Tytuł: "Utracony dar słonej krwi"
Wydawnictwo: Wiatr od Morza, 2017
Ilość stron: 241
Okładka: miękka
Wprost trudno uwierzyć, że
twórczość Alistaira MacLeoda, uważanego na świecie za jednego z
najwybitniejszych kanadyjskich pisarzy XX wieku i mistrza krótkiej formy
literackiej, jest zupełnie nieznana w naszym kraju. Na szczęście ten stan
rzeczy postanowił zmienić właściciel wydawnictwa Wiatr od Morza, cenionego za
publikowanie prozy wartościowej i wymagającej, a jednak niosącej poczucie
głębokiej czytelniczej satysfakcji. Oddając w ręce polskiego czytelnika
pierwszy w dorobku autora zbiór opowiadań Utracony dar słonej krwi,
zaprasza go tym samym w surowe, niegościnne okolice kanadyjskiego wschodniego
wybrzeża - Nowej Szkocji i Nowej Fundlandii, do społeczności złożonych z
potomków osadników pochodzących z Irlandii i Szkocji, trudniących się od
pokoleń rybołówstwem i górnictwem, wiodących proste, surowe i ciężkie życie;
ludzi upartych, wytrwałych, zahartowanych w skrajnie nieprzyjaznych warunkach,
zawziętych, ale i na swój sposób romantycznych.
MacLeod swoją prozę dostroił do
charakteru mieszkańców tego zakątka świata, do niespiesznego rytmu ich życia,
idealną zaś formą zdolną to odzwierciedlić okazało się opowiadanie. Kanadyjczyk
opanował tę sztukę do perfekcji - prawdziwym mistrzostwem jest bowiem zawrzeć w
kilkunastostronicowym tekście istotę rzeczy oraz mocno i dobitnie go spuentować
- tak, by czytelnik miał wrażenie, że obcuje z dziełem skończonym, w którym
niczego nie zabrakło ani też coś zostało niedopowiedziane. Sztuką jest nasycić
tak treściwą fabułę ogromnym ładunkiem emocjonalnym - ogarniającym odbiorcę
stopniowo i bez reszty, a nie będącym jak uderzenie obuchem w głowę; tylko
prawdziwy artysta słowa potrafi zachwycić wyjątkowym połączeniem precyzji i
prostoty języka z jego pięknem i liryzmem, nadając jednostkowej historii
ponadczasowy, uniwersalny wymiar.
W skład niniejszego zbioru
wchodzi siedem historii; ich scenerią są niegościnne tereny wschodniego
wybrzeża Kanady, gdzie czas płynie wolniej, ludzie żyją niespiesznie, w stałym
rytmie i niezmiennym od lat porządku, wykonując ciężkie i niewdzięczne
profesje, kultywując miejscowy etos, pielęgnując dawne tradycje i hołdując
wartościom związanym z lokalną kulturą. Życie bohaterów Utraconego daru słonej
krwi to nieustanna walka z przeciwnościami losu, bezwzględną, dziką przyrodą
oraz trudami szarej codzienności; to egzystencja naznaczona ponurym fatalizmem
czyniącym to pełne wyzwań życie czymś niezmiennym i niepodlegającym dyskusji,
przesiąknięta na wskroś nostalgią, melancholią oraz przeszywającą świadomością,
że wszelkie próby wyjścia poza ramy narzucone przez społeczność wiążą się z
odrzuceniem, samotnością i alienacją, że tak naprawdę nie można od niego uciec,
bo to jedyne miejsce na ziemi, które można nazwać swoim, nawet jeśli wymaga ono
od człowieka poświęceń, nie dając w zamian poczucia satysfakcji czy spełnienia.
MacLeod pokazuje, że jest
to świat, w którym nie ma miejsca na kompromisy: bohaterowie są zmuszeni
wybierać między tradycyjnymi wartościami a indywidualnym spełnieniem; migracja
do miasta w pogoni za lepszym życiem i godziwym zarobkiem oznacza tu zerwanie z
rodziną, lokalną tradycją i samotność. Pozostanie na miejscu wiąże się zaś z
akceptowaniem trudów życia niemal na obrzeżach cywilizacji, rezygnacji z tego,
kim człowiek mógłby się stać – z własnych marzeń, pragnień i ambicji – na rzecz
zachowania tożsamości definiowanej na podstawie doświadczeń całych pokoleń
rybaków i górników.
Każda z tych opowieści – czy to historia mężczyzny, którego
okoliczności zmuszają do sprzedania starego konia, wiernego towarzysza
kilkunastu lat życia, czy też młodego chłopaka, który wyrusza z domu w
poszukiwaniu swojego miejsca w świecie lub też mężczyzny, który powraca po
latach w rodzinne strony, by pokazać rodzicom ich wnuka, albo innego, który
wspomina dzieje rodziny i swoje własne, a także wybory, jakie doprowadziły go
do tego konkretnego momentu życia – na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się
szczególnie fascynująca, a wręcz banalna, może nawet nudna i nieciekawa; nie ma
tu wartkiej fabuły, nagłych zwrotów akcji, przebojowych bohaterów czy
rozbudowanych dialogów, a jednak można poczuć głębię i ogrom emocji, jakim
ulegają bohaterowie, zrozumieć tragizm ich życiowych wyborów, dotknąć ich
cierpienia.
Nie jest to jednak podane
czytelnikowi na tacy; nie uświadczycie tu wielkich słów, patosu i
spektakularnych dramatów, które mogłyby ułatwić odbiorcy utożsamienie się z
bohaterami i okazanie im współczucia. Trzeba tu niezwykłej wrażliwości, empatii
i wyobraźni, by móc towarzyszyć bohaterom w ich emocjach, przeżyciach i
refleksjach, w ich cichych, niepozornych dramatach, które wstrząsają całym ich
światem. Siła prozy Alistaira MacLeoda tkwi w nagich emocjach, niewzmocnionych
wielkimi słowami, które obnażają dusze i wszelkie słabości bohaterów; w
oszczędnym, surowym stylu, precyzji w wyrażaniu myśli oraz konstruowaniu obrazów poruszających wyobraźnię
i dostrajających się do naszej wrażliwości. Te jednostkowe historie i osobiste
dramaty mocno osadzone w szarej codzienności zwykłych ludzi są bliskie każdemu
z nas; dotykają rzeczywistości i opisują świat w sposób, który rozumiemy lub
intuicyjnie wyczuwamy, nawet jeśli dotyczą kompletnie nam nieznanego zakątka
świata i ludzi zupełnie nam obcych; emocje i przemyślenia bohaterów są na tyle uniwersalne,
że pozwalają łatwo się w nich odnaleźć, co czyni lekturę bardziej osobistą. Zawierają ponadczasowe prawdy o człowieku, nad którymi na co dzień się nie
zastanawiamy, skupieni na biegu wydarzeń.
MacLeod ukazuje głęboko ludzkie
rozterki, konflikty, dylematy, uczucia i pragnienia w sposób, który dostraja
się do naszych doświadczeń i refleksji, czyniąc z tych historii teksty
uniwersalne, o charakterze przypowieści. Pozwala zadumać się nad losem
bohaterów, skonfrontować go z własnym i wysnuć refleksje o prawach rządzących
światem i sterujących ludzkim życiem, a jednocześnie zachwycić się tą piękną i dojrzałą,
choć zarazem tak wzruszająco niepozorną, gorzką w swej wymowie i wymagającą prozą.
Moja ocena: 5/5
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Wiatr od Morza ;) |
O, widzę, że jesteś zachwycona!
OdpowiedzUsuń