piątek, 2 września 2011

"Krzycz, kiedy milczą anioły"

Autor: Tim O'Brien
Tytuł: "Krzycz, kiedy milczą anioły"
Wydawnictwo: G+J

The things they carried, Rzeczy, które nieśli - tak brzmi oryginalny tytuł książki; zupełnie niezrozumiała jest dla mnie kwestia jego zmiany, gdyż nie tylko stanowi on integralną część opowiadań, lecz także oddaje ich sedno, rzeczywisty i metaforyczny sens ich przesłania. Polski tytuł to kompletne nieporozumienie.

Autor tego wstrząsającego w swej wymowie zbioru opowiadań miał zaledwie 21 lat, kiedy w 1969 roku został powołany do wojska i przerzucony do Wietnamu. Opowiadania stały się dla niego rodzajem katharsis, sposobem na radzenie sobie z dawnymi, ale wciąż żywymi emocjami i wspomnieniami, które odcisnęły niezatarte, traumatyczne piętno na jego psychice, osobowości i sposobie postrzegania świata; które zmieniły go na zawsze.
Opisując wojenną rzeczywistość swojego plutonu Tim O'Brien nie koncentruje się jednak na wydarzeniach składających się na codzienność; przeżycia i doświadczenia traktuje raczej jak tło do snucia bardzo osobistych, bolesnych, pełnych tragizmu i głębi refleksji na temat sensu i znaczenia wydarzeń, w których zmuszony był uczestniczyć, objawiających gorzką prawdę o Wietnamie.

Opowiadania to pozornie przypadkowe strzępy wspomnień, bez początku i końca - o towarzyszach broni i wspólnych przeżyciach - a jednak układające się w całość pozwalającą spojrzeć na wojenną rzeczywistość oczami jej uczestnika, gdzie nie kolejność i linearny ciąg wydarzeń miały znaczenie, ale ich waga, ciężar, który każdy z nich musiał dźwigać.
Tim O'Brien w niezwykle sugestywny sposób kreśli przed nami portret zagubionego i zdezorientowanego, zaledwie 20-letniego człowieka rzuconego nagle do kraju, którego realiów nie rozumie - podobnie jak sensu prowadzonej wojny. To zwyczajny młody chłopak mający swoje plany i marzenia, zmuszony do dźwigania rzeczy, na które nie był przygotowany. Oprócz standardowego wyposażenia żołnierza piechoty morskiej, pamiątek i rozmaitych talizmanów musi nieść ciężar odpowiedzialności za własne i cudze życie, pamięć o tych, co zginęli, wstydliwe sekrety, których istotą najczęściej była niepomyślna konfrontacja moralnych wyborów z instynktem przetrwania oraz własnych uczuć: tęsknoty, smutku, miłości, lęku, samotności, wstydu, wyrzutów sumienia, bólu i pewności, że nikt, kto nie przeżył tego co ty, nie będzie w stanie naprawdę tego pojąć i autentycznie współ-czuć.

Nawet po 20 latach ten ciężar wcale nie jest mniejszy; autor wciąż próbuje podołać odpowiedzialności, która wtedy go obciążała, stanąć twarzą w twarz z dawnymi emocjami i uczuciami, szukać przebaczenia, zrozumienia i sensu tam, gdzie wcześniej ich nie znalazł i gdzie być może wcale ich nie ma. Opowiadania stały się sposobem na wskrzeszenie dawnych towarzyszy, cofnięcie czasu, wybaczenie sobie samemu zła, w którym współuczestniczył i którego czuje się winny; uporanie się z balastem wspomnień obciążających duszę i sumienie. Dają także świadectwo spustoszeniom, jakie czyni wojna w psychice tych, co przeżyli. Ona nadal w nich trwa, zaś truizm "wojna nigdy się nie skończyła" nabiera głęboko tragicznego, zadziwiająco autentycznego wydźwięku.

Krzycz, kiedy milczą anioły to jedne z najbardziej wstrząsających, poruszających i smutnych opowiadań, jakie zdarzyło mi się czytać. Potężny i pełen przejmującej głębi ładunek emocjonalny poraża swoim realizmem i autentyzmem pomimo subiektywnej perspektywy. Psychologiczna głębia, emocjonalny ekshibicjonizm i wizja makabrycznych wspomnień, od których nie ma ucieczki robią naprawdę kolosalne wrażenie tworząc mocną, sugestywną, nabrzmiałą od emocji prozę pozwalającą poczuć to, co wymyka się logicznemu rozumieniu - rzeczywisty wymiar koszmaru wojny. Bo odnaleźć w niej sens i zrozumieć jej nie sposób.
Polecam każdemu bez wyjątku. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać.


Moja ocena: 5/5


16 komentarzy:

  1. Widzę, że i u Ciebie dziś trudna i ciężka tematyka. Choć nie łatwo się czyta takie książki to jak najbardziej warto, chyba przyznasz mi rację? Za opowiadaniami nie przepadam, ale po te na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę książkę zdecydowanie i obowiązkowo muszę przeczytać!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo poruszający tytuł książki i widzę, że jej treść jest równie mocna i ciężka w odbiorze mimo to mam ochotę poznać te pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewa - taką lubię najbardziej, nic nie jest bardziej warte przeczytania! Książkę zaklasyfikowałam jako "powieść", bo właściwie poszczególne opowiadania można potraktować jako wątki jednego utworu.:)

    kasandra - dokładnie tak! :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. cyrysia - zgadza się, jednak naprawdę warto doświadczyć tej książki. Jeśli chodzi o tytuł, to polska wersja wydaje mi się sztucznie krzykliwa i sentymentalna (poza tym nie przystaje do fabuły!), za to oryginał robi mocne wrażenie, zwłaszcza, kiedy już się zna treść:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie ciężkie książki zazwyczaj odpychają mnie od siebie, choć zdaję sobie sprawę, że to źle, że właśnie powinnam się z nimi zapoznać. Może kiedyś w końcu do tego dorosnę?

    OdpowiedzUsuń
  7. Co mogę napisać po przeczytaniu Twoich słów? Tylko tyle, że książki tego typu nie są mi obojętne, a właśnie przyciągają mnie do siebie ilością emocji i uczuć w nich zawartych. Książki tego typu są niezwykle ważne, i dla nas, i dla ich Autorów, stanowiąc pewien rodzaj terapii.
    A co do zmieniania oryginalnych tytułów- sama uważam, że najlepiej byłoby je zostawiać w tej pierwotnej wersji, w języku, w którym zostały napisane. W końcu Autor sam przemyślał tytuł, rozważył wszelkie za i przeciw, dla niego stanowią one- tytuł i zawarta treść, nierozerwalny związek. A jeśli już musimy je tłumaczyć, to zachowajmy ich pierwotny sens- czasami naprawdę nie mam pojęcia kto i dlaczego właśnie tak je przetłumaczył.

    (PS. A wiesz, że sięgając po tą książkę myślałam dokładnie tak samo. Myślałam, że dostanę suchy opis walki Rosjan o ich ojczyznę, że będą to wyprane z uczuć słowa. Mogę Cię jednak zapewnić, że tak nie jest i namawiać tylko do sięgnięcia po portrety tych niezwykłych "Dwunastu niepokornych" :))

    Pozdrawiam ciepło,
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba... nie pozostało mi nic innego jak przeczytać:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, to książka raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z jednej strony myślę sobie: muszę, z drugiej strony w tej chwili nie mam już siły na takie ciężkie lektury... Czytam Tochmana i, choć bardzo podziwiam to, co czytam, jestem też gdzieś tym zmęczona... Teraz chce mi się czegoś lżejszego, jakiegoś "Letniego domku" albo "Żółtych cytrynek" :) (i to, i to czeka na półce :))

    Dobrze jednak wiedzieć, że "Krzycz, kiedy milczą anioły" warto przeczytać - a może nadarzy się okazja, żeby ją dorwać? :)

    A co do tytułu to rzeczywiście nieporozumienie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dominika Anna - kiedy będziesz miała ochotę na mocną lekturę, ta z pewnością okaże się odpowiednia:)

    pisanyinaczej - zgadzam się z Tobą:)

    Ala - o tak, dla autora to z pewnością był rodzaj terapii, dla mnie ogromne i wartościowe przeżycie! Co do tytułu - po prostu podpisuję się pod Twoim postem!

    Maruda007 - dokładnie! Jestem dziś bardzo stanowcza:)

    Domi - może kiedyś nabierzesz ochoty na tego typu literaturę:)

    Oleńka -rozumiem Cię, sama też lubię odetchnąć przy lżejszej tematyce, a "Letni domek" jest do tego idealny:)

    Pozdrawiam wszystkich gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka na pewno jest smutna. Dopisuję do listy, bo lubię taką literaturę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. miqaisonfire - jest, jest... to smutek z powodu zła, w którym się uczestniczyło i żal za tymi, co odeszli - czy to z naszej winy, czy innych.
    Polecam!

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. To z całą pewnością książka warta przeczytania, postaram się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Intueri - z całą pewnością się nie zawiedziesz, to głęboko poruszająca lektura:)

    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.