czwartek, 27 sierpnia 2015

"Opactwo świętego grzechu"

Autor: Sue Monk Kidd
Tytuł: "Opactwo świętego grzechu"
Wydawnictwo: Literackie, 2015
Ilość stron: 344
Okładka: miękka

Sue Monk Kidd znana jest czytelnikom głównie jako autorka Sekretnego życia pszczół czy Czarnych skrzydeł - powieści poruszających problem niewolnictwa, ludzkiej godności, praw kobiet. Opactwo świętego grzechu jest książką zgoła odmienną, bardziej osobistą, wręcz intymną - przede wszystkim ze względu na podejmowaną tematykę i sposób jej prezentowania. Tym razem amerykańska pisarka mierzy się z kwestią kryzysu tożsamości, podejmowania prób poszukiwania samego siebie i swojego miejsca w świecie, przewartościowania własnego życia, swoich oczekiwań i pragnień – a i to nie wszystko, co ma do zaoferowania niniejsza powieść.

Na Egret Island, wyspie należącej do Karoliny Południowej, leży stary benedyktyński klasztor pod wezwaniem świętej Senary - jak głosi legenda - celtyckiej świętej, która przed nawróceniem była syreną, nazywany przez miejscowych opactwem świętego grzechu.
Przybytek ten, a zwłaszcza syreni tron nawiązujący do owej legendy, są miejscową atrakcją ściągającą co roku rzesze turystów. Czterdziestokilkuletnia Jessie Sullivan przybywa na wyspę z zupełnie innych powodów. Kiedy ta mężatka przechodząca kryzys wieku średniego i syndrom opuszczonego gniazda po wyjeździe córki na studia, znudzona monotonią i stagnacją dotychczasowego życia, niezadowolona z kierunku, w jakim ono się potoczyło, marząca o odmianie, która wyrwałaby ją z marazmu, dowiaduje się, że jej matka uległa dziwacznemu wypadkowi, postanawia zaopiekować się nią, a przede wszystkim poznać przyczyny i okoliczności dramatycznego incydentu. Odrzuca pomoc swego męża psychiatry i po latach decyduje się powrócić na rodzinną wyspę.
Na miejscu okazuje się, że Jessie będzie musiała stawić czoła traumatycznym wspomnieniom związanym z tragiczną, niewyjaśnioną nigdy śmiercią ojca, która zdaje się mieć związek z nie najlepszą kondycją psychiczną matki. Pobyt na Egret Island staje się również pretekstem do snucia refleksji nad własnym życiem i małżeństwem, punktem wyjścia do rozważań o swoich pragnieniach, potrzebach i oczekiwaniach wobec życia. Nieoczekiwanie, próbując rozwikłać tajemnicę, jaką najwyraźniej skrywa jej matka, poznaje zakonnika, brata Thomasa; znajomość z nim sporo namiesza w życiu Jessie, ale też – paradoksalnie – pomoże jej odnaleźć samą siebie.

Sue Monk Kidd posiadła niezwykłą zdolność opowiadania o rzeczach uniwersalnych, by nie rzec - banalnych i zwyczajnych, tak jakby były one czymś wyjątkowym, niepospolitym, jakby nie przydarzały się każdego dnia tysiącom innych ludzi, lecz spłynęły właśnie na nas, w akcie łaski lub szczególnego daru niedostępnego nikomu więcej. Bo w gruncie rzeczy historia Jessie jest dość prozaiczna: dojrzała kobieta, znudzona swoim małżeństwem, mająca dość odgrywania wciąż tych samych ról, ma wrażenie, że coś ją w życiu omija, że to, czego doświadcza to nie wszystko, co świat ma jej do zaoferowania; korzystając z nadarzającej się okazji, wyrywa się z domu i rzuca w ramiona pierwszego sensownego mężczyzny, jakiego spotyka. Brzmi do bólu banalnie i właściwie takie jest, jednak autorce udało się wydobyć z fabuły głębię; nie podrasować, ubarwić, dorobić ideologię, ale wyłuskać z niej rzeczy na pierwszy rzut oka niedostrzegalne, całe bogactwo emocji i uczuć, wrażeń i refleksji towarzyszących przeżyciom i rozterkom bohaterki. Dzięki temu historia Jessie przestaje być czymś, co przytrafia się innym, od czego można się zdystansować, co można zbagatelizować, zbyć uśmiechem wyższości i politowania; staje się lustrem, które odbija nasze własne obawy, wątpliwości, pragnienia, emocje, myśli. Sue Monk Kidd nie usprawiedliwia swojej bohaterki, nie wybiela, ale i nie osądza: po prostu pokazuje, że „takie rzeczy się zdarzają”, nie umniejszając przy tym wyrządzonej krzywdy, nie deprecjonując uczuć innych, nie trywializując tego, czego doświadcza ona sama.

Choć trudno oprzeć się wrażeniu, że sytuacja Jessie i jej stan psychiczny nie są wyjątkowe, że jej przeżycia dzielą tysiące innych kobiet, jest coś w prozie amerykańskiej pisarki, co nie pozwala na jednoznaczną ocenę bohaterki i podciągnięcie jej pod stereotyp znudzonej, zdradzającej żony. Znakomicie nakreślony portret psychologiczny ukazujący charakter Jessie, drogę, która doprowadziła ją do tego konkretnego punktu w życiu, przyczyny i okoliczności, jakie wpłynęły na podjęcie tej najważniejszej, ale i kolejnych decyzji, całe spektrum emocji, bogactwo wewnętrznych przeżyć, obaw i wątpliwości, nadziei, oczekiwań i pragnień, siłę dobrych i złych wspomnień – doskonale oddają dylematy kobiety, która stanęła na rozdrożu i nie bardzo wie, co dalej zrobić ze swoim życiem. Bohaterka jest w swej niedoskonałości taka prawdziwa, taka ludzka, że chcąc nie chcąc identyfikujemy się z nią, odnajdujemy w niej cząstkę siebie lub choćby zaczynamy rozumieć – nawet, jeśli jej postępowanie budzi w nas wewnętrzny sprzeciw. Romans, jaki przeżywa bohaterka, jest tylko – albo aż – częścią głębszej, wewnętrznej przemiany, impulsem, który ją wyzwala i który uświadamia jej, czego tak naprawdę chce od życia, ale też pokazuje jej prawdziwą wartość tego, co może stracić, a co do tej pory udało jej się stworzyć. Wybory, których dokonuje, nie są satysfakcjonujące w stu procentach, pozostawiają słodko – gorzki posmak, ale i dają zrozumienie, że takie jest właśnie życie.


Opactwo świętego grzechu jest nostalgiczną, refleksyjną i mądrą opowieścią zawierającą mnóstwo życiowych prawd, podanych w niebanalny, ujmujący sposób, trafiający wprost do serca. Sue Monk Kidd uświadamia, że choć los stawia na naszej drodze różnych ludzi, to tylko od nas zależy, komu pozwolimy w naszym życiu pozostać, odcisnąć na nim swój ślad. Pokazuje wartość prawdziwej przyjaźni, dojrzałej, wypróbowanej miłości, ale i obezwładniającą siłę (niszczącą czy wyzwalającą?) pożądania i namiętności. Opowiada o potrzebie samorozwoju i samorealizacji, odkrywania siebie na nowo, podążania za swoimi marzeniami, stawiając jednocześnie pytania o granicę między własnymi pragnieniami a moralnymi powinnościami, między szczęściem własnym a krzywdą drugiego człowieka. To piękna i pouczająca historia o wyborach, które nie określają raz na zawsze naszego życia, ale które musimy każdego dnia podejmować na nowo oraz o tym, że każdy wstrząs czy tragedia są początkiem jakiejś zmiany, a tylko od nas zależy, czy przekujemy ją w coś dobrego i wartościowego.

Moja ocena: 4/5




za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackie :)

22 komentarze:

  1. Proza, którą się delektowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, autorka posługuje się bardzo wysmakowanym, plastycznym językiem, uwielbiam to ;)

      Usuń
  2. Książka z pewnością dołączy do listy lektur, które muszę przeczytać, choć pewnie wcześniej zapoznam się z ,,Sekretnym życiem pszczół",

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja z kolei właśnie "Sekretne życie pszczół" mam do nadrobienia ;)

      Usuń
  3. Ah! Piękna lektura przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, czekam z niecierpliwością na Twoje wrażenia z lektury ;)

      Usuń
  4. Jakimś cudem ominęła mnie ta powieść, choć bardzo sobie cenię książki tej autorki. Dobrze, że nie jest to powieść szablonowa, podobna do poprzednich. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chociaż już wiem - to jest recenzja przedpremierowa. Dlatego jeszcze nie sięgnęłam po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedpremierowa tego wydania, książka ma już swoje lata ;)

      Usuń
  6. Myślę, że umiejętność ciekawego pisania o rzeczach zwyczajnych i banalnych to rzadko spotykany talent. Rzeczywiście opis fabuły sugeruje, że historia Jessie to opowieść jakich wiele, ale ufam twojemu osądowi, więc postaram się z tą książką zapoznać, szukając w niej tych elementów niby zwykłych, a jednak wyróżniających się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się ich - podobnie jak ja - doszukasz; nie w każdego autora wydaniu ten zabieg do mnie przemawia, niestety ;/

      Usuń
  7. Zaczęłam właśnie ją czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie skończyłam ją czytać i jestem totalnie nią urzeczona! Muszę teraz zebrać myśli na tyle, żeby napisać recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, uwielbiam, kiedy książka budzi takie emocje, choć swoją drogą tym trudniej napisać o niej coś sensownego :) Czekam na zapis wrażeń z lektury!

      Usuń
  9. Mam w najbliższych planach czytelniczych :). Jestem po lekturze "Czarnych skrzydeł" i "Sekretnego życia pszczół" i książki bardzo mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest zupełnie inna od poprzednich tematycznie, no ale styl pozostaje bez zmian, więc mam nadzieję, że i "Opactwo..." przypadnie Ci do gustu ;)

      Usuń
  10. Czytałam "Czarne skrzydła" jak i "Sekretne życie pszczół" i jestem pewna, że i po tą książkę sięgnę :) Tym bardziej, że tamte mi się bardzo podobały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi zatem życzyć Ci cudownej lektury! ;)

      Usuń
  11. Kolejny dowód na to, że warto czytać blogi! Znam książki tej autorki, ale o "Opactwie świętego grzechu" nie słyszałam aż do dziś. Wydaje mi się, że może to być niezła lektura na jesień. Pozdrowienia od nowej czytelniczki.
    http://lezeiczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że podobnie odebrałyśmy tę prozę :) Książka opowiada niby o banałach, ale właśnie robi to w taki sposób, że można rozkoszować się lekturą. I też nie oceniałam zachowania postaci, tylko obserwowałam jak Kidd je opisuje. Dobra książka, ale wciąż najlepszym jej dziełem są dla mnie "Czarne skrzydła".

    OdpowiedzUsuń
  13. Skoro ja ujęłam pięknie, to co mam powiedzieć o Twoim wpisie? Rozłożyłaś książkę na czynniki pierwsze; pochyliłaś się nad każdym aspektem, z każdej płaszczyzny wyciągnęłaś najpiękniejsze perełki i wyszedł majstersztyk! Tyle się muszę/chcę (!) jeszcze od Ciebie nauczyć... :)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.