sobota, 17 października 2015

"Turniej cieni"

Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: "Turniej cieni"
Wydawnictwo: Zysk i s-ka, 2015
Ilość stron: 813
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Elżbieta Cherezińska to jedna z nielicznych pisarek, po której książki śmiało mogę sięgać w ciemno, z przekonaniem, że nie tylko mnie nie zawiodą, ale okażą się pasjonującą i niezapomnianą przygodą. Tak właśnie było, kiedy zaczytywałam się Północną drogą i Odrodzonym królestwem, z każdym kolejnym tomem coraz mocniej zachwycając się barwną, soczystą prozą i wielowymiarowością tak sylwetek bohaterów, jak i fabuły osadzonej w moich ulubionych, średniowiecznych realiach. Niemniej jednak po Turniej cieni sięgałam z lekkim wahaniem: XIX-wieczna historia, z naciskiem na okres zaborów, nasze powstania narodowe czy Wielką Emigrację, nigdy nie jawiła mi się w najmniejszym choćby stopniu intrygująco i nie byłam pewna, czy nawet znakomita proza Cherezińskiej jest  w stanie temu zaradzić.

Nagle jednak okazało się, że ten fragment historii wcale nie jest nudny, a wręcz przeciwnie. Cherezińska utkała fascynujący, wielobarwny gobelin XIX-wiecznej wielkiej polityki angażującej europejskie mocarstwa w tzw. Wielką Grę, wplatając weń nici i naszych dziejów oraz losy Polaków, którzy w tym turnieju cieni odegrali swoje wielkie, znaczące role - i to pomimo faktu, że Polski na mapach świata wówczas nie było.

Upadające powstania, zsyłki na Sybir, konspiracja, skłócona emigracja i inwigilujące jej szeregi carskie tajne służby – aż trudno uwierzyć, że dalej na wschód, w Azji Środkowej, toczyła się podskórna rozgrywka o jakże wysoką stawkę, trwała rywalizacja między dwiema potęgami – Anglią i Rosją – o dominację i wpływy na tych dzikich, słabo poznanych terenach, o kluczowym strategicznym znaczeniu dla układu sił w ówczesnej Europie. W czasie, gdy Polacy modlą się o wielki konflikt zbrojny angażujący europejskie mocarstwa, tylko w nim upatrując szansy na odzyskanie ojczyzny, Anglia i Rosja próbują podporządkować sobie Afganistan i zapewnić przychylność jego nieprzewidywalnych przywódców. Niezrozumienie tamtejszej kultury, poczucie wyższości i pogarda względem tubylców, nieznajomość terenów utrudnia pracę szpiegów i dyplomatów, generuje mniej lub bardziej tragiczne w skutkach wpadki, mogące przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron konfliktu. W tej sytuacji na wagę złota są ludzie, którzy z rdzenną ludnością potrafią znaleźć wspólny język – dosłownie i w przenośni – i wykazać się talentami dyplomatycznymi. Kimś takim jest jeden z głównych bohaterów powieści, Polak Jan Witkiewicz, w młodości zesłany na Sybir za udział w spisku, ułaskawiony przez cara i zmuszony do współpracy, kiedy dostrzeżono jego niezwykły talent do języków i umiejętność zjednywania sobie afgańskich przywódców klanowych, zdobywania ich zaufania i szacunku. Wkrótce okaże się, że nie tylko carscy dyplomaci chcieliby wykorzystać  Witkiewicza w swej rozgrywce, jednak Jan nie godzi się być tylko pionkiem w grze, jakim chcieliby go widzieć mocodawcy, a pełnić w niej zgoła inną rolę…
Czytelnika, odkrywającego losy Witkiewicza, czekają nie lada emocje: to postać skryta, enigmatyczna i niemal do końca nie ma stuprocentowej pewności, na czyją rzecz pracuje; sposób, w jaki wyprowadza w pole służby dyplomatyczne i wywiady mocarstw, jest po prostu brawurowy i imponujący, dostarczający niezapomnianych wrażeń i trzymający w nieustannym napięciu.

Zupełnie innym typem człowieka jest drugi z głównych bohaterów Turnieju cieni, Rufin Piotrowski, najsłynniejszy bodaj uciekinier z syberyjskiej katorgi. Jest wzruszający, ale i irytujący w swej prostoduszności, naiwnej wierze w rodaków i idealistycznym patriotyzmie. Choć przez emigrację niedoceniony i nie traktowany poważnie, na własną rękę wyrusza do kraju, skąd wiodą go na Sybir – ale to właśnie dzięki specyficznemu charakterowi udaje mu się wywieść w pole swoich prześladowców i uciec z niewoli, a nawet wpaść na trop Witkiewicza poszukiwanego przez dwa wywiady! Perypetie Rufina, jego ucieczka z niewoli nie są może tak emocjonujące jak wywiadowcza gra Witkiewicza, niemniej jednak wyjątkowo przykuwają uwagę i budzą niekłamaną ciekawość.

Przeciwwagą dla tych dwóch pozytywnych postaci jest trzeci główny bohater – hrabia Adam Gurowski, zdrajca, który zaprzedał się carowi, znienawidzony w kraju i kręgach emigracji. Postać kontrowersyjna, ale i niejednoznaczna, broniąca swoich przekonań – poniekąd nawet profetycznych – bez względu na wszystko. Cechuje go pewien tragizm – wydaje mu się, że mimo „opieki” carskich agentów jest w stanie kształtować swój los, podczas gdy pozostaje marionetką w ich rękach, zabawką Leoncjusza Dubelta, kontrolującego, przewidującego każdy jego ruch, reakcję i zachowanie w sposób co najmniej niepokojący, jak na doskonale wyszkolonego agenta przystało. Trudno tę postać obdarzyć sympatią, może jednak budzić współczucie, z pewnością jednak śledzenie jego losów jest idealną odskocznią od perypetii Witkiewicza i Piotrowskiego.

Elżbieta Cherezińska zdążyła przyzwyczaić swoich czytelników do znakomitych kreacji sylwetek bohaterów – także w Turnieju cieni ten aspekt nie zawodzi, galeria intrygująco nakreślonych, pełnokrwistych postaci przesuwa się przed oczami czytelnika jak żywa; każda z nich, czy to pierwszoplanowa czy zgoła epizodyczna, jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, wiarygodna pod kątem historycznym, jak i psychologicznym. Najlepszym tego przykładem są wyżej wymienieni protagoniści – postaci autentyczne o życiorysach tak niewiarygodnych, że wydają się być żywcem wyciągnięte z kart powieści przygodowej. Autorce udało się  przykurzonym, zapomnianym XIX-wiecznym bohaterom nadać głębi, barw, wydobyć ich charakter, ducha, ożywić wręcz. I udało jej się to znakomicie: wszyscy bohaterowie biorący udział – bezpośrednio lub pośrednio – w Wielkiej Grze to postaci wyraziste, z charakterem, niejednoznaczne, zaś ich zachowania, reakcje i czyny – doskonale i wiarygodnie umotywowane. I czy jest to cyniczny lord James Hamilton, angielscy superszpiedzy Claude Wade i Alexander Burnes, carski agent Leoncjusz Dubelt czy błyskotliwy dziennikarz Harry McGonagall – żaden z nich nie pozostawia czytelnika obojętnym, wywołuje szeroką gamę emocji – i mimowolny podziw dla ich przenikliwości, dalekowzroczności, zimnej krwi czy inteligencji, dzięki którym starają się odnieść zwycięstwo nad przeciwnikiem. To fascynujące móc śledzić walkę wywiadów i pojedynki agentów – jak choćby genialne starcie Witkiewicza z Burnesem w Kabulu – jak też obserwować, jak liczne, pozornie ze sobą niepowiązane wątki, splatają się w spójną, oszałamiającą swym rozmachem całość.


Cechą charakterystyczną prozy Cherezińskiej są barwnie, z wielką starannością o historyczną wiarygodność, wykreowane realia; niezależnie od tego, czy akcja toczy się na azjatyckich stepach, w angielskich posiadłościach, paryskich przytułkach czy na ziemiach polskich pod rosyjskim zaborem – zachwycają prawdopodobieństwem, bogactwem i dbałością o szczegóły, ale i to nie wszystko. Zwraca uwagę to, jak doskonale oddała autorka mentalność poszczególnych narodowości, jak świetnie uchwyciła charakterystyczne (nie stereotypowe) dla nich cechy – czy to Anglików, Rosjan, Afgańczyków, czy Polaków. I choć początkowo trudno rozeznać się w fabule, ogarnąć wszystkie, jakże liczne, wątki, ich znaczenie, powiązania między nimi oraz role poszczególnych bohaterów w intrydze, wraz z rozwojem fabuły wszystkie elementy układanki zaczynają wskakiwać na swoje miejsce. Wtedy czytelnikowi pozostaje jedynie zachwycić się wewnętrzną spójnością i misterną konstrukcją fabuły oraz rozmachem i brawurą, z jakimi autorka prowadzi go poprzez zawiłości i meandry intrygi.


Turniej cieni to powieść fascynująca – w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Poza wszystkimi zaletami, o których starałam się opowiedzieć, posiada jeszcze jedną, zupełnie zaskakującą, choć przecież proza  Cherezińskiej ma to do siebie, że czytelnik mimowolnie czuje dumę z własnego kraju i własnej historii, nawet, jeśli jej źródłem są czasy nie do końca temu uczuciu sprzyjające – tak było choćby w przypadku rozbicia dzielnicowego, wspaniale przedstawionego w Koronie śniegu i krwi. W tej powieści jest podobnie: okres zaborów i powstań narodowych większości czytelników raczej nie jawi się jako szczególnie ciekawy, ja sama na lekcjach historii im poświęconych umierałam z nudów, irytowała mnie niemoc i kłótliwość polskiej emigracji, nieumiejętność porozumienia się, a więc typowo polskie cechy i mentalność, dziwnie aktualne także w dzisiejszych czasach. Cherezińska sprawiła, że udało mi się spojrzeć głębiej i dostrzec prosty fakt, że nawet w czasach, kiedy Polska nie istniała na mapach świata, Polacy mieli znaczący – choć nie zawsze oczywisty – wpływ na losy całego kontynentu. A nawet kontynentów. I że polska emigracja to nie tylko swary i konflikty, ale także upór, determinacja i wola działania – i działanie, na wielu różnych frontach. Jeśli jeszcze zastanawiacie się, czy powinniście Turniej cieni przeczytać – naprawdę muszę dodawać coś więcej?

Moja ocena: 5/5

recenzja napisana dla portalu DużeKa :)

6 komentarzy:

  1. Ah! Ah! Ah! - wybacz, ale na lepszy komentarz mnie w tym momencie nie stać :) Jak ja się cieszę, że już mam tę powieść na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja bardzo ciekawa, zachęciłaś mnie do przeczytania książki. choć oczywiście wiem, że Cherezińska świetnie pisze swoje książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko przeczytam "Koronę...", wezmę się za tę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, że kiedyś czytałam już u ciebie o twórczości tej autorki i twoje zachwyty były kuszące, ale niestety to nie jest coś w czym się zaczytuję. Ale fani Cherezińskiej z pewnością się nie zawiodą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cykl "Północna Droga" jakoś mnie nie zachwycił, ale może warto się przeprosić z p. Cherezińską :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka napisana z wielkim rozmachem, choć bałam się, że nie jestem w stanie zrozumieć tych wszystkich powiązań - bo jedni bohaterowie to agenci, inni są podwójni, itd. Ale sobie poradziłam i myślę, że warto sięgnąć po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.