Tytuł: "Na wodach Północy"
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka, 2017
Ilość stron: 333
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Na wodach
Północy zwróciła moja uwagę od pierwszego spojrzenia. Rzut oka na okładkę
i opis wydawcy wystarczył, żeby pobudzić moja wyobraźnię: czas akcji - połowa
XIX wieku - i jej miejsce: angielski statek wielorybniczy w rejsie po Morzu
Arktycznym - nasunęły skojarzenia z lekturami o tematyce polarnej, na czele z
niedawno czytanym Terrorem Dana Simmonsa i wywołały wizje
nieustraszonej załogi dzielnie walczącej tak z rozszalałymi siłami natury, jak
i słabościami ciała i ducha, zaś wspomniany przez wydawcę w blurbie wątek
brutalnego morderstwa na pokładzie i perspektywa nieuchronnej konfrontacji
między zabójcą a szukającym prawdy i sprawiedliwości głównym bohaterem powieści
w ekstremalnych warunkach lodowego piekła wzbudził dodatkowy dreszcz emocji.
Nic natomiast nie
przygotowało mnie na istną lawinę maksymalnie intensywnych wrażeń
oddziałujących nie tylko na wyobraźnię, ale i na zmysły, w których dominowały
wstręt, odraza, obrzydzenie. A jednak powieść Iana McGuire'a emanowała
hipnotyzującą niemal siłą przyciągania, fascynowała coraz bardziej z każdą
odwracaną stronicą i nie pozwalała oderwać się od lektury. Jak to możliwe?
Anglia, rok 1859.
Na statek wielorybniczy
zaciąga się młody Irlandczyk Patrick Sumner - lekarz wydalony z armii w
atmosferze skandalu po pewnym incydencie, jaki miał miejsce podczas powstania
sipajów w Indiach. Choć załoga nie budzi ani zaufania, ani sympatii, kapitan ma
opinię wyjątkowo pechowego, a pensja lekarza okrętowego jest bardziej niż
marna, Sumner nie może sobie pozwolić na wybrzydzanie i bez wahania przyjmuje
posadę. Pewnego dnia zgłasza się do niego wystraszony, brutalnie okaleczony
chłopiec okrętowy, zaś po kilku dniach na statku zostają znalezione jego
zwłoki. Wobec obojętności kapitana i części załogi, Sumner, choć wolałby na
dobre pogrążyć się w oparach laudanum i rozpamiętywaniu przeszłości, postanawia
pomścić śmierć chłopca, odnaleźć i ukarać winnego zbrodni. Inicjatywa lekarza
nie budzi entuzjazmu nie tylko kapitana, który ma swoje plany względem okrętu i
niepotrzebne mu dodatkowe zamieszanie, ale i niektórym członkom załogi, rzecz
jasna na czele z mordercą. Sumner musi stawić czoła nie tylko pedofilowi i
zbrodniarzowi, harpunnikowi Henry'emu Draxowi, pozbawionemu jakichkolwiek zasad
moralnych, ale i nieoczekiwanym, dramatycznym wydarzeniom zapoczątkowanym przez
armatora statku i jego kapitana.
Na wodach
Północy to powieść, która odrzuca czytelnika na wiele różnych sposobów,
jednocześnie chorobliwie wręcz intrygując - począwszy od wulgarnego, dosadnego
języka bohaterów, którzy nie bawią się w omówienia i bez ogródek nazywają
rzeczy po imieniu, a że nieszczęśliwie się składa, że w obszarze ich
zainteresowań są niemal wyłącznie portowe dziwki, szklanica whisky i sposoby na
szybkie, acz niekoniecznie uczciwe wzbogacenie się, łatwo się domyślić, jak
wyglądają ich rozmowy - poprzez najbardziej odpychające przejawy ich
fizyczności ( w męskim gronie nie ma tematów tabu, nikt się niczego nie
krępuje, zaś autor niemal z lubością opisuje bezceremonialność wykonywania
czynności fizjologicznych, objawy chorobowe czy efekty zaniedbania oraz skutki
długotrwałego przebywania na pełnym morzu) oraz brzydotę ich charakterów
(najbardziej wyraziści bohaterowie to prymitywni, bezwzględni prostacy,
pozbawieni kręgosłupa moralnego i sumienia, zdolni do wszystkiego) po wyjątkowo
naturalistyczne, łamiące serce opisy polowań na foki i niedźwiedzie oraz połowy
wielorybów.
Ta książka atakuje
dosłownie wszystkie zmysły czytelnika, tak sugestywny jest styl autora, tak
plastyczne opisy, tak przygnębiająca i straszna w swojej wielowymiarowej
brzydocie wizja. Niemal czuć smród moczu i ekskrementów, odór niemytych ciał
czy sączącej się z ran ropy, raz po raz łapiesz się na tym, że chcesz strząsnąć
z palców lepką krew czy śliski foczy tłuszcz, podczas gdy uszy atakowane są
niewybrednymi, sprośnymi żartami załogi lub głuchym odgłosem pałki opadającej z
impetem na foczy łeb. Czytasz jednak dalej - tylko po to, by zmierzyć się z
przyprawiającą o mdłości, wyjątkowo stężoną dawką wszelkiej maści moralnego
brudu i niegodziwości - tak, jakby na wielorybniczym statku zaczęły wychodzić z
bohaterów wszystkie najgorsze cechy (niektóre co prawda wyszły na jaw lub można
się ich było domyslić znacznie wcześniej), choć trzeba przyznać, że to
psychopata i morderca Drax wiedzie tu prym. To prawdziwa bestia w ludzkiej
skórze, folgująca najbardziej mrocznym instynktom, pozbawiona uczuć, sumienia i
moralności, nie próbująca nawet powstrzymać swoich chorych zapędów. Jedynie
Sumner ośmiela się stawić mu czoła, choć wolałby pogrążyć się w narkotycznych
oparach i w nieskończoność uciekać przed wyrzutami sumienia. Udowodnienie
Draxowi winy i pomszczenie śmierci chłopca okrętowego traktuje jako sposób na
odpokutowanie dawnych grzechów, okazję do zachowania się właściwie, okazania współczucia i
człowieczeństwa - odwagi, której kiedyś mu zabrakło. I choć tę batalię wygrywa,
w ostatecznym rozrachunku, w ponurej, pesymistycznej wizji McGuire'a -
udręczony podłym, beznadziejnym życiem, wychodzi na spotkanie swemu
przeznaczeniu.
Na wodach Północy to
powieść posępna, niepokojąca i przygnębiająca, obnażająca najgorsze aspekty
ludzkiej natury, najbardziej odrażające motywacje, prymitywne pobudki i plugawe
zachowania; to twarda, męska proza, jednak nie uświadczycie tu bohaterstwa,
szlachetnych odruchów, przezwyciężania własnych słabości czy aktów heroicznej
odwagi, wręcz przeciwnie. W wizji McGuire’a największym zagrożeniem dla
drugiego człowieka jest człowiek, zaś w sytuacji granicznej jest zdolny
poświęcić cudze życie bez zbędnych skrupułów, byle ocalić własne lub też
pogrąża się w apatii i poddaje beznadziei zamiast walczyć, stawiać czoła
przeciwnościom losu. Z drugiej jednak strony autor pokazuje – na przykładzie
Patricka Sumnera – że wszelkie próby odmiany
losu są z góry skazane na niepowodzenie; ludzka natura, a zwłaszcza jej
ciemna strona, ostatecznie pokonuje człowieka; to, co jest dane człowiekowi, to
świadomość własnej małości i bezradności wobec wyroków przeznaczenia.
Powieść
Brytyjczyka jest przytłaczająca i szokująca na wiele różnych sposobów, jego
styl szorstki, nieogładzony, proza soczysta, dosadna, naturalistyczna, a
momentami wręcz turpistyczna, wizja człowieka i ludzkiej natury – skrajnie
pesymistyczna, zaś zakończenie – ponure i gorzkie. To książka, która boli, a
jednocześnie nie sposób się od niej oderwać – po części dlatego, że zwyczajnie
jest kapitalnie napisana, po części z jakiejś perwersyjnej, czytelniczej
potrzeby nurzania się we wszelkich możliwych plugastwach i brzydocie natury
istoty tak niedoskonałej jak człowiek.
Moja ocena: 5/5
recenzja napisana dla portalu DużeKa ;) |
Jestem właśnie w trakcie lektury i póki co zgadzam się z każdym napisanym przez Ciebie zdaniem! Powieść zaskoczyła mnie i to solidnie, nie spodziewałam się tego
OdpowiedzUsuńOtóż to, tego chyba nikt się nie spodziewał 😉
UsuńNie miałam.jej w planach ale poczułam się zaintrygowana☺
OdpowiedzUsuńPlany zawsze można zmienić! 😁
UsuńWłaśnie te mocne i szokujące są najlepsze :) Z pewnością przeczytam - jeśli tylko będę miała ku temu okazję :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania - oczywiście pod warunkiem, że szokowanie czemuś służy, coś się pod taką formą kryje, a tu tak właśnie jest 😉
UsuńMam zamiar przeczytać tę książkę, chociaż obawiam się jak przebrnę przez te wszystkie naturalistyczne opisy. Mam jednak nadzieję, że historia wciągnie mnie na tyle, że będę czytać pomimo niesmaku i obrzydzenia.
OdpowiedzUsuńPrzebrniesz na pewno! A bardzo jestem ciekawa Twojej opinii ☺
UsuńMam nadzieję, że niedługo uda mi się książkę zdobyć :)
UsuńTwój post na FB mocno mnie zaintrygował, więc ucieszyłam się, że mam ebooka. Bo początkowo nie miałam szczególnej ochoty na tę powieść, ale skoro Ty polecasz...:)
OdpowiedzUsuńZaintrygowana recenzją i informacją o dostępności ebooka podjęłam poszukiwania i - niestety - nie udało mi się ebooka namierzyć. Czy ten, który Pani posiada jest jakimś egzemplarzem przedpremierowym?
UsuńEbooki rzeczywiście były dostępne przedpremierowo dla recenzentów i nie bardzo orientuję się, jaka jest ich dostępność teraz. Może spróbuje Pani tu:
Usuńhttp://www.proszynski.pl/Na_Wodach_Polnocy-p-34963-.html
?
Dziękuję bardzo! Nie dopatrzyłam, że to Prószyński, poślizg w czasie pomiędzy ukazaniem się druku a ebooka całkiem zwyczajny. Będę wypatrywać z niecierpliwością i chętnie przeczytam.
UsuńRaz jeszcze pięknie dziękuję za kolejną poruszającą recenzję!
Bardzo proszę, cieszę się, że mogłam pomóc 😉
UsuńNo i dziękuję za odwiedziny i miłe słowa 😀
Paula - spróbuj, ciekawa jestem Twoich wrażeń z lektury!
UsuńChłonęłam każde Twoje słowo recenzji niemal wstrzymując oddech, a jeżeli już Twoja relacja tak mnie elektryzowała, nie potrafię sobie wyobrazić, jak ugodziłaby we mnie sama powieść. Oczywiście nie wyzwolę się spod tej ciekawości, dopóki nie wypłynę "Na wody północy". W swoich czytelniczych przygodach czestokroć analizowałam czysty, niczym nie uładzony język bohaterów męskich wpisany w rytm powszedniości nie krępowanej żadnym konwenansem i zastanawiało mnie, jak te obrazy odebrałby mężczyzna? Dla mnie męskie powieści o męskim świecie są również niejako odsłanianiem surowych tajemnic przeciwnej płci.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony również i we mnie tkwi człowiecza słabość do eksplorowania mroków nikczemności, zbrodni, szpetoty przy jednoczesnym kurczeniu się z przerażenia i wstrętu. Lecz będzie to odium ubogacające :)
Niezmiernie wdzięczna za podzielenie się wrażeniami z lektury - dziękuję!
Dziękuję 😘
UsuńMnie zawsze zastanawia, ile w tych "męskich" opowieściach jest prawdy o mężczyznach i męskim świecie, a ile kreowania wizerunku :P
Twoja ocena jest dla mnie najlepszą rekomendacją;) Faktycznie, to nie wygląda na miłą, przyjemną opowieść o sympatycznych marynarzach. Ale w brutalności historii i języka tkwi chyba siła tej historii;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak ☺
Usuń