wtorek, 8 lipca 2014

"Biała księżniczka"

Autor: Philippa Gregory
Tytuł: "Biała księżniczka"
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2014
Ilość stron: 458
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Najnowsza powieść Philippy Gregory jest książką wyjątkową i chyba nie mijam się z prawdą twierdząc, że szczególnie niecierpliwie wyczekiwaną przez miłośników twórczości brytyjskiej pisarki. Biała księżniczka jest bowiem ogniwem łączącym dwa najsłynniejsze cykle powieściowe Gregory: Wojen kuzynów i tudorowski, a wszystko za sprawą głównej bohaterki. Jest nią nie kto inny, a Elżbieta York - córka Edwarda IV i Elżbiety Woodville, księżniczka spod znaku białej róży, a jednocześnie żona pierwszego Tudora na tronie Anglii i matka Henryka VIII. Losy królowej, przez całe życie zmuszonej wybierać między Yorkami a Tudorami, między własnym mężem a pretendentem do korony utrzymującym, że jest jej zaginionym bratem, należą do najbardziej dramatycznych w historii Anglii. Choć samą Elżbietę York trudno zaliczyć do najpopularniejszych brytyjskich monarchiń, Philippa Gregory, snując opowieść o jej losach, nie tylko spina klamrą dwa cykle powieściowe, ale też przybliża czytelnikowi intrygującą, tragiczną sylwetkę założycielki dynastii Tudorów.

Rok 1485. Henryk VII Tudor, po rozgromieniu pod Bosworth wojsk Ryszarda III, zostaje władcą Anglii. Aby zjednoczyć królestwo targane wojną domową, zyskać poparcie możnych i umocnić swą władzę, bierze za żonę księżniczkę z pokonanej dynastii, Elżbietę York. Córka Edwarda IV wciąż jest pogrążona w żałobie po śmierci poległego króla, rozumie jednak, jak wielka odpowiedzialność na niej ciąży i że praktycznie nie ma wyboru. Po ślubie bardzo szybko przekonuje się, że największy wpływ na królewskiego małżonka ma jego matka, lady Małgorzata Stanley. Henryk nie ufa własnej żonie i jej licznym krewnym, wszędzie wietrzy spiski i nie czuje się pewnie na tronie, na którym przed nim zasiadali uwielbiani przez lud Yorkowie. Wkrótce okazuje się jednak, że jego podejrzenia nie były bezpodstawne - poddani buntują się przeciw władzy Tudora, a za wszystkim wydaje się stać królowa wdowa, Elżbieta Woodville, która nie traci nadziei na odnalezienie jednego z synów ocalonego przed laty z Tower, liczy na jego powrót do kraju i przywrócenie władzy Yorkom. Intrygi matki stawiają w dwuznacznej sytuacji jej rodzoną córkę, która zmuszona jest wybierać między lojalnością wobec męża a wiernością własnemu rodowi, miłością do matki i kogoś, kto podaje się za jej ukochanego brata.

Philippa Gregory po raz kolejny udowodniła, że w pełni zasługuje na miano mistrzyni powieści historycznej, a nadanie jej tego tytułu nie było czysto kurtuazyjnym gestem. Uwielbiam to oszałamiające uczucie, kiedy rozpoczynam lekturę i od pierwszych zdań z łatwością mogę dosłownie wejść w skórę narratorki i zarazem głównej bohaterki. Nieodmiennie zachwyca mnie bogactwo szczegółów, historyczna i psychologiczna wiarygodność zarówno tła powieści, jak i sylwetek bohaterów świadczące o tym, że pisarka swobodnie, z wyczuwalną pasją porusza się w realiach epoki, ma wyraźną i spójną wizję powieści i z godnym pozazdroszczenia rozmachem potrafi ją zrealizować.

Biała księżniczka niczym nie różni się od pozostałych powieści Brytyjki - jest równie dopracowana, fascynująca, wspaniała. Stanowi zarazem doskonałe zwieńczenie i dopełnienie cyklu Wojen kuzynów, jak i intrygujący punkt wyjścia dla serii tudorowskiej - na jej kartach pisarka kontynuuje i rozwiązuje wcześniejsze wątki, zwłaszcza te dotyczące losów bohaterów poprzednich powieści, którzy i tu odgrywają niezwykle ważne role; wystarczy wspomnieć Elżbietę Woodville (Biała królowa), która po śmierci swego królewskiego szwagra Ryszarda III, wraz z Małgorzatą Beaufort (Czerwona królowa) próbuje pogodzić zwaśnione rody Yorków, Lancasterów i Tudorów swatając swoją córkę z synem niedawnej antagonistki, a następnie osadzić na tronie swego zaginionego przed laty syna. Cudownie było móc śledzić dalsze poczynania i intrygi tych dwóch niezwykłych, silnych kobiet, z którymi tak trudno było mi się rozstać, i to nawet pomimo konieczności zweryfikowania opinii na ich temat: moja ulubienica Elżbieta Woodville rzeczywiście okazała się pierwszej wody intrygantką, która nie cofnęła się przed niczym, by osadzić na tronie swoją córkę, a następnie nie zawahała się spiskować przeciw niej i jej mężowi, gdy na horyzoncie pojawił się dziedzic z rodu Yorków. No cóż, była to dla mnie gorzka pigułka do przełknięcia, chociaż trzeba przyznać, że portret królowej - wdowy jest spójny z tym, jaki wykreowała Gregory w poprzednich tomach serii. Ociepleniu uległ natomiast wizerunek Małgorzaty Beaufort - matki bezgranicznie oddanej jedynemu synowi można nie lubić z wielu względów, jednak jej postawa musi budzić - i o dziwo budzi - szacunek i podziw.

Kolejnym wątkiem, jaki doczekał się kontynuacji, jest jedna z najbardziej tajemniczych historii w dziejach Anglii, zagadka, która do dziś nie doczekała się rozwiązania. Mowa oczywiście o losie zaginionych książąt z Tower - dwóch małoletnich synów Edwarda IV i Elżbiety Woodville; chociaż ich ciał nigdy nie odnaleziono, tradycyjnie o zabójstwo posądza się ich stryja, Ryszarda III. Philippa Gregory już w poprzednich powieściach podważyła tę popularną teorię i ukuła własną, popartą bardzo rzetelnym researchem i mocno osadzoną w bogatym materiale źródłowym. Choć po dziś dzień nikt tak naprawdę nie wie, jaki los spotkał książąt Yorków, wersja brytyjskiej pisarki wydaje się niezwykle prawdopodobna, jej interpretacja faktów - logiczna, wiarygodna, nienaciągana, a przy tym wyjątkowo fascynująca - na niej zresztą zasadza się intryga powieści, z niej wynika wewnętrzne rozdarcie bohaterki.

Postać królowej Elżbiety, choć niezbyt dobrze znana szerszemu gronu czytelników, jest ze wszech miar interesująca. W imię racji stanu zmuszona do poślubienia pretendenta do angielskiej korony, pogromcy Yorków - Henryka Tudora, przez całe życie lawirująca między lojalnością wobec męża a wiernością własnemu rodowi, i to w obliczu nieustannych konfliktów podsycanych przez własną matkę i jej wpływowych stronników. Nic dziwnego, że małżeństwo z Henrykiem nie należało do udanych - nowy król nigdy chyba nie poczuł się pewnie na tronie, mało komu ufał (bezgranicznie tylko własnej matce i stryjowi), wciąż musiał stawiać czoła rebeliom, spiskom i intrygom Yorków, co kładło się cieniem na jego relacjach z żoną próbującą zadowolić obie strony. Gregory znakomicie udało się nakreślić portret Elżbiety, jej wewnętrzne rozdarcie, nieustanny niepokój i niepewność co do bezpieczeństwa krewnych i przyszłości najbliższych. Arcyciekawą postacią okazał się również jej królewski małżonek - monarcha podejrzliwy i nieufny (co akurat jest w pełni zrozumiałe), nie potrafiący zjednać sobie poddanych, pozostający w cieniu uwielbianych przez lud władców z pokonanej dynastii. Cena, jaką zapłacił za koronę, była ogromna: całe jego życie i lata panowania były nieustanną i niewdzięczną walką o tron i utrzymanie wywalczonego dziedzictwa dla następnych pokoleń założonej przez siebie dynastii.
Zarówno Henryka VII, jak i Elżbietę York, śmiało można nazwać postaciami tragicznymi: ją - w bardziej klasycznym, antycznym wymiarze za sprawą wewnętrznego konfliktu, który determinował jej życie, jego - przez nieustanne, skazane na niepowodzenie dążenie do sprostania własnym i cudzym wyobrażeniom o idealnym władcy. Obserwowanie ich duchowych zmagań, dylematów, rozterek i wątpliwości na wielu różnych poziomach, śledzenie wewnętrznych monologów godnych pióra samego Szekspira, okazało się prawdziwie fascynującym doznaniem.

Wielbicieli twórczości Philippy Gregory specjalnie zachęcać do lektury Białej księżniczki nie trzeba; najnowsza powieść brytyjskiej pisarki dorównuje poziomem poprzednim i zachwyca tym, do czego autorka zdążyła przyzwyczaić swoich czytelników: nakreślonym z rozmachem, dbałością o szczegóły i wiernością historycznym przekazom realiom obyczajowym, brawurowo prowadzonej fabule, a przede wszystkim - tchnącymi autentyzmem, intrygująco wielowymiarowymi portretami bohaterów, którzy, choć żyli przed wiekami, dzięki lekturze wydają się być na wyciągnięcie ręki.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/224023/biala-ksiezniczka/opinia/19673389#opinia19673389


za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :)

32 komentarze:

  1. Nie czytałam żadnej z powieści tej autorki, ale wkrótce zapozna się z książką pod dość patetycznym tytułem "Kochanek dziewicy". Zobaczę co z tego wyniknie, bo naprawdę uwielbiam tego typu powieści, a Gregory wydaje się być uwielbiana przez wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tytuł wcale nie jest patetyczny - Elżbieta I kreowała się na królową - dziewicę, stąd tytuł - raczej ironiczny :) Ale polecałabym Ci jednak zacząć cykl tudorowski od początku, to znaczy od "Wiecznej księżniczki", bo powieść, za którą się zabierasz, jest jego finałem niemalże :/ I naprawdę sporo tracisz :D

      Usuń
  2. Pamiętam o tej serii wydawniczej, ale jeszcze nie zaczęłam czytać pierwszego tomu. Wiem, że lektura będzie bardzo przyjemna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem po co patrzyłam na Twoją ocenę. Znając Twoją miłość do książek Gregory była do przewidzenia. Niemniej ciesze się, że mimo entej z kolei książki, pisarka nie osiadła na laurach i nadal tworzy świetne, porywające, wierne powieści historyczne. Na ten tytuł choruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłby koniec świata, gdybym musiała nisko ocenić powieść Philippy :D
      Na szczęście mi - ani jej - to nie grozi:)

      Usuń
  4. Oj muszę nadrobić twórczość tej pisarki, ale póki co idzie mi jak po grudzie, bo zawsze wyskakuje mi coś do przeczytania, na czym bardziej mi zależy:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy ma swoje priorytety, istnieje jednak duża szansa, że kiedy sięgniesz po jej pierwszą powieść, odłożysz w kąt wszystkie inne:)

      Usuń
  5. Jak dobrze wiedzieć, że na Gregory zawsze można liczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O to muszę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro przypadła Ci do gustu trylogia o Marii Antoninie, to jestem pewna, że twórczość Gregory także polubisz:) Jakby co, to chętnie pożyczę Ci wszystkie tomy po kolei:)
      Aaaa, mam jeszcze trylogię o Józefinie Bonaparte, tak idąc za ciosem, również wyśmienita:)

      Usuń
    2. Ja pokochałam powieści historyczne właśnie dzięki Gregory :)

      Usuń
  7. Ech, już tyle recenzji książek tej pisarki u Ciebie przeczytałam, a każda z nich tak kusi, tak zachęca, że oficjalnie się poddałam. I to wszystko Twoja wina! Nikogo innego, jak Twoja. Czy mogłabyś mi polecić, od jakiej pozycji najlepiej zacząć przygodę z tą pisarką? Chyba pora w końcu się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Najlepiej zacząć rzecz jasna od początku, to jest od pierwszego tomu cyklu wojen kuzynów, czyli "Władczyni rzek" :

      Usuń
    2. Jak tylko będę szła do biblioteki, to sprawdzę, czy jest dostępna :)

      Usuń
  8. Bardzo lubię powieści historyczne, ale utworów tej autorki jeszcze nie czytałam. Może trzeba nadrobić zaległości, bo spotkałam już wiele pozytywnych opinii na temat jej książek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, gwarantuję, że będziesz zadowolona! No dam sobie rękę za to uciąć:)

      Usuń
  9. Oh, kolejnych powieści Gregory chyba już nie warto recenzować ;) Ja też czekałam na Białą księżniczkę - i proszę, miałam rację, że Elżbieta Woodville to manipulatorka i czarownica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, a to moja najulubieńsza bohaterka Philippy! Wiele jestem jej w stanie wybaczyć, bo wciąż mam do niej ogromny sentyment, jednak nie mogę nie dostrzegać jej wad, niestety...

      Usuń
  10. Moja ulubiona fanka Philippy :) Czytałam kilka jej książek i zawsze mam ochotę na wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba raczej psychofanka :D
      Koniecznie przeczytaj wszystkie, z chęcią poznałabym Twoje opinie na temat kolejnych tomów:)

      Usuń
  11. Aż mnie skręca w środku z niecierpliwości, kiedy będę mogła w końcu przeczytać Białą Księżniczkę. Cieszę się, że Philippa jest w formie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać, aż przeczytałam "Białą księżniczkę". Tam myślałam, że będzie rozdarta pomiędzy mężem a knującą matką. W sumie to Elzbietka wydaje mi się pozytywną postacią, bo jej matka okazała się już nawet w "Białej królowej" wyrachowana i zbytnio ambitna, a do Małgorzaty B jakoś nie mogę się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, trudno nie lubić Elżbiety York, chociaż jej osobowość nieco blednie przy ambitnej i jakże barwnej matce:) Elżbietę Woodville uwielbiam mimo jej licznych wad i tak już chyba pozostanie, natomiast zgadzam się - Małgorzata Beaufort pozostaje postacią wybitnie antypatyczną.

      Usuń
  13. Zdążyłam się już zapoznać z twórczością tej pani, ale jestem dopiero na początku swojej drogi. Jednakże naprawdę mi się podoba jej styl :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O tym, jak bardzo popularna stała się autorka świadczy fakt, że na okładce książki jej nazwisko zostało wyeksponowane znacznie większą czcionką, niż tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż mi się humor poprawił od Twojego entuzjazmu :D

    OdpowiedzUsuń
  16. To ja zapytam eksperta od Philippy :) Dawno zamierzałam zapoznać się z jej twórczością, ale zawsze wpadało mi w łapki "coś" innego. Teraz mam więcej czasu wolnego, więc nadeszła ta chwila, by w końcu ją poznać. Którą powieść polecasz na początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jestem pewna, że po lekturze dołączysz do grona wielbicielek jej twórczości! Na pierwszy ogień polecam "Władczynię rzek", pierwszy tom cyklu Wojen kuzynów, w następnej kolejności masz "Białą królową", "Czerwoną królową", "Córkę Twórcy królów" i "Białą księżniczkę". Potem już tylko cykl tudorowski:)

      Usuń
    2. O dzięki :) "Władczyni rzek" właśnie zamówiona.

      Usuń
  17. U Gregory cenię to, o czym Ty tutaj wspominasz - że potrafi postaci pozornie nieciekawe, pomijane, niezbyt często przytaczane w literaturze naukowej i w beletrystyce, ukazać w zupełnie nowym świetle, zwrócić na nie uwagę czytelnika, udowodnić, że każdy człowiek ma swoją fascynującą historię, która zachwyca na tle historycznym i obyczajowym. Potrafiłaby z praczki pałacowej uczynić bohaterkę znakomitej powieści - a co dopiero, gdy bierze się za królową! :)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.