wtorek, 22 kwietnia 2025

Malownicze Cefalù i niezłomna Messyna - dwie twarze północnej Sycylii

 


Cefalu

Jeśli Palermo i Monreale to serce i dusza Sycylii, to Cefalù jest jej uśmiechem – jasnym, spokojnym, leniwym i odrobinę nostalgicznym. Malowniczo wtulone między błękit Morza Tyrreńskiego a majestatyczną skałę zwaną La Rocca, miasteczko przypomina kadr z włoskiego filmu, w którym czas płynie wolniej, a każdy zakręt wąskiej uliczki niesie ze sobą powiew historii.

Cefalù leży na północnym wybrzeżu Sycylii, około 70 km na wschód od Palermo. Zabudowa miasteczka sięga niemal samej linii brzegowej, wiele domów sprawia wrażenie, jakby wręcz wyrastały z morza albo stoją tuż przy malowniczej plaży pokrytej złocistym piaskiem. Pomimo, że panuje tu wakacyjny klimat – relaksujący, idealny do spacerów i leniwego wypoczynku – nie wpłynęło to na atmosferę samego miasta: Cefalù pozostaje miejscem nieskomercjalizowanym, wolnym od turystycznego zgiełku, zachowującym kameralny charakter i przez to urzekająco  autentycznym.


Widok na Cefalu z katedralnej wieży


Historia Cefalù sięga głęboko w przeszłość. Już w IX wieku p.n.e. obszar ten zamieszkiwali Sykulowie, autochtoniczni mieszkańcy Sycylii. Później, około IV wieku p.n.e., Grecy nadali osadzie położonej na wysokim i stromym wzgórzu nazwę Kephaloidion (z grec. kephale – głowa), co miało nawiązywać do charakterystycznej skały La Rocca górującej nad miastem. Kartagińczycy nazywali je Cape Melqart – Przylądek Melkarta, jednego z opiekuńczych bóstw zarówno fenickiego, jak i punickiego panteonu. Z kolei Rzymianie po zdobyciu miasta w III w. p.n.e. używali zlatynizowanej nazwy greckiej – Cephaloedium i to właśnie od niej pochodzi nazwa współczesna – Cefalù. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego miasto zostało częścią Cesarstwa Bizantyjskiego pod berłem Justyniana Wielkiego, by w wieku IX przejść we władanie Arabów i stać się częścią Emiratu Sycylii. Dwa stulecia później, w 1063 roku zdobyli je Normanowie pod wodzą Rogera I. W 1131 roku jego syn, Roger II, król Sycylii, przeniósł miejską zabudowę na miejsce u stóp skały, gdzie znajdował się mały, ale funkcjonalny port. 


Cefalu przytulone do La Rocca


Legenda – a także XIV-wieczny dokument – głoszą, że kiedy król Roger wracał drogą morską z Neapolu do Palermo, rozpętała się burza i sztorm tak silny, że okręt cudem uniknął roztrzaskania się o nadbrzeżne skały. Król, w podziękowaniu za ocalenie życia, złożył śluby, że w miejscu, w którym wydostanie się na brzeg, wybuduje świątynię godną boskiego cudu. Tak powstała wspaniała, monumentalna katedra i choć historycy twierdzą, że decyzja była bardziej strategiczna i polityczna niż mistyczna, nie odbiera to świątyni jej wyjątkowego charakteru.


Ten najważniejszy i bodajże najpiękniejszy zabytek w mieście został wpisany - razem z dziewięcioma innymi budowlami będącymi zabytkami architektury arabsko - normańskiej w Palermo, Monreale i Cefalù -  na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.


Katedra w Cefalu


Wzniesiona na tle monumentalnej skały La Rocca, górująca nad miastem katedra w Cefalù zachwyca surową, kamienną fasadą nadającą jej charakter twierdzy. Do świątyni prowadzą szerokie, imponujące schody, a na placu przed budynkiem rosną dwie okazałe palmy. Bezpośrednio przed nim znajduje się duży, tarasowy parvis, czyli otwarta przestrzeń wokół, która pierwotnie była cmentarzem. Legenda głosi, że został on utworzony z ziemi przywiezionej z Jerozolimy, której przypisywano właściwości przyspieszające mumifikację zwłok. 




Fasadę flankują dwie solidne wieże normandzkie z oknami mullionowymi (czyli posiadającymi pionowy element dzielący okno), każda zwieńczona małą iglicą dodaną w wieku XV. Każda iglica jest inna – jedna symbolizuje władzę papieską, druga świecką, królewską. Pod XV-wiecznym normańskim portykiem mieszczą się Drzwi Królewskie z pięknie rzeźbionym marmurowym portalem, wiodące do oszałamiającego wnętrza, silnie kontrastującego z surowością i prostotą świątynnej bryły.




Wnętrze katedry


Wnętrze katedry zbudowano na planie krzyża łacińskiego z trzema apsydami – co można zobaczyć również w katedrze w Monreale. Co ciekawe, styl kościoła jest zasadniczo romański w swojej masywnej, prostej formie, jednak gotycki ostrołuk zapowiada styl, który rozwinie się w zachodniej Europie w ciągu najbliższych kilku lat. 

Największe wrażenie robi mozaika Chrystusa Pantokratora z ręką uniesioną w geście błogosławieństwa – złocista, monumentalna, rozświetlająca całe prezbiterium. To jedno z najpiękniejszych dzieł bizantyjskiej sztuki mozaikowej, porównywalne z tymi w Monreale czy w katedrze w Palermo. Roger II sprowadził mistrzów techniki mozaiki z Konstantynopola, którzy zaadaptowali tradycyjną bizantyjską sztukę dekoracyjną do struktury architektonicznej o północnoeuropejskim pochodzeniu. Wewnątrz możemy znaleźć inne mozaiki rozciągające się w obszarze prezbiterium, przedstawiające Maryję w otoczeniu archaniołów, apostołów i ewangelistów, a także postaci proroków i świętych. 


Mozaika Chrystusa Pantokratora


Niedługo po rozpoczęciu budowy katedry, Roger II ufundował dwa wspaniałe porfirowe sarkofagi, dając do zrozumienia, że powstająca świątynia będzie pełniła funkcję rodowego mauzoleum. W grobowcach tych miał po śmierci spocząć on sam wraz z małżonką. Król zmarł jednak przed konsekracją katedry i został pochowany w katedrze w Palermo. Kiedy ostatecznie zatwierdzono biskupstwo w Cefalù i usiłowano doprowadzić do przeniesienia ciała króla do katedry, którą sam sobie wybrał na miejsce wiecznego spoczynku, napotkano na zdecydowany opór arcybiskupa Palermo.






Wewnątrz katedry znajduje się też kilka pomników grobowych, w  tym średniowieczny sarkofag czy XII-wieczna chrzcielnica wyrzeźbiona z jednego bloku kamienia ozdobiona czterema lwami. Wykopaliska w rejonie świątyni ujawniły fragmenty polichromowanej mozaiki datowanej na VI w., należącej prawdopodobnie do istniejącej wcześniej bazyliki bizantyjskiej.


Średniowieczny sarkofag


XII-wieczna chrzcielnica


Katedralne polichromie


Wieża z iglicą ośmiokątną, czyli symbolizującą władzę królewską


Widok z katedry na dachy Cefalu i La Rocca


A jednak to, co czyni panoramę Cefalù tak wyjątkową, to nie tylko sama katedra, lecz także monumentalna La Rocca, czyli stroma skała górująca nad miastem jak milczący strażnik jego historii. To właśnie na jej zboczach jeszcze przed czasami normańskimi istniała osada – Grecy nazywali ją Kephaloidion, co oznacza „głowę” – najprawdopodobniej ze względu na charakterystyczny kształt wzgórza. Pozostałości starożytnego miasta wraz z fragmentami jego murów obronnych nadal są widoczne na jego szczycie, podobnie jak – według XVI-wiecznego dominikanina i historyka Tommaso Fazello – ruiny świątyni w stylu doryckim, zwanej dzisiaj Świątynią Diany. Należą one do najstarszych zachowanych zabytków kultury megalitycznej na Sycylii i z mitologiczną boginią Artemidą – Dianą nie mają wiele wspólnego, będąc starszymi niż opowiadające o niej mity. Na szczycie La Rocca znajdują się również pozostałości normańskiego zamku z XII wieku – z czasu, nim Roger II przeniósł miasto niżej, na miejsce u podnóża skały.


Cefalu


Z La Rocca wiąże się także inna opowieść, tym razem rzeczywiście sięgająca korzeni greckiego mitu – o Dafnisie, młodzieńcu boskiego pochodzenia, synu Hermesa i jednej z nimf. Był on tak urodziwy, że kochało się w nim wielu śmiertelników i bogów, on jednak wybrał na swoją towarzyszkę nimfę Nomię, której obiecał dochować wierności. Kiedy jednak dał się uwieść córce sycylijskiego króla, zdradzona nimfa oślepiła go w akcie zemsty. Zrozpaczony Dafnis błąkał się samotnie po okolicy, aż wreszcie rzucił się ze skały do morza. Według innej wersji mitu tuż przed upadkiem Hermes zamienił swego syna w klif wznoszący się dziś dumnie nad Cefalù.




W samym sercu Cefalù, zaledwie kilka kroków od gwarnej ulicy, kryje się niepozorne miejsce pełne uroku – dawna pralnia publiczna, która przenosi nas w czasy, gdy życie toczyło się wolniej, a codzienność miała w sobie coś z rytuału. Wyżłobiona w kamieniu, schowana kilka metrów poniżej poziomu ulicy, została zaprojektowana z wykorzystaniem górskiego strumienia – Cefalino.

To nie tylko praktyczne rozwiązanie inżynieryjne – jak na średniowieczne standardy wyjątkowo pomysłowe – ale też źródło lokalnych opowieści. Podobno krystalicznie czyste wody Cefalino zasilane są łzami nimfy Nomii. Po tym, jak utraciła ukochanego Dafnisa, zamienionego przez boga Hermesa w skałę La Rocca, Nomia miała zapłakać tak gorzko, że jej łzy zamieniły się w wiecznie płynący strumień. Dziś, choć nikt już nie robi tu prania, można zejść po schodkach, usiąść na chłodnym kamieniu i wsłuchać się w plusk wody – cichy ślad historii, a może nawet szemrzący płacz nimfy? 


Pralnia miejska


Spacerując po kamiennych uliczkach Cefalù, chłonąc zapachy morskiej bryzy i aromat świeżo parzonej kawy unoszący się z lokalnych kawiarenek, trudno nie ulec urokowi tego miejsca. To miasteczko nie olśniewa rozmachem, ale emanuje dyskretną, subtelną magią przeszłości. To właśnie ona sprawia, że z żalem opuszcza się to miejsce, ale też z pewnością, że kiedyś się tu wróci. Choćby tylko myślami.







Po zanurzeniu się w klimacie średniowiecznego Cefalù czas ruszyć dalej wzdłuż północnego wybrzeża Sycylii. Droga wiedzie przez wzgórza porośnięte oliwkami i widoki na turkusowe wody Morza Tyrreńskiego, aż w końcu docieramy do miejsca, gdzie Sycylia niemal dotyka kontynentu. Oto Messyna – miasto o strategicznym położeniu, mitologicznych korzeniach i historii pełnej dramatycznych, wręcz tragicznych, akcentów.


Port w Messynie


Położona na północnym krańcu Sycylii, tuż przy wąskim przesmyku oddzielającym ją od Kalabrii, Messyna przez wieki była bramą wiodącą z wyspy na kontynent. Została założona przez kolonistów greckich w VIII w. p.n.e. i pierwotnie nosiła nazwę Zankle (od greckiego słowa oznaczającego kosę, ze względu na kształt zatoki, lub, jak chce legenda i Diodor Sycylijski, od imienia pierwszego króla Messyny, Zanclusa). Na początku V w. p.n.e. przemianowano miasto na Messenę, na cześć jednego z greckich polis na Peloponezie.

Starożytni Grecy uczynili Cieśninę Messyńską scenerią jednego ze swoich mitów; to właśnie tu, według Homera, Odyseusz musiał przepłynąć między dwoma potworami: Scyllą, która porywała marynarzy z pokładów statków, i Charybdą, tworzącą potężne wiry morskie wciągające całe okręty. Trasa między nimi była tak niebezpieczna, że do dziś mówi się „znaleźć się między Scyllą a Charybdą” – czyli być zmuszonym do wybrania między dwiema równie złymi opcjami. 

Przez wieki Messyna przechodziła z rąk do rąk – władali nią Kartagińczycy, Rzymianie, Bizantyjczycy i Arabowie, aż w XI wieku zdobyli ją normańscy bracia Robert i Roger Guiscardowie, z których ten drugi został pierwszym hrabią Sycylii. 
Co ciekawe, w 1189 roku zatrzymał się tu król Anglii Ryszard Lwie Serce, w drodze na Trzecią Krucjatę i na krótko zajął miasto po sporze o posag swojej siostry Joanny, wdowy po królu Sycylii Wilhelmie II Dobrym.


Wilhelm II ofiaruje katedrę w Monreale Matce Bożej - mozaika w Monreale

Strategiczne położenie miało też swoją ciemną stronę. W 1347 roku Messyna była jednym z pierwszych portów, przez które do Europy Zachodniej dotarła Czarna Śmierć – dżuma.  Genueńskie galery uciekające z położonej na Krymie Kaffy, oblężonej przez mongolską armię, przywiozły do portu zainfekowanych ludzi i szczury, które przenosiły zarazę.  Epidemia, która wybuchła w Messynie, w ciągu kilku miesięcy rozprzestrzeniła się na północ Włoch, a stamtąd – na cały kontynent, pustosząc Europę. To był początek jednej z najczarniejszych kart w dziejach kontynentu – a zaczęło się właśnie tutaj, u wrót Sycylii. Szacuje się, że ta jedna z najbardziej śmiercionośnych pandemii w historii ludzkości odpowiadała za śmierć połowy populacji czternastowiecznej Europy (50 mln ludzi).

Niestety, jakby tego było mało, Messyna leży w  obszarze wyjątkowo aktywnym sejsmicznie i w swojej historii często była nawiedzana przez niszczycielskie trzęsienia ziemi. Najbardziej śmiercionośnym w historii Europy było to z dnia 28 grudnia 1908 roku - epicentrum znajdowało się w Cieśninie Messyńskiej, a wstrząsy, choć trwały zaledwie kilkadziesiąt sekund, miały magnitudę 7,1 i zniszczyły niemal całe miasto. Chwilę później w wybrzeże uderzyła fala tsunami o wysokości ponad 12 metrów, dobijając ocalałych i zmywając z powierzchni ziemi całe dzielnice. Zginęło wtedy około 100 tysięcy ludzi, a Messyna została praktycznie zrównana z ziemią. Chociaż miasto w dużej mierze odbudowano już w następnym roku, tysiące mieszkańców zostało  przesiedlonych i żyło w slumsach za miastem do końca lat 30-tych XX wieku. 


Ruiny katedry w Messynie, obraz po trzęsieniu ziemi w 1908 roku, źródło - wikipedia



Dalsze szkody Messyna poniosła w czasie II wojny światowej na wskutek masowych alianckich bombardowań lotniczych w 1943 roku, przed i w trakcie inwazji aliantów na Sycylię, ze względu na strategiczne położenie portu. 
A jednak Messyna zawsze się odradzała niczym feniks z popiołów. Dziś jest miejscem, które potrafi oczarować - nie tylko swoim położeniem i zabytkami, ale przede wszystkim niesamowitą historią przetrwania. Spacerując jej ulicami trudno sobie wyobrazić, ile razy to miasto zaczynało wszystko od nowa.

Monumentalna katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny to prawdziwa duma miasta. Jej pierwotna wersja powstała już w XI wieku, w czasach normańskich, ufundowana przez Henryka VI Hohenstaufa, ale budowla, którą widzimy dziś, jest efektem wielokrotnych odbudów - po trzęsieniu ziemi z 1908 roku i alianckich bombardowaniach z czasów II wojny światowej. 


Katedra w Messynie


Katedra zachwyca romańską fasadą - oryginalna normańską konstrukcję można podziwiać w absydzie. Fasada ma trzy późnogotyckie portale, z których środkowy prawdopodobnie pochodzi z początku XV wieku. Wewnątrz warto zwrócić uwagę na przepiękne mozaiki oraz średniowieczne sarkofagi - w tym należący do króla Sycylii, Konrada I Hohenstaufa.












Stojąca obok katedry, mierząca 60 metrów dzwonnica (kampanila) to prawdziwa perełka Piazza Duomo. W jej wnętrzu kryje się największy na świecie zegar astronomiczny skonstruowany w Strasburgu w latach 30-tych XX wieku. Każdego dnia w samo południe mechanizm zegarowy ożywa - figury świętych i postaci z historii miasta poruszają się w hipnotyzującym spektaklu, który trwa zaledwie kilka minut, ale i tak jest popularną atrakcją, angażującą uwagę turystów.


Dzwonnica w Messynie


Kolejnym architektonicznym klejnotem na Placu Katedralnym jest Fontanna Oriona, zaprojektowana przez Giovanniego Angela Montorsoliego, ucznia samego Michała Anioła. Uhonorowano nią mitycznego założyciela miasta - Oriona, który miał wybudować port dla króla Zanclusa.

Według mitologii greckiej Orion był synem Posejdona i jednej z Gorgon, myśliwym o niespotykanej urodzie. Kiedy zginął od jadu skorpiona nasłanego przez Artemidę, został przez bogów przeniesiony między gwiazdy wraz z psem Syriuszem i atakującym jego piętę Skorpionem. 


Fontanna Oriona


Posąg Oriona z wiernym psem u boku wieńczący konstrukcję fontanny otaczają personifikacje czterech rzek - Tybru, Nilu, Ebro i Camaro. To prawdziwe dzieło renesansowej sztuki i podobno najpiękniejsza fontanna XVI wieku w Europie. Niezależnie od tego, czy jesteście entuzjastami sztuki czy zwykłymi turystami, ta fontanna przyciąga wzrok i skłania do krótkiego chociaż odpoczynku w otoczeniu jej marmurowych rzeźb oraz cichego szmeru wody.

Messyna od zawsze zwrócona była ku morzu - to on tchnęło w nią życie, ale i przynosiło bolesne ciosy. Port był świadkiem ostatnich pożegnań, miejscem, z którego wypływało się ku przygodzie, za chlebem, na pielgrzymkę bądź w sprawach handlowych; był też jednak tym, przez które dotarły największe tragedie - jak czarna śmierć czy tsunami po trzęsieniu ziemi. Dziś przybyszów w messyńskim porcie wita wysoka, złota figura Matki Boskiej, stojąca na końcu molo San Raineri. Figura została ustawiona w 1934 roku na fundamentach dawnej fortecy, a pod nią widnieje napis, który zna każdy mieszkaniec Messyny: Vos et ipsam civitatem benedicimus - Was i to miasto błogosławimy.

Według tradycji słowa te pochodzą z listu, który Matka Boska miała wysłać do mieszkańców miasta za pośrednictwem posłów, którzy odwiedzili ją w Jerozolimie w I w. n.e. List został przewiązany puklem włosów, który do dziś jest przechowywany w katedrze w Messynie jako relikwia i świadectwo niezwykłej opieki Maryi nad nieszczęsnym miastem. 


Posąg Madonny w messyńskim porcie


Losy tego niezwykłego miasta udowadniają, że Messyna rzeczywiście zasługuje na błogosławieństwo z najwyższej półki. Było sceną tylu spektakularnie tragicznych wydarzeń, a mimo to po każdym z nich odradzało się jak feniks z popiołów. Nie poddało się żadnemu żywiołowi i wciąż fascynuje - swoją odwagą, niezłomnością i niedoskonałym pięknem.



Palermo i Monreale - od tajemnic katakumb po złote kopuły katedr

Sycylia - kraina mitów, normańskich królów i złotych katedr

Taormina - sycylijska diva z Etną w tle

Etna. Spacer po wulkanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.