środa, 8 lipca 2015

"Dom przy alei Rothschildów"

Autor: Stefanie Zweig
Tytuł: "Dom przy alei Rothschildów"
Cykl: "Rodzina Sternberg"
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Marginesy, 2015
Ilość stron: 269
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Rodzinne sagi niezmiennie cieszą się sporą popularnością - zwłaszcza te, które ukazują dzieje członków rodu na tle przełomowych wydarzeń historycznych, a więc siłą rzeczy osadzonych w realiach wyjątkowo burzliwych i dramatycznych. Są one jednak prawdziwym wyzwaniem dla pisarza; nie każdy potrafi mu sprostać w sposób, który usatysfakcjonowałby wymagającego czytelnika. Niemiecka pisarka Stefanie Zweig podjęła to wyzwanie; snując opowieść o losach pewnej żydowskiej rodziny, osadziła jej akcję w dwudziestym stuleciu - czasach obfitujących w tragiczne wydarzenia, które wyznaczyły bieg nowożytnej historii - by ukazać, jak drastycznie i diametralnie zmieniło się oblicze świata i losy pokoleń jednej rodziny.

Dom przy alei Rothschildów to pierwszy tom sagi o familii Sternbergów, zasymilowanych niemieckich Żydów, którzy w 1900 roku wprowadzają się do nowo wybudowanej, frankfurckiej kamienicy pod wymienionym w tytule adresem.
Johann Isidor, zamożny przedsiębiorca, wraz z żoną Betsy - wykształconą intelektualistką i przykładną panią domu - oraz kilkuletnim synkiem, wiodą w miarę beztroskie i szczęśliwe życie. Interesy idą znakomicie, powiększającej się rodzinie niczego nie brakuje; obracają się w dobrym towarzystwie, posyłają dzieci do dobrych szkół, wyjeżdżają do modnych uzdrowisk - nic dziwnego, że Sternbergowie z ufnością patrzą w przyszłość. Nadchodzi jednak rok 1914 i Wielka Wojna, gdy najstarszy syn, Otto, jak na dobrego patriotę przystało, zaciąga się do armii. Złe czasy odciskają swe piętno także na najbardziej majętnych przedstawicielach społeczeństwa: wojenne tragedie, głód i bieda stają się codziennością również dla mieszkańców kamienicy przy alei Rothschildów. I jak to zwykle bywa, incydentalny dotąd antysemityzm zaczyna gwałtownie narastać, dzieląc społeczeństwo i doprowadzając do kolejnych tragedii.

Dom przy alei Rothschildów jest wyraźnie inspirowany Buddenbrokami Tomasza Manna. Stefanie Zweig, prezentując życie mieszczańskiej rodziny z początków XX wieku, przejęła charakterystyczny, pełen szczegółów styl i może nie tyle ukazała upadek rodu, co starego porządku i systemu wartości, odchodzących wraz ze śmiercią arcyksięcia Ferdynanda i wybuchem Wielkiej Wojny. Życiowe priorytety bohaterów, ich styl życia i światopogląd w okamgnieniu muszą zostać zweryfikowane pod wpływem lawiny dramatycznych wydarzeń, wszyscy oni muszą nagle odnaleźć się w świecie, który nagle pokazał nieznane dotąd oblicze. Tyle tylko, że Sternbergowie, ich perypetie i codzienne problemy składające się na mieszczańskie życie, a także rodzinne tragedie wplecione w przełomowe wydarzenia historyczne, istnieją i rozgrywają się – choć trudno w to uwierzyć – w tle powieści. Na pierwszy plan wysuwają się mimo wszystko dużo mniej istotne szczegóły mieszczańskiego życia z początku wieku, odwracające naszą uwagę od ważkich, często wręcz doniosłych rzeczy będących udziałem członków rodziny. Detale dotyczące garderoby, wystroju wnętrz, zastawy stołowej, wymyślnego menu przyćmiewają nawet dość nużące opisy sposobów spędzania wolnego czasu, zajęć służby i pani domu, wychowania dzieci, a co gorsza – także relacji między bohaterami, co w sadze rodzinnej nie powinno mieć miejsca. Oczywiście, są to informacje istotne dla fabuły, tworzące klimat powieści – i jeśli to było zamierzeniem autorki, to rzeczywiście tworzą: duszny, przytłaczający, dekadencki – ale  kiedy przysłaniają one ogół wydarzeń i szerszą perspektywę historyczno – obyczajową, potencjalnie interesująca opowieść staje się rozwlekłą, nużącą lekturą.

Na niekorzyść autorki działa także sposób kreacji sylwetek bohaterów – zdystansowany, pozbawiony emocji, chłodny – co sprawia, że trudno wczuć się w ich sytuację, identyfikować z nimi nawet w obliczu dotykających ich tragedii. Są nieciekawi, podobnie jak życie, które wiodą, zaś wybory, jakie podejmują i ich konsekwencje – zaskakująco mało nas obchodzą. A przecież każdy z bohaterów ma potencjalnie intrygującą osobowość i swoje ciche dramaty skrzętnie skrywane przed otoczeniem – aż żal, że Zweig nie przyłożyła się bardziej i nie obdarzyła swoich postaci bardziej wyrazistymi charakterami lub też nie rozwinęła drzemiącego w nich potencjału.


Niemal dwieście siedemdziesiąt stron pierwszego tomu sagi rodzinnej to mimo wszystko niewiele, zwłaszcza jak na kilkanaście lat życia w wyjątkowo burzliwym okresie historycznym; z początku byłam przekonana, że wydarzenia i osobowości bohaterów będą wylewać się wręcz z kart książki, że fabuła będzie przeładowana treścią – nic podobnego. Dom przy alei Rothschildów zanudza i przytłacza masą mało istotnych szczegółów, nużącymi opisami często nie wnoszącymi nic do fabuły, leniwie snującą się akcją sprawiającą wrażenie, że Sternbergowie wiodą jałowe, nudne życie i sami są osobnikami raczej nieciekawymi. To prawda, że interesująco został zarysowany wątek antysemityzmu i sytuacji Żydów przed Wielką Wojną i w jej trakcie, ale co z tego, skoro został on daleko w tyle wraz ze zbyt wąską perspektywą życia mieszkańców Frankfurtu i ogólnym kontekstem historycznym? To nie było to, czego się spodziewałam, ale jeśli ktoś lubi i ceni leniwie snujące się sagi rodzinne, z pewnością znajdzie w prozie niemieckiej pisarki coś dla siebie.

Moja ocena: 3/5



za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Marginesy

12 komentarzy:

  1. Raczej się nie skuszę. Lubię sagi, jednak nie lubię się przy nich nudzić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka nie jest tak rewelacyjna jak "Buddenbrokowie". Bo tytuł kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz, że ja się też niestety zawiodłam. Dalej będę wielbiła sagi rodzinne, ale jak piszesz na FB nie każda jest perełką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa okładka, a jednak mimo to chyba się na nią nie skuszę... ale "nigdy nie mów nigdy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam nic przeciwko sagom, ale muszą być emocjonujące oraz przykuwające uwagę tak, żebym poczuła jakąś więź z bohaterami, żebym w ogóle przejęła się ich losem. Skoro w tej książce brakuje tych elementów, to niestety, ale jestem na nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. O twórczości Stefanie Zweig już słyszałam. Nie miałam jednak pojęcia, że ta książka nie prezentuje się najlepiej zarówno pod względem objętości, jak i niedociągnięć treściowych. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło wrócić do czytania twoich recenzji (w końcu mam wakacje). Powiem szczerze, że miałam na uwadze tę książkę i jeśli starczy mi czasu w wakacje to spróbuję po nią sięgnąć choć może już z mniejszym entuzjazmem :) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że taka nużąca, więc raczej z niej zrezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie mogę się przekonać do sag ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak czułam, że mnie ta książka nie przekona. W sumie nie wiem dlaczego. Już sama objętość wydała mi się podejrzana. :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Tło społeczno-obyczajowe wysuwa się przed tło historyczne? Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, o ile znajduję w książce dużo szczegółów, które pobudzą moją wyobraźnię do działania i pozwolą wyobrazić sobie życie w określonej grupie społecznej, drobiazgi składające się na codzienność. Wszystko jednak musi być wyważone, a jeden element nie powinien przytłaczać drugiego - do tego potrzeba wyjątkowego talentu pisarskiego.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.