Tytuł: "Tetrameron"
Wydawnictwo: Muza, 2014
Ilość stron: 253
Okładka: miękka
Wyobraź sobie, że przemierzasz labirynt, który sama tworzysz, wędrując. Jeżeli nie postąpisz naprzód, nigdy nie znajdziesz wyjścia, bo nie będzie ono istniało. Jeżeli się cofniesz, wszystko to, co stworzyłaś, zmieni się w przeszkodę. A jeżeli wreszcie znajdziesz wyjście, jaka to będzie dla ciebie satysfakcja, skoro wiesz, że sama stanowiłaś jedyną drogę?
Każdy z nas doskonale wie, że dorastanie nie jest rzeczą łatwą i bezproblemową, z pewnością zaś na tyle znaczącą, że nie bez powodu od zarania dziejów, we wszystkich kulturach świata, symboliczne przejście ze stanu dzieciństwa do dorosłości wiązało się z dopełnieniem rytuałów inicjacyjnych. Ostateczne zerwanie z dzieciństwem, niewiedzą, aseksualnością symbolizowała inicjacyjna śmierć, zaś ponowne narodziny oznaczały nic innego, jak samopoznanie, poszerzenie świadomości, stworzenie swojego nowego ja, wkroczenie w dorosłość.
Ciekawą wariację obrzędu przejścia, naszpikowaną symboliką i bogatą w metafory, zaprezentował w swej najnowszej powieści Jose Carlos Somoza - hiszpański psychiatra, który poświęcił się pisarstwu. Inspiracje z pogranicza psychologii, religioznawstwa i antropologii kultury są wyraźnie widoczne w Tetrameronie, intrygującej opowieści o dorastaniu.
Soledad znaczy Samotność; dwunastoletnia dziewczynka nosząca to imię bardzo dobrze zna to uczucie. Jej matka nie żyje, a ona sama nie potrafi znaleźć z ojcem wspólnego języka, zaś w szkole i gronie koleżanek czuje się niemal niewidzialna. Pewnego dnia podczas klasowej wycieczki Soledad odłącza się od grupy, a błąkając się wśród ruin pustelni natrafia na tajemnicze drzwi. Spiralnymi schodami schodzi do ciemnej piwnicy, gdzie przy stole siedzą cztery postaci. Dziewczynka zostaje zaproszona do wysłuchania osobliwych, niepokojących historii opowiadanych przez członków kręgu Tetramerona: dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Soledad jeszcze nie wie, że pod koniec tej przygody będzie kimś zupełnie innym...
Tetrameron to lektura dziwaczna, tajemnicza i na jakimś poziomie niepokojąca - w sposób, w jaki niepokoją nas surrealistyczne sny złożone z fragmentów pozornie do siebie niepasujących, niedorzecznych, groteskowych, nielogicznych - tworzących chaotyczną, koślawą całość o znaczeniu, które wymyka się naszemu pojmowaniu. Byłam jednak na to przygotowana po moim wcześniejszym spotkaniu z prozą Somozy w Trzynastej damie. Również i ta powieść, na wskroś przesiąknięta bogatą metaforyką i symboliką, unurzana w atmosferze z pogranicza jawy i snu, zacierająca granice między prawdą a ułudą, nie jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną. Wręcz przeciwnie: tu każde słowo, każdy gest i motyw mają swoje znaczenie i to najczęściej niejedno. Powieści Somozy są jak mity - skrywają fundamentalne pytania i życiowe prawdy pod płaszczykiem obrazów, symboli, przenośni mających swe korzenie nie tylko w psychologii, ale także w religiach i tradycji różnych kultur świata.
Tetrameron to powieść szkatułkowa - nie tylko z tego względu, że każda historia kryje w sobie kolejną, jest konsekwencją i kontynuacją poprzedniej, a razem tworzą pewną intrygującą - i znaczącą - całość, ale także w sensie bardziej dosłownym.
Stopniowe zrywanie bohaterki z dzieciństwem i wszystkim, co się z tym wiąże, proces samopoznania, jaki przechodzi i odkrywanie tajemnic własnej psychiki przyrównuje autor do otwierania kolejnych szkatułek znajdujących się jedna w drugiej - inną metaforą dojrzewania jest motyw schodzenia dziewczynki po schodach, w mrok - to z kolei wędrówka w głąb siebie, a odrzucenie bransoletki będącej pamiątką po zmarłej matce - ostateczne zerwanie z dzieciństwem, wkroczenie w dorosłość.
Powieść Somozy jest zresztą dosłownie naszpikowana wymownymi, aluzyjnymi gestami i symbolami - seksualne podteksty, nawiązania do rodzącej się w Soledad kobiecości, wymowna zmiana zachowania bohaterki w trakcie słuchania opowieści, która z wystraszonej, nieufnej dziewczynki przeistacza się w pewną siebie, świadomą drzemiącej w niej siły kobietę, emocjonalnie i mentalnie dorównującą dorosłym, zamieniająca dziecięcą naiwność i niewinność w zrozumienie i świadomość - a wszystko to okraszone nierzeczywistą, oniryczną atmosferą - to musi robić i robi ogromne wrażenie na czytelniku.
Niemniej fascynujące jest odkrywanie drugiego, a nieraz i trzeciego dna opowiadanych historii - przypowieści, mitów, jak zwał, tak zwał. Każda z nich tylko pozornie nie ma nic wspólnego z bohaterką, zaś zgłębianie powiązań, zależności i relacji między nimi, jak również mnogości ich znaczeń, jest prawdziwą intelektualną przygodą. Bo tak naprawdę to historie opowiadane w kręgu Tetramerona zawierają fundamentalne treści i odwieczne, ważkie pytania gnębiące ludzkość od jej zarania: kim lub czym jest człowiek, czy to, co w nim drzemie, jest złe czy dobre z natury; czym jest szczęście, szaleństwo, wolność, samotność, śmierć, dobro i zło, prawda i złudzenie - i jak je od siebie odróżnić, ile jesteśmy w stanie poświęcić, by osiągnąć cel i zrealizować swoje pragnienia. Soledad wychodzi tym opowieściom naprzeciw, poszukuje w nich sensu, odpowiedzi - i swojej nowej tożsamości, tożsamości już nie dziewczynki, ale kobiety.
Nie mogłabym nie wspomnieć o osobliwym tytule powieści, narzucającym skojarzenia z dziełem Boccaccia, Dekameronem. Na pierwszy rzut oka grupka dziesięciu florentyńczyków snujących swe historie, by oderwać się od koszmarnej rzeczywistości ogarniętej zarazą ma wiele wspólnego z kręgiem czworga gawędziarzy z powieści Somozy. Jednak w Tetrameronie rola opowiadaczy jest dużo bardziej znacząca - są oni kimś w rodzaju duchowych przewodników, mistrzów inicjacji, zaś ich historie zawierają wskazówki - niekiedy bardzo przewrotne - objaśniające świat i prawa nim rządzące - są drogowskazem na drodze ku dorosłości. To zresztą kolejna cecha łącząca pisarstwo Hiszpana z takimi dziedzinami nauki, jak psychologia, religioznawstwo czy antropologia kultury, szczególnie zaś ciekawie prezentuje się ono w kontekście prac Mircea Eliadego o inicjacjach i obrzędach przejścia w różnych kulturach świata.
Tetrameron to niebanalna, osobliwa proza, która pod płaszczykiem dziwaczności i surrealizmu skrywa życiowe prawdy i stawia ważkie pytania dotyczące natury człowieka i świata. Bogata symbolika powieści otwiera drogę do różnorodnych interpretacji; odpowiedzi na pytania zawarte w opowieściach bohaterów każdy z nas musi udzielić sobie sam i niewykluczone, że w tym celu, podobnie jak Soledad, będzie musiał przemierzyć labirynty własnej duszy i psychiki. Bo tak naprawdę to nie tylko historia o dorastaniu - to opowieść o życiu i zmianach, jakim człowiek podlega podczas swej ziemskiej wędrówki.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/232865/tetrameron/opinia/21260374#opinia21260374
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza oraz Businness & Culture :) |
Jakoś umknęła mi ta powieść w gąszczu innych... A zapowiada się intrygująco. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka, ale opis fabuły nieco zbił mnie z tropu. Czytając dalej recenzję za bardzo się wahałam, by dopisać ją do listy "kiedyś przeczytam". Myślę, że mogłaby to być dla mnie powieść zbyt dziwna, a jedna taką właśnie skończyłam, więc zrobię sobie pauzę od takiej twórczości.
OdpowiedzUsuńPowieść jest dziwna, nie każdy takie lubi - gdybym nie wiedziała, czego się spodziewać po autorze, też miałabym obiekcje, czy sięgnąć. Na pewno jest znakomitym urozmaiceniem tradycyjnych lektur, na pewno jest czymś w rodzaju przygody - warto spróbować moim zdaniem :)
UsuńZłowiłaś prawdziwą perełkę! Chętnie zapoznałabym się z treścią :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie powieści Somozy i obie bardzo mi się podobały, więc obiecałam sobie, że poznam każdą jego książkę. Ta mnie lekko niepokoi, ponieważ nie wiem czy będę w stanie zanurzyć się w tę surrealistyczną atmosferę i docenić przemianę bohaterki, ale spróbuję. Mimo wszystko zmierzę się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńAch, skoro czytałaś, to sięgaj i po tę bez obaw - jesteś dostatecznie przygotowana na wszystkie dziwności i osobliwości "Tetramerona" :D
UsuńSkoro tak uważasz to wierzę Ci :)
UsuńBrzmi intrygująco! Nie wiem dlaczego, kiedy czytałam Twoją recenzję nasunęło mi się skojarzenie z filmowym "Labiryntem Fauna".
OdpowiedzUsuńO, bardzo dobre skojarzenie, że też ja na to nie wpadłam!
UsuńTym bardziej czuję się więc zaintrygowana :)
UsuńDziwaczna i niepokojąca - to mi wystarczy, cieszę się, że ją mam u siebie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po lekturze podzielisz się wrażeniami ;)
UsuńCzasem mam ochotę na taką niedorzeczną, dziwaczną opowieść. Byleby tylko się w niej nie zagubić :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Somozy nie należą do najłatwiejszych. Ich symbolika i forma często dają zdrowo popalić, ale chętnie przeczytałabym "Tetrameron", bo lubię styl Somozy.
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJeżeli to powieść szkatułkowa, jak ją określiłaś to myślę, że może mi się spodobać. Piękna okładka również robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńOjaa, uwielbiam Somozę, a przegapiłam premierę jego książki! Już się nie mogę doczekać lektury, oby było tak ekscytująco, jak przy poprzednich powieściach:))) Ps Polecam "Zygzak", "Klarę i półmrok" i "Jaskinię filozofów", a i "Dafne znikającą". "Trzynasta dama" też dobra, ale widzę, że już czytałaś. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA na deser czesto pomijana lub zredukowana jedynie do dojrzewania i samopoznawania bohaterka - dziewczynka.
OdpowiedzUsuńA przeciez u mezczyzn system szybkiego klasyfikowania, pobudzony dodatkowo opowiadaniami z nuta erotyczna nie jest sie wstanie oprzec urokowi tej dziewczynki i tez wkracza na tor Dojrzewajaca Dziewczynka, Nagosc --> Zadza
Tylko, ze ten tor gwaltownie jest zalamany i przeklasyfikowany czesciowo przez wspomniane juz wczesniej polaczenia piekna ze zlam a juz dobitnie przez ostatnia opowiesc tejze dziewczynki gdzie torem jest
Dojrzewajaca Dziewczynka, Nagosc, Seks --> Bol, Cierpienie Smierc
A ostatnie slowa ksiazki nawolujace do refleksji i smamooceny dodatkowo wzmacniaja w nas poczucie, ze czasami dawalismy sie poniesc niewlasciwym emocjom, ze popelnilismy blad myslenia, ze nie jestesmy az tacy moralni i dobrzy jakby nam sie wczesniej wydawalo.
I to wlasnie zostaje na koniec i statystycznie, co tez jest udowodnione naukowo, wiekszosc mezczyzn podswiadomie, po przeczytaniu tej ksiazki widzac nastolatki nie bedzie ich rozbierac w oczach a raczej sie skrzywi wspominajac bol odgryzanej meskosci.
A to skoleii moze, znow statystycznie, uchroni przed tragediami, o ktorych sie slyszy w mediach... oby.
Tylko czy takie zaprogramowanie zestawienia Kobiet, Nagosc --> Zlo, Bol jest aby na pewno dobre w relacjach doroslych par iw zyciu malzenskim?.... czy nie dochodzimy do jakiegos kolejnego poziomu?...
Coz. Nie jestm ani naukowcem, ani psychologiem a zwyklym niedzielnym czytelnikiem, wiec, co ja tam moge wiedziec o czym myslal autor, z jakich teorii kozystal i w jakim celu i co tam jeszcze jest co wymyka sie uwadze?
Ksiazka na tyle mnie zaintrygowala, ze zaczalem internet przeszukiwac pod wzgledem opracowan i interpretacji i wszedzie powtarza sie tylko jeden i ten sam opis raczej marketingowy i tylko na tym blogu znalazlem cos wiecej wiec i tu sie dopisuje ze swoja wersja.