Moi drodzy,
jako że poprzedni tego typu wpis, dotyczący najlepszych książek na Dzień Matki, dotąd cieszy się wśród Was popularnością, wraz z zaprzyjaźnionymi blogerami postanowiliśmy skomponować podobny, a okazją ku temu jest dzisiejsze święto. Współautorzy notki ponownie stanęli na wysokości zadania, o czym możecie przekonać się doczytując ją do końca ;) Mamy nadzieję, że lista pomoże Wam w wyborze idealnego prezentu dla bliskiej Wam osoby lub po prostu zachęci Was do sięgnięcia po któryś tytuł. Zapraszamy do lektury! :)
Zuzanna z bloga Sanepid Literacki
Książka dla taty...Jeśli masz ojca, który zaczytywał się w Sienkiewiczu, zna każdą ważną datę z historii Polski, przeczytał kilka razy Jasienicę, interesuje się początkami historii naszego kraju, to musisz mu sprawić którąś z książek Elżbiety Cherezińskiej!
Polecam Grę w kości , bo jest w niej wszystko to, co sama kocham, a interesujące dysputy z tatą przy herbacie o włóczni świętego Maurycego i Ottonie III to pyszne zwieńczenie dobrej lektury! Jest to powieść, która zawiera wszystko, czego oczekuje się po dobrej powieści historycznej, a te niesamowite wydarzenia są wielce prawdopodobne. Myślę, że Cherezińska jest idealnym prezentem na Dzień Ojca i na każdy inny dzień - rozmowy o lekturze na deser z ojcem będą przedłużeniem świętowania tego zacnego dnia!
Ania z bloga Myśli i słowa wiatrem niesione
Jako miłośniczka kryminałów, a najlepiej kryminałów niebanalnych, chciałabym polecić trylogię Jakuba Szamałka. Celowo cała trylogię, bo jestem pewna, że na jednym tomie się nie skończy. Kiedy Atena odwraca wzrok, Morze Niegościnne oraz wyróżnione Nagrodą Wielkiego Kalibru zwieńczenie cyklu Czytanie z kości to nie tylko świetnie rozpisane intrygi kryminalne, ale i wspaniała podróż w czasie. Zafascynowany starożytnością doktor archeologii językiem zgrabnym i współczesnym oprowadza nas po starożytnych Atenach, Bosporze czy etruskim mieście - państwie, pokazując, że nie są to czasy i miejsca nudne, ale i bezpieczne. Jest barwnie, ciekawie, intrygująco i wiarygodnie. Jakub Szamałek to prawdziwy pasjonat i co ważne - o pasjonujących czasach opowiada ogromnie zajmująco.
Poznajcie Leocharesa. On zabierze was tam, gdzie oczy trzeba mieć dookoła głowy. Po pierwsze: dlatego, by nie przeoczyć fascynujących scen. Po drugie: bo nigdy nie wiesz, kto chce ci wbić w plecy sztylet.
Klaudyna z bloga Kreatywa
Jest jedna taka książka, którą od kilku lat regularnie nazywam "najlepszą propozycją na Dzień Ojca". Przeczytałam w życiu całe mnóstwo książek, ale tak wyjątkowej jak ta jeszcze nie poznałam. Magiczne lata Roberta McCammona, które mam tutaj na myśli, to sentymentalna wycieczka w przeszłość, która w każdym czytelniku wywoła wspomnienia szczenięcych lat. Jest tak ekscytująca, tak pięknie napisana i tak pełna niepowtarzalnego uroku, że wypada jedynie nakazać Wam sięgnąć po nią, a potem sprezentować mężczyznom w swoim otoczeniu. Możecie być pewni, że zaskoczy Was, wzruszy i porwie bez reszty, a po jej odłożeniu będziecie już innymi ludźmi.
Agnes z Dowolnika i Kasia z Kącika z książką
Na Dzień Ojca polecam dla niego książkę Pieśń łuków. Azincourt Bernarda Cornwella. To opowieść o bitwie pomiędzy Anglikami i Francuzami w 1415 roku, pod Azincourt właśnie. Cornwell opisuje walkę tak, że słychać szczęk oręża, kwik rannych koni, czuć zapach krwi i ekskrementów (ach, ta dyzenteria!), widać, jak ze zmiażdżonych hełmów wycieka mózg, jak od toporów bojowych łamią się kości, słychać chrzęst, z jakim w oku powalonego rycerza zagłębia się sztylet jego przeciwnika. Co za walka, proszę państwa! Myślę, że w każdym z ojców drzemie rycerz, któremu spodoba się ta właśnie książka. (Agnes)
Tym razem moja propozycja jest ściśle związana z moim Tatą, który zaraził mnie pasją do historii. Zarówno jemu, jak i wszystkim innym gorąco poleciłabym Pieśń łuków. Azincourt Bernarda Cornwella, który nie bez powodu nazywany jest najlepszym współczesnym autorem powieści historyczno - przygodowych. Niewielu pisarzy potrafi z takim rozmachem nakreślić realia danej epoki i w subtelny sposób wpleść fikcję w autentyczne wydarzenia. Autor wiernie przedstawił tytułową bitwę; akcja mknie błyskawicznie - choć książka liczy sobie ponad 600 stron, czyta się ją jednym tchem, a to za sprawą interesującego wątku i postaci głównego bohatera. Polityka schodzi tu na drugi plan, my zaś obserwujemy schyłek średniowiecza z perspektywy zwykłego człowieka. (Kasia)
Kasiek z bloga Z pasją o dobrych książkach
Gdybym miała wybrać jedną, uniwersalną książkę, jaką poleciłabym na Dzień Ojca, to z cała pewnością byłby to Ojciec chrzestny Mario Puzo - powieść idealna, która zachwyca od lat. To opowieść o prawdziwych mężczyznach, silnych, lojalnych, niezłomnych, chociaż mafiozach. Polecam absolutnie każdemu!
Dominika z bloga Czytam, bo chcę i już
Na Dzień Ojca nie proponuję łatwych tematów. Relacje między rodzicami a dziećmi nie zawsze są takie, jak byśmy chcieli, mimo dobrych intencji. Nie, nie pojawi się tu tytuł żadnego poradnika o tym, jak być dobrym ojcem, nic z tych rzeczy. Polecam świetną powieść Richarda Flanagana Klaśnięcie jednej dłoni. Jej akcja rozgrywa się przede wszystkim na Tasmanii, gdzie wraz z rodziną wyemigrował główny bohater. Dlaczego uciekł ze Starego Kontynentu po drugiej wojnie światowej? Co go czeka w nowym miejscu?
Zaczyna się jak w thrillerze. Pewnej nocy od Bojana odchodzi żona. Mężczyzna zostaje sam z córeczką, ale mimo szczerych chęci nie radzi sobie najlepiej. Ona po latach powraca w rodzinne strony, by zmierzyć się ze swoją przeszłością, a może też z ojcem. Jakie tajemnice mają przed sobą Bojan i jego córka? Czy po latach jest jeszcze szansa na przebaczenie? Niezwykle poruszająca opowieść o tym, jak trudno być ojcem. Mimo samotności i cierpienia pojawia się też nadzieja... Polecam!
Beata z bloga Powiało Chłodem
O ile w przypadku książki dla mam nie miałam problemu ze znalezieniem powieści uniwersalnej, o tyle polecajka na dzień ojca już taka prosta nie jest. A to głównie dlatego, że za wzór wszystkich ojców stawiam sobie własnego rodziciela, dla którego miałabym problem ze znalezieniem idealnej lektury. Tyle tylko, że problem ten polegałby bardziej na klęsce urodzaju. Otóż mój tatuś kochany jest tym rodzicem, który przekazał mi w genach zamiłowanie do słowa pisanego oraz do jego kolekcjonowania, przez co zdaję sobie sprawę z jego specyficznych upodobań czy gustów. Wiem na przykład, że ucieszyłby się z papierowego wydania Stawki większej niż życie, wygrzebanego gdzieś z antykwarycznej półki, z obowiązkowym Mikulskim na okładce. Nie dlatego, że nie zna tej historii na pamięć i samego serialu nie oglądał już milion razy. Po prostu wiem, że chciałby to mieć.
Podobnie sprawa wygląda z kolekcją książek o przygodach czterech pancernych i psa Janusza Poznańskiego, którą posiadał jako młody chłopak, a która zaginęła w pomroce dziejów. Tę serię darzy szczególnym sentymentem i dokładnie pamiętam, jak kiedyś opowiadał mi o różnicach między książkami a serialem. Jestem pewna, że gdybym ją odnalazła, nie posiadałby się z radości. Dlatego też wybaczcie małą uniwersalność moich polecanek, ale wydaje mi się, że jeśli Wasi ojcowie są miłośnikami historii, ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej, to te dwie, nieco może sentymentalne pozycje z pewnością sprawią im nie lada uciechę.
Gosia z bloga Zielono Mi
Jeśli chodzi o mojego tatę, to zawsze kojarzy mi się z dwoma typami literatury: westernem oraz kryminałem. Dlatego myślę, że mogłaby mu przypaść do gustu seria z miasteczkiem Palokaski w tytule. Są trzy części tego cyklu: Laura, Noora i Venla - od imion poszukiwanych dziewcząt. W społeczność wchodzi czytelnik wraz z powracającą w rodzinne strony Mią, która rozpoczyna pracę jako szkolny psycholog. I nie czeka jej łatwy start w karierze zawodowej, gdyż na pobliskiej plaży ginie nastolatka Laura, uczennica jej szkoły. Wydarzenie to rozdrapuje stare rany i budzi uśpione wspomnienia, bo dowiadujemy się, że starsza siostra Mii, Venla, również zaginęła. Z pełnej retrospekcji, fragmentarycznej fabuły udaje się wyczytać brutalną diagnozę współczesnego społeczeństwa, w którym królują pozory, niedomówienia, kłamstwa, a człowiek zadowala się półprawdami. I nawet, jeśli w tych historiach jest kilka niedociągnięć, mogą okazać się super rozrywką po dniu ciężkiej pracy, polecam!
Anka z bloga Buszująca w książkach
Moim typem na lekturę na Dzień Ojca jest Karbala . To solidnie i dobrze napisana literatura faktu, która pokazuje, jak tak naprawdę wyglądało codzienne życie żołnierzy PKW Irak. Przede wszystkim obraz ten różni się od tego pokazywanego w mediach. W książce znaleźć można bardzo dużo wypowiedzi polskich żołnierzy, którzy uczestniczyli w misji stabilizacyjnej w Iraku, dzięki czemu na każdej stronie czuć autentyzm opowiadanych przez nich historii. A te dotyczą zarówno przepaści technologicznej i mentalnej, jaka dzieliła polskich i amerykańskich żołnierzy. To również w dużej mierze zapis konsekwencji, jakie spotkały misjonarzy i ich bliskich. Zespół stresu pourazowego, zniszczone życie rodzinne, rozpady związków. Poważne rany na duchu i ciele. Kalectwo i śmierć. Karbala autorstwa Marcina Górki i Piotra Głuchowskiego to lektura mocna i szczera, momentami aż do bólu. Nie taką misję stabilizacyjną w Iraku pokazywali w telewizji...
Alicja z bloga Kot w Bookach
U mnie zawsze to ojciec dawał przykład, jeśli chodzi o czytanie, od niego brały się pierwsze książki, czasem zbyt poważne dla rozpoczynającego przygodę z lekturą dziecka. Wiele z tych pozycji darzę sentymentem do dziś. Jeśli miałabym coś polecić tacie, to musiałabym najpierw przeprowadzić dokładny wywiad, czy on czasem tego nie zna, a potem znaleźć dużo dobrych powodów, żeby chciał poznać coś, na co sam nie zwrócił uwagi. Z książek, na które patrzę w ten sposób, pierwszą jest Terror Dana Simmonsa. Autor dotąd nieznany nam, a jeśli już, to raczej z działalności w innym gatunku, za to zdecydowanie chwalony, jeśli chodzi o styl pisania. Terror jako książka pisana na podstawie rzeczywistych wydarzeń, mroczna i wstrząsająca, wydaje się być idealnym wyborem. Jako drugą mogę wymienić Drogę królów Brandona Sandersona (a także jej kontynuację). Wiem, że ojcowie często lubią zaczytywać się w rozbudowanych i dobrze wykreowanych światach o charakterze bliższym legendom średniowiecznym niż współczesności, a ta fantastyczna saga ma wszystkie cechy świata, w którym czas się zatrzymał - z dodatkiem odrobiny epickiej magii.
No i jeszcze ja :)
Chyba żaden inny rodzaj literatury nie przemawia bardziej do męskiego odbiorcy, niż wojenne wspomnienia byłych żołnierzy. Z okazji Dnia Ojca wybrałam propozycję z tego właśnie gatunku: Matterhorn Karla Marlantesa, będącą zapisem wojennych przeżyć uczestnika zbrojnego konfliktu w Wietnamie. Choć książka pisała się przez 30 lat, widać, że autorowi nie do końca udało się zdystansować wobec koszmarnych doświadczeń, że nadal tkwią one w nim głęboko; książka poraża autentyzmem, brutalnym realizmem, sugestywnymi i niezwykle plastycznymi opisami wszelkich aspektów wojennej rzeczywistości, a także wiarygodnymi i poruszającymi portretami psychologicznymi bohaterów: młodych ludzi, których psychikę na zawsze okaleczyła wojna - w sensie fizycznym, moralnym i duchowym - którym nagle dano broń do ręki i kazano zabijać. Nic tu nie zostało przemilczane czy upiększone - jest tylko brutalna, naga prawda, rozpaczliwe próby mierzenia się z własnymi słabościami i lękami, oczekiwaniami dowódców i perspektywą gwałtownej śmierci, w której nie ma nic wzniosłego. Myślę, że ta porażająca, trudna lektura okaże się wyzwaniem, któremu każdy mężczyzna będzie chciał sprostać.
Klaudyna z bloga Kreatywa
Jest jedna taka książka, którą od kilku lat regularnie nazywam "najlepszą propozycją na Dzień Ojca". Przeczytałam w życiu całe mnóstwo książek, ale tak wyjątkowej jak ta jeszcze nie poznałam. Magiczne lata Roberta McCammona, które mam tutaj na myśli, to sentymentalna wycieczka w przeszłość, która w każdym czytelniku wywoła wspomnienia szczenięcych lat. Jest tak ekscytująca, tak pięknie napisana i tak pełna niepowtarzalnego uroku, że wypada jedynie nakazać Wam sięgnąć po nią, a potem sprezentować mężczyznom w swoim otoczeniu. Możecie być pewni, że zaskoczy Was, wzruszy i porwie bez reszty, a po jej odłożeniu będziecie już innymi ludźmi.
Agnes z Dowolnika i Kasia z Kącika z książką
Na Dzień Ojca polecam dla niego książkę Pieśń łuków. Azincourt Bernarda Cornwella. To opowieść o bitwie pomiędzy Anglikami i Francuzami w 1415 roku, pod Azincourt właśnie. Cornwell opisuje walkę tak, że słychać szczęk oręża, kwik rannych koni, czuć zapach krwi i ekskrementów (ach, ta dyzenteria!), widać, jak ze zmiażdżonych hełmów wycieka mózg, jak od toporów bojowych łamią się kości, słychać chrzęst, z jakim w oku powalonego rycerza zagłębia się sztylet jego przeciwnika. Co za walka, proszę państwa! Myślę, że w każdym z ojców drzemie rycerz, któremu spodoba się ta właśnie książka. (Agnes)
Tym razem moja propozycja jest ściśle związana z moim Tatą, który zaraził mnie pasją do historii. Zarówno jemu, jak i wszystkim innym gorąco poleciłabym Pieśń łuków. Azincourt Bernarda Cornwella, który nie bez powodu nazywany jest najlepszym współczesnym autorem powieści historyczno - przygodowych. Niewielu pisarzy potrafi z takim rozmachem nakreślić realia danej epoki i w subtelny sposób wpleść fikcję w autentyczne wydarzenia. Autor wiernie przedstawił tytułową bitwę; akcja mknie błyskawicznie - choć książka liczy sobie ponad 600 stron, czyta się ją jednym tchem, a to za sprawą interesującego wątku i postaci głównego bohatera. Polityka schodzi tu na drugi plan, my zaś obserwujemy schyłek średniowiecza z perspektywy zwykłego człowieka. (Kasia)
Kasiek z bloga Z pasją o dobrych książkach
Gdybym miała wybrać jedną, uniwersalną książkę, jaką poleciłabym na Dzień Ojca, to z cała pewnością byłby to Ojciec chrzestny Mario Puzo - powieść idealna, która zachwyca od lat. To opowieść o prawdziwych mężczyznach, silnych, lojalnych, niezłomnych, chociaż mafiozach. Polecam absolutnie każdemu!
Dominika z bloga Czytam, bo chcę i już
Na Dzień Ojca nie proponuję łatwych tematów. Relacje między rodzicami a dziećmi nie zawsze są takie, jak byśmy chcieli, mimo dobrych intencji. Nie, nie pojawi się tu tytuł żadnego poradnika o tym, jak być dobrym ojcem, nic z tych rzeczy. Polecam świetną powieść Richarda Flanagana Klaśnięcie jednej dłoni. Jej akcja rozgrywa się przede wszystkim na Tasmanii, gdzie wraz z rodziną wyemigrował główny bohater. Dlaczego uciekł ze Starego Kontynentu po drugiej wojnie światowej? Co go czeka w nowym miejscu?
Zaczyna się jak w thrillerze. Pewnej nocy od Bojana odchodzi żona. Mężczyzna zostaje sam z córeczką, ale mimo szczerych chęci nie radzi sobie najlepiej. Ona po latach powraca w rodzinne strony, by zmierzyć się ze swoją przeszłością, a może też z ojcem. Jakie tajemnice mają przed sobą Bojan i jego córka? Czy po latach jest jeszcze szansa na przebaczenie? Niezwykle poruszająca opowieść o tym, jak trudno być ojcem. Mimo samotności i cierpienia pojawia się też nadzieja... Polecam!
Beata z bloga Powiało Chłodem
Podobnie sprawa wygląda z kolekcją książek o przygodach czterech pancernych i psa Janusza Poznańskiego, którą posiadał jako młody chłopak, a która zaginęła w pomroce dziejów. Tę serię darzy szczególnym sentymentem i dokładnie pamiętam, jak kiedyś opowiadał mi o różnicach między książkami a serialem. Jestem pewna, że gdybym ją odnalazła, nie posiadałby się z radości. Dlatego też wybaczcie małą uniwersalność moich polecanek, ale wydaje mi się, że jeśli Wasi ojcowie są miłośnikami historii, ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej, to te dwie, nieco może sentymentalne pozycje z pewnością sprawią im nie lada uciechę.
Gosia z bloga Zielono Mi
Jeśli chodzi o mojego tatę, to zawsze kojarzy mi się z dwoma typami literatury: westernem oraz kryminałem. Dlatego myślę, że mogłaby mu przypaść do gustu seria z miasteczkiem Palokaski w tytule. Są trzy części tego cyklu: Laura, Noora i Venla - od imion poszukiwanych dziewcząt. W społeczność wchodzi czytelnik wraz z powracającą w rodzinne strony Mią, która rozpoczyna pracę jako szkolny psycholog. I nie czeka jej łatwy start w karierze zawodowej, gdyż na pobliskiej plaży ginie nastolatka Laura, uczennica jej szkoły. Wydarzenie to rozdrapuje stare rany i budzi uśpione wspomnienia, bo dowiadujemy się, że starsza siostra Mii, Venla, również zaginęła. Z pełnej retrospekcji, fragmentarycznej fabuły udaje się wyczytać brutalną diagnozę współczesnego społeczeństwa, w którym królują pozory, niedomówienia, kłamstwa, a człowiek zadowala się półprawdami. I nawet, jeśli w tych historiach jest kilka niedociągnięć, mogą okazać się super rozrywką po dniu ciężkiej pracy, polecam!
Anka z bloga Buszująca w książkach
Moim typem na lekturę na Dzień Ojca jest Karbala . To solidnie i dobrze napisana literatura faktu, która pokazuje, jak tak naprawdę wyglądało codzienne życie żołnierzy PKW Irak. Przede wszystkim obraz ten różni się od tego pokazywanego w mediach. W książce znaleźć można bardzo dużo wypowiedzi polskich żołnierzy, którzy uczestniczyli w misji stabilizacyjnej w Iraku, dzięki czemu na każdej stronie czuć autentyzm opowiadanych przez nich historii. A te dotyczą zarówno przepaści technologicznej i mentalnej, jaka dzieliła polskich i amerykańskich żołnierzy. To również w dużej mierze zapis konsekwencji, jakie spotkały misjonarzy i ich bliskich. Zespół stresu pourazowego, zniszczone życie rodzinne, rozpady związków. Poważne rany na duchu i ciele. Kalectwo i śmierć. Karbala autorstwa Marcina Górki i Piotra Głuchowskiego to lektura mocna i szczera, momentami aż do bólu. Nie taką misję stabilizacyjną w Iraku pokazywali w telewizji...
Alicja z bloga Kot w Bookach
U mnie zawsze to ojciec dawał przykład, jeśli chodzi o czytanie, od niego brały się pierwsze książki, czasem zbyt poważne dla rozpoczynającego przygodę z lekturą dziecka. Wiele z tych pozycji darzę sentymentem do dziś. Jeśli miałabym coś polecić tacie, to musiałabym najpierw przeprowadzić dokładny wywiad, czy on czasem tego nie zna, a potem znaleźć dużo dobrych powodów, żeby chciał poznać coś, na co sam nie zwrócił uwagi. Z książek, na które patrzę w ten sposób, pierwszą jest Terror Dana Simmonsa. Autor dotąd nieznany nam, a jeśli już, to raczej z działalności w innym gatunku, za to zdecydowanie chwalony, jeśli chodzi o styl pisania. Terror jako książka pisana na podstawie rzeczywistych wydarzeń, mroczna i wstrząsająca, wydaje się być idealnym wyborem. Jako drugą mogę wymienić Drogę królów Brandona Sandersona (a także jej kontynuację). Wiem, że ojcowie często lubią zaczytywać się w rozbudowanych i dobrze wykreowanych światach o charakterze bliższym legendom średniowiecznym niż współczesności, a ta fantastyczna saga ma wszystkie cechy świata, w którym czas się zatrzymał - z dodatkiem odrobiny epickiej magii.
No i jeszcze ja :)
Chyba żaden inny rodzaj literatury nie przemawia bardziej do męskiego odbiorcy, niż wojenne wspomnienia byłych żołnierzy. Z okazji Dnia Ojca wybrałam propozycję z tego właśnie gatunku: Matterhorn Karla Marlantesa, będącą zapisem wojennych przeżyć uczestnika zbrojnego konfliktu w Wietnamie. Choć książka pisała się przez 30 lat, widać, że autorowi nie do końca udało się zdystansować wobec koszmarnych doświadczeń, że nadal tkwią one w nim głęboko; książka poraża autentyzmem, brutalnym realizmem, sugestywnymi i niezwykle plastycznymi opisami wszelkich aspektów wojennej rzeczywistości, a także wiarygodnymi i poruszającymi portretami psychologicznymi bohaterów: młodych ludzi, których psychikę na zawsze okaleczyła wojna - w sensie fizycznym, moralnym i duchowym - którym nagle dano broń do ręki i kazano zabijać. Nic tu nie zostało przemilczane czy upiększone - jest tylko brutalna, naga prawda, rozpaczliwe próby mierzenia się z własnymi słabościami i lękami, oczekiwaniami dowódców i perspektywą gwałtownej śmierci, w której nie ma nic wzniosłego. Myślę, że ta porażająca, trudna lektura okaże się wyzwaniem, któremu każdy mężczyzna będzie chciał sprostać.
Prawdę powiedziawszy nie wiem, czy którakolwiek z tych książek spodobałaby się mojemu tacie. Może Cherezińska albo nieśmiertelna "Stawka większa niż życie", ale reszta raczej nie w jego klimacie. Za dużo kryminałów, których w ogóle nie czyta i książek wojennych, za którymi też szczególnie nie przepada. Na szczęście sam zawsze podrzuca mi tytuły, które go interesują (np. Imperium księżyca w pełni) :)
OdpowiedzUsuńZa to ja dowiedziałam się, że istnieją dalsze tomy Ateny... Nie miałam o tym pojęcia! Dziękuję :)
Aż sobie wygugluję "Imperium księżyca w pełni", a co! ;)
UsuńMoże i mnie przypadnie do gustu? ;)
Jest z czego wybierać, jeśli chodzi o prezenty na Dzień Ojca. Różnorodna tematyka, ale znalazłam też coś dla siebie... Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tej zabawie. :)
OdpowiedzUsuńHah, ja też znalazłam coś dla siebie! Alicja strasznie kusi Simmonsem, zakup tej książki to mój priorytet w tym roku! ^^
UsuńTo ja dziękuję za uczestnictwo :*
Mojemu tacie nie przypadłyby do gustu takie książki, ale mogłabym mu kupić, by koniec końców mi je oddał, bo widzę wiele ciekawych dla samej siebie :)
OdpowiedzUsuńI to jest myśl! Dość pokrętna, ale jak najbardziej zrozumiała! ^^
UsuńPo które? Dlaczego najciekawsze info zostawiłaś dla siebie? :P U mnie Cornwell od dawna czeka w kolejce, trzeba w końcu się za niego wziąć, no i "Terror", ach! ^^
OdpowiedzUsuńNajważniejsze znać swojego Ojca, i pod tym kątem wybierać książki, jeśli nasz Tato lubi czytać?
OdpowiedzUsuń