich
Niemczech; tak naprawdę to opowieść o życiu, różnych jego odcieniach,
wymiarach, tajemnicach.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/251616/noc-przed-festynem/opinia/24973932#opinia24973932
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu PWN :) |
Już przeczytałaś? :D Ja póki co dopiero zerkam w kierunku książki. Mam nadzieję, że to będzie piękna opowieść :)
OdpowiedzUsuńOoo, kolejną ciekawą książkę poznaję dzięki Tobie. Myślę, że się na nią skuszę w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Nie przepadam za realizmem magicznym. Chociaż...tutaj już sam tytuł bardzo mi się spodobał (wiem, świetne kryterium;) Mogłabym dać tej książce szansę, w końcu od czasu do czasu trzeba sięgnąć po coś zupełnie innego;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita okładka:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam tę książkę już w zapowiedziach - ma taką fajną minimalistyczną okładkę. ;) Małe, zamknięte społeczności mnie przerażają (na ogół), ale czasami lubię o nich poczytać. Tutaj dodatkowo kusi przyjęta konwencja, ten realizm magiczny, dawno nic w tym stylu nie czytałam.
OdpowiedzUsuńokładka świetna, ale książka nie dla mnie.. :)
OdpowiedzUsuńhttp://spojrzenie-rosie.blogspot.com/
Podoba mi się to pomieszanie rzeczywistości z baśniami i wierzeniami. Z samego tego powodu przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka oraz zwracająca uwagę okładka. Tak sobie pomyślałam, ilu znam bośniackich pisarzy - i nikt mi nie przyszedł do głowy.
OdpowiedzUsuńGdybym nie przeczytała Twojej opinii i wnioskowała po okładce, na pewno nie sięgnęłabym po tę książkę. A tu proszę, takie zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuń