Tytuł: "Maria Skłodowska Curie"
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka, 2017
Ilość stron: 452
Okładka: zintegrowana
Nie ma niczego
zdumiewającego w fakcie, że postać Marii Skłodowskiej - Curie intryguje,
fascynuje, stanowi źródło inspiracji i wzór do naśladowania również i w
dzisiejszych czasach. Niebywałe osiągnięcia uczonej - jako kobiety i
cudzoziemki - w mizoginistycznych i ksenofobicznych realiach Europy przełomu
XIX i XX wieku, w zdominowanym przez mężczyzn świecie nauki, która dzięki
ciężkiej pracy, genialnemu umysłowi, determinacji i uporowi jako jedyny
naukowiec w dziejach zdobyła dwukrotnie Nagrodę Nobla w dwóch różnych
dziedzinach - do dziś budzą słuszny podziw i szacunek.
Historia życia i dokonania
naszej sławnej uczonej są powszechnie dość dobrze znane - na rynku wydawniczym
można znaleźć całkiem sporo publikacji, od biografii, przez zbiory
korespondencji po wspomnienia i dzienniki osób z jej najbliższego otoczenia.
Magdalena Niedźwiedzka, autorka doskonale przyjętej Królewskiej
heretyczki, proponuje czytelnikowi jeszcze inne spojrzenie na postać
noblistki.
Opierając się na bogatym materiale źródłowym, autorka snuje opowieść
o życiu uczonej, koncentrując się na okresie, kiedy Maria była zaangażowana w
romans z Paulem Langevinem. Przez pryzmat tej skandalicznej w mniemaniu
ówczesnej opinii publicznej historii Niedźwiedzka ukazuje swoją bohaterkę w
zupełnie innym, niż zwykło się to czynić, świetle. Stateczna profesor fizyki na
Sorbonie, szanowana wdowa po genialnym naukowcu i laureatka Nagrody Nobla o
ugruntowanej pozycji w świecie nauki okazuje się być także kobietą z krwi i
kości, namiętną kochanką targaną emocjami, spragnioną miłości, poszukującą
spełnienia, wewnętrznie rozdartą i skomplikowaną, istną femme fatale
fascynującą tak urodą, jak i intelektem. Co więcej - romans z Langevinem nie
stanowi tu sedna, jest raczej pretekstem do ukazania charakteru, osobowości,
wewnętrznego świata uczuć i emocji bohaterki - genialnego naukowca, ale i
kobiety rozchwianej, niestabilnej emocjonalnie; zderzenie tych dwóch aspektów
osobowości Skłodowskiej jest intrygujące samo w sobie i warte bliższej analizy.
Próby dokonania tejże podjęła się Magdalena Niedźwiedzka; jej autorska wizja
prezentuje się niezwykle ciekawie i choć nie we wszystkich punktach się z nią
zgadzam, jest ona z pewnością warta czasu i uwagi czytelników.
Akcja powieści skupia się
na wydarzeniach z lat 1911 – 1913. Po tragicznej śmierci męża i objęciu po nim
katedry fizyki na Sorbonie, Maria całkowicie poświęca się pracy. Niestety, jej
kandydatura do Francuskiej Akademii Nauk zostaje odrzucona. Kiedy jako jedyna
kobieta, wraz ze swym kochankiem Paulem Langevinem, mężczyzną żonatym, o cztery
lata od niej młodszym ojcem czwórki dzieci, uczestniczy w konferencji Solvaya w
Brukseli nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że po powrocie do Paryża zostanie
ujawniony ich romans i wokół uczonej rozpęta się istne piekło. Maria,
okrzyknięta ladacznicą, złodziejką mężów i rozbijaczką rodzin, doświadcza nie
tylko powszechnej niechęci, ale i otwartej wrogości; skandal nie cichnie nawet
wtedy, gdy świat obiega wieść o przyznaniu jej drugiego Nobla.
Wydarzenia związane ze
skandalem przeplatają retrospekcje bohaterki; poznajemy ubogie, ale naznaczone
miłością do nauki dzieciństwo Skłodowskiej, które upłynęło w ponurym cieniu
przedwczesnej śmierci matki, pierwszy miłosny zawód, który o mały włos nie
zaprzepaścił jej ambicji i marzeń o podjęciu nauki w stolicy Francji, studia w
Paryżu pod opieką siostry i szwagra, spotkanie Piotra, ich małżeństwo, wspólna
praca, genialne odkrycia, Nagroda Nobla.
Na konferencji Maria
poznaje doskonale zapowiadającego się młodego fizyka Alberta Einsteina, który,
wyraźnie zauroczony jej urodą i intelektem, pragnie jej zaimponować.
Uczuciowe perturbacje związane z kochankiem, który nie potrafi wybrać między
żoną a kochanką, wyniszczają psychicznie uczoną; jej nie najlepszy stan
emocjonalny znajduje odzwierciedlenie w zachowaniu, jednak nie zniechęca to
zaintrygowanego nią Alberta. Kobieta, jaką ten ma okazję obserwować, fascynuje
także dlatego, że dzięki wyjątkowym okolicznościom ukazuje swoje drugie
oblicze, tak inne od tego, które jest powszechnie znane: świadomej swej
wartości uczonej, piekielnie pracowitej, wytrwałej i konsekwentnej w dążeniu do
celu, poważnej i skupionej bez reszty na swojej pracy, nieco wycofanej i
zdystansowanej wobec kwestii nie związanych z nauką. Einstein, a wraz z nim
czytelnik, poznaje zupełnie inną Marię: neurotyczną, nerwową, impulsywną,
rozchwianą emocjonalnie, ulegającą rozpaczy i stanom depresyjnym, histerycznym
atakom i melancholii. Ten aspekt jej osobowości, uczuciowy chłód i swoista
niedojrzałość emocjonalna, która tak jaskrawo ujawniła się w historii z
Langevinem, mają swoje źródło nie tylko w głębokim i długotrwałym szoku
spowodowanym śmiercią męża, ale i dzieciństwem pozbawionym bliskości
przedwcześnie zmarłej matki. Choć nigdy wcześniej nie zastanawiałam się w ten
sposób nad charakterem uczonej, muszę przyznać, że brzmi to wiarygodnie i
prawdopodobnie. Niedźwiedzka, zwracając na to uwagę, pozwala spojrzeć
czytelnikowi na sylwetkę Skłodowskiej w zupełnie inny niż dotychczas sposób,
nieco lepiej zrozumieć ją samą oraz charakter relacji z najbliższymi. Nie mogę
powiedzieć, że zaszokowało mnie to, że wielka uczona była zarazem namiętną
kochanką, zaborczą, zazdrosną, uzależnioną emocjonalnie od kochanka czy też w
ogóle kobietą zdolną zawrócić mężczyznom w głowie, że poczułam, że autorka
spycha noblistkę z piedestału opowiadając o jej wadach i słabościach charakteru.
Być może wynika to z faktu, że znając biografię Skłodowskiej ominął mnie
element zaskoczenia oraz z dość
popularnej ostatnimi czasy tendencji do przedstawiania postaci historycznych w
pełnym świetle, unikania gloryfikacji i koloryzowania „na plus” w słusznym
założeniu, że bardziej to szkodzi ich wizerunkowi, niż mu służy.
Niedźwiedzka przedstawiła
madame Curie nie tylko jako genialną uczoną, która całe życie poświęciła nauce
i dokonała niezwykłych rzeczy, ale przede wszystkim jako kobietę z krwi i
kości, niestrudzenie walczącą z przeciwnościami losu, spragnioną uczucia,
często zagubioną we własnych emocjach, trudną we współżyciu, mającą swoje wady
i ułomności, ale przecież przez to nie mniej wspaniałą i godną podziwu. Momentami
miałam wręcz wrażenie, że autorka zbytnio uwydatnia te mniej przyjemne cechy
Marii, kładzie nacisk na te wątki z jej życia lub podkreśla te sytuacje, kiedy
wykazywała się egoizmem, wybuchowością, chłodem i dystansem, który mógł ranić
tych, przeciw komu były skierowane – wniosek taki wysnułam na podstawie
porównania z innymi publikacjami dotyczącymi Skłodowskiej; szczególnie trudno
pogodzić mi się z aluzjami, jakoby w związku z Piotrem to on był stroną
bardziej zaangażowaną, a ona jedynie pozwalała się kochać. Może to drobiazg,
ale zbudowałam sobie obraz ich małżeństwa może odrobinę wyidealizowany, ale
jednak raczej zgodny z przekazami źródłowymi: szczęśliwa para genialnych
uczonych, partnerów w pracy, przyjaciół i kochanków, coś wspaniałego. Czytałam
fragmenty Dziennika żałobnego, który dosłownie poraża głębią rozpaczy i
cierpienia; niemożliwe, by pisała to kobieta, która nie kochała całym sercem,
szczęśliwa w związku, do której w pełni dociera ogrom poniesionej straty. Jednak
to jedyny zgrzyt, jaki odczułam w trakcie lektury.
Fabuła powieści Magdaleny
Niedźwiedzkiej jest na tyle dobrze osadzona w epoce, której dotyczy (czasy
Belle Epoque), że swoiste uwspółcześnienie, mniej ortodoksyjne podejście do
bohaterów, przejawiające się chociażby w ich mowie czy przedstawieniu relacji
międzyludzkich, stające się powoli znakiem rozpoznawczym autorki, nadaje
powieści i postaciom bohaterów nowy, świeży wymiar i sprawia, że łatwiej się z
nimi utożsamić, nawiązać bliższą więź, lepiej ich zrozumieć.
Spodobało mi się również
to, że autorka nie osadza swoich bohaterów
w zbudowanym wcześniej kontekście historyczno – kulturowym, lecz tworzy
go w toku opowieści, jakby mimochodem, co nie znaczy, że naprędce i byle jak,
wręcz przeciwnie. Więcej dowiadujemy się o sytuacji kobiet pragnących zdobyć
wykształcenie, o przeszkodach, nie tylko logistycznych, ale i mentalnych i
obyczajowych, jakim musiały stawiać czoło, o przekleństwie podwójnych
standardów moralnych, których ofiarami padały kobiety - w toku akcji, na bieżąco, dzięki czemu fabuła
staje się bardziej treściwa, pozbawiona dłużyzn mogących wprawić czytelnika w
znużenie, a sama lektura bardziej płynna, na co niebagatelny wpływ ma także
lekki, przyjemny w odbiorze styl autorki.
Powieść polskiej pisarki
nie jest typową biografią; choć fabuła mocno i solidnie umocowana jest w
historycznych faktach, postać Marii Skłodowskiej – Curie jest zbudowana w
równej mierze z autorskich interpretacji fragmentów życiorysu wielkiej uczonej.
Jej zaletą jest to, że oferuje czytelnikowi inne niż dotychczas spojrzenie na
postać noblistki, koncentruje się nie tyle na dokonaniach bohaterki, ile na jej
życiu wewnętrznym, stanowiąc punkt wyjścia do analizy charakteru i osobowości
uczonej oraz próbę zrozumienia jej fenomenu. Do czysto biograficznej wiedzy
czytelnika na temat bohaterki nie wnosi wiele nowego, ale też nie taki był
zamysł autorki; mam wrażenie, że Magdalenie Niedźwiedzkiej przyświecała raczej
chęć ukazania skomplikowanej osobowości uczonej, czynników, które ukształtowały
jej psychikę (lub też ją wypaczyły) i uczyniły z niej kobietę absolutnie
wyjątkową, fascynującą pod każdym względem. Można się zgadzać lub odrzucić
autorską wizję Niedźwiedzkiej, jednak jedno jest pewne: zdecydowanie warto
poświęcić jej uwagę choćby dlatego, że zmienia nasz sposób myślenia o naszej
dwukrotnej noblistce; być może niektórzy czytelnicy poczują się zaskoczeni czy
też zaszokowani dość bezpardonowym odidealizowaniem postaci uczonej, o ile
można tak nazwać swoiste dopełnienie wizerunku wachlarzem nie tylko pozytywnych
cech czy zwrócenie uwagi na pewne wady i słabości postaci – jednak przecież to
właśnie pociąga nas w innych ludziach, fakt, że nie są doskonali, a cudownie
niejednoznaczni, wewnętrznie skomplikowani, nieodgadnieni, a przez to
intrygujący. Taka też jest ta książka i jej bohaterka, warto się o tym
przekonać.
Moja ocena: 4/5
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i s-ka oraz Autorce :) |
Z tego co piszesz wnioskuję, że to bardzo ciekawa książka. Jak pewnie większość, znam tylko podstawowe fakty z życia tej genialnej kobiety. Myślę, że film, który jest obecnie na ekranach przyczyni się również do sukcesu książki. Wiecznie Zaczytana z W Molikowie
OdpowiedzUsuńOooo cieszę się, że chociaż Ty się nie rozczarowałaś. Muszę chyba wrócić do tej książki i dać jej jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się typowej biografii, dlatego nieco stroniłam od tej książki, ale po recenzjach okazuje się, że wiele tutaj emocji i prawdziwego życia, a nie jedynie faktów z naukowej rzeczywistości, w jakiej tkwiła Skłodowska-Curie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna książka, spędziłam z nią miło kilka godzin ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę dobrze się czytało, ale madame Curie była dla niesamowicie irytująca :)
OdpowiedzUsuńPostać Skłodowskiej wzbudziła moje zainteresowanie dopiero po lekturze "Pani Einstein", gdzie uczona jawi się jako posągowy wręcz cień, melancholijny, imponujący odwagą, mroczny, lecz pociągający. Wcześniej niewiele zastanawiałam się nad biografią noblistki, choć zdawałam sobie sprawę z bogactwa opracowań jej dotyczących - kusiły, lecz nigdy nie zajrzałam. W miarę czytania Twojej recenzji moje zaintrygowanie wciąż wzrastało, ponieważ wydaje mi się, że portret stworzony przez Niedźwiedzką może z powodzeniem wzbogacić, dopełnić w jakiś sposób postrzeganie Skłodowskiej właśnie w kategoriach kobiety, człowieka podatnego emocjom, zmagajacego się z uczuciowymi problemami, ujetymi w gorset obyczajowości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zachęcenie do lektury! 😊🎀