Tytuł: "Karin córka Monsa"
Wydawnictwo: Książnica - Grupa Wydawnicza Publicat, 2014
Ilość stron: 277
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Mika Waltari to bez dwóch zdań najpopularniejszy pisarz fiński; światową sławę przyniosły mu powieści historyczne, które do dziś znajdują rzesze wiernych czytelników, wystarczy wspomnieć chociażby legendarnego już "Egipcjanina Sinuhe" czy genialną "Trylogię rzymską". Ja jednak chciałabym dziś Wam opowiedzieć nie o monumentalnym dziele formatu wyżej wymienionych, ale o niepozornej, niespełna trzystu stronicowej powieści, która podobnie jak pozostałe prozatorskie perełki Fina, czaruje specyficznym stylem okraszonym nutą smutku i melancholii oraz zachwyca psychologiczną głębią postaci bohaterów.
Akcja powieści rozgrywa się w XVI - wiecznej Szwecji, gdzie po śmierci króla Gustawa I Wazy tron obejmuje jego najstarszy syn, Eryk, młodzieniec inteligentny i ambitny, ale przy tym porywczy, słynący z hulaszczego i awanturniczego trybu życia. Niespodziewanie młody król ujawnia swe drugie, znacznie łagodniejsze oblicze, gdy przypadkiem na targu spotyka ubogą Karin, córkę knechta. Zauroczony dziewczyną postanawia zabrać ją na swój dwór, gdzie pod okiem jego siostry kształci się, nabywa manier i ogłady. Nikt jednak nie zapomina tam, jak proste jest pochodzenie Karin i jak dwuznaczna jej pozycja. Jedynie dla Eryka zdaje się to nie mieć znaczenia, gdyż zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością. Awanse króla okazywane córce knechta nie spotykają się ze zrozumieniem otoczenia; rośnie również niezadowolenie szlachty zaniepokojonej dążeniami Eryka do jedynowładztwa, królewskiego brata Jana, któremu również marzy się tron oraz duńskiego monarchy, któremu nie podobają się zapędy Szwecji dążącej do hegemonii w rejonie Bałtyku. Nad parą zakochanych zaczynają zbierać się ciemne chmury.
Aż wstyd przyznać, ale "Karin córka Monsa" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Miki Waltariego. Dotąd spotykałam się jedynie z opiniami na temat jego prozy - tak diametralnie różnymi, jak to tylko możliwe, od ekstatycznych zachwytów po srogie rozczarowania. Proza, która budzi tak skrajne emocje, musi być niezwykła - ja zakochałam się w niej niemal od pierwszych słów. Dlaczego "niemal"? Ano dlatego, że jest ona mocno specyficzna, a jej styl, na pierwszy rzut oka, bardziej przypomina suchą relację aniżeli fabułę historycznej powieści. Na szczęście było to tylko pierwsze wrażenie, które rozmyło się w chwili, w której zorientowałam się, że fiński autor nie używa słów po to, by zawrzeć w nich konkretną historię. On porusza się poza słowami, kształtuje fabułę i buduje klimat z obrazów utkanych za pomocą oszczędnych, ale precyzyjnie dobranych słów, sugestywnych i esencjonalnych, niejednokrotnie przemycając treść między wierszami. Proza Waltariego jest mistrzowska, konkretna, skondensowana i nieprzegadana, nie ma w niej nic zbędnego, choć jednocześnie czaruje wysublimowanym pięknem języka i bogactwem obrazów, urzeka zmiennością i intensywnością nastroju, a przede wszystkim głębią portretów psychologicznych bohaterów.
Nie do wiary, ale na niespełna trzystu stronach Waltari nie tylko niezwykle wiernie odtworzył historię panowania Eryka XIV (włączając w to główne rysy prowadzonej przez niego polityki czy problemy, z jakimi borykał się jako władca) czy też koleje jego miłości do Karin (ze wszystkimi jej niuansami, reakcjami otoczenia, konsekwencjami), ale - wkraczając w niezwykle kruchą i niepewną sferę uczuć, motywacji, dylematów i emocji - pokusił się o nakreślenie wnikliwej i gruntownej charakterystyki nie tylko nieszczęsnego monarchy i jego wybranki z ludu, ale i bohaterów pobocznych, których w powieści nie brakuje. Niby nic takiego, a wykonany po mistrzowsku zabieg pozwala wejść w skórę nie tylko głównych bohaterów mających przeciwko sobie cały świat, ale i ich antagonistów - a przynajmniej zrozumieć także ich racje, punkt widzenia, spojrzeć na rzeczywistość z ich perspektywy.
Jednak to w kreowaniu portretów głównych bohaterów Waltari wykazał się największą wrażliwością i artyzmem. Fin jest jedynym znanym mi pisarzem, który tak wzruszająco subtelnie, a zarazem wiarygodnie potrafił uchwycić i oddać doznania zakochanej pierwszy raz w życiu młodej kobiety. Jednocześnie, jakby dla kontrastu, z niepokojącym autentyzmem, ukazał stopniowe popadanie w obłęd młodego króla - począwszy od drobnych, ale znaczących incydentów, pozornie błahych cech charakterów uzewnętrzniających się w najmniej oczekiwanych momentach, oznaki sygnalizujące oderwanie od rzeczywistości po sceny dobitnie świadczące o tym, że choroba umysłowa Eryka nie jest czczym wymysłem, ale niezbywalnym faktem. O ile zadziwiającej wrażliwości w kreowaniu postaci Karin nie potrafię w żaden sposób wytłumaczyć, o tyle w przypadku obłąkanego króla mogłabym snuć przypuszczenia, że Waltari zawarł w tej postaci jakąś cząstkę własnych doświadczeń - w końcu wiadomo, że przez całe życie zmagał się z obsesją śmierci i alkoholizmem, co z pewnością naznaczyło jego twórczość wyraźnie wyczuwalną nutą pesymizmu i melancholii, tak urzekającą i przejmującą w "Karin córce Monsa".
Krótka opowieść o życiu szwedzkiego króla ma rzecz jasna swoje drugie, gorzkie dno; Mika Waltari ilustruje nią przekonanie o decydującej roli przeznaczenia w życiu człowieka, który może jedynie poruszać się w granicach wyznaczonych przez bezlitosny los. Opowiada o przekleństwie władzy, z którą osobiste szczęście i spokój sumienia nigdy nie idą w parze, a która przynosi tylko ból, nieszczęście, zniszczenie, obłęd, wreszcie śmierć. Mówi o tym, jak wielką cenę trzeba zapłacić za prawo do bycia szczęśliwym, za próbę przeciwstawienia się wyrokom losu - kara, jaką ponosi Karin, jest zaiste straszliwa.
"Karin córka Monsa" to nie tylko pięknie, przejmująco opowiedziany fragment szwedzkiej historii, to ponadczasowa opowieść o człowieku uwikłanym w życie i przeznaczenie, którego wszelkie dążenia, wybory i nadzieje rozbijają się o bezwzględną rzeczywistość niezależną od niego samego. Smutne i skrajnie pesymistyczne to przesłanie, niemniej jednak podane w formie, której nie sposób się oprzeć. Gorąco polecam!
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/225830/karin-corka-monsa/opinia/20062055#opinia20062055
za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :) |
Piękna okładka tej powieści, Twoja ocena i recenzja zachęciły mnie do sięgnięcia po tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię pesymistyczne i dobijające książki! Tak pięknie to wszystko opisałaś, że zamarzyłam o tym, żeby zobaczyć powieść Waltariego na swojej półce :)
OdpowiedzUsuńHyhy, to tak jak ja :P Zaskoczył mnie trochę ten pesymizm, ale w gruncie rzeczy było to przyjemne zaskoczenie:)
UsuńJa z twórczości Waltari znam jedynie "Egipcjanina Sinuhe", a ponieważ już od dawna nosiłam się przeczytaniem czegoś jeszcze tego pisarza, chętnie sięgnę po książkę, o której napisałaś.
OdpowiedzUsuńOstatnio chodzę wokół tej książki i się zastanawiam, widzę, że warto przeczytać, choć niekoniecznie teraz, bo dopiero co czytałam Wikingów w wydaniu Cherezińskiej :) No i faktycznie dajnie zacząć spotkanie z pisarzem od czegoś cieńszego niż dwutomowy Egipcjanin czy trylogia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli tak, to polecam, na dobry początek:)
UsuńTzn. miałam na myśli, że Ty dobrze trafiłaś, ja już czytałam zarówno Trylogię, jak i Egipcjanina ;)
UsuńUwielbiam, przeczytałam tego autora prawie wszystko, co wyszło w Polsce. Sięgniesz jeszcze po niego? Co wybierzesz?
OdpowiedzUsuńWszystko :D A na pewno "Egipcjanina Sinuhe" i Trylogię rzymską :)
UsuńKsiążki tego autora są niesamowite :) Nie można się od nich oderwać podczas czytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość tego pisarza:)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o powieści, zachęciłaś mnie do niej. Cieszy mnie, że dokładnie przedstawił panowanie króla i jego uczucie do Karin w tak skondensowanej treści.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mam zamiar zakupić :)
OdpowiedzUsuńPamietam, jak jako nastolatka zaczytywałam się w tej powieści. Nie miała tak pięknej okładki ;)
OdpowiedzUsuń