Tytuł: "Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina"
Wydawnictwo: Genius Creations, 2015
Ilość stron: 375
Okładka: miękka
Choć powieść łotrzykowska największą popularnością cieszyła
się w dobie Oświecenia, elementy tego gatunku bądź inspiracje nim można
odnaleźć w wielu współczesnych powieściach - wystarczy wspomnieć chociażby Przygody dobrego wojaka Szwejka Jaroslava Haska czy Don
Camillo i Peppone Giovanniego Guareschi. Nic dziwnego, że kolejni twórcy
czerpią z charakterystycznych dla gatunku realiów "świata na opak" i
sięgają po archetyp bohatera w typie Sowizdrzała - przebiegłego i pomysłowego
oszusta przeżywającego nieprawdopodobne przygody, nie mającego co prawda wpływu
na rozgrywające się wydarzenia, ale wychodzącego cało z najgorszej nawet
kabały, zanurzając wszystko w oparach absurdalnego, rubasznego nieraz humoru;
to prawdziwe pole do popisu dla autora, balansującego niejednokrotnie na
granicy dobrego smaku, starającego się jednocześnie zapewnić czytelnikowi
inteligentną, choć lekką rozrywkę. Jeśli na dodatek twórca postanowi osadzić
akcję powieści w klimatach fantasy, a zrobi to z humorem, polotem i przede
wszystkim umiejętnie - efekt może być tylko jeden. Ta niełatwa sztuka doskonale
udała się choćby Scottowi Lynchowi w serii Niecni dżentelmeni czy
Michaelowi Sullivanowi w Królewskiej krwi. Wieży elfów. A jak na
tym tle wypada Jacek Wróbel i jego Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina?
Mistrz Haxerlin to wędrowny (czarodziej) oszust, właściciel
imponującej kolekcji (pseudo)magicznych artefaktów. Dawny uczeń Collegium
Magicum, któremu z magią nie bardzo było po drodze, miał dość sprytu, by –
odziany w przemawiającą do wyobraźni maluczkich tunikę z emblematem klepsydry i
półksiężyca – sprzedawać chętnym swoje rzekome „cuda” i „dziwy”. Nieraz
kończyło się to grzywną, więzieniem czy nauczką wymierzoną przez
rozwścieczonych, nabitych w butelkę wieśniaków, doświadczenia te jednak
nauczyły go prowadzenia działalności gospodarczej – nie na darmo prawdziwe imię
mistrza brzmi Mark Etting.
Nadzwyczajna zdolność Haxerlina do przyciągania kłopotów –
czy to za sprawą jego profesji, podejrzanych znajomości czy też zwykłego pecha
polegającego na znalezieniu się w niewłaściwym miejscu w nieodpowiednim czasie
– sprawia, że wiedzie on niezwykle barwne życie pełne nieprawdopodobnych
przygód: a to zostaje zmuszony do schwytania pewnej nimfy, a to próbując
przemycić szałotrawie poza mury miasta, zostaje zatrzymany przez kwarantannę i
oddelegowany do odkrycia źródeł zarazy, to znów proszony jest o pomoc w
polowaniu na demona lub wraz z grupą „śmiałków” wyprawia się po skarb. Haxerlinowi
udaje się wybrnąć z tarapatów bądź dzięki własnemu sprytowi, bądź za sprawą
łutu szczęścia lub towarzyszy podróży – i tak na przykład barbarzyńca Foxi
odegra niebagatelną rolę w historii z opatem – zombie, zaś niepozorny pomocnik
kołodzieja udający lokalnego bohatera – w schwytaniu nimfy, nie wspominając o
pewnym demonie uwięzionym w ciele chłopca i szukającym sposobu na opuszczenie
ludzkiego ciała i dokonaniu zemsty na nędznych śmiertelnikach…
Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina to zbiór ośmiu opowiadań,
których fabuła osadzona jest w quasi-średniowiecznych, dość typowych dla
przygodowej fantasy, realiach, spełniających zarazem założenia koncepcji
„świata na opak”, charakterystycznych dla powieści łotrzykowskiej. Połączenie
to niezwykle udane, bo choć autor pełnymi garściami czerpie ze schematów
fantasy w kreacji świata przedstawionego, jednocześnie wzbogaca go o motywy
właściwe dla literatury sowizdrzalskiej, a więc pewne jego aspekty ukazuje w
krzywym zwierciadle, odwraca naturalny porządek rzeczy, zmienia proporcje. Jest
to widoczne również w zakresie powoływania do życia bohaterów, bo choć są to
postaci często w literaturze fantastycznej niemiłosiernie eksploatowane (demony,
wampiry i nimfy, magowie i barbarzyńcy), autorowi udało się wydobyć je z ram, w
jakie zostały wtłoczone i ukazać w nowej, odświeżonej, atrakcyjnej odsłonie.
Najlepszym przykładem jest główny bohater, w typie Sowizdrzała – sprytny
włóczęga - oszust, przyciągający niczym magnes kłopoty wszelkiej maści, ale też
potrafiący cało wyjść z najbardziej nieprawdopodobnych opresji. Także
pozostałym bohaterom niczego zarzucić nie można – niezależnie od tego, czy to
postać drugoplanowa czy zgoła epizodyczna, każda z nich jest wyrazista,
nietuzinkowa, przykuwająca uwagę i zapadająca w pamięć. Może ich
charakterystyka nie jest szczególnie rozbudowana, ale za to ujęta w kilku
celnych, dosadnych określeniach, co jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem.
Często są to karykatury (barbarzyńca Foxi, Atler Natzi, założyciel sekty pretendujący
do roli bóstwa), co tylko wzmaga humorystyczny wydźwięk tekstu.
Niezaprzeczalnym atutem Cudów i dziwów… jest to, że autor
w brawurowy sposób połączył i zmodyfikował motywy i stereotypowe rozwiązania
fabularne obecne zarówno w powieści łotrzykowskiej, jak i soft fantasy,
ukazując je w zupełnie nowych, nieraz zaskakujących konfiguracjach i odsłonach,
dzięki czemu prezentują się one wyjątkowo intrygująco. Co więcej – proza Wróbla
wręcz naszpikowana jest humorem, słownym i sytuacyjnym, przejawiającym się w
dialogach, ciętych ripostach, zabawnych komentarzach do bieżących zdarzeń
(bohaterów lub narratora), ale także w dowcipnym nazewnictwie czy
przekręceniach językowych; czasem jest to humor niewybredny, nie przekraczający
jednak granic dobrego smaku, za to wszechobecny, zaraźliwy, udzielający się
czytelnikowi. Bardzo często pod jego podszewką autor przemyca smutne prawdy
życiowe dotyczące ludzkiej natury, trafnie charakteryzujące jej nie najlepszą kondycję
i mimo woli skłaniające do refleksji.
Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina to bardzo obiecujący
(również ze względu na otwarte zakończenie), zapewniający lekką, ale
satysfakcjonującą rozrywkę zbiór opowiadań, łączący konwencje przynajmniej
dwóch gatunków literackich. Jego autor, obdarzony lekkim piórem i ironicznym
poczuciem humoru, mający nie tylko doskonale opanowany warsztat, ale również
posiadający umiejętność nadzwyczaj sugestywnego przekazania swojej wizji
odbiorcy oraz przetwarzania ogranych schematów w efektowny, nowatorski sposób,
z pewnością jeszcze nieraz pozytywnie zaskoczy swoich czytelników. Dajcie się
zaskoczyć już teraz, sięgajcie śmiało po jego cuda i dziwy.
Moja ocena: 5/5
za książkę dziękuję wydawnictwu Genius Creations |
książkę kupicie w księgarni Madbooks.pl |
Popieram, i również polecam (;
OdpowiedzUsuńNic nie słyszałam, nie czytałam, ale twoja recenzja bardzo zachęca, poszukam książki w okolicznych księgarniach.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy słusznie, ale po twojej recenzji wydaje mi się, że przypomina nieco Narrenturm atmosferą?
W okolicznych księgarniach możesz mieć obecnie problem ze znalezieniem (nie dysponujemy jeszcze rozbudowaną siecią dystrybucji stacjonarnej), najlepiej i stosunkowo najtaniej zamówić tutaj: https://madbooks.pl/cuda-i-dziwy-mistrza-haxerlina-jacek-wrobel?from=listing&campaign-id=14
UsuńCo do drugiego pytania - owszem, trochę przypomina, ale to raczej takie luźne nawiązania, niż pełnoprawna inspiracja.
Wczoraj skończyłam czytać i jestem równie urzeczona co ty :) Momentami kojarzyło mi się nawet z Piekarą i jego serią o Inkwizytorze :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarzały takie skojarzenia, jednak te o Sowizdrzale były silniejsze ;-)
UsuńJeżeli się nadarzy okazja to z pewnością spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Jestem nią bardzo silnie zaintrygowana *_*
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tą książką - powieść łotrzykowska brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTo zbiór opowiadań zainspirowany formą powieści łotrzykowskiej, tak po prawdzie ;-)
UsuńO tej pozycji jeszcze nie słyszałam. Chętnie poznam Mistrza Haxerlina. :)
OdpowiedzUsuń