wtorek, 2 czerwca 2015

"Gretel i ciemność"

Autor: Eliza Granville
Tytuł: "Gretel i ciemność"
Wydawnictwo: PWN, 2015
Ilość stron: 377
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Bruno Bettelheim, amerykański psychoanalityk i psychiatra zajmujący się głównie psychoterapią dzieci cierpiących na zaburzenia emocjonalne, bodaj jako pierwszy zwrócił powszechną uwagę na rolę baśni w kształtowaniu osobowości dziecka.
To właśnie forma baśni - okrutnych, przerażających, pełnych grozy - jak żadna inna wzbogaca i pobudza dziecięcą wyobraźnię, rozwija inteligencję, pozwala uporządkować uczucia i emocje, a poprzez wyraźny dualizm dobra i zła i wynikający z niego problem moralny, pokazuje, jak go rozwiązać, przenosząc na płaszczyznę realnych doświadczeń dziecka. Baśnie, przedstawiające archetypy i symbole ludzkich zachowań, uświadamiają, że problem dziecka nie jest jednostkowy; nie bagatelizują go, lecz ukazując w szerszym kontekście oraz poddając sposoby rozwikłania go, dają siły do walki z nękającymi dziecko lękami, pomagają mu radzić sobie z sytuacją, która wymyka się jego zdolnościom rozumienia, kompensują niezaspokojone dotąd potrzeby i pozwalają osiągnąć emocjonalną równowagę. Dają też nadzieję i poczucie sensu życia.
Eliza Granville w swojej powieści Gretel i ciemność bardzo wyraźnie nawiązuje do koncepcji Bettelheima, snując intrygującą, mroczną jak baśnie braci Grimm opowieść o uzdrawiającej sile wyobraźni oraz mrożących krew w żyłach, ludowych opowieści, pozwalających wznieść się ponad niezrozumiałą, koszmarną rzeczywistość II wojny światowej.

Wiedeń, 1899 rok. Znany i szanowany psychoanalityk Josef Breuer otacza opieką młodą pacjentkę. Sam ten fakt nie byłby niczym dziwnym, gdyby nie okoliczności, w jakich młoda dziewczyna została znaleziona – porzucona na odludziu, naga i poraniona, w stanie śpiączki. Zafascynowany jej urodą i poruszony jej losem lekarz postanawia rozwikłać tę zagadkową historię, jednak zadanie to okazuje się trudniejsze, niż mógłby przypuszczać, a cała jego gruntowna wiedza zdaje się niczym wobec rewelacji, jakie usłyszał z ust dziewczyny, Lilie. Twierdzi ona, że nie jest człowiekiem, nie ma myśli ani uczuć, a znalazła się w tym miejscu po to, by zabić potwora.

Nazistowskie Niemcy, lata 40-te XX wieku.
Mała Krysta, po tragicznej śmierci matki, przenosi się wraz z ojcem w miejsce, w którym – wedle jego słów – będzie bezpieczna. Jej ojciec jest lekarzem w obozie Ravensbruck, przeprowadzającym eksperymenty medyczne, o czym dziewczynka nie wie, gdyż najbliższe otoczenie: ojciec, jego kochanka – obozowa strażniczka, służba i opiekunki – utrzymują ją w nieświadomości. Krysta bardzo tęskni za matką i niańką Greet, która wprowadziła ją w ponury świat ludowych opowieści, i zdaje się nie dostrzegać czającego się wokół zła. Zatopiona w świecie baśni próbuje uporać się ze stratą matki, zmianami, jakie nastąpiły w jej życiu, a w końcu także z potworną prawdą krok po kroku wkradającą się w otaczającą ją rzeczywistość. Dziewczynka zaczyna radzić z nią sobie w jedyny znany jej sposób: za sprawą wyobraźni i mocy ukrytej w pełnych grozy baśniach.

Te dwie historie tylko pozornie nie mają ze sobą żadnego związku. Autorka, umiejętnie żonglując wątkami i przeplatając nici fabuły, przenosi czytelnika z jednej rzeczywistości w drugą – z fin de siecle’owego, wielokulturowego, przesyconego atmosferą narastającego antysemityzmu Wiednia, wprost do nazistowskich Niemiec z początków II wojny światowej i ponurych realiów obozu koncentracyjnego – nawet, jeśli ukazanych z perspektywy nieświadomego rozgrywającego się wokół zła, dziecka.
Równolegle prowadzone wątki z początku całkowicie wydają się być pozbawione jakichkolwiek punktów wspólnych, jednak wraz z rozwojem fabuły czytelnik zaczyna domyślać się, co je łączy. Choć autorka wszystkie karty odkrywa dopiero w finale powieści, czytelnik już wcześniej dostrzega związek między historią Lilie, podopiecznej doktora Breuera, a  losami Krysty, samotnej i zagubionej w otaczającym ją świecie. Można zarzucić Elizie Granville, że tropy i sugestie podrzucane czytelnikowi są zbyt wyraźne i oczywiste, a fabuła w pewnym momencie staje się zbyt przewidywalna, niemniej jednak śledzi się ją z zapartym tchem i niekłamaną ciekawością. Gdy w finale wizja autorki ukazuje się w pełnej krasie, a oba wątki zostają dopięte fabularną klamrą, pozostaje tylko zadumać się nad przesłaniem – doskonale wpisującym się w koncepcję Bruno Bettelheima i jego psychologiczną interpretację baśni.

Małej bohaterce, Kryście, dzieciństwo upłynęło na słuchaniu baśni opowiadanych przez niańkę – ponurych, krwawych opowieści zebranych przez braci Grimm. Otoczenie uważa, że dla dziewczynki są one ucieczką od rzeczywistości, bólu po śmierci matki, zagubienia wynikającego ze zmiany miejsca zamieszkania, że są powodem jej infantylności i zdziwaczenia. W istocie jednak Krysta, obsadzając w rolach baśniowych postaci osoby ze swego otoczenia – i siebie samą – odzyskuje poczucie kontroli nad własnym życiem, znajduje w baśniach wskazówki, jak podjąć walkę ze spersonifikowanym złem, cierpieniem, lękami, oraz siły potrzebne do zmierzenia się z nimi. To baśnie pozwalają jej odnaleźć się w brutalnej i niezrozumiałej rzeczywistości, a przeniesienie problemów na fikcyjne postaci uspokaja ją, niesie ukojenie i nadzieję, redukuje – choćby chwilowo – lęki, wprowadza względny ład w jej uczucia i emocje, pomaga zachować wewnętrzną równowagę. Baśniowe potworności łagodzi wizja szczęśliwego zakończenia – a jest ona bardzo potrzebna dziewczynce w obliczu kolejnych ciosów, jakich nie szczędzi jej los.

Granville z ogromnym wyczuciem i niezwykle sugestywnie ukazała sposób myślenia dziecka i dziecięcą perspektywę, a także mechanizm przełożenia baśniowych motywów, bohaterów i scenerii na własne doświadczenia, dopasowanie ich do konkretnych sytuacji z życia, co pozwala mu funkcjonować w nieprzyjaznym, niezrozumiałym świecie. Spore wrażenie wywiera kontrast między postrzeganiem świata przez nas, dorosłych, a tym, jak dziecko przekłada to, co widzi i czego doświadcza na swoją własną modłę – bardziej przyswajalną, porządkującą jego emocje i myśli, przekształcającą rzeczywistość na taką, w której łatwiej się odnaleźć, stawić czoło i pozwalającą wyjść ze starcia z życiem może nie z nietkniętą psychiką, ale dojrzalszym, bardziej świadomym swej wartości, silniejszym.


Gretel i ciemność to intrygująca i mroczna, choć może nieco zbyt przewidywalna opowieść o niezwykłej sile wyobraźni i uzdrawiającej mocy ludowych baśni w ich nieuładzonej, pierwotnej, przerażającej formie. Warto zapoznać się z wizją autorki, przypomnieć sobie pierwotny sens baśni poznanych w dzieciństwie, ponownie zachwycić się i przerazić ich mrocznym pięknem, spróbować odnaleźć inne ich znaczenia, wysnuć własne refleksje, a także zamyślić się nad tym, co przekazuje nam Granville: że wyobraźnia i baśnie mają moc, której nie można bagatelizować.

Moja ocena: 4/5



za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu PWN :)

4 komentarze:

  1. Ach... dawno nie chciałam tak bardzo przeczytać jakiejś książki :) Muszę się za nią koniecznie rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusiła mnie te powieść, ale w końcu jej nie zamówiłam. Teraz żałuję... I to tylko Twoja wina :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca jestem przekonana: lubię gdy są dwa plany czasowe, ta rola baśni wydaje mi się intrygująca, ale jakoś jeszcze się waham.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój nos mi mówił, że to coś dla mnie. I - jak zwykle - mnie nie zawiódł. Kocham ten mój czytelniczy instynkt.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.