Tytuł: "Gra w kości"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2010
Ilość stron: 397
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Po fantastycznym spotkaniu z piastowskimi książętami rodem z
XIII-wiecznej Polski na kartach Korony śniegu i krwi, owładnięta
potrzebą zakotwiczenia się w średniowiecznych, rodzimych klimatach,
długo nie zastanawiałam się nad wyborem kolejnej lektury.
Gra w kości Elżbiety Cherezińskiej była dokładnie tym, czego
potrzebowałam: mocno osadzoną w średniowiecznych realiach i naszej
historii opowieścią z galerią barwnych, wyrazistych postaci, będącą
brawurowym połączeniem autorskiej wizji i prawdy historycznej.
Fabuła powieści osnuta jest wokół wydarzenia, które przeszło do historii
jako zjazd gnieźnieński, a w szerszym kontekście - wizjonerskiej,
uniwersalistycznej idei Ottona III dążącego do stworzenia cesarstwa
łączącego wszystkie chrześcijańskie kraje Zachodu. Miało ono składać się
z czterech równoprawnych królestw Europy, a więc Italii, Galii,
Germanii i niedawno ochrzczonej Słowiańszczyzny - i tu w orbitę
zainteresowań cesarza wchodzi stale umacniający swą pozycję ambitny
książę Bolesław, zdeterminowany wprowadzić swoje państwo na arenę
międzynarodowej polityki, dzięki swej inteligencji i dalekowzroczności
wyrastający na gracza pierwszej ligi, z którym liczyć muszą się kraje
ościenne. Literacka wizja Cherezińskiej obejmuje okres pięciu lat na
przełomie pierwszego tysiąclecia: od 997 roku, który zapisał się na
kartach historii jako data męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, do roku
1002, kiedy to po śmierci cesarza Ottona III Bolesław wyrusza na
długotrwałą wojnę przeciw jego następcy, zakończoną pokojem w
Budziszynie w 1018 roku.
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach; fabuła pozwala śledzić wydarzenia rozgrywające się w piastowskim księstwie Bolesława, który postanawia męczeńską śmierć Wojciecha - Adalberta wykorzystać do celów politycznych i wzmocnienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Dzięki mądrym rządom, umiejętnie nawiązywanym sojuszom, ale również rozbudowanej sieci szpiegów, kontroluje sytuację na Czechach, Rusi i w Skandynawii, nieustannie stawiając czoła książętom Rzeszy i pogańskim plemionom Połabia i Prus. Jego marzeniem jest królewska korona, która stawiałaby go w jednym szeregu z innymi liczącymi się władcami chrześcijańskimi i aby osiągnąć cel, postanawia wykorzystać męczeńską śmierć czeskiego misjonarza.
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach; fabuła pozwala śledzić wydarzenia rozgrywające się w piastowskim księstwie Bolesława, który postanawia męczeńską śmierć Wojciecha - Adalberta wykorzystać do celów politycznych i wzmocnienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Dzięki mądrym rządom, umiejętnie nawiązywanym sojuszom, ale również rozbudowanej sieci szpiegów, kontroluje sytuację na Czechach, Rusi i w Skandynawii, nieustannie stawiając czoła książętom Rzeszy i pogańskim plemionom Połabia i Prus. Jego marzeniem jest królewska korona, która stawiałaby go w jednym szeregu z innymi liczącymi się władcami chrześcijańskimi i aby osiągnąć cel, postanawia wykorzystać męczeńską śmierć czeskiego misjonarza.
Poznajemy również młodego cesarza Ottona III owładniętego ideą
zjednoczenia chrześcijańskiej Europy pod swoim berłem i jego najbliższe
otoczenie: nauczyciela i późniejszego papieża Sylwestra II, mnicha
Gerberta z Aurillac oraz bliskiego współpracownika Leona, biskupa
Vercelli. Ukształtowany przez najwybitniejsze umysły epoki, próbuje
zrealizować swój idealistyczny plan, co wcale nie jest prostym zadaniem w
rozległym i wewnętrznie skłóconym imperium. Nie mając zbyt wielu
oddanych, prawdziwych sojuszników w swoim otoczeniu, zwraca się ku
słowiańskiemu księciu Bolesławowi, którego widzi jako godnego,
równorzędnego partnera w nowej, zjednoczonej, chrześcijańskiej Europie.
Wspólne interesy dwóch inteligentnych, ambitnych i dalekowzrocznych
władców krzyżują się nad nad relikwiami św. Wojciecha na zjeździe
gnieźnieńskim i pod nieprzypadkowo wybraną datą zbiegającą się z
początkiem nowego milenium. Cesarska pielgrzymka do grobu świętego
męczennika i towarzyszące jej wydarzenia poważnie wpływają na zmianę
układu sił na kontynencie i wzrost znaczenia księcia Bolesława, co budzi
zrozumiały niepokój wśród panów Rzeszy.
Obserwujemy barwny i dynamiczny korowód wydarzeń, śledzimy zakulisowe intrygi i polityczne rozgrywki na wielu polach jednocześnie. Zawirowania wokół papieskiego tronu, na którym udaje się Ottonowi osadzić swojego mentora, bunty możnych w Italii i Germanii uniemożliwiające wcielenie w życie idealistycznej myśli młodego cesarza, brawurowo rozegrana przez Chrobrego kwestia relikwii Sławnikowica, w tle niepokoje wśród plemion pogańskich i delikatnie zarysowana sytuacja w cesarstwie bizantyńskim, a wszystko to okraszone niejednoznacznymi, złożonymi interakcjami wyrazistych bohaterów sprawia, że śledzimy fabułę z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Bo też postaci bohaterów Gry w kości zasługują na najwyższe uznanie; autorka zadbała nie tylko o historyczną ich wiarygodność, ale też psychologiczną, dzięki czemu portrety bohaterów są zgodne z materiałem faktograficznym, a przy tym nie pomnikowe, nie ustawione na niedostępnym piedestale, lecz jak najbardziej żywe, naturalne i prawdziwe. Mowa tu choćby sylwetkach głównych bohaterów - cesarza Ottona i Bolesława Chrobrego - doskonale zarysowane, wyraziste, charakterystyczne. Pogłębiona analiza tych postaci, rozbudowana sfera motywacji, emocji i refleksji świadczą nie tylko o doskonałej znajomości ludzkiej natury, ale i rzetelnym przygotowaniu merytorycznym autorki. Nagle papierowe postaci z podręczników historii dosłownie ożywają - i zaskakują, bo w jednej chwili wszystko, czego dokonały lub próbowały dokonać, staje się zrozumiałe, jasne i oczywiste. A na lekcjach historii nie zawsze takie było, prawda?
I tak na kartach Gry w kości mieszają się ze sobą postaci historyczne - jak biskup Unger, księżna Emnilda, brat św. Wojciecha - Radzim Gaudenty czy papież Sylwester II lub margrabia Miśni Ekkehard - i fikcyjne, przy czym różnica między nimi jest tak płynna, że niemal nie do wychwycenia (gdyby nie znajomość historii). Każda z nich jest po mistrzowsku nakreśloną indywidualnością i jawi się jako postać z krwi i kości, zdaje się żyć własnym życiem zajmując z góry wyznaczone miejsce w przemyślanej, spójnej fabule. Ujęty w literackie karby historyczny przekaz brawurowo dopełnia pełna rozmachu wyobraźnia Cherezińskiej, co zaowocowało niezwykle sugestywnym, wiarygodnym obrazem epoki, najważniejszych jej wydarzeń i najbardziej liczących się bohaterów. Szczególnie silne wrażenie robi wizja spotkania Ottona z Bolesławem czy fragmenty opisujące charakter młodego cesarza i jego ideę, która zdecydowanie przerosła jego samego i epokę, w której się narodziła. Takich spektakularnych, pełnych rozmachu momentów jest w powieści więcej - po prostu nie mogę przejść do porządku dziennego nad ich naturalną, pozbawioną patosu wzniosłością i porywającym pięknem.
Autorce w nadzwyczaj wiarygodny sposób udało się oddać specyficzny i wyjątkowy klimat średniowiecza, którego kwintesencją jest niespotykane gdzie indziej połączenie sacrum i profanum, gdzie równolegle z dzikim okrucieństwem, surowością i pogańską mentalnością współegzystuje wysublimowana religijność, ekstatyczne uniesienia czy mistyczne szaleństwo. Niewiarygodne, jak wieloma różnymi odcieniami udało się Cherezińskiej zabarwić złożoną i niejednoznaczną atmosferę epoki. Jej wizja, tak prawdziwa i naturalistyczna, mocno osadzona na historycznych podstawach, poraża swym rozmachem i pięknem. Choć mnogość i rozbudowanie wątków pobocznych początkowo może czytelnika przytłaczać, a akcja nie zawiązuje się w tempie, jakiego byśmy sobie życzyli, warto dać się wciągnąć opowieści; kiedy wątki zaczynają się wreszcie ze sobą splatać, robi się tak intrygująco, że doprawdy trudno się od lektury oderwać.
Gra w kości zachwyca pod każdym względem i chociaż nie postawiłabym jej w jednym rzędzie z naprawdę fenomenalną Koroną śniegu i krwi czy Północną drogą, zdecydowanie jest to pozycja, która jaśnieje na naszym rynku wydawniczym. Jest nie tylko maksymalnie dopracowana pod każdym możliwym kątem: historycznym, obyczajowym, psychologicznym czy charakterologicznym, ale napisana z lekkością, pasją, dynamizmem i niezaprzeczalnym talentem, przed którym mogę tylko schylić głowę. Elżbieta Cherezińska po raz kolejny sprawiła, że poczułam głęboką dumę z naszej historii i radość, że znalazł się ktoś, kto chce i potrafi o niej opowiadać w tak fascynujący, niesamowity sposób. Gorąco polecam nie tylko miłośnikom historii (ich specjalnie zachęcać do lektury nie trzeba), ale przede wszystkim tym czytelnikom, którym z nią nie po drodze. Zaręczam, że żywa, fabularyzowana jej wersja w wykonaniu Cherezińskiej to prawdziwy majstersztyk, który jest w stanie oczarować i zachwycić każdego.
Obserwujemy barwny i dynamiczny korowód wydarzeń, śledzimy zakulisowe intrygi i polityczne rozgrywki na wielu polach jednocześnie. Zawirowania wokół papieskiego tronu, na którym udaje się Ottonowi osadzić swojego mentora, bunty możnych w Italii i Germanii uniemożliwiające wcielenie w życie idealistycznej myśli młodego cesarza, brawurowo rozegrana przez Chrobrego kwestia relikwii Sławnikowica, w tle niepokoje wśród plemion pogańskich i delikatnie zarysowana sytuacja w cesarstwie bizantyńskim, a wszystko to okraszone niejednoznacznymi, złożonymi interakcjami wyrazistych bohaterów sprawia, że śledzimy fabułę z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Bo też postaci bohaterów Gry w kości zasługują na najwyższe uznanie; autorka zadbała nie tylko o historyczną ich wiarygodność, ale też psychologiczną, dzięki czemu portrety bohaterów są zgodne z materiałem faktograficznym, a przy tym nie pomnikowe, nie ustawione na niedostępnym piedestale, lecz jak najbardziej żywe, naturalne i prawdziwe. Mowa tu choćby sylwetkach głównych bohaterów - cesarza Ottona i Bolesława Chrobrego - doskonale zarysowane, wyraziste, charakterystyczne. Pogłębiona analiza tych postaci, rozbudowana sfera motywacji, emocji i refleksji świadczą nie tylko o doskonałej znajomości ludzkiej natury, ale i rzetelnym przygotowaniu merytorycznym autorki. Nagle papierowe postaci z podręczników historii dosłownie ożywają - i zaskakują, bo w jednej chwili wszystko, czego dokonały lub próbowały dokonać, staje się zrozumiałe, jasne i oczywiste. A na lekcjach historii nie zawsze takie było, prawda?
I tak na kartach Gry w kości mieszają się ze sobą postaci historyczne - jak biskup Unger, księżna Emnilda, brat św. Wojciecha - Radzim Gaudenty czy papież Sylwester II lub margrabia Miśni Ekkehard - i fikcyjne, przy czym różnica między nimi jest tak płynna, że niemal nie do wychwycenia (gdyby nie znajomość historii). Każda z nich jest po mistrzowsku nakreśloną indywidualnością i jawi się jako postać z krwi i kości, zdaje się żyć własnym życiem zajmując z góry wyznaczone miejsce w przemyślanej, spójnej fabule. Ujęty w literackie karby historyczny przekaz brawurowo dopełnia pełna rozmachu wyobraźnia Cherezińskiej, co zaowocowało niezwykle sugestywnym, wiarygodnym obrazem epoki, najważniejszych jej wydarzeń i najbardziej liczących się bohaterów. Szczególnie silne wrażenie robi wizja spotkania Ottona z Bolesławem czy fragmenty opisujące charakter młodego cesarza i jego ideę, która zdecydowanie przerosła jego samego i epokę, w której się narodziła. Takich spektakularnych, pełnych rozmachu momentów jest w powieści więcej - po prostu nie mogę przejść do porządku dziennego nad ich naturalną, pozbawioną patosu wzniosłością i porywającym pięknem.
Autorce w nadzwyczaj wiarygodny sposób udało się oddać specyficzny i wyjątkowy klimat średniowiecza, którego kwintesencją jest niespotykane gdzie indziej połączenie sacrum i profanum, gdzie równolegle z dzikim okrucieństwem, surowością i pogańską mentalnością współegzystuje wysublimowana religijność, ekstatyczne uniesienia czy mistyczne szaleństwo. Niewiarygodne, jak wieloma różnymi odcieniami udało się Cherezińskiej zabarwić złożoną i niejednoznaczną atmosferę epoki. Jej wizja, tak prawdziwa i naturalistyczna, mocno osadzona na historycznych podstawach, poraża swym rozmachem i pięknem. Choć mnogość i rozbudowanie wątków pobocznych początkowo może czytelnika przytłaczać, a akcja nie zawiązuje się w tempie, jakiego byśmy sobie życzyli, warto dać się wciągnąć opowieści; kiedy wątki zaczynają się wreszcie ze sobą splatać, robi się tak intrygująco, że doprawdy trudno się od lektury oderwać.
Gra w kości zachwyca pod każdym względem i chociaż nie postawiłabym jej w jednym rzędzie z naprawdę fenomenalną Koroną śniegu i krwi czy Północną drogą, zdecydowanie jest to pozycja, która jaśnieje na naszym rynku wydawniczym. Jest nie tylko maksymalnie dopracowana pod każdym możliwym kątem: historycznym, obyczajowym, psychologicznym czy charakterologicznym, ale napisana z lekkością, pasją, dynamizmem i niezaprzeczalnym talentem, przed którym mogę tylko schylić głowę. Elżbieta Cherezińska po raz kolejny sprawiła, że poczułam głęboką dumę z naszej historii i radość, że znalazł się ktoś, kto chce i potrafi o niej opowiadać w tak fascynujący, niesamowity sposób. Gorąco polecam nie tylko miłośnikom historii (ich specjalnie zachęcać do lektury nie trzeba), ale przede wszystkim tym czytelnikom, którym z nią nie po drodze. Zaręczam, że żywa, fabularyzowana jej wersja w wykonaniu Cherezińskiej to prawdziwy majstersztyk, który jest w stanie oczarować i zachwycić każdego.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/76344/gra-w-kosci/opinia/8228783#opinia8228783
Podpisuję się pod recenzję obydwiema rękami i nogami. Prozatorski majstersztyk :))
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Cherezińskiej, ale przyznam, że potrafisz zachęcić do jej twórczości. Będę musiała się za tą powieścią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńRewelacja, czytałam. Wszystkie książki Cherezińskiej jak dotąd mnie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńJa sobie zamówiłam "Koronę..." i już nie mogę się doczekać dnia, w którym ta książka do mnie dotrze. :-)
OdpowiedzUsuńWcale ci się nie dziwię i zazdroszczę, że ta lektura jeszcze przed tobą:)
UsuńŚredniowiecze nie należy do moich ulubionych epok. Bardzo jestem ciekawa czy Elżbieta Cherezińska by mnie przekonała, ale przygodę z jej twórczością mimo wszystko zacznę chyba od "Legionu".
OdpowiedzUsuńHa! A mnie do "Legionu" właśnie nie ciągnie! Będę jednak zachęcać do jej "średniowiecznych" powieści:)
UsuńA tymczasem to właśnie "Legion" jest najlepszą wg mnie powieścią Cherezińskiej. Zwłaszcza że dotyczy ludzi tak oplutych, zmieszanych z błotem przez władające w Polsce patologie. "Legion" zwraca honor ludziom pochowanym z piętnem bandytów, pomimo że należały im się ordery. Wyjaśnia też trudną do wytłumaczenia dziś sprawę obcych komunistów i własnych organizacji lewicowych. Nie znaczy to że nie podpisałbym się pod recenzją "Gry w Kości" albo odradzał czytanie "Korony..." Broń Boże!, Tyle że "Legion" po prostu deklasuje te powieści. "Legion" to mistrzostwo świata. Odtrutka na ponad półwieczną , skuteczna niestety propagandę sowiecką. No i "Legion" dotyczy historii najnowszej, tej wobec której mamy zobowiązania.
UsuńJuż od jakiegoś czasu mam ochotę na Cherezińską w ogóle - nie tylko "Grę w kości", ale i inne jej książki :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem, pod choinkę dostanę inne książki, więc prawdopodobnie w przyszłym roku sama sobie będę musiała je sprezentować ;)
Ale jako że - jak już wspomniałam - nie czytałam żadnej jej powieści, to podpowiedz mi proszę, moja droga, od której zacząć? Iść za porządkiem chronologicznym czy inną kolejność polecasz? :)
Wiedźmo, na twoim miejscu zaczęłabym chronologicznie (ale nie w sensie powstawania powieści, a zgodnie z fabułą), czyli od tetralogii "Północna droga", potem zabrałabym się za "Grę w kości", na deser zostawiłabym "Koronę śniegu i krwi" :)
UsuńDziękuję za wskazówki :) Będę szukała rzeczonej serii :)
UsuńJuż kilka razy patrzyłam na nią w bibliotece, ale rezygnowałam. Może jednak się złamię, skoro tak zachęcająco o niej piszesz:)
OdpowiedzUsuńNie znam ani jednej książki tej autorki. Może kiedyś to zmienię :)
OdpowiedzUsuńTwoje klimaty Kochana.:D
OdpowiedzUsuńProzę Cherezińskiej polubiłam po "Koronie..." i "Legionie", więc i do tej książki nastawiam się entuzjastycznie :)
OdpowiedzUsuń"Korona śniegu i krwi" trochę mi nie podeszła... Może jednak jeszcze sięgnę po Cherezeińską, raczej staram się nie skreślać autorów po jednej książce.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka ta jest bardzo ciekawa, chociaż przyznam, że mam odrobinkę mieszane uczucia, co do samej tematyki... Ale nie mówię nie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam styl pisarski Cherezińskiej, więc do lektury tej książki nie trzeba mnie specjalnie namawiać. Jak tylko przeczytam "Legion", na pewno rozejrzę się za "Grą w kości". :)
OdpowiedzUsuńAle kusisz! czyli czytelniczy plan na nowy rok powoli zaczyna się układać :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak zachwyciła Cię twórczośc Elżbiety Cherezińskiej w wersji "polskiej", to sądzę, że i ta "wikińska" wersja Ci się spodoba :) A tymczasem, popieram Cię w całej rozciągłości, "Gra w kości" to książka świetna, porywająca, trzymająca w swej władzy czytelnika do końca!
OdpowiedzUsuńWidzę kochana, że mnie wyprzedziłaś, bo "Gra w kości" pojawiła się również na moim blogu, ale na razie tylko w poście "stosikowym". Cieszę się jednak ogromnie, że czeka mnie tak wyśmienita lektura ;)
OdpowiedzUsuńPoluję już na tą autorkę :)
OdpowiedzUsuń