Tytuł: "Turniej cieni"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2015
Ilość stron: 813
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Elżbieta Cherezińska to jedna z nielicznych pisarek,
po której książki śmiało mogę sięgać w ciemno, z przekonaniem, że nie tylko
mnie nie zawiodą, ale okażą się pasjonującą i niezapomnianą przygodą. Tak
właśnie było, kiedy zaczytywałam się Północną drogą i Odrodzonym królestwem, z każdym kolejnym tomem coraz mocniej
zachwycając się barwną, soczystą prozą i wielowymiarowością tak sylwetek
bohaterów, jak i fabuły osadzonej w moich ulubionych, średniowiecznych
realiach. Niemniej jednak po Turniej cieni sięgałam z lekkim
wahaniem: XIX-wieczna historia, z naciskiem na okres zaborów, nasze powstania
narodowe czy Wielką Emigrację, nigdy nie jawiła mi się w najmniejszym choćby
stopniu intrygująco i nie byłam pewna, czy nawet znakomita proza Cherezińskiej
jest w stanie temu zaradzić.