Tytuł: "Zimowe Panny"
Wydawnictwo: Muza, 2016
Ilość stron: 317
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Małe, zamknięte, wiejskie społeczności to struktury
istniejące poza czasem, a raczej w czasie zawieszone; mające swój etos,
poczucie tożsamości, swoją historię i tajemnice - skrzętnie podtrzymywane,
hołubione, a nawet mitologizowane - oraz swój porządek, na straży którego stoją
wszyscy mieszkańcy. Los jednostki jest z góry zaplanowany i przesądzony,
decyduje o nim społeczność, dbająca o zachowanie bezpiecznego, gwarantującego
jej istnienie i sens, statusu quo. Nie można stamtąd uciec, bo miejsce to tkwi
głęboko w umyśle, kształtuje życie, przyzwyczajenia, całą przyszłość. A jednak
bywają jednostki, które próbują się wyrwać z tego świata i wziąć los we własne
ręce. Jakie konsekwencje dla całej społeczności - i zbuntowanej jednostki - ma
burzenie ustalonego od wieków ładu?
Akcja Zimowych Panien toczy się w latach
50-tych w małej, galisyjskiej wiosce Tierra de Cha. Po latach nieobecności
powracają dwie siostry, Saladina i Dolores, i wprowadzają się do opuszczonego
domu ich dziadka, don Reinaldo, z którego musiały uciekać w czasie wojny
domowej jako małe dziewczynki. Wiodą spokojne, nudne, samotne życie, jednak ich
pojawienie się w wiosce wzbudza niepokój mieszkańców, którzy wręcz zmuszają
kobiety, by ponownie włączyły się w życie lokalnej społeczności; pragną w ten
sposób mieć je na oku i poznać sekret ich dziadka. Zimowe Panny wkrótce
dowiadują się, że w czasie wojny don Reinaldo podpisał ze wszystkimi
mieszkańcami umowy o sprzedaży ich mózgów do badań naukowych. Teraz każdy z
nich chce unieważnić swoją umowę, lecz nikt nie wie, gdzie starszy pan je
ukrył. Tierra de Cha spowijają tajemnice; Saladina i Dolores pragną dowiedzieć
się, jaki los spotkał ich dziadka po tym, jak musiały opuścić osadę, ale i one
skrywają pewien mroczny sekret. Atmosfera we wsi zagęszcza się, wkrótce
zaczynają dziać się dziwne rzeczy i kwestią czasu jest, kiedy wszystkie
tajemnice zaczną wychodzić na światło dzienne, zmieniając bohaterów na zawsze.
Zimowe Panny dość nieśmiało wpisują się w nurt
realizmu magicznego, bo jednak Cristinie Sanchez – Andrade sporo brakuje do
rozmachu wizji i warsztatu Marqueza (do którego jest, mocno na wyrost,
porównywana), Allende, Crummeya czy naszej Tokarczuk. Niemniej jednak senna, przepełniona
nostalgią, nierzeczywista atmosfera, w jakiej zawieszona jest Tierra de Cha i
jej mieszkańcy, rzeczywistość, w której zacierają się granice między jawą a
snem, między tym, co prawdziwe, przyziemne, namacalne a tym, co irracjonalne,
magiczne, wymykające się zasadom logiki, ponadczasowość realiów i nielinearność
czasu, niepokojący nastrój tajemnicy, ponurego fatalizmu i nieuchronnie
nadciągającej, nieokreślonej katastrofy, tworzą ten specyficzny dla realizmu
magicznego klimat, który przygnębia i jednocześnie urzeka czytelnika.
Choć to losy sióstr wysuwają się na pierwszy plan,
bardziej zaintrygowały mnie relacje panujące wśród mieszkańców wsi, niepisana
zmowa milczenia oraz odwieczne reguły funkcjonowania tej niewielkiej
społeczności. Powrót Zimowych Panien do Tierra de Cha uświadamia i im, i
czytelnikowi, że w osadzie właściwie niewiele się zmieniło od dnia ich wyjazdu,
miejscem tym nadal rządzi rutyna, a życie toczy się w tym samym, niespiesznym
rytmie. Siostry poddają się i podporządkowują zasadom panującym na wsi i
zwyczajom lokalnej społeczności; wydawać by się mogło, że ich przyjazd był
drobnym incydentem, który chwilowo tylko zakłócił nielinearność czasu, jednak
szybko okazuje się, że stanowił on swego rodzaju katalizator wydarzeń związanych
z posępną historią sprzed trzydziestu lat, wiszącą nad mieszkańcami wioski jak
klątwa. Tak przynajmniej wierzą zainteresowani, zwłaszcza, że niedługo po
przyjeździe Zimowych Panien następuje sekwencja dziwnych, niezrozumiałych
wydarzeń, które dla zabobonnych tierrańczyków mają ścisły związek z
przeszłością i obecnością kobiet we wsi. Ponownie zacierają się granice
rzeczywistości, trudno orzec, co jest przyczyną, a co skutkiem, lokalne
wierzenia i legendy przenikają szarą codzienność, a ludzie, ogarnięci ponurym
fatalizmem, akceptują rzeczy takimi, jakimi je widzą, niczemu się nie dziwiąc.
Akcja powieści toczy się leniwie i niespiesznie, ale
atmosfera nieubłaganie zagęszcza się, wieszcząc zbliżającą się katastrofę.
Jednak i to nie wszystko, co wpływa na kształtowanie klimatu powieści,
olbrzymią w tym rolę odgrywają bohaterowie, z których każdy skrywa jakąś
tajemnicę i wykazuje dziwactwo, w jakiś przedziwny sposób akceptowane przez
całą społeczność. Galeria postaci jest mocno osobliwa, a przy tym tragikomiczna:
proboszcz – żarłok ukrywający przed wiernymi zapasy jedzenia, technik
dentystyczny przebierający się w damskie ciuszki, samozwańczy nauczyciel, jego
żona najwyraźniej mająca na sumieniu niepokalane poczęcie, staruszka, która nie
może umrzeć, wiedźma przepowiadająca śmierć, hodowca kapłonów o naturze
filozofa – tworzą oni jednak, paradoksalnie, zgraną wspólnotę, która potrafi
być groźna, gdy w grę wchodzi dobro wszystkich mieszkańców...
Również Saladina i Dolores są intrygującymi,
niejednoznacznymi bohaterkami, zaś ich przeszłość okrywa tajemnica: nie
wiadomo, skąd wziął się ich przydomek ani jaki los spotkał ich rodziców. To
niepozorne, stłamszone przez życie kobiety, skrywające pewien ponury sekret,
połączone ze sobą obsesyjną, toksyczną więzią miłości – nienawiści, uzależnione
od siebie, a jednocześnie tęskniące za innym życiem. Są na siebie skazane, zarówno jedynym oparciem, jak i więzieniem. Tylko jedna z nich ma
odwagę zmienić swoje życie, przełamać los i podążyć za marzeniami, ale cena,
jaką za to zapłaci, będzie wysoka.
Zimowe Panny cechuje oszczędna narracja, w której
aż roi się od sekretów i niedopowiedzeń ; choć
fabularnie dzieje się niewiele, nastrój powieści jest ciężki od emocji
buzujących w bohaterach, bo to właśnie w ich duszach i umysłach szaleją
tłumione namiętności, skrywane tęsknoty, dręczące lęki i grzeszne pragnienia.
Rzadko kiedy bohaterowie pozwalają im wydostać się na zewnątrz, ograniczenia
wynikające z podporządkowania się prawom społeczności są silniejsze, a to rodzi
frustracje, poczucie zmarnowanego życia, fatalizm będący efektem pogodzenia się
z losem. Przynależność do społeczności daje oparcie, bezpieczną stałość i
spokój, ale zarazem ogłupiającą stagnację, ograniczenie indywidualności,
rezygnację z marzeń. Mało kto ma na tyle odwagi, by przełamać bariery, również
te istniejące we własnym umyśle, by zacząć szukać własnej drogi życiowej i
szczęścia. Proza Cristiny Sanchez – Andrade to surowa, niepokojąca, a jednak
pełna chropawego piękna, ponadczasowa opowieść o stawianiu czoła przeszłości,
by móc zacząć kształtować własną przyszłość.
Moja ocena: 3/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/290977/zimowe-panny/opinia/32086799#opinia32086799
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza ;) |
Bardzo mnie ciekawi ta książka. Lubię gęstą atmosferę i układy w małych społecznościach.
OdpowiedzUsuńO właśnie! To bardzo dobry powód, żeby sięgnąć po tę powieść! :)
UsuńBiję się z myślami czy sięgać po tę książkę czy nie. Z jednej strony nie trafiłam jeszcze na negatywną recenzję, ale z drugiej nie jestem miłośniczką realizmu magicznego i szeroko pojętej baśniowości. Nie wiem też jak odbiorę powolną akcję, chociaż opisy życia w małych społecznościach zawsze mnie ciekawią. Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem, co Ci doradzić - z jednej strony realizm magiczny jest wszechobecny, z drugiej mechanizmy rządzące życiem w małych społecznościach przedstawione są w bardzo ciekawy sposób - możesz spróbować... :)
UsuńChyba zdam się na los, czyli jak trafię na tę powieść w okazyjnej cenie, ale sama nie będę jej szukać :)
UsuńDługo się zastanawiałam nad tą książką i w końcu zrezygnowałam. Poszukam jej kiedyś w bibliotece, choć zabijać się za nią nie będę, co innego gdyby Twoja ocena była wyższa:)
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym, żeby ocena była wyższa :P
Usuńczytałam i trochę czego innego się po tej książce spodziewałam ;)
OdpowiedzUsuńJa w sumie też, choć ciężko byłoby sprecyzować :P
UsuńNie przepadam za literaturą obyczajową, ale może przekonać mnie ta senna atmosfera, pomieszanie jawy ze snem, okruch realizmu magicznego. Na razie zostawię sobie tę książkę jako ciekawostkę.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja typowe obyczajówki omijam :P
UsuńAle literatura hiszpańskojęzyczna ma w sobie to "coś" (w końcu realizm magiczny...), dzięki czemu powieści obyczajowe przestają być tylko i wyłącznie nimi ;)
Podzielam Twoje zdanie na temat tej książki. Jest w niej pewna magia,surowość, i intrygujące tajemnice, ale to niełatwa lektura.
OdpowiedzUsuńTak, mnie w ogóle ciężko i dziwnie się czyta powieści pisarzy hiszpańskich i iberoamerykańskich :/
UsuńNie skusiłam się na tę powieść, ponieważ nie byłam przekonana, czy akurat jest dla mnie. Po Marquezie trudno czuć się przekonanym do kolejnych opowieści o charakterze realizmu magicznego.
OdpowiedzUsuńA ja różnie trafiam ;) czasem realizm magiczny jest bardziej strawny, czasem mniej, ale nieodmiennie mnie ciekawi, na co trafię następnym razem ^^
UsuńZe względu na duże zaległości recenzenckie nie zdecydowałam się na ten tytuł, chociaż raczej nie była to jedyna przyczyna. Chyba nie czuję się najlepiej w literaturze hiszpańskiej. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo usłyszałam o tej książce dopiero widząc recenzje na blogach. Lubię realizm magiczny (aczkolwiek uważam, że przesadą jest porównywanie wszystkiego do Marqueza), ale oceniłaś ją tylko na 3, więc nie wiem, czy się za to brać. Póki co czekam na nową książkę Crummey'a.
OdpowiedzUsuń