Tytuł: "O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty, choć wcale tego nie chciał"
Wydawnictwo: Marginesy, 2015
Ilość stron: 410
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Żadna wojna nie jest nieuchronna, dopóki nie
wybuchnie
Zamach w Sarajewie na austriackiego następcę tronu,
arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, w którym zginął on sam i jego żona, Zofia
Chotek, dokonany przez zamachowca serbskiej organizacji nacjonalistycznej
Czarna Ręka, Gawriło Principa, jest uznawany za bezpośrednią przyczynę wybuchu
I wojny światowej. Oczywiście zarówno ten, jak i wszystkie inne konflikty
zbrojne na świecie, miał bardzo złożone i głęboko osadzone w przeszłości
przyczyny - ich początków można doszukiwać się w konsekwencjach ładu
terytorialnego wprowadzonego niemal sto lat wcześniej przez Kongres Wiedeński -
bez dwóch zdań Wielka Wojna wybuchłaby tak czy siak, może tylko pod innym pretekstem. Można jednak snuć rozważania, czy historia Europy
potoczyłaby się inaczej (nie sądzę), gdyby zamach nie doszedł do skutku -
zwłaszcza, że niewiele brakowało, a rzeczywiście tak by się stało.
Na 28 czerwca 1914 roku zaplanowano kilka zamachów, których wykonanie z różnych przyczyn zawiodło (zawodna broń, niewybuchające bomby, fatalne umiejętności strzeleckie) i gdyby nie pomyłka szofera arcyksiążecej pary - wjazd w ślepą uliczkę Sarajewa, niemal pod nogi niczego nie spodziewającego się zamachowca, który, zdziwiony, oddał śmiertelne strzały w kierunku swoich ofiar - gdyby nie ten fatalny, niewiarygodny wręcz zbieg okoliczności... no właśnie: co wtedy? Czy rzeczywiście losy świata zależały od przypadku, błędu pojedynczego człowieka, pechowej koincydencji? Ian Thornton wokół takich oto rozważań osnuł fabułę swojej debiutanckiej powieści O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty, choć wcale tego nie chciał.
Na 28 czerwca 1914 roku zaplanowano kilka zamachów, których wykonanie z różnych przyczyn zawiodło (zawodna broń, niewybuchające bomby, fatalne umiejętności strzeleckie) i gdyby nie pomyłka szofera arcyksiążecej pary - wjazd w ślepą uliczkę Sarajewa, niemal pod nogi niczego nie spodziewającego się zamachowca, który, zdziwiony, oddał śmiertelne strzały w kierunku swoich ofiar - gdyby nie ten fatalny, niewiarygodny wręcz zbieg okoliczności... no właśnie: co wtedy? Czy rzeczywiście losy świata zależały od przypadku, błędu pojedynczego człowieka, pechowej koincydencji? Ian Thornton wokół takich oto rozważań osnuł fabułę swojej debiutanckiej powieści O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty, choć wcale tego nie chciał.
Jej bohaterem jest Johan Thoms – postać
fikcyjna, choć w fabule występuje w roli feralnego szofera arcyksiążęcej pary,
który 28 czerwca 1914 roku popełnił fatalną w skutkach pomyłkę. Wydarzenie to
miało potężne, dalekosiężne konsekwencje, jednak nie tylko dla świata, ale też
dla i tak nie do końca stabilnej psychiki Johana oraz jego dalszego życia.
Przekonany, że to jego błąd stał się przyczyną udanego zamachu, a co za tym
idzie – że jest winny wybuchu wojny i śmierci milionów istnień ludzkich, stopniowo
pogrąża się w szaleństwie, nie radząc sobie z tą świadomością. Jego reakcją
jest trwająca całe życie ucieczka – także w dosłownym znaczeniu tego słowa –
przed odpowiedzialnością za swój czyn, zaś każdy kolejny konflikt wybuchający
na świecie (wojna domowa w Hiszpanii, nazizm w Niemczech, Wielki Kryzys, II
wojna światowa, zimna wojna, itd.), jako konsekwencja Wielkiej Wojny, tylko
utwierdza Johana w przekonaniu o jego winie, generuje kolejne wyrzuty sumienia
i coraz bardziej pogrąża go w chorobie psychicznej. Lata tułaczki po Europie to
zarówno ucieczka przed odpowiedzialnością, przed sobą samym, jak i
przytłaczającym poczuciem winy – nie tylko za śmierć milionów anonimowych
ofiar, ale również / przede wszystkim – jego najlepszego przyjaciela, poległego
pod Sommą. Johan opuścił rodziców, nie mając odwagi spojrzeć im w twarze,
odszedł od ukochanej kobiety, czując się niegodnym jej uczucia i tęsknił za nią
do końca. Niszcząc całe swe dotychczasowe życie i zrywając wszelkie więzy
łączące go z przeszłością, szukał sposobu, by móc cofnąć czas, naprawić swój
błąd. Na swojej drodze spotyka różnych ludzi, równie mocno doświadczonych i
okaleczonych przez los, z kilkorgiem z nich połączy go długotrwała przyjaźń,
będąca dla niego rodzajem ukojenia. Do pewnego stopnia znajduje wytchnienie
pisząc fikcyjne historie, będące jednak ukrytym wyznaniem winy, jednak wszystko
to nie powstrzymuje, a tylko spowalnia postęp szaleństwa.
Największą tragedią Johana Thomsa jest świadomość
braku kontroli nad własnym życiem, przypadkowość losu oraz rola zbiegu
okoliczności w dziejach świata – szczególnie dokuczliwa, jako pozbawiona
logiki, wykluczająca racjonalne następstwo wydarzeń, dla niego jako mistrza szachowego. W swym szaleństwie, kłócącym się z
logiką szachisty, nie dostrzega on – lub
nie chce dostrzec – że wszystko ma swoje głębsze i bardziej złożone przyczyny,
tak więc udany czy nieudany zamach niczego w historii tak naprawdę nie zmienił,
nie wywołał, co najwyżej – przyspieszył. Johan jednak od dzieciństwa miał
inklinacje do choroby psychicznej i całe swoje życie uważał za zbieg
nieszczęśliwych okoliczności: gdyby nie zranienie w głowę przez jelenia, nigdy
nie poznałby hrabiego Kaunitza, który załatwił mu pracę szofera u gubernatora goszczącego tego konkretnego dnia arcyksiążęcą parę; gdyby nie zakochał się w
Lorelei, nie rozkojarzyłyby go myśli o niej i być może nie skręciłby wtedy w
ślepą uliczkę, robiąc prezent zamachowcowi. Każdy z nas miewa chwile, kiedy
chciałby cofnąć czas, podjąć inne decyzje, zrobić coś inaczej – problem Johana
polegał na tym, że te natrętne myśli dręczyły go nieustannie przez całe życie.
W połączeniu z przytłaczającym poczuciem winy i wyrzutami sumienia, całkowicie zrujnowały jego psychikę i zniszczyły życie.
W tle rozterek i perypetii Thomsa przemierzającego
Europę wraz z przyjaciółmi, obserwujemy kluczowe wydarzenia i wielkie tragedie
XX wieku, przedstawione przez autora (i Johana) jako konsekwencje Wielkiej
Wojny (i błędu Johana). Problem w tym, że właściwie nie wiem, co Thornton
konkretnie chciał przekazać czytelnikowi; sygnały, jakie wysyła w kierunku
odbiorcy, są w moim mniemaniu sprzeczne. Przez fabułę przewija się wciąż jedna
refleksja – o tym, jak błąd pojedynczego człowieka zaważył na losach świata,
jak niefortunny zbieg okoliczności rozpętał spiralę konfliktów ciągnących się przez cały
XX wiek, aż po dziś dzień. Jasne, takie rzeczy miały miejsce w historii, niejeden raz błahe z pozoru wydarzenie miało dalekosiężne skutki – jednak w przypadku
zamachu w Sarajewie pomyłka szofera nie miała takiego znaczenia, nie była
przyczyną wybuchu wojny, a jedynie pretekstem, a to zasadnicza różnica.
Przykład autor wybrał sobie niefortunny – rozumiem, że chciał w ten sposób
zilustrować swoją tezę o roli przypadku w dziejach, ale co chciał
osiągnąć deprecjonując ją szaleństwem przekonanego o jej słuszności bohatera?
Inną kwestią jest przeświadczenie samego protagonisty o
swojej winie i o tym, że jego błąd stał się przyczyną ogólnoświatowych
konfliktów – z fatalistycznymi odczuciami Johana, które miały realny i
tragiczny wpływ na jego życie, nie sposób
dyskutować; w odbiorze lektury przeszkadzała mi niespójna i dość chaotyczna
wizja autora, sprawiająca wrażenie, że on sam się w tym wszystkim pogubił. W
tym wrażeniu utwierdza mnie dość irytująca maniera Thorntona, polegająca na
nachalnym podkreślaniu motywu przewodniego powieści; ponad czterysta stron
wałkowania roli przypadku w historii świata na jednym, konkretnym przykładzie –
w dodatku bohatera opętanego swoją idee fixe, jest zwyczajnie drażniące i nużące, bo niemal na siłę wbijane czytelnikowi do głowy. Nie najlepszym rozwiązaniem
okazała się również narracja mocno zabarwiona czarnym humorem, nieraz
ocierająca się o groteskę, wymuszona lekkość stylu i momentami rozrywkowy ton;
zdaję sobie sprawę, że w wielu wypadkach taki zabieg często ujmuje fabule
ciężaru gatunkowego (a może autor wzorował się na Przygodach dobrego wojaka
Szwejka?), jednak w tym przypadku poważnie koliduje z tragizmem losów
bohatera i jest zwyczajnie nie na miejscu.
O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty... to w istocie bardzo smutna książka, przesycona fatalizmem, opowiadająca o roli przeznaczenia, o winie i odkupieniu, poszukiwaniu zadośćuczynienia, desperackich, choć przecież skazanych na niepowodzenie próbach cofnięcia czasu, naprawienia dawnych błędów – podczas, gdy nieraz trzeba pogodzić się z tym, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Tak więc w wymiarze jednostkowym, losów bohatera, powieść wypada o wiele lepiej, niż kiedy zwrócimy uwagę na jej filozoficzno – refleksyjny aspekt, tak dosadnie, łopatologicznie forsowany i chyba nie do końca przemyślany przez autora, dotyczący roli zbiegów okoliczności i przypadku w dziejach świata. Z mieszanymi uczuciami zostawiam Was z tą książką, bo zdecydowanie jej lektura jest niecodzienną, dziwaczną, odrobinę szaloną przygodą.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/271584/o-czlowieku-ktory-podpalil-wiek-dwudziesty-choc-wcale-tego-nie-chcial/opinia/29714977#opinia29714977
O człowieku, który podpalił wiek dwudziesty... to w istocie bardzo smutna książka, przesycona fatalizmem, opowiadająca o roli przeznaczenia, o winie i odkupieniu, poszukiwaniu zadośćuczynienia, desperackich, choć przecież skazanych na niepowodzenie próbach cofnięcia czasu, naprawienia dawnych błędów – podczas, gdy nieraz trzeba pogodzić się z tym, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Tak więc w wymiarze jednostkowym, losów bohatera, powieść wypada o wiele lepiej, niż kiedy zwrócimy uwagę na jej filozoficzno – refleksyjny aspekt, tak dosadnie, łopatologicznie forsowany i chyba nie do końca przemyślany przez autora, dotyczący roli zbiegów okoliczności i przypadku w dziejach świata. Z mieszanymi uczuciami zostawiam Was z tą książką, bo zdecydowanie jej lektura jest niecodzienną, dziwaczną, odrobinę szaloną przygodą.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/271584/o-czlowieku-ktory-podpalil-wiek-dwudziesty-choc-wcale-tego-nie-chcial/opinia/29714977#opinia29714977
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Marginesy ;) |
Chyba nie jest to książka, która mogłaby mi się spodobać, aczkolwiek wątek fatalizmu i to nieustanne przeświadczenie, że gdyby tylko coś tam się wydarzyło/nie wydarzyło to losy bohatera i całego świata potoczyłyby się inaczej, zapowiada się interesująco. Nie wiem jednak czy zdecyduję się na lekturę.
OdpowiedzUsuńNo jest to specyficzna lektura, zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu. Chyba najlepiej określa ją słowo "dziwna" ;)
UsuńW takim razie będę o niej pamiętać i jak najdzie mnie ochota na coś dziwnego do czytania to wtedy będę jej szukać :)
UsuńTematyka jest bardzo moja i gdyby nie Ty, to bym o niej nie wiedziała. Teraz wiem i bardzo jej pożądam :(
OdpowiedzUsuńAno właśnie, od razu pomyślałam o Tobie! Jestem bardzo ciekawa, czy książka przypadłaby Ci do gustu, bo jest mocno... osobliwa :D
UsuńSkoro Ty masz mieszane uczucia, to ja nie wiem, czy jestem gotowa mierzyć się z tak zbudowaną fabułą.
OdpowiedzUsuńBrzmi dosyć depresyjnie, zdecydowanie nie dla mnie, a przynajmniej nie na przełomie jesieni i zimy. W tym czasie potrzeba mi czegoś porywającego i pełnego życia :)
OdpowiedzUsuńOjj, chyba tym razem nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pozycje. Powieść z historią w tle? Kupuję od razu. :)
OdpowiedzUsuń