Tytuł: "Chłopaki Anansiego"
Wydawnictwo: Mag, 2006
Ilość stron: 336
Okładka: miękka
Kolejne spotkanie z prozą Neila Gaimana okazało się zarazem najbardziej niezwykłym i intrygującym. Oto bowiem ulubieniec popkultury podjął się zadania wyjątkowo karkołomnego - przeszczepienia na grunt zachodniej kultury i we współczesne realia jednego z najpopularniejszych mitów Czarnej Afryki. Angielski pisarz, dzięki swojej bujnej wyobraźni i niesamowitym pomysłom, w charakterystyczny dla siebie, brawurowy, pełen uroku sposób udowadnia, że legenda o Anansim, Panu Pająku, bardzo mocno osadzona w afrykańskiej tradycji, może być jednak atrakcyjna dla odbiorcy wychowanego w zupełnie innej kulturze.
Głównym bohaterem powieści jest Gruby Charlie Nancy, bardzo przeciętny, poczciwy i prostolinijny londyńczyk wiodący nudne, przewidywalne życie, wykonujący mało satysfakcjonującą pracę i szykujący się do ślubu z uroczą Rosie. Pewnego dnia Charlie dowiaduje się, że jego ojciec - zwariowany staruszek, źródło wszelkich jego kompleksów i przez całe życie wywołujący u niego poczucie głębokiego zażenowania - zmarł. Wyrusza więc na Florydę, by wziąć udział w pogrzebie i domknąć wszystkie ojcowskie sprawy. Na miejscu nieoczekiwanie dowiaduje się, że jego ojciec był... bogiem, a on sam posiada brata, o którego istnieniu nie miał wcześniej pojęcia. Życie Grubego Charliego zmienia się diametralnie, kiedy nagle pojawia się w nim Spider - przebojowy, pełen niebezpiecznego uroku, zawadiacki i amoralny - wydawać by się mogło, że w konfrontacji z bratem próbującym zniszczyć mu życie, drętwy Charlie nie ma najmniejszych szans.
Powieść Gaimana jest o wiele bardziej złożona i wieloznaczna, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka - zwłaszcza dla kogoś, kto jak ja lubi dopatrywać się drugiego dna w historiach inspirowanych mitologią. W przypadku Chłopaków Anansiego kluczowe dla zrozumienia fabuły okazały się odniesienia do archetypu boga - trickstera, motywu wykorzystanego przez angielskiego twórcę wręcz brawurowo. Gaiman, choć garściami czerpie z afrykańskiej mitologii, potrafi zaadaptować je na rodzimy grunt tak, by przemówiły do wyobraźni współczesnego czytelnika i dostroiły się do jego sposobu postrzegania świata. Niby nic w tym dziwnego, wszak jedną z cech mitu jest jego uniwersalność, jednak Gaiman dokonuje tego w charakterystyczny dla siebie sposób - ironiczny, z przymrużeniem oka, ale skrywający pod podszewką fundamentalne, ważne treści.
Anansi to w afrykańskiej mitologii bóg - trickster, wielki oszust, posiadający cecha człowieka i pająka; pająka - bo snuje swe opowieści (w tradycjach ludów niepiśmiennych ustny przekaz z pokolenia na pokolenia był kluczowy dla przetrwania kultury), człowieka - bo symbolizuje ludzką zdolność do odnoszenia zwycięstw wbrew przeciwnościom losu i w obliczu przewagi nieprzyjaciół, dzięki sprytowi, sile rozumu, inteligencji. Posiada zdolność tworzenia za pomocą słów i skłaniania ludzi, by widzieli rzeczy takimi, jak on chce, żeby je widzieli. Za swe wybryki zostaje ukarany, ale ostatecznie wychodzi zwycięsko z każdej z prób. Tak też dzieje się w Chłopakach Anansiego - perypetie Charliego i Spidera idealnie wpisują się w pradawny mit, zaś fabuła powieści jest po prostu jego kolejną wariacją, osadzoną we współczesnych realiach. W schemat - czy raczej archetyp Pana Pająka - wpisuje się również Spider, który jak na rasowego trickstera przystało, łamie zasady (uwodzi Rosie, narzeczoną Grubego Charliego), wprowadza zamęt w życie głównego bohatera, kłamie i oszukuje, ale jest przy tym pełen uroku, postacią jeśli nie pozytywną, to z całą pewnością ambiwalentną. Tworzy rzeczywistość, ale też jest niszczycielem, choć w jego działaniu ukryty jest głębszy sens. Warto zauważyć, że ingerencja Spidera w życie Charliego staje się katalizatorem wydarzeń, dzięki którym świat ostatecznie powraca na właściwe tory (odkrycie oszustwa Coatsa, miłosne perypetie bohatera) - w tym kontekście pierwiastek chaosu okazał się czynnikiem pozytywnym, wprowadzającym zmiany, otwierającym nowe możliwości, choć początkowo wydawał się istną katastrofą. Ostatecznie też zło zostało ukarane, co bez ingerencji Spidera pewnie nie doszłoby do skutku.
W Chłopakach Anansiego zachwyciła mnie mnogość mitologicznych odniesień, ich wieloznaczność oraz sposób, w jaki Gaiman, łącząc konwencję fantastyki i mitu genialnie i spektakularnie wykorzystuje ich potencjał, by w lekkiej, ironicznej i zwariowanej formie opowiedzieć o człowieku - niezmienności jego dwoistej natury, sile i możliwościach, jakie w nim drzemią, wpływie na kształtowanie rzeczywistości, jaki posiada, choć nie zawsze go sobie uświadamia. To prawdziwie mistrzowska opowieść, zaś odkrywanie wszystkich jej znaczeń, symboliki i fabularnych smaczków jest iście niezapomnianą przygodą.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/39823/chlopaki-anansiego/opinia/6160370#opinia6160370
Czyli warto przeczytać, bo z tego co widzę książka zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńZapada w pamięć, bo jest specyficzna, aczkolwiek na pierwsze spotkanie z prozą Gaimana poleciłabym na przykład "Księgę cmentarną" albo "Nigdziebądź" :)
UsuńKsiążkę mam na liście już od dawna, więc prędzej czy później ją przeczytam :) Póki co z nieprzeczytanych Gaimanów mam w domu "Nigdziebądź", więc to ta powieść pójdzie na pierwszy ogień w razie czego ;)
OdpowiedzUsuńDobry wybór, "Nigdziebądź" z pewnością Cię oczaruje :)
UsuńZaciekawiła mnie ta "mnogość mitologicznych odniesień", może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Nie ukrywam, że dobrze byłoby się wcześniej zapoznać z mitologią afrykańską, więcej wyniesiesz wtedy z lektury:)
UsuńLubię mitologię i lubię Gaimana, dlatego też zapewne i tę jego książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńGaiman chyba nigdy nie napisał nic złego. :)
OdpowiedzUsuńCoś słabszego by się znalazło, na przykład nie wszystkie opowiadania ze zbioru "Dym i lustra" były równie dobre, ale taka już specyfika antologii - nierówny poziom tekstów:)
UsuńWidzę, że podobały ci się też inne powieści tego autora. Chciałam coś polecić, ale widzę, że już wszystko czytałaś. ;) Hm, jeszcze "Odd i Lodowi Olbrzymi", tego chyba u ciebie nie widziałam, choć akurat ta pozycja nie zauroczyła mnie tak jak "Ocean na końcu drogi" czy "Nigdziebądź".
OdpowiedzUsuńSłusznie piszesz o tym łączeniu konwencji, to częste u tego pisarza. I charakterystyczne poczucie humoru, nieco absurdalne, i niecodzienne imiona bohaterów/bohaterek. A w opisach lubi zaczynać od szczegółu, by potem pokazać całość (tak się zaczyna np. "Księga cmentarna").
Ha! Zostali mi jeszcze "Amerykańscy bogowie", no i "Odd...", "Sandman", "Gwiezdny pył"... Trochę tego jest, i całe szczęście:)
UsuńKsiążki Gaimana to wyjątkowo złożone utwory, jestem ciekawa jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńPołączenie mitu i fantastyki nigdy mi nie współgrało, ale sądzę, że to pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam gaimana i tę książkę także mile wspominam. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam "Amerykańskich bogów". Wręcz zatopiłam się w tym świecie, więc i tę książkę na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zaintrygowałaś! Co prawda Gaiman mnie nie zachwyciła swoją "Księgą cmentarną", ale coś mi się wydaje, że ten tytuł zrobi na mnie duuuuużo lepsze wrażenie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Gaimana, ma w sobie to coś :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że to wspaniała książka?:) Czytałam, ale sobie odświeżę :)
OdpowiedzUsuńHa! Kurczę, naprawdę muszę przeczytać tę książkę. Tym bardziej, że występuje w niej postać z "Amerykańskich bogów", którzy mnie totalnie zachwycili. *_*
OdpowiedzUsuńKolejna recka i kolejna książka do zamówienia :) brakuje mi buyboxa na tej stronce :P
OdpowiedzUsuńHahaha, to jest myśl! Niesamowicie mi miło :*
Usuń